1 maja 2017

14. To byłeś ty

Dedykuję nowym czytelnikom <3


Kraina zamętu, kraina odmętu.
Już kiedyś, jako dziecko, nazywał tak miejsca mroczne i przepełnione niewiadomą. Ojciec opowiadał mu o swoich perypetiach w policji, opisywał zbrodnie i zbrodniarzy, których łapał, nie pomijając żadnych szczegółów, nawet tych drastycznych. Do akcji włączał się młody i podekscytowany Itachi, biorący ojca za wzór do naśladowania. Z ekscytacją potwierdzał słowa mężczyzny, sam dodając kilka kolorowych wizji ze swojego dnia na służbie.
Fugaku mógł być wrzodem na dupie, jak to mawiali jego koledzy z pracy, jednakże nikt nie mógł mu zarzucić zbyt wiele. Był inteligentny, szczery do bólu, opanowany i wychowany. Uwielbiał sake, które jednak zawsze otwierał po powrocie z pracy. Kochał Mikoto do szaleństwa i nie widział poza nią świata. Ludzie z niechęcią przyznawali, że był najlepszym komendantem w ich zapyziałym mieście i wbrew wszystkiemu chciano jednak, by to on stał na czele prawa i sprawiedliwości aż do końca.
Dla synów był jednak surowy, acz sprawiedliwy. Wierzył bardzo mocno w talent młodszego Uchihy i pomimo iż często negował jego decyzje czy nie wspierał w trudnych chwilach, zawsze mocno w niego wierzył. Był cholernie dumny, gdy syn wkroczył w szeregi ANBU, chociaż wiedział, czym ów tajemny oddział się zajmował i że Sasuke musiał broczyć ręce we krwi za kogoś — mimo to był dumny.
Wychowywał swoich synów tak jak wychowywał go jego własny ojciec. Nie uważał, żeby dzielenie się swoją pasją czy opisywaniem scen zbrodni było czymś złym i niestosownym. Nie uważał również, by jakakolwiek praca mogła hańbić, ale z czasem zaczynał rozumieć, że jeden z jego synów wybrał niewłaściwą drogę i sam sobie zaprzeczał. Właśnie wtedy zaczynał się zastanawiać, czy nie popełnił w życiu błędów wychowawczych, ale patrząc na Sasuke nie mógł ów błędu znaleźć. Ku zaskoczeniu wszystkich Itachi stał się innym człowiekiem, zaślepionym potęgą pieniądza do tego stopnia, że z własnej woli wszedł w rodzinę zwaną Akatsuki.
I dopiero wtedy wszystko zaczęło się sypać. Relacja między ojcem a starszym synem pogorszyła się, wymknęła się spod kontroli. W domu panowała gęsta atmosfera, w pracy unikali siebie nawzajem jak ognia. Fugaku zaczynał wreszcie sprawdzać syna i z czasem doszedł do przerażających wniosków, którymi podzielił się tylko z Sasuke, ale on przez większość tego czasu i śledztwa ojca, nie potrafił uwierzyć w zdradę brata.
— Teraz mi wierzysz? — spytał chłodno ojciec pewnego ranka, wchodząc do jego pokoju i rzucając zdjęcia na podłogę. Agresywnie podniósł rolety, wpuszczając trochę światła do pomieszczenia i cierpliwie czekał, aż syn spojrzy na niezbite dowody mówiące o tym, że Itachi współpracował z mafią. — Liczne wycieczki, drogie hotele i kobiety. Morderstwa. Mam nawet dowód, że zdradza Yuki.
— To niemożliwe — mruknął pod nosem Sasuke, uważnie przeglądając zdjęcia.
Itachi w ciemnej limuzynie, w drogim garniturze z trzema innymi mężczyznami. Itachi w klubie z kobietami i drinkami. Itachi na wakacjach z ludźmi, których na oczy nikt nigdy nie widział. Itachi z czarną teczką wypchaną po brzegi pieniędzmi. Itachi na prostytutkach. Itachi z bronią w ręce wycelowaną w przerażonego faceta w drogim futrze i pozłacanych bransoletach.
Itachi w mafii.
Itachi z Akatsuki.
Ojciec, nie radząc sobie z narastającą presją otoczenia i kolejnymi, nerwowymi ruchami mafii, powoli zaczynał rozumieć, że sam tego nie udźwignie i ktoś może strzelić mu w łeb. Chcąc nie chcąc, poprosił Sasuke i swojego ówcześnie wiernego przyjaciela z pracy o pomoc. Skontaktował się również z Tsunade, która jeszcze nie pełniła funkcji komendantki. Nie omieszkał również spotkać się z Ibikim, chcąc wysłuchać jego rad i zaleceń oraz poprosić go o przetrenowanie Sasuke w tym celu raz jeszcze. Fugaku także dodał, by raz jeszcze zajął się tą sprawą — potajemnie jak na ANBU przystało — tylko wtedy, gdy coś pójdzie nie tak. Powiadomił także Hiruzena i ubłagał go o pomoc, a i również dyskretnie poprosił, jakoby cokolwiek złego się wydarzyło, pomógł jego rodzinie wyjść z tego na prostą.
Fugaku przeczuwał swoją rychłą śmierć, nie spodziewał się tylko, że zginie z rąk własnego syna i nawet nie przeszło mu przez myśl, by go o to podejrzewać. Gdy tego wieczoru znowu kłócili się, już tym razem otwarcie wylewając żale i sumując wszystko to, co Itachi zrobił dla Akatsuki, wydarzyło się najgorsze. Chwilę nim spluwa wypaliła, Fugaku zdążył tylko zobaczyć na twarzy syna złość.
— Gdybyś nie węszył, to wszystko mogłoby skończyć się inaczej — usłyszał. — Przepraszam, matko, że musisz na to patrzeć.
— Synu — wyszeptała cicho Mikoto, wyciągając ku niemu ręce do cna przerażona. Nie potrafiła tego wszystkiego zrozumieć, a kłótnia ukochanych mężczyzn wprawiła ją w nie lada konsternację. Potwornie się bała.
— Przepraszam, ojcze — odezwał się lekko drżącym głosem — ale nie dałeś  n a m  wyboru.
Strzelił i wtedy do kuchni wpadł Sasuke, wściekły i zdezorientowany.
Fugaku zakołysał się w przód i w tył, by po chwili upaść. Jeszcze nim umarł, jego oczy zarejestrowały, jak młodszy z braci rzuca się na starszego i nie szczędzi mocnych i zdecydowanych ciosów, gotów zabić.
Właśnie w tamtej chwili Fugaku Uchiha zrozumiał, jak wielki błąd popełnił.


