Kiba przeżył.
Lekarz bardzo długo
omawiał stan pacjenta i zaznaczył, że podkomisarz miał dużo szczęścia. Kula nie
uszkodziła najważniejszych narządów na taką skalę, by coś poważnego mogło się
stać, ale rozszczepiła się na
drobniejsze kawałki, przez co operacja znacznie się przedłużyła. Dodatkowo
podkomisarz stracił bardzo dużo krwi, więc musieli zahaczyć także o torebeczki
ze szkarłatną osoką. Oczywiście wszystko leżało w rękach organizmu Inuzuki, ale
lekarze byli dobrej myśli. Sam fakt, że przeżył nie było tylko szczęściem
głupca — przypadek Kiby zakrawał o cud.
— Sasuke! — Krzyk Hany
poniósł się echem po korytarzu, w którym rozmawiali z doktorem, uśmiechnięci od
ucha do ucha. Oddychali z ulgą i nie potrafili ukryć swojej wdzięczności
względem sztabu uzdolnionych lekarzy. Hana, widząc ich wesołe twarze omal nie
wybuchła płaczem. Nie mogła przyjechać do szpitala szybciej i bardzo się bała,
że może nie zdążyć. — Wszystko z nim dobrze, prawda?!
Wpadła w ramiona
Sasuke, a on ją podniósł i obrócił wokół własnej osi. Pokiwał twierdząco głową,
posyłając w jej stronę najszczerszy uśmiech, na jaki zdał się dzisiejszej nocy.
Uradowana Hana odsunęła się od niego i zaraz przytuliła do siebie roześmianą, zapłakaną
Sakurę, a lekarz stał i przyglądał się tej scenie z rozrastającym się ciepłem w
sercu. Wykończony przeprosił troje dorosłych ludzi i udał się do swojego
gabinetu ledwo żywym krokiem. Mężczyzna potrzebował kawy, a nawet dwóch.
— Tak się bałam —
wyjąkała Hana, siadając ociężale na ławce.
— Jak się czujesz? —
spytała Sakura, znacząco unosząc brwi. Inuzuka tylko machnęła ręką i przyłożyła
dłoń do swojego delikatnie wypukłego brzucha. — Nie chciałam cię denerwować,
ale musiałam kogoś powiadomić…
— Przestań, cieszę się,
że o mnie pomyślałaś. — Uśmiechnęła się półgębkiem. — Najchętniej zabiłabym
Kibę, że tak łatwo dał się postrzelić!
Cała trójka wybuchła
gromkim śmiechem. Wreszcie atmosfera zelżała, ale tym razem to Sakura unikała
kontaktu wzrokowego z Sasuke. Chcąc nieco od niego uciec, przysiadła się obok
Hany i delikatnie musnęła palcami brzuszek kobiety. Siostra Inuzuki była w
czwartym miesiącu ciąży i promieniowała zdrowiem oraz poczuciem humoru. Brązowe
do pasa włosy spięła w wysoki kucyk, a kilka niesfornych kosmyków opadało na
jej szczupłą, owalną twarz. Czarne oczy błyszczały, przepełnione ulgą i
nadzieją.
— Shino pewnie pęka z
dumy — powiedział Sasuke, wpatrując się w rozweselone kobiety, które nie mogły
przestać rozmawiać o dziecku. Hana spojrzała więc na przyjaciela brata i w
szerokim uśmiechu pokazała mu garnitur białych zębów. — Kiedy ten ślub, co?
— Shino wraca za
miesiąc z delegacji — masowała brzuch z majestatyczną czułością — i wtedy
będziemy ustalać termin. Chciałabym, żeby udało się jeszcze zanim nasz maluszek
przyjdzie na świat. Mam nadzieję, że do tego czasu Kiba znowu nie wyląduje w szpitalu.