— Kraina zamętu. — Sasuke spojrzał na swoje ręce, a potem wzrok przeniósł na świeży kopiec posłany kwiatami. Kolejna łza zabłądziła na jego policzku, ale szybko starł ją wierzchem dłoni, nie chcąc zostać przyłapanym na chwili słabości.
Niestety, ale Sakura stojąca obok i trzymająca go mocno za rękę, zauważyła poruszenie komisarza. Wtuliła się w niego, a on to wykorzystał, chowając twarz w jej włosach. Oboje byli przemarznięci, gdyż pogoda nie dopisywała. Jednakże przez cały pogrzeb nie spadła ani jedna kropla deszczu. Nic jednak nie zapowiadało na nagłą zmianę pogody i słońce — jesienna aura panoszyła się w Kioto już od dłuższego czasu i nie zamierzała odpuścić.
Sasuke odsunął się od niej i ucałował czule w czoło, samemu kierując ciężkie kroki w stronę brata Anko, siedzącego na ławce i wpatrującego się tępo w kwiaty. Mimo że na pogrzebie nie było wiele osób, postarano się, by kopiec tonął w wiązankach i zniczach.
— Fumio — położył dłoń na jego ramieniu — pora wracać.
— Jeszcze chwilę. — Jego głos był zachrypnięty, cichy i pełen rozpaczy. Uchiha nie protestował, a tylko wzmocnił uścisk, by spokojnie spojrzeć na zapłakaną Shizune, która trzymała na rękach smutnego Isamu. Coś w środku aż zawrzało, gdy ujrzał twarzyczkę chłopca. — To ty powiedziałeś innym o białych liliach. — Spojrzał na Sasuke przez ramię, ale mężczyzna wpatrzony był gdzieś w dal. — Uwielbiała je.
— Chciałem, by była szczęśliwa. Chociaż przez ten jeden moment.
Fumio wstał i uścisnął przyjaciela Anko z całych sił, nie oszczędzając łez.
— Dziękuję — wyszeptał tylko, na pożegnanie ściskając mu rękę. Podszedł również do Sakury i mocno ją przytulił, a po chwili cała trójka zmierzała do samochodu.
Nie miało być żadnej stypy, żadnego posiedzenia i wspominania. Miało być spokojnie, szybko i cicho — kameralnie. Tak jak Anko na pewno by chciała.
Sasuke złapał Sakurę za rękę i powoli oddalali się od cmentarza, udając się w stronę zaparkowanych nieopodal samochodów; każdy przyjechał własnym autem.
— Dzwoniła do mnie Hana — zaczęła spokojnie Haruno, uważnie przyglądając się strapionej minie komisarza. — Podobno Kiba lepiej się czuje, a lekarzom udało się zwalczyć infekcję. Ostatnio gorączkował.
— Ma sukinsyn szczęście — skwitował krótko Sasuke, posyłając jej słaby uśmiech. — Inaczej sam bym go ukatrupił, jakby tylko poszedł na drugą stronę.
Sakura nie wiedziała, czy ma się zaśmiać, więc tylko prychnęła, nieco zaskoczona. Uchiha od rana był jakiś nieswój, denerwował się i klął na wszystko. Większość przedmiotów wypadała mu z rąk, omal nie zalał łazienki, a próbując się ogolić, zaciął się trzy razy i rzuciwszy maszynkę do umywalki, wyszedł wściekły, wycierając twarz w ręcznik. Detektyw, oferując pomoc, została tylko zbesztana i sama, gdy Sasuke wyszedł zapalić papierosa.
Pomrukiwał, warczał, był niespokojny. Ciągle spoglądał na zegarek i telefon, jakby w oczekiwaniu na ważną wiadomość. Myślał, że pewnych jego zachowań Sakura nie była w stanie wychwycić, ale ona nawet dosłyszała tajemniczą rozmowę przez telefon, podczas której nie raz padło nazwisko jego chrzestnego i imię pani komendant.
— Zobaczymy się później, dobrze?
Spojrzała na niego pytająco, ale on już otwierał drzwi swojego samochodu i niecierpliwie oczekiwał odpowiedzi.
— Gdzie się wybierasz?
— Muszę spotkać się z Kakashim — odparł krótko, nie patrząc jej w oczy. — Dzisiaj rano dostałem od niego wiadomość, musimy pilnie obgadać kilka spraw.
— A co ze śledztwem? Sai ma dzisiaj zdać wstępny raport z sekcji Nami.
— Zajmiesz się tym, prawda?
Wściekła się i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, robiąc przy tym naburmuszoną minę. Odparowała tylko, że sama nie będzie się tym zajmować, a jakby zapomniał, nawet Naruto był zajęty nowo narodzonym dzieckiem i Hinatą, i cały ten czas spędzał w szpitalu. Zbył ją, zapewniając, że silna z niej kobieta i na pewno sobie poradzi, a wszystko przedyskutują jak wróci jutro rano.
— Jutro? — Prawie krzyknęła, ale w ostatniej chwili się powstrzymała. — To chyba dużo jest tych niezałatwionych spraw, co?
I wtedy, ku jej zaskoczeniu, przytulił ją mocno do siebie, nie pozwalając na jakikolwiek ruch. Stała jak słup soli ze sztywnymi ramiona, tak bardzo zaskoczona. Zaniepokoiło ją również szaleńcze bicie jego serca, ale uspokoiła się dopiero wtedy, gdy złożył na jej ustach długi i czuły pocałunek; tak czuły, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyła.
— Nie martw się — wyszeptał wprost w jej usta, nie zmniejszając dystansu między nimi. — Uważaj na siebie i czekaj na mnie, niedługo wrócę. Cokolwiek się stanie, proszę, nie oceniaj mnie źle.
— Sasuke, to brzmi jak jakieś cholerne pożegnanie.
Zauważyła jego smutny uśmiech i spojrzawszy mu w oczy, wychwyciła coś na wzór strachu, żalu, a może i przerażenia. Poczuła dziwny uścisk w żołądku, który zawsze podpowiadał jej, iż coś było nie tak. Ujęła zatem jego twarz i złożyła na męskich ustach kolejny pocałunek. Przelała w niego całą swoją miłość, chcąc zapewnić go o swoich uczuciach. Uśmiechnął się po wszystkim i ucałował jej czoło, po czym wreszcie odsunął się od niej i wpakował do samochodu. Zatrzasnął drzwiczki, odpalił silnik i opuścił szybę, chcąc raz jeszcze spojrzeć na tę niesamowitą kobietę, którą tak okłamywał.
Miał nadzieję, że kiedyś mu to wszystko wybaczy i nie będzie miała żalu.
Problem był jednak taki, że sam nie potrafił sobie wybaczyć. Paląca przeszłość dawała o sobie znać na każdym kroku i nawet jeśli ktoś był w stanie usprawiedliwić podjęte przez niego decyzje, on sam chyba nie chciał tego przyjąć do wiadomości. Był zagubiony i doszczętnie zniszczony, a los nie pozastawiał go samotnie nawet na krok. Dzisiejszy wieczór również nie zapowiadał się dobrze i Uchiha musiał schować wszystkie emocje do kieszeni, musiał na nowo zamienić się w płatnego zabójcę, którym w końcu od wielu lat był.
— Widzimy się jutro — powiedział tylko i poruszył nerwowo kierownicą, powoli opuszczając parking. Oddalając się od tego miejsca czuł się lżej, ale pozostawiając detektyw bez opieki, miał ochotę jedynie płakać. Chcąc nie chcąc, sprowadził na nią spore niebezpieczeństwo tylko dlatego, że postanowili się związać. Tylko dlatego, że w końcu na to pozwolił.
— Idiota — warknął sam do siebie, uderzając pięścią w kierownicę.
Sakura odprowadziła samochód Sasuke wzrokiem, krzywiąc się i niespokojnie otwierając drzwi swojego auta. Spojrzała szybko na włączony gps leżący na pulpicie i chytrze się uśmiechnęła. Nie miała zamiaru zostawiać tej sprawy samej sobie. Jeśli Sasuke nie zamierzał nic jej powiedzieć, postanowiła na własną rękę pobawić się w tajnego agenta.
— Jutro — prychnęła i przekręciła kluczyk w stacyjce.


Pora nie była późna, jednakże na dworze zapanował mrok, prawdopodobnie przez obfite zachmurzenie i ponowny spadek deszczu, toteż prosektorium wypełniała muzyka klasyczna. Nie było martwej ciszy, liczył się tylko Mozart i pobrzękiwanie narzędzi.  Patolog uwielbiał pracować w rytm lecących z głośników melodii, uważał, że wtedy jego praca była efektywniejsza.
Nucąc pod nosem, przeciął kolejną partię skóry i przyjrzał się jej dokładnie, po czym zajął się kolejną dezynfekcją. Ciało rozprutej kobiety leżało nago na metalicznym stole, a Sai wesoło — jak na brak jakiejkolwiek mimiki twarzy — badał sińce, zacięcia i rozprute narządy. W kilku miejscach przykleił czerwoną, specjalną taśmę, która przypominała mu o ważnych punktach śledztwa, jakie zamierzał przedstawić policjantom.
Skupiony na pracy nie mógł dosłyszeć zbliżających się kroków. Nie mógł też usłyszeć otwieranych drzwi, czy dostrzec nieznajomego gościa przemykającego przez pokój i zmierzającego wprost do sprzętu grającego, który bardzo go irytował.
Muzyka nagle przestała grać w połowie cudownego utworu Requiem Mozarta. Patolog początkowo sądził, że możliwe, iż płyta w odtwarzaczu po prostu się zacięła; dysponował starym sprzętem, który służył mu tylko i wyłącznie do słuchania muzyki, ale na zwykłe przycięcie nic nie wskazywało — ktoś celowo włączył pauzę. Już miał się odwrócić ze scyzorykiem w ręce, gdy wtem zgasło światło, a po chwili zapaliła się mała lampka tuż nad stołem z narzędziami. W cieniu dojrzał zarys sylwetki, która agresywnie złapała za trzon lampy i wycelowała światłem wprost w siebie. Był to mężczyzna ubrany w  dość dziwny strój, bo lateksowy, z kominiarką spoczywającą na twarzy. W ręku trzymał długi, japoński miecz — katanę, którą zapewne nie przyszedł podcinać krzewów.
Sai był opanowany, pomimo głośno bijącego serca, które pompowało krew o wiele szybciej niż zazwyczaj. Wysoko uniesione ręce w lateksowych rękawiczkach nawet nie zadrżały, ale powoli zaczynały pobolewać. Nic niewyrażająca mina patologa denerwowała oprawcę do takiego stopnia, że jednym zamaszystym ruchem zrzucił wszystkie narzędzia ze stołu i ryknął tak głośno, jak tylko było to możliwe.
— Wyrwałem jej serce — mruknął chyba bardziej do siebie niż Saia. — Miałem je zabrać. Schować w bezpieczne miejsce, by nikt nigdy więcej go nie dotykał.
Patolog ukradkiem zerknął na słuchawkę telefonu stacjonarnego stojącego na jego biurku po drugiej stronie pokoju. Był gotów ją podnieść i wcisnąć przycisk alarmujący ochronę, ale nie potrafił ocenić swoich szans względem człowieka w lateksie, dzierżącego w ręku długą katanę.
— Musiałem ją zabić — wyznał nagle, ale Sai tylko udawał, że słucha, gorączkowo obmyślając plan działania, ażeby tylko ujść z tego z życiem. Mimo że nie widział twarzy oprawcy, potrafił zapamiętywać barwę głosu swoich rozmówców. W tym przypadku jednak nawet ten talent na nic się zdał, bo patolog próbował skupić się tylko na przetrwaniu. — Musiałem, bo była gotowa powiedzieć im więcej… nie chciałem tego robić, ale zmusiła mnie, zmusiła, bym rozerwał ją na części i wyrwał jej serce!
Uderzył pięścią w metalowy stół, a Sai aż podskoczył.
— Przyszedłem tylko po to, co ważne — kontynuował oprawca. — Po jej serce. Miało cię tu nie być, a teraz stoisz mi na drodze. Nie zostawiam świadków, wiesz?
Sai zrozumiał doskonale, co oprawca miał na myśli, gdy tylko ich oczy się spotkały. Patolog niespodziewanie rzucił się w stronę telefonu, chwyciwszy za słuchawkę, ale dopiero w momencie, gdy muzyka Mozarta na nowo odżyła od połowy nagrania, zauważył przecięty kabel zwisający z biurka i kątem oka już widział zbliżającego się w jego stronę diabła, który nagle jakby urósł i wydawał się potężniejszy. Chór zaczął swą donośną pieśń, coraz dramatyczniej przekazując swoją opowieść. Skrzypce w tle przyspieszyły melodię, muzyka zaczynała osaczać pomieszczenie ze wszystkich stron.
Kres miał nadejść w przeciągu kilku sekund.


Z głośnym zgrzytem hamulców, zatrzymała się gwałtownie na czerwonym świetle, omal nie potrącając przy tym skręcającego z jezdni rowerzysty, który tylko pokazał jej środkowy palec i odjechał. Ciężko westchnęła.
Nie potrafiła zrozumieć słów Sasuke, toteż i pożegnanie wydało jej się dość podejrzane. Bała się tego, co odkryje i nie czuła się dobrze z tym, że postanowiła go śledzić, ale nie zostawił jej wyboru. Musiała wiedzieć, co kryło się za tym wszystkim; za telefonami, za bliznami, za teczką z celem, którym ewidentnie był Kakashi.
Przez cały ten czas próbowała przed nim grać głupią i naiwną, żeby nie podejrzewał jej o śledzenie, żeby może za bardzo go nie przestraszyć. Od momentu, gdy na kostce Anko rozpoznał literkę, którą on sam miał wyrytą na przedramieniu — musiała zacząć działać. Nie podobało jej się również to, że akurat dzisiaj Choji i Shikamaru zostali zwolnieni z zadania pilnowania ich podejrzanego i za pozwoleniem Tsunade tuż po pogrzebie mogli udać się do domu na odpoczynek.
— W co ty się wpakowałeś? — spytała, zmieniając bieg. Dwie przecznice dalej widziała auto Sasuke na swoim małym, szpiegowskim urządzeniu i nie podobało jej się tempo, jakie narzucał. Tym bardziej nie napawał ją optymizmem kierunek, w jakim się udawał.
Opuszczona fabryka na końcu miasta nie zwiastowała niczego dobrego.
Trochę nietypowe miejsce na spotkanie z ojcem, pomyślała.
Wtedy też przypomniała sobie o teczce, o celu, o ustronnym miejscu i tajemniczym zadaniu zleconym z góry. Puzzle z układanki zaczynały wskakiwać wreszcie na swoje miejsce i z nieopisanym przerażeniem, wyjęła ze schowka nabity pistolet. Miała szczerą nadzieję, że nie będzie musiała wykorzystać go przeciwko Sasuke, ale obawiała się, iż musiała zadziałać zgodnie z instynktem.
Nie wiedziała tylko, jak bardzo mogłoby to pogorszyć całą sprawę.


Czekam na ciebie w starej fabryce na końcu miasta. Wiesz, gdzie to jest. Dwa lata temu już też tam byłeś.