Drzwi OIOM-u otworzyły się na oścież, wypuszczając na korytarz pielęgniarki
pchające łóżko z pogrążonym we śnie Kibą. Troje znajomych natychmiast zerwało
się z miejsca i pognało w ich stronę, Hana jako pierwsza, trzymając brata za
rękę i wypytując pielęgniarki o przebieg operacji. Sasuke i Sakura szli za nimi
w ciszy, przysłuchując się rozmowie i obserwując, z jakim zdenerwowaniem Hana
wpatrywała się w Kibę. Podłączony do kroplówki, wciąż z rurką w ustach i
przyczepionym woreczkiem z krwią do przedramienia, wyglądał niewinnie i źle.
Sińce pod jego oczami były niemal czarne.
— Teraz ty będziesz mnie unikać? — spytał w końcu, zerkając na Sakurę kątem
oka. Jej twarz pierwszy raz od dawna nie wyrażała nic; zachowała profesjonalizm
i uniosła wysoko głowę, nie pozwalając Sasuke, by się do niej zbliżył. —
Sakura, przepraszam, poniosło mnie.
Próbował dotknąć jej ramienia, ale ona przyspieszyła, chcąc dołączyć do
Hany.
— Nie ignoruj mnie! — krzyknął za nią, zwróciwszy na siebie uwagę pacjentów
i lekarzy. Ona tylko spojrzała na niego przez ramię i posłała mu gniewne
spojrzenie.
— To ty ignorowałeś mnie przez cały ten czas, Sasuke — mruknęła i nie
czekając na odpowiedź, popędziła za siostrą Kiby.
Uchiha zatrzymał się gwałtownie i odprowadził ją wzrokiem, a gdy tylko
zniknęła za zakrętem jednego z korytarzy, przeklął siarczyście pod nosem i
bardzo długo walczył ze sobą; przypływ złości znowu zalał jego ciało.
Było już po ósmej.
Zdrzemnęli się w sali
Kiby, całą noc czuwając wraz z jego siostrą. Nie byli w stanie ruszyć dalej.
Gdzieś o piątej rano do Sakury zadzwonił Naruto, by potwierdzić, że wszczęli
poszukiwania właściciela klubu i od kilku godzin przesłuchują świadków. Na
dwadzieścia cztery godziny zamknęli także Aratę z jego dziewczyną, Nami, na
wypadek, gdyby ktokolwiek im zagrażał. Musieli być teraz nad wyraz czujni i
powściągliwi. Każdy krok musiał zostać uważnie przeanalizowany.
Czekał przed
samochodem, paląc papierosa. Złapał jakiegoś faceta wychodzącego ze szpitala z
prośbą o poratowanie policjanta w potrzebie. Smak dymu był drażniący, ale nie
krztusił się jak za pierwszym razem, gdy po długim czasie na nowo zasmakował
papierosa. Nie cierpiał tego nałogu, rzucił jak tylko zaczął pracę w Kioto, ale
teraz nie mógł się obyć bez tego duszącego dymu, który wypełniał jego płuca,
drażniąc nozdrza i ścianki przełyku. W tym wszystkim ponownie poczuł ciągotki
do alkoholu. Nie, nigdy nie miał z tym problemów, ale w chwilach jak te, gdy
sufit walił się na głowę, chciał się tylko upić do nieprzytomności. Jednakże
wizja bolesnego kaca, molestująca jego czaszkę i zaschnięty przełyk, odrzuciły
tę ciągotkę na bok. Wolał papierosy, zdecydowanie.
Usłyszał dzwonek
telefonu służbowego, który wybudził go z rozmyślań. Sakura wciąż nie
przychodziła, a oboje uzgodnili, by jechać na komisariat i przesłuchać Aratę.
Chyba ponownie zagadała się z Haną albo Kiba w końcu się obudził. Z dwojga
złego, był przynajmniej sam. Oczywiście do czasu, gdy świat znowu nie zaczynał
go szukać.
Kakashi
Hatake widniało na wyświetlaczu, migając złowrogo.