Wiadomość, którą dostał dzisiaj rano zmroziła krew w jego żyłach. Celem był Kakashi, który już pogodził się z takim obrotem spraw, bo w końcu sam zaoferował siebie. Późniejszy telefon Tsunade zmienił jednak bieg wydarzeń. Pani komendant zeznała, że dostała zupełnie inną propozycję od mafii, która przyznała, że teraz największym zagrożeniem nie jest Kakashi a ich informator. Lider zażądał, aby go sprzątnąć — tylko w ten sposób Sasuke miał ponownie wejść w ich łaski i zostać przyjętym do rodziny. Jednakże ani Tsunade, ani Sasuke nie wiedzieli, kim ów informator był.
Wiadomość jednak sugerowała, że sam cel doskonale wiedział, iż był na muszce.
Z wielkim trudem schował za pasek od spodni spluwę, która jeszcze przed chwilą swobodnie spoczywała sobie na siedzeniu pasażera. Bał się tego, co miało się zaraz wydarzyć. Wspomnienia sprzed dwóch lat uderzyły w niego z taką siłą, że aż się spocił. Nie spodziewał się być tutaj znowu, wśród tych starych, rozsypujących się murów.
Spokojnie wysiadł z auta, zatrzaskując za sobą drzwi. Ostatni raz spojrzał na zachmurzone niebo i równym tempem udał się do zardzewiałych, potężnych drzwi, które za jednym pchnięciem uchyliły zimny obraz pleśniejących ścian. Przeszedł przynajmniej połowę ogromnego pomieszczenia, niegdyś sali produkcyjnej i zatrzymał się przy wybrakowanych schodach.  
Stara plama krwi wciąż tam była. Zauważył ją natychmiast, właściwie jak tylko tu wszedł, szukał jej, mając chyba nadzieję, że jednak śladu nigdzie nie będzie. Plama ciemnej osoki była rozbryzgana do takiego stopnia, iż nie przypominała niczego konkretnego. Sasuke jednak miał przed oczami ten moment, gdy pozbawił tutaj kogoś ważnego życia i nie miał zamiaru nigdy o tym zapomnieć. Wszystko w imię dobra, jak mu wmawiali. Nikt tylko nie liczył się z tym, że to on wciąż miał krew na rękach i wykonywał za nich wszystkich brudną robotę, której oni tak bardzo się brzydzili.
— Ciekawe, jakie to uczucie zabić na czyjś rozkaz. — Znajomy głos, choć wcale go nie rozpoznał, rozbrzmiał z jakiegoś ciemnego kąta w pomieszczeniu. Echo odbiło się głucho i poniosło ostatnie słowo jeszcze z kilka razy, drażniąc tym uszy komisarza.
— Zabijanie z własnej woli czy na rozkaz… to nadal paskudne uczucie — odpowiedział chłodno, marszcząc przy tym mocno brwi. Chciał dojrzeć wreszcie mężczyznę, który do niego przemawiał, bo wydawał się być znajomy, a instynkt wręcz krzyczał, że już od samego początku o tym wiedział. Cel jednak nie wychylał się, pozostając wciąż w bezpiecznej ciemności. — Tamten dzień był najgorszym dniem w moim życiu.
Rozległo się głośne prychnięcie.
Przeciwnik już okazywał pogardę i niechęć.
Niechęć, którą Uchiha doskonale znał.
Z cienia wyłoniła się równie wysoka postać, której towarzyszył unoszący się leniwie dym z papierosa. Tytoń żarzył się na pomarańczowo, gdy mężczyzna zaciągnął się trucizną raz jeszcze.
— Ty — mruknął tylko trochę zaskoczony Sasuke, ujrzawszy wreszcie twarz mężczyzny czającego się w mroku. Właśnie patrzyli sobie w oczy: cel kontra egzekutor. Cel jednak pragnął rozwiązać sprawę inaczej, a egzekutor wolał chyba nie wiedzieć, kogo miał unicestwić. — To byłeś ty. Przez cały ten czas. To ty jesteś kretem, to ty jesteś informatorem.
— Tak się składa — odparł lakonicznie oponent — że zemsta najlepiej smakuje na zimno.
Gdy wyszedł z cienia, utkwił znudzone spojrzenie w Sasuke, a on zaś nie mógł pogodzić się z własną porażką i naiwnością, brakiem czujności i zwykłą głupotą. Od początku przeczuwał, że to właśnie on może być kretem, wiedział, iż w swych szeregach mają szpiega, kogoś mocno współpracującego z mafią. Nie bez powodu Heike spodziewał się ich w swoim klubie i grał w swoją grę, uważnie lustrując samego komisarza, jakoby sprawdzając, czy czegoś się nie domyśla. Jedyne, z czym nie mógł się pogodzić to fakt, kim ów kret był.
To on, we własnej osobie, stał przed nim i uraczył go pogardliwym uśmiechem, leniwie i od niechcenia unosząc kąciki swoich ust. To on pragnął zemsty za ten jeden feralny dzień z życia komisarza, który na nowo obudził w nim niechcianego mordercę. Wtedy też wiedział, że nie mógł tego spierdolić.
Kretem był Shikamaru Nara, który pragnął pomścić swojego chrzestnego.
Bowiem Asuma Sarutobi był niegdyś celem Sasuke.


Trochę krócej niż zwykle, ale chyba czas się przyzwyczajać (a to nadal 10 stron xd) . Praca nie pozwala mi spędzać nad pisaniem zbyt wiele czasu, bo po powrocie zwykle jestem tak bardzo zmęczona, że zasypiam przy jedzeniu (a zwykle mój powrót oscyluje gdzieś około godziny 20). Nie chciałam jednak zostawiać bloga bez obiecanego Wam rozdziału dawno temu. Postanowiłam zatem pisać, by i historii nie zapomnieć, ale trochę krócej, niestety. Nie mówię, że mamy teraz przerwę jak planowałam na początku, bo nie ma ona sensu. Piętnastka pojawi się jak tylko skończę ją pisać, nie trzymamy się już piątków i ustalonych godzin. Jest to po prostu niemożliwe, gdy pracuję. Nadrabianie blogów też średnio mi idzie przez ten brak czasu, ale jeśli czegoś nie komentuję, wcale nie znaczy, że mnie tam nie było.
Chciałabym Wam wszystkim podziękować za cudowne komentarze pod ostatnim rozdziałem <3 To, że na nie wszystkie odpisałam, nie znaczy, że ich nie widziałam! Przeczytałam każdy, nawet po kilka razy. Wiedzcie, iż na mojej twarzy gościł niesamowity uśmiech! Mam szczerą nadzieję, że tym rozdziałem nie zawiodłam, a że i nawet zaskoczyłam. Wreszcie wyjaśniło się więcej i wreszcie mogę odetchnąć.
A jak nie wiecie, to zaczęłam nową historię, zupełnie inną od wszystkich pozostałych. Zapraszam na Ostatnie wezwanie :)
Widzimy się niebawem, misiaki <3 Dzięki za obecność — pisać dla takich czytelników jak Wy to zaszczyt <3

26 komentarzy:

  1. Wbiło mnie w fotel. ŁoŁoŁ!
    Coooo się tu dzieje!
    Gościu w lateksie, myślałam, że to jakiś pseudobohater haha. Patolodzy zawsze są tacy dziwni? Chyba tak..
    Shikamaru...! Łał.
    Plus muzyka, która znów mnie stresuje! :D
    Mam w głowie tylko "łoł"

    Pozdrawiam, życzę dużo czasu na odpoczynek :D <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieje się coś, czego większość z Was, jak widzę, nie może przyjąć do wiadomości haha :D

      Muzyka, która stresuje Kas. Chyba taką listę zrobię xD

      DZIĘKUJĘ <3 Kochana jak zawsze!