Muszę
w końcu zmienić tę nazwę, przemknęło mu przez myśl.
— Wszystko ci wyjaśnię
— zaczął, odbierając połączenie, ale po drugiej stronie zalała go fala wściekłych
pytań przeplatanych masą wulgaryzmów. Kakashi miał prawo się martwić, zważywszy
na to, że od soboty nie dawał znaku życia, prywatny telefon był poza zasięgiem,
podobnie jak służbowy do dnia wczorajszego, a on i tak nie odbierał; nie miał
na to czasu. — Skończyłeś?
— Nie bądź arogancki — warknął w słuchawkę Kakashi, by po chwili
wydać z siebie westchnięcie. — Co się
stało?
Strzepnął popiół na
chodnik i wyrzucił z siebie smugę szarawego dymu. Przymknąwszy powieki, napawał
się ciepłymi promieniami słońca, które w końcu po kilku dniach szarugi
postanowiło wreszcie wyłonić się zza chmur. To mógł być naprawdę dobry dzień.
— To nie jest rozmowa
na telefon — mruknął w odpowiedzi. Kakashi nie rzucił żadnego obscenicznego
słowa w jego stronę, zamilkł tylko i ciężko westchnął. Nie było wątpliwości, że
ze swoim chrześniakiem miał spore problemy. — Mógłbyś wpaść do Kioto? Niestety
z powodów służbowych nie mogę przyjechać ani do Osaki, ani do Tokio.
— Służbowych, hm? — Sasuke wyczuł w jego głosie nutę dezaprobaty i
powątpiewania. Nie miał mu tego za złe, słyszał już na pewno o zabójstwie
Madary, nie musiał się z niczym ukrywać. Jednak myśl, że mógłby zdradzić mu, że
to on został obecnie głównym podejrzanym, ścinała go z nóg. Informacja ta
mogłaby przynieść złe skutki. — Tak się
składa, że akurat przyjechałem do Kioto wczoraj po południu, za dwie godziny
będę wolny.
Uchiha nie zignorował
tej informacji, ale zauważywszy idącą w jego stronę Sakurę, natychmiast zgasił
papierosa, krztusząc się ostatkami wlatującego do płuc dymu. Jak już się
uspokoił, kontynuował rozmowę z Kakashim, choć wcale nie powinien go tak
nazywać ani pozwolić sobie na podobny zapis w telefonie. Przez niego mógłby
dopaść go ten, którego tak bardzo się wystrzegał przez ostatnie dwa lata.
— Co robisz w Kioto? —
Nie potrafił stłamsić w sobie zdziwienia, które aż ścisnęło go za gardło.
Hatake musiał tu przyjechać z zupełnie innego powodu niż samo zamartwianie się
o chrześniaka. Sasuke to wiedział, czuł w kościach. Znał go zbyt długo i zbyt
dobrze, by teraz odpuścić sobie pewne przypuszczenia i tak po prostu zignorować
jego problemy. — Uciekasz?
Cichy, acz nieco
desperacki śmiech zadźwięczał w słuchawce po drugiej stronie, gdy Kakashi nie
wiedział, jak inaczej odpowiedzieć na zadawane pytania. Zaserwował mu więc ten
sam tekst, którym Sasuke spławił go półtorej minuty temu, oznajmiając, iż nie
jest to rozmowa na telefon. Uchiha się skrzywił.
Sakura, zauważywszy
niezadowoloną minę partnera, posłała mu tylko pytające spojrzenie, ale on
machnął ręką i wrócił do rozmowy ze swoim chrzestnym, wsiadając do auta. Haruno
dodała tylko na odchodnym, że Kiba się obudził i czuje się dość kiepsko, i sama
zajęła miejsce obok kierowcy.
— Spotkajmy się po
jedenastej w domu Hiro, znasz adres — rzucił nagle Sasuke, przekręcając kluczyk
w stacyjce i zapinając pasy.