      Usuń
  2. o cie cholera!
    Cieszę się, że nie dałaś się pracy i dzielnie nie porzucasz bloga! :*

    Pozdrawiam ciepło! Mon

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma mowy, nie dam się! Na pasje też trzeba znaleźć czas :3

      Dziękuję! ♥

      Usuń
  3. Shikamaru? Poważnie? Tak bardzo go kocham, a tu coś takiego :(
    Spodziewałam się tego, że Sai tak skończy. W moim odczuciu był postacią, która zwyczajnie musiała zginąć. Mimo to, że mnie denerwował, to szkoda go.
    Chciałabym napisać coś więcej, ale kompletnie nie mam mocy. Majówka mnie zjadła.
    Cieszę się bardzo, że mimo zmęczenia i braku czasu dalej piszesz! Praca to zło, rozumiem i nie szanuje. Trzymaj się :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego Shikamaru i co się za tym kryje — już w kolejnym rozdziale. Też mi serduszko pęka, ale taki był plan.

      Majówka zjadła — to znaczy, że była udana! I super :3

      Dziękuję, dziękuję, dziękuję, nawet nie wiesz jak bardzo! ♥

      Usuń
  4. COOOOOOOOOO?!
    Normalnie aż na chwilę serce mi stanęło. Shikamaru, mój leń zdrajcą? :O Pierwszą moją myślą był Itachi, a tu takie zaskoczenie, że aż wstałam z krzesła XD
    Czekam na wyjaśienia w następnym rozdziale :D

    Biję pokłony za pisanie mimo zmęczenia :) Myślę, że taka długość rozdziałów jest wystarczająca, łatwiej przeczytać to na raz (przynajmniej dla mnie xd)
    Życzę weny! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzierżka, tak patrząc na Twój avatar to mam nawet wyrzuty sumienia, dzięki XD

      Dziękuję! ♥ Długość taka będzie, bo wiem, że jest łatwiejsza do przełknięcia, w dodatku pasji się nie porzuca i tego będę się trzymać, a Wy dajecie mi siłę ♥

      Usuń
  5. Tak długo czekałam na rozdział. Myślałam ze uschne Nobie ! Jak zobaczyłam na fejsie ze jest, to pomyślałam jedynie -super kurna, moje małe tornado nie da przeczytać a „trole" w tle to idealny akompaniament do kryminału😕 – i tak, wlasnie dla tego siedze po nocach ! 💚

    „— Nie martw się — wyszeptał wprost w jej usta, nie zmniejszając dystansu między nimi. — Uważaj na siebie i czekaj na mnie, niedługo wrócę. Cokolwiek się stanie, proszę, nie oceniaj mnie źle.
    — Sasuke, to brzmi jak jakieś cholerne pożegnanie.”

    Sasuke wydaje sie byc mega miękki przy Sakurze, opis podenerwowania super ale cos mi brakuje takiego „poerdolniecia" you know, wybuchu jego frustracji przy Haruno albo no nie wiem , ale czegoś mi brakuje. Chciała bym zobaczyć kawałek brutala w scenie ss , a nie tylko w retrospekcjach.

    „się w tajnego agenta.
    — Jutro — prychnęła i przekręciła kluczyk w stacyjce.”

    O tak! Myślałam ze ona sie nigdy na to nie zdobędzie! Serio od kilku rozdziałów Haruno miała uśpiony instynkt policyjny . W koncu ! Chociaz boje sie jej reakcji na to wszystko bo!Bo kurna chata jak by nie patrzes zestawienie dwóch światów. Ona dobra on zły. Zły dlatego ze zabija ludzi (nawet jesli to zlecenie) a ona, dziala z powolania, broni ludzi, ludzkiego zycia eh ciazki duet!

    „-Wyrwałem jej serce — mruknął chyba bardziej do siebie niż Saia. — Miałem je zabrać. Schować w bezpieczne miejsce, by nikt nigdy więcej go nie dotykał.”

    Nie zastanawiałaś się nad jakimś horrorem? Przerażające!😱 Nobie boje sie tego co siedzi w twojej głowie. Scena iideolo Co ja pisze. 😑 majstersztyk !

    Cos mi sie zdaje ze nasza haruno będzie o cos podejrzewać Tsunade i naprawdę nieuniknione będzie jej nie wplatanie się w sam środek życia Uchihy. Ale bardziej chodzi mi o ten zgniły środek, ten mroczny.

    Wiedziałam! Wiedziałam! 😵 z samego opisu wywnioskowałam ze to Shikamaru i naprawdę nie musiałam czytać dalej bo wiedziałam czułam to mimo wszystkich niewiadomych !!!

    Chce więcej więcej więcej!!! Matko masz moc Kochana! Rozdział krótki ale treścią nadrobiony wiec sie nie przejmuj 💛 więcej takich perełek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najmocniej przepraszam, Red! Postaram się, by to się już nie powtórzyło! ;c

      Owszem, Sasuke jest mega miękki przy niej. Traci czujność i jest łatwym celem, łatwo go nawet zmanipulować. Co poradzić, działa tak na niego od samego początku. Teraz już coraz bardziej panuje nad emocjami, nie ma wybuchów złości, bo wie, co zrobił. Mogę zdradzić, że cała ta wiedza Sakury może obrócić się przeciwko niej...

      Sakura nie jest taka, żeby zaprzestać węszyć. Już to potajemnie robiła, tylko Wam tego nie przedstawiałam. Z czasem dostaniecie więcej retrospekcji z jej szpiegowskich misji!

      Nie lubię oglądać horrorów, ale czytania nie odmówię. Pisania też nie :p

      Domyślałaś się? To dobrze, bo pewne sceny we wcześniejszych rozdziałach miały Was na niego kierować, ale nie wprost :3

      Dziękuję, kochana! Mam moc i będę pisać, bo mam Was i pozwalacie mi tę moją pasję rozwijać i szerzyć, dziękuję! ♥

      Usuń
  6. Shikamaru ? No ale gdzieś tam w głębi miałam wobec niego podejrzenia . Rozdział udany jak zawsze. Czekam na resztę .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra intuicja! :3

      Dziękuję, staram się dla Was ♥

      Usuń
  7. Co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co, co...? Jak to Shikamaru?
    Kurka blada, przywołałam w pamięci wszystkie postaci, które podejrzewała i nawet myślałam, że skoro pali to może... Asuma? Ale chwila, jego tu nie było...? Więc poddałam się i doczytałam. I o w morde jeża, co? xDDDDDD
    Dlaczego on... jestem tak zaskoczona, że nawet nie wiem, jak mam to zaskoczenie wyrazić. Nawet zapomniałam, jak się zdenerwowałam po scenie w prosektorium! Mam nadzieję, że Sai przeżyje.
    Muzyczka jak zawsze cudowna. *___*
    Podobno albo się pisze historie, albo prowadzi własne życie. Szanuję, że umiesz to jakoś pogodzić.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny!
    Buziaczki ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaori, tak się zastanawiam, ile czasu zajęło Ci napisanie słowa "co"? XD ZASKOCZYŁAM CIĘ ZATEM, A WIĘC SUKCES OSIĄGNIĘTY! ♥

      Cieszę się, że muzyczka pasuje i się podoba, ciężko znaleźć mi coś idealnego na Perfidię.