— W domu Hiro? — Kakashi był tak zdziwiony, że omal się nie zaśmiał.
— Sądziłem, że ty i on już nie
utrzymujecie ze sobą żadnych kontaktów…
— To długa historia. —
Zerknął ukradkiem na Sakurę. — Opowiem ci, jak się spotkamy. Do zobaczenia. — I
nie czekając na reakcję chrzestnego, rozłączył się i niemal rzucił telefon na
pulpit. Sakura pozostawiła jego wymianę zdań bez słowa, ale jej wysoko
uniesione brwi zasugerowały, by jednak sam postanowił trochę naświetlić tę
sprawę. — Przepraszam, nie znam lepszego miejsca na spotkanie. Mam nadzieję, że
się nie gniewasz… w końcu to też twój dom.
— Czemu nie możecie się
spotkać w jakieś kawiarni czy coś w tym stylu? — zapytała, ale wzrok wbiła w
okno, gdy Sasuke spokojnie wyjechał z parkingu przed szpitalem. Droga póki co
była pusta, ale spodziewała się, że powrót na pewno sprowadzi się do średnich
korków na głównej ulicy.
— Ściany mają uszy —
odpowiedział z całą powagą, skupiając swoją uwagę na drodze. — Nie mogę
ryzykować, że ktoś usłyszałby naszą rozmowę. Doskonale wiesz, że Kakashi Hatake
teoretycznie zapadł się pod ziemię.
Odwróciła się w jego
stronę, wyczekująco wpatrując się w skupienie wymalowane na jego cholernie
przystojnej twarzy. Czuła względem niego taki żal i złość, a mimo wszystko
jedno spojrzenie w jego stronę sprawiało, że o wszystkim potrafiła zapomnieć.
Działał na nią zdecydowanie za bardzo i nie mogła się pogodzić z myślą, że może
każde jego wyjaśnienie rzucone dzisiejszej nocy, tłumaczyła sobie w głowie, bo
najzwyczajniej w świecie wciąż coś do niego czuła. Była tego pewna i zaczęła
żałować swojego wyboru: Hiro nie dorastał Sasuke do pięt, a mimo wszystko to
jemu ufała bardziej niż partnerowi z pracy.
Czuł na sobie jej
przewiercający duszę wzrok, ale postanowił to ignorować. Nie mógł teraz
ponownie ulec emocjom. Akurat sprawa Hatake była mniej skomplikowana niż
przeszłość, której w pełni nie mógł jej opowiedzieć. Uznał więc, że to dobry
moment, by nieco naświetlić obraz chrzestnego, nim spotkają się w trójkę w domu
Hiro.
Myśl o byłym
przyjacielu zakrawała o zmieszanie i wściekłość. Miał mu za złe, że próbował
wkopać go w narkotyki, ale nawet nie to stało się powodem jego niechęci
względem architekta. Hiro obiecał mu, że zajmie się Sakurą najlepiej jak
potrafi, bo bał się, że Uchiha coś mu zrobi — a mógł, miał wiele asów w rękawie
i znał doskonale jego mroczną przeszłość. Był zły też na siebie, że jeszcze nie
próbował go ściągnąć; jakby nie patrzeć on po prostu uciekł przed
odpowiedzialnością, można by nawet rzec, że doskonale wiedział, co się święci i
wziął nogi za pas. Tak, Sasuke zaczynał go podejrzewać.
— Kakashi jest
świadkiem koronnym — rzekł i kątem oka zauważył, jak Sakura rozdziawia usta w
zdziwieniu. — Obecnie Kazuhiko Inoue ukrywający się pod czarną maską na twarzy.
— Haruno chyba właśnie próbowała to jakoś przetrawić, bo zaczęła wiercić się na
siedzeniu pasażera i mruczeć coś pod nosem. Uchiha jednak ponownie to
zignorował i kontynuował: — W Osace pojawia się tylko w weekendy lub gdy ja go
o to poproszę, od dwóch lat wynajmuje małe lokum w Tokio pod fałszywym
nazwiskiem.
— Jak to świadkiem
koronnym? — wydukała wreszcie, przykładając rękę do za szybko bijącego serca,
które wręcz powodowało drżenie całego ciała. — Czy twoja rodzina składa się
tylko z mrocznych, kryminalnych stron? A ty, jak na ironię losu, jesteś
policjantem!
Uśmiechnął się
perfidnie, ale zlekceważył jej ostatnią wypowiedź.
— Kakashi, prowadząc
najlepszy klub sportowy w całej Japonii, nie wytrzymał presji. Niby był najlepiej
opłacalnym facetem w mieście, ale w pewnym momencie klub zaczął podupadać. —
Zatrzymał się zbyt gwałtownie, gdy nie zdążył na światłach, za co Sakura
skarciła go wzrokiem. — Wplątał się w szemrane interesy, pozwalał dilerom
handlować w klubie — używki dla sportowców, dopalacze i inne narkotyki. Lider
gangu w końcu się wściekł, że to nie przynosi zbyt wielu zysków, więc Kakashi
zgodził się zaszczepić ich szeregi swoją osobą, a oni w zamian opłacali klub.
Nic z tego nie wyszło na jaw, ale mój ojciec trafił na ich trop. Nie chciał
wpędzać przyjaciela w większe tarapaty, więc milczał, oczywiście do czasu.
Fugaku nie mógł dłużej tego znieść i powiedział, że musi się przyznać, a
Kakashi spróbował.
Drżenie w jego głosie
podpowiadało jej, że stało się coś strasznego, bo on sam zawiesił wzrok na
migających światłach stopu samochodu naprzeciwko.
— Lider gangu bardzo
się wkurzył i ostrzegł Kakashiego, że jeszcze jeden taki numer, a pożałuje. Zwlekał
kilka tygodni, ale czuł, że ma nóż na gardle, bo ojciec nie zamierzał go dłużej
kryć i chciał zrobić nalot na klub. — Ruszyli ponownie, zbliżając się powoli w
stronę komisariatu. — Kakashi postanowił w końcu ich wydać, gdy znalazł swoją
kobietę martwą w sypialni.
To nią wstrząsnęło.
Wiedziała, że za historią kryje się czyjaś śmierć w formie ostrzeżenia.
Przeczuwała, że właśnie to musiał być impuls, który sprowadził mężczyznę do
ostateczności. Niemal każda historia kończyła się podobnie, jakby życie pisało
każdemu takie same scenariusze.
— Został świadkiem
koronnym, gang mu zagrażał. Przestali obcować z dilerką i zajęli się
zabójstwami, sądząc, że tym zyskają przewagę. — Zerknął na nią, a ona tylko
pokiwała smutno głową. — Ojciec ich wszystkich złapał, ale lider uciekł. Po
wszystkim postanowiono ukryć Kakashiego i dać mu drugą tożsamość w nadziei, że
facet nigdy go nie znajdzie. Póki co, nie znalazł.
To by wiele wyjaśniało.
Sakura kiedyś trafiła na artykuł snujący mnóstwo kontrowersji wokół Hatake,
twierdząc, że handlował narkotykami. Ktoś, kto to pisał, nie za bardzo mijał
się z prawdą. Detektyw koniec końców wreszcie odetchnęła z ulgą. Może i na
chwilę, ale potrzebowała wyjaśnień, a te — choć naprawdę mroczne — wydawały się
ją uspokoić. Przynajmniej w tej kwestii nie było mowy o mafii, ale wiedziała,
że Kakashi wiele wie i postanowiła, iż może przy nadarzającej się, nadchodzącej
okazji, wypyta go o parę kwestii związanych z przeszłością Sasuke, możliwe
nawet, że chcąc utwierdzić się w przekonaniu co do tych, które już sam
zdradził.