      Staram się, nie należy zaniedbywać swoich pasji :) Dziękuję za obecność ♥

      Usuń
  8. Normalnie brak mi słów na ten rozdział! Shikamaru kretem? Nie wierzę i nie uwierzę, o! Z drugiej jednak strony to by tłumaczyło jego dziwne zachowanie, o którym mówiła Temari i to, że grzebał w przeszłości Sasuke... Asuma był tym policjantem, którego ANBU kazało zaciukać Sasuke, tak? Kuźwa jego mać czego?! Czyżby węszył za dużo z Fukaku, czy co? Bo za niewinność to by go nie sprzątnęli. Ah, ta ironia... A może to wcale nie ANBU, tylko Akatsuki? Znaczy chodzi mi o to, że mieli jakiegoś kreta w ANBU i ten kret kazał reszcie sprzątnąć Asumę! Ale pewnie się mylę :-/ Chociaż jak przeczytałam, że Tsunade tańczy jak jej mafia zatańczy, to odniosłam wrażenie, iż jednak się nie pomyliłam... Kurde, sprawa się komplikuje: nie dość, że Sakura śledzi Sasuke, co na +/- pięćdziesiąt procent nie będzie mieć szczęśliwego zakończenia, to jeszcze Sai'a dorwał jakiś psychol z kataną (Swoją drogą, to przez tą katanę oraz jego ubiór pomyślałam o członku Yakuzy xd), ale teraz sobie myślę, iż to ten sam czub, który torturował Heike przed śmiercią i zmasakrował Nami. Może zabrzmi to dziwnie, lecz scena w prosektorium mnie rozbawiła. Nie tylko przez moje skojarzenie z Yakuzą, ale też przez Mozarta, bo jakby nie patrzeć, większość sztywniaków a'la Sai lubią takie muzyczne klimaty (mnie osobiście drążnią, ponieważ usypiam przy nich jak niemowlę). Kurde, pisałaś, że może kiedyś przywyknę do Sai'a, a tutaj jest spore ryzyko, iż nie będę mieć na to szansy. Ale znając życie, to drań przeżyje, bo już ci niewiele ludzi zostało na czarnej liście. Zresztą, drugoplanowcy są najbardziej cwani! Przykład? Ot taki Shikamaru, mało się pojawiał i kim się okazał? Pieprzonym kretem .__. Oj, Fukaku, Fukaku... Tak to już jest, że dzieci często odwracają się plecami do rodziców. No, ale raczej mało które zabija. Znaczy zdarzają się wyjątki, lecz w każdej regule jest wyjątek. Dobra, ja się lepiej przymknę, bo dostaniesz pośmiertnej depresji... Jak już jej za życia nie miałeś przez zachowanie pierworodnego :( Itachi zdradzający Yuki? Coś mi się nie wydaje, no, ale cicha woda brzegi rwie, co nie? Pogrzeb Anko... To i opis uczuć oraz historii Fukaku i po części Sasuke mnie wzruszyły. Zwłaszcza te białe lilie i kameralność uroczystości, którą Anko na pewno by chciała. Nie mówiąc już o jej chwilowym szczęściu :( Ja pierdziele, rozryczałam się jak bóbr ;;__;; Idź ty, Nobie, do diabła normalnie! Gratuluję równowagi pomiędzy życiem zawodowym i osobisto-blogowym, oby tak dalej :D Pozdrawiam serdecznie i czekam niecierpliwie na dalszy rozwój wydarzeń!
    PS. MUSISZ KIEDYŚ WYDAĆ PERFIDIĘ, OCZYWIŚCIE Z INNYMI BOHATERAMI, ALE JEDNAK, BO ONA ZASŁUGUJE NA MIANO BESTSELLERU KRYMINALNEGO <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze będą mnie przerażać te długie komentarze, ale tylko dlatego, że nie wiem, jak mam na nie odpisać xD DZIĘKUJĘ, Ginny! Za tą ilość słów przede wszystkim i jak zawsze wnikliwą analizę! ♥

      Jeżeli chodzi o Shikamaru, Asumę, zadanie Sasuke, maczane palce Akatsuki i ANBU, to wszystko to wyjaśni się w kolejnym rozdziale. Będzie może trochę przegadany i pełen retrospekcji, ale z mocnym... bum, tak sądzę. Co do Tsunade, to też tak do końca nie jest, że ona tańczy jak jej mafia zagra. Za tym kryje się o wiele więcej, nie bez powodu przedstawiłam Wam przeszłość Fugaku i jego relacje z Itachim, a także chwile z jego kontaktami w postaci samej pani komendant czy szefa Sasuke.

      Co do Saia... NIE POWIEM XD Chociaż bardzo mnie korci, ale nie mogę, no.

      Cieszę się, że właśnie opis uczuć i pogrzebu, takich drobiazgów wzruszył Cię i pozwolił nieco bardziej poznać bohaterów. Nie chciałam zbyt długo się nad tym pochylać i widzę, iż dobrze to rozegrałam. Chyba xD

      Dziękuję, jak wspomniałam wyżej, staram się nie przekreślać pasji tylko dlatego, że nie mam czasu lub siły. Jeśli mam wolne i ochotę na pisanie, to to robię, niezależnie od wszystkiego. Pisanie sprawia mi ogromną przyjemność, większą od grania. Dobra, granie jest na równi >.> XD

      BOŻE, WYDAĆ PERFIDIĘ?! A KAS BY KUPIŁA?! JEJU! Takie słowa, Boże, ale się wzruszyłam <3 Przecież, ale... no... jak. Nie wiem, jejku <3 DZIĘKUJĘ! KOCHAM! ♥♥♥ Chyba już nic więcej z siebie nie wyrzucę teraz hahaha odebrało mi mowę!

      Usuń
  9. Czy tylko mnie nie zdziwiło, że to Shikamaru? Bo wiesz, ja już się chyba przyzwyczaiłam, że "NIC MNIE JUŻ NIE ZASKOCZY" XD A po Tobie można się wszystkiego spodziewać.
    Teraz chociaż wszystko mi się ładnie w całość łączy ♥

    Weź przenieś te komentarze na dół (w sensie napisik czy co to za cholerstwo), bo jak przeczytam to znowu na górę muszę lecieć, a wiesz jaki ze mnie leń xDDDD

    BUŹKA ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z czasem, jak ogarniesz kryminały bardziej, to będziesz mniej zdziwiona za każdym razem xD Mam tak ja, mnie nic nie zaskakuje w kryminałach, już coraz mniej mam takiego "wow". ALE TY JUŻ TO WIESZ, SIOSTRO!

      Nie przeniosę, leniu, ale dodam taką strzałkę odsyłającą bezpośrednio na górę. Może być, leniwcu Ty?!♥♥

      Usuń
  10. Drastyczne szczegóły *.* Też Chcem <3
    Aż się ciepełko na serduszku robi, jak się czyta, że kochał Mikoto ^^
    Kurczę, tak czytam i czekam aż sielanka się skończy. No i natrafiam na ostatnie zdanie -.- Ech, nie fajnie. Mi też trudno wierzyć :(
    No i zepsułaś mi wizję kochanego Itasia, ale... Chcem powodów, tych prawdziwych, a nie tych, które wymyślił Fugaku. Błagam noooo. Nie pozwól mi go znienawidzić, Nobie *.*
    Kuwa O.o Dlaczego to się tak potoczyło nooo -.- Tak się nie robi. Zły Itas, waruj -.-
    To drżenie i "Przepraszam, ojcze...". To mi nie daje spokoju nooo! To przez kanon. W końcu tam Itas został zmuszony O.o Ech, nie fair. Rozdzierasz mi serce, Kobieto :(

    Kurcze, już zapomniałam, że to tak mało czasu minęło O.o Ankoooooo (tak, ryczę tu teraz). Biedy Fumio :( Isamu! Szkrabie ty biedny, kochany!
    Kiba O.o Żyj, stary, żyj kurwa!!!!!
    Kurcze O.o "Inaczej sam bym go ukatrupił, jakby tylko poszedł na drugą stronę." O.o Jakieś dwie godziny temu, napisałam coś podobnego w opku na konkurs O.o Mam de ja vu XD
    Ech, Sasuś, nie zabijaj go nooo. Co ci z tego przyjdzie? W chuj bólu, tylko po to, żeby przypodobać się psychopacie -.- Nie zabijaj, bo znienawidzę, cholero wredna -.-
    Ja pieprze, XD Normalnie jakby Sasek gadał do dziecka XD -> sorka, dziwne skojarzenia się mnie trzymają od tygodnia XD
    No nie zabijaj noooo!!! Nieeeee! Dont! Stop! Noż kuwa. Może go ktoś związać, zakneblować i zamknąć w składziku??????
    Noż kuwa, durna kobieto, nie jedź za nim. Jeszcze cię ktoś wykorzysta przeciwko niemu O.O. Kuwa, mam humory, jakbym w ciąży była O.O Najpierw niech go ktoś zatrzyma, a teraz zostaw go w spokoju XD To Twoja wina, Nobie. Nie wiem co myśleć XD

    Kurcze no i znowu patolog z Alexa, jak malowany XD Tylko czemu mam przeczucie, że coś się stanie O.o Kurcze, kto to o.o Co się dzieje? O.o
    Kuwa jak w horrorze. Muzyka przestaje grać, światło gaśnie, a bohater, który ma ztrupieć za kilka sekund widzi gościa z bronią. Tylko w horrorach muzyka chyba się włącza, jak już facet z siekierą, zapierdoli tego bohatera niee??? Jestem źle poinformowana??? O.o
    JPRDL, CO SIĘ DZIEJE? O.O
    Zaraz, zaraz, zaraz. Serce? Oż Kuwa O.O Arata? O.o
    Kuwa nieeeee!!!! Zostaw tego chorego popaprańca w spokoju!!! No, kuwa, no nie!!! Ja się tak nie bawię. Chcę tego bladego psychola wśród żywych. Nie rób mi tego, błagam, Nobie!!! Nie rób :(

    Ech widać, Tsunade wszystko przygotowała -.- Noż, no nie. No tak się nie robi -.- Ech Saki, natłucz mu tam -.- Tylko nie wleć, bo będzie bagno O.o.
    Kuwa no nie rób tego no. Nobie, noooo. Najpierw Sai, teraz Hatake? Niech chociaż jeden przeżyje *.*Jesteś głupi. Baka Kakashi -.-
    Tak!!! Hatake żyje!!!
    *.* Plama krwi *.* Biedny Sasek :( Ale krew *.* Kuwa to mi śmierdzi O.O Kuwa -.- Shika -.- A miałam nadzieję, że Sandi mnie wkręcała -.-
    Jprdl, wiedziałam, że musieli mieć wtykę w policji, ale Nara? Rany, to boli -.-
    Tylko teraz pytanie, dlaczego Asuma poszedł na szafot bo tożsamość kreta, za nic mnie nie dziwi. Ech, tutaj chyba już nic mnie nie zdziwi -.-

    Rozdział świetny no i tyle. Znowu mi emocje ruszyłaś, jak nikt XD Hugo z tym że krótszy. Treść się liczy, a jej było sporo i to świetnie podanej, wręcz na srebrnym półmisku ;)
    Cieszę się, że udaje Ci się łączyć pracę i bloga. Nie ważne ile trzeba by czekać na rozdział, będę czekać, bo na Ciebie warto czekać choćby i rok ^^
    Tak więc, cóż powiedzieć? No nadal jesteś mistrzem, Nobie^^
    Życzem multum weny, mało upierdliwości w pracy i czasu dla siebie przede wszystkim ^^
    Pozdrawiam cieplutko ^^

    PS. Muza <3 Noż kuźwa, jak weszłam, to musiałam sobie całe Rise prześpiewać, bo nie dawało mi czytać XD Koffam <3 Wszystkie koffam <3 Ciebie za nie koffam <3 *.* No koffam no XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fugaku w moim oczach zawsze był takim kochającym mężem. Surowy dla synów, ale wciąż kochający ojciec. Jeśli zaś chodzi o Itachiego, to za wiele powiedzieć nie mogę, ale wszystko z czasem się wyjaśni :)

      Opko na konkurs?! Z chęcią bym przeczytała, cokolwiek by to nie było :3 Przepraszam, że wzbudzam w Tobie tak wiele sprzecznych emocji xD Nic nie poradzę, no xD

      Ja chyba nawet nieświadomie przejmuję cechy tego patologa z serialu, serio xD Oglądałam Alexa tak dawno i jakoś nigdy podczas pisania nie świta mi w głowie ów patolog, a potem Ty piszesz, że tak jest xD MAGIC! Co do muzyki, to tak w horrorach jest, tutaj zaś mamy mordercę, który postanowił zabić przy muzyce Mozarta, która uspokaja patologa. To nie przypadek ;p Ale czy Sai z tego wyjdzie...

      Nikt nie wkręca, wszystko to prawda. Shikamaru był planowany od samego początku! Ale co za tym się kryje, poza zemstą... myślę, że będzie kolejne zaskoczenie, a przynajmniej na nie liczę :3

      Takie komplementy, kiedy sama myślałam, że rozdział chyba jednak słaby. Super, cieszę się, że się podobało i dziękuję, serio! ♥ Jesteś moim takim słoneczkiem na niebie, bo tymi swoimi komentarzami i słowami sprawiasz, że mam ochotę siąść i pisać! KOCHAM MOCNO, DZIĘKUJĘ, MUZYKA SIĘ PODOBA, A TO WAŻNE, ŚPIEWAJ, ILE CHCESZ! DZIĘKUJĘ ZA OBECNOŚĆ, BARDZO! KOFFFAM TEŻ ♥♥♥♥♥

      Usuń
    2. *.* To czekam na kolejny :D A opko z konkursu będzie opublikowane na jego stronie, nawet jeśli niczego nie wygra ^^ No i na pewno wstawię je na swojego bloga ^^

      Ps. Uspokaja mówisz? Jak człowiek spokojny, to i lepiej myśli, i lepiej działą, co nie ^^ Hyhyhyhy Gambare, Sai XD

      Usuń
    3. To super, z chęcią przeczytam :3

      Ahahaha, cóż, losy Saia są nieznane... xD

      Usuń
  11. Nobie! Jak ja Cię przepraszam, że tyle czasu mnie tu nie było! Ale już nadrobione. :D

    Znów doprowadziłaś mnie do płaczu. Co więcej, tym razem przepłakałam CAŁY rozdział. Począwszy od wspominek na początku, gdy mocno się wzruszyłam, tak przez cały pogrzeb, na którym zawory puściły i wylałam dosłownie potok łez, aż po sam koniec, gdy zrozumiałam, kogo zabić ma Sasuke.