Minęli komisariat, co
omal umknęło uwadze Sakury.
— Gdzie jedziemy? —
spytała nieco zbita z pantałyku. Nie odpowiedział, dodając gazu. — Sasuke?
— W tym wszystkim
zapomniałem o synku Anko — rzucił w przestrzeń, zapominając o jej obecności. —
Muszę pomóc w organizacji pogrzebu. Wiem, że nasi już byli, by powiadomić brata
i opiekunkę o śmierci Anko, ale jestem jej winien o wiele więcej.
— Chyba nie za bardzo
rozumiem…
— Chcę pomóc jej bratu,
to wszystko. Zobaczyć małego…
— Dlaczego teraz? —
spytała, ale natychmiast pożałowała swoich słów, gdy Sasuke obrzucił ją
wściekłym spojrzeniem. — Przepraszam — wybąkała, spuściwszy wzrok.
Uchiha nie miał nawet
czasu, by przeżyć żałobę po przyjaciółce.
— Jak tylko to załatwię,
pojedziemy na komisariat i wrócimy do domu. Martwię się o Kakashiego.
A ona zaczęła szczerze
martwić się o wszystko.
Reszta drogi minęła im
w milczeniu. Żadne nie zadawało pytań i nie próbowało podjąć rozmowy. Oboje
czuli się niezręcznie w swoim towarzystwie i Sakura żałowała, iż nie zażądała,
by odstawił ją na komisariat, gdzie mogłaby zacząć działać w sprawie śledztwa.
Może i ludzi od tego było wielu, ale to oni głównie tym się zajmowali, a ich
praca stanęła nagle w miejscu.
Sakura nieco skurczyła
się w sobie, gdy wjechali na podjazd pełnego piachu podwórka. Stara, ceglana
kamienica straszyła swoim wyglądem wraz z gołymi drzewami wokół i rozpadającymi
się okiennicami. Trzepak, który stał obok, był okupiony przez dzieci, które
bawiły się głośno do czasu, gdy oni wysiedli z auta. Dzieciaki uważnie
lustrowały ich mądrymi oczami. Jeden z chłopców rozpoznał Sasuke, bo przywitał
się z nim, głośno krzycząc w jego stronę, a Uchiha tylko mu pomachał, mknąc
przez podwórko w stronę srogo wyglądającego korytarza bez drzwi; wejścia do
kamienicy.
Myśl, że tak wielu
ludzi mieszkało w takich miejscach, gdzie ogrzewania nie było, woda bieżąca to
był rarytas, a łazienka była jedną wielką wspólnotą, znajdującą się na jednym z
korytarzy, przyprawiała ją o poczucie winy — sama pławiła się w luksusach, choć
nawet w małej części nie należały do niej. Jako detektyw nie zarabiała dużo,
pensja starczała na spłacenie rachunków i kupienie potrzebnych rzeczy do domu,
w tym pożywienia, a tylko premie były w stanie zaspokoić jej kobiece potrzeby
posiadania nowych ciuchów, butów czy kosmetyków.
Stanęli przed obdartymi
drzwiami z ledwo widoczną cyfrą sześć i Sasuke zapukał kilka razy, gdy wtem w
progu ujrzeli wysokiego mężczyznę o brązowych oczach i ciemnych, bujnych włosach.
Był śmiesznej budowy, gdyż chuda szyja wyglądała, jakby miała się zaraz połamać
od zbyt dużej głowy, która na niej spoczywała, w dodatku chłopak był bardzo
szczupły i z pewnością młodszy od nich. Ubrany w dres i z przepasanym czołem czerwoną
bandaną, wyglądał jak jeden z gangsterów, których nieraz zdarzyło się im gonić.
— Sasuke, witaj. —
Uścisnęli sobie dłonie, mocno i długo. Uchiha wyraził swoje kondolencje,
podobnie jak Sakura, którą zaraz przedstawił. Po wszystkim mężczyzna wpuścił
ich do środka.
Przeszli
przez zimny, ciasny przedpokój, w którym stała masywna szafa, prawdopodobnie
równie stara, co sama kamienica. Spokojnie podążali za Fumio, jak nazywał się
brat Anko, by dotrzeć do ogromnego kwadratu, jakim był salon. Plazma, pewnie
wzięta na kredyt, spoczęła na mahoniowej komodzie. Na samym środku pokoju stał
masywny stół i kilka krzeseł, obok zaraz znajdowała się obdarta, brązowa,
wyścielana kanapa. Po chropowaty, ciemnym dywanie, który nadawał się już tylko
i wyłącznie na śmieci, porozrzucane były zabawki i ciuchy.
—
Shizune, mamy gości — oznajmił Fumio, wchodząc do salonu przed nimi,
bezpośrednio zwracając się do kobiety stojącej obok okna, w które zawzięcie się
wpatrywała. Była drobnej budowy, niższa nawet od Sakury, o średniej długości,
czarnych włosach i pięknych, ciemnych oczach, które spoczęły na dwójce
przybyłych z zaciekawieniem. Skinęła im tylko na powitanie głową, zabierając pospiesznie
porozrzucane ciuchy ze starego fotela stojącego w kącie. — Shizune jest opiekunką
Isamu, ale także moją dziewczyną. — Sakura nie wiedziała, czemu jej to
powiedział, ale możliwe, że zauważył jak spięta była. Fumio jednak całą swoja
uwagę poświęcił wspomnianemu wcześniej chłopcu, który zawzięcie bawił się na
podłodze. — Proszę, usiądźcie.
Sakura
usiadła na kanapie za namową brata Anko, a Sasuke zakradł się do dziecka i
rozprostował ręce.
—
Cześć, wielkoludzie! — Chłopiec odwrócił się na tembr jego głosu i posłał mu
niesamowicie szczery i pełen szczęścia uśmiech, który stopił mu serce. Isamu
wstał z klęczek i rzucił się na mężczyznę, który wziął go w swoje ramiona i
podniósł, trzymając mocno, by nie upadł. Zmierzwił wolną ręką jego czarne jak
smoła włosy.
Pięciolatek
ochoczo rozmawiał z wujkiem, a Sasuke jakby spotulniał, siląc się na szeroki
uśmiech. Sakura długo im się przyglądała — scena ta zmiękczyła jej serce,
rozczuliła do granic możliwości. Już wyobrażała sobie swojego partnera w roli
ojca — jego niegdyś surowe rysy twarzy zniknęły, były łagodne nawet wtedy, gdy
chłopiec ciągnął go za nos, śmiejąc się wesoło.
—
Isamu bardzo tęskni za mamą — powiedział smutno Fumio, przyglądając się
Shizune, która właśnie stawiała na stół kubki napełnione ciepłą herbatą. — Też mi jej brakuje.
—
Bo mama nie wróci, źli ludzie ją zabrali — wybąkał chłopiec, gdy Sasuke usiadł
na krześle obok brata Anko. Isamu długo mościł się na kolanach wujka, aż w
końcu znieruchomiał i wbił spojrzenie w podłogę. Dziecko miało naburmuszoną
minę i ciągle marszczyło gniewnie mały nosek. — Ale wujek ich znajdzie, prawda?
Znajdzie i ukaże?
Sakura
przyjrzała się Sasuke, oczekując jego odpowiedzi nieco przestraszona. Mężczyzna
zaciskał szczękę i przez moment nic nie powiedział. Po chwili niezręcznej ciszy
i wpatrywaniu się chłopca w wujka, ucałował jego małe czoło.
—
Złapię tych złych ludzi i ich ukażę. Obiecuję, Isamu.
Obiecuję.