    Ale od początku:
    Krótko wyrażę opinię o poprzednich rozdziałach, pod którymi nie zostawiłam śladu — zmiotłaś mnie. Szkoda mi Nami, bo pomimo gorącej sceny z Uchihą w jednym z rozdziałów, polubiłam ją; Arata zrobił mi się jakiś dziwacznie podejrzany; wielka szkoda, że Heike nie zdołał dotrzeć do policji przed śmiercią. Wszystko niebywale się zaostrzyło, pozostawiając niepewność i, cholera, zamęt. Po prostu, no. Miażdżysz, Nobie. No i! Zaczynam z lekka niepokoić się o Kibę — mam nadzieję, że już naprawdę będzie z nim w porządku i ostatecznie się wyliże.

    Dobra, odnosząc się do aktualnych wydarzeń: o kurwa.
    Shikamaru. Shikamaru naprawdę jest cholernym kretem. Sasuke ma zabić Shikamaru. Nie rozumiałam tego dziwnego żalu i napięcia, jakie mi towarzyszyło, odkąd Sasuke zajechał do fabryki — widocznie od początku miałam dziwne przeczucie, dlatego na samą myśl o tym coś mnie ściskało i łzy dalej cisnęły mi się do oczu. A kiedy dotarło do mnie, że to o Narę chodzi, a potem sama to potwierdziłaś — przepadłam. Pękło mi serduszko, bo Shikamaru należy do mojej czwórki męskich ulubieńców z Naruto. </3

    Itachi, Itachi, Itaś. Kurnia, nie mogę pozbyć się wrażenia, że wszystko to, czego się dopuścił, było dla czyjegoś dobra. A konkretnie Sasuke. Nie wiem, no, może wplątał się na początku w dragi, przez to trafił do Akatsuki, a później wszystko zmieniło się w te morderstwa. Chciał odejść, ale Akatsuki mu nie pozwoliło, grożąc zabiciem Sasuke — wymusili więc na nim zabicie Fugaku. Widzę tego typu historię tutaj, ale jestem ciekawa, co Ty tutaj zrobisz.

    Pogrzeb Anko rozerwał mi serce. Nawet nie wiem, co bardziej: zakończenie rozdziału czy pożegnanie Mitarashi. No mówię, popłakałam się, jeśli nie nazwać tego ryczeniem. Ten fragment był przepełniony takim smutkiem... cholera no. :(

    Zastanawia mnie kolejna rzecz, pewnie tak jak każdego zresztą: wizyta mordercy Nami w prosektorium. Jestem ciekawa, jakie zakończenie będzie to miało — czy faktycznie Sai zostanie zabity? No i jedno mnie intryguje. Zabójca mówił o sercu Nami, którego nie zabrał — w jakiś chory, psychiczny sposób zależało mu na Nami. Musiało tak być, na to wskazują jego słowa. Dlatego nie mogę pozbyć się tych podejrzeń wobec Araty.

    No ładnie, Sakura, ładnie. Przez jej udział w tym wszystkim, jeszcze bardziej zastanawiam się nad finałem sceny w fabryce. Kto pośle kulkę pierwszy? Shikamaru wydawał się jakby pogodzony z losem, jaki na niego czekał. Co jednak zrobi Sakura, gdy już się tam pojawi?

    Tyle niewiadomych, choć już coś niecoś zaczyna się rozjaśniać, nakreślać.
    Nadal jednak boli mnie serduszko, gdy pomyślę sobie, gdy nasz skład zaraz najpewniej się rozbije — nawet, jeśli Shikamaru i Sasuke nie pałali do siebie sympatią, nadal stanowili element jednej całości. W jakiś sposób drużyny. Nie mogę uwierzyć w to, że zaraz może nie być zarówno Shikamaru, jak i Saia, a to co jest między Sakurą a Sasuke pierdolnie nieodwracalnie.
    Tak się boję 15-tki, Nobie. Serio. Ja się po prostu boję następnego rozdziału. Chcę go i nie chcę. Pęknie mi serduszko i już się nie poskłada.
    Okay, do następnego, Nobie! Obyś się nie przeharowała, bo kto mi wtedy Szept i Perfidię dokończy, hm? xD
    Pozdrawiam! ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Fugaku… Zawsze był dla mnie takim wymagającym ojcem, który gdzieś ukradkiem obserwuje swoje dzieci. Kocha je, ale nie mówi im tego – po prostu jakby okazywanie uczuć zwyczajnie mu nie wychodziło. Ale rodzina była dla niego ważna.
    I teraz… Nie wiem.. Jestem nieco zmieszana. Nie żeby postąpił źle wychowując synów. Chciał dla nich jak najlepiej, ale zbyt późno zorientował się co stało się z Itachim. Swoją drogą jego wpakowanie się w szeregi Akatsuki musi mieć jakieś drugie dno xD
    Sasuke w ANBU to powód do dumy, jak i moim zdaniem do zmartwień – jak sobie poradzi jego własne dziecko z krwią na rękach.
    Życie Sasuke to teraz taka kraina zamętu. Nie wiadomo co się może jeszcze stać.
    Podobał, o ile można tak powiedzieć , mi się pogrzeb Anko. Swoją drogą również lubię lilie xD
    Stan Kiby się poprawia – to też dobra wiadomość :D
    Za to zachowanie samego Sasuke już jest nieco podejrzane. Biedna Sakura! Wytrzymać z takim humorzastym Uchihą.. Zwłaszcza, że nie można mu pomóc, bo on nie chce. Ba! Nawet nic nie powie. A przecież wybiera się zabić człowieka. Czy wytrzyma tę presję? Oczekują od niego tak wiele…
    Jest mi go żal.
    Nie spodziewałam się, że Sai będzie miał gościa xD I to w stylu – no cześć, zapomniałem serca xD
    Nie wiem dlaczego ale mnie to rozbawiło xD Wybacz, mam ostatnio dziwny humor. Cóz.. nasz patolog ma problem. Skalpel kontra katana – ciekawi mnie jak to się zakończy. I po licho panu w lateksie serce?
    Oj Sakura… W co ty się pakujesz… Nie powinna szukać na własną rękę prawdy, bo jeszcze będzie musiała stawić czoła szybciej niż się spodziewa. Dlaczego mam przeczucie, że panna Haruno w coś się wpakuje na własne życzenie? Chociaż… na jej miejscu zrobiłabym to samo xD
    No właśnie… Zabił niby w imię dobra! Ale to on potem zostaje z tym. Sam ze sobą. To jego wyrzuty sumienia, że pozbawił kogoś życia. To okropne do czego ludzie są wstanie zmusić innych chowając się za słowami: „ Robisz to dla większego dobra”. Tyle, że to nie prawda. Zniżają się do okropnej hipokryzji – robią dokładnie to samo, jak ci, których ścigają. Tylko tyle, że później mogą z Uchihy zrobić kozła ofiarnego.
    Dobra, jakoś nie zaskoczyło mnie, że to Shikamaru – myślałam już też później, że jego celem mógł być Asuma. Tylko dlaczego akurat on? Wciąż tyle przed nami ukrywasz xD
    Pracuj sobie spokojnie, my poczekamy :D Napiszesz to będzie ^^A że rozdział trochę krótszy – mnie nie przeszkadza i tak wiele się w nim dzieje <3
    Weny kochana i dużo czasu! :D
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku, nie zapomnij zostawić po sobie jakiegoś śladu. To zawsze dobry kopniak weny, której każdy autor potrzebuje. Dziękuję! ♥

LAYOUT BY OKEYLA