Przez
kolejne pół godziny Sasuke omawiał z Fumio wszelkie sprawy związane z
pogrzebem. Mimo że Sai wciąż nie oddał ciała z prosektorium w ręce rodziny —
czasem jego analizy trwały nazbyt długo — była to tylko kwestia czasu, więc
obdzwonili księży i paru bliskich znajomych Anko. Pogrzeb miał być skromny i
krótki, zadeklarowało się sześć osób, w tym Sasuke. Anko zasłużyła na godne
pożegnanie, gdyż godnego życia nie mogła zaznać. Nieważne, że pogrzeb miał
odbyć się dla nielicznej grupki, liczyła się pamięć.
Sakura
nie słuchała, uważnie obserwując chłopca. Nie mogła oderwać od niego wzroku.
Owszem, był przeuroczym, spokojnym pięciolatkiem, ale coś ją w nim
zaintrygowało. Nie miała pewności co, dopóki Isamu nie obdarzył jej tak charakterystycznym,
znajomym spojrzeniem błękitnych oczu.
—
Hiro — odezwała się cicho, ale mimo to zwróciła na siebie uwagę wszystkich
znajdujących się w pokoju. Sasuke spiął każdy mięsień swego ciała, słysząc imię
byłego przyjaciela. Obserwował Sakurę z narastającym niepokojem. Jak zwykle jej
spostrzegawczość biła wszystko inne na głowę i nie mógł sobie darować, że ją tu
przyprowadził.
Zerwała
się z kanapy jak poparzona, jakby tchnięta jakąś dziwną siłą i skierowała w
stronę przedpokoju, ale wtem stanęła jak wryta i odwróciła się w ich stronę,
ponownie obrzucając chłopca bacznym spojrzeniem. Uchiha już wstał z kanapy,
gotowy, by pobiec za nią, ale jej niespodziewana reakcja wbiła go w podłogę.
Długo wpatrywała się w
chłopca, przyglądała mu się z zaciekawieniem. Na czole pojawiła się drgająca
żyłka, a ona zmrużyła oczy, by pohamować nadchodzące łzy.
Ostatecznie wszystko
już do niej dotarło i nie była w stanie dłużej znieść tych dziecięcych,
niewinnych błękitnych oczu, które na myśl przynosiły tylko postać narzeczonego.
— On ma jego oczy —
wyszeptała ku zaskoczeniu Sasuke, który naprawdę miał szczerą nadzieję, że
prawda nie wyjdzie na jaw; nie był za nią odpowiedzialny i nie chciał się w to
mieszać. Jednakże przerażona mina Sakury ścisnęła go za serce. — Chłopiec ma
jego oczy… — Zaczęła się cofać, a dziecko patrzyło na nią pytająco, mocno
ściskając rękę Sasuke, który chciał ruszyć za nią i ją uspokoić. — Te same
oczy, to samo spojrzenie…
— Sakura…
— Hiro jest ojcem,
prawda? — wypaliła nagle, wlepiając swoje zasmucone oblicze w twarz partnera,
który tylko na potwierdzenie jej słów pokiwał głową i puścił rączkę chłopca,
oddając go w objęcia wujka i zaskoczonej opiekunki. — Nigdy nie wspomniał
słowem, nigdy nic… on…
Ich spojrzenia się spotkały,
ale Uchiha nie potrafił wydusić z siebie ani słowa. Miał szczerą nadzieję, że
nie będzie musiał się w to angażować, ale poniekąd on sam był częścią tego
kłamstwa. Jak tylko się dowiedział, że Hiro i Sakura zaczęli się spotykać,
upomniał przyjaciela o powiedzeniu jej prawdy już na starcie, by jakiegoś dnia
nie zdziwiła się, ujrzawszy dorosłego chłopaka w drzwiach, który zarzekałby
się, że jest synem jej męża. Prosił go o to, a ten obiecał, że w najbliższym
czasie powie, choć wyparł się chłopca i nie interesował jego życiem. Anko również
była dla niego przeszłością. Wszystko to zostawił za sobą w imię kariery, ażeby
nikt jej nie splamił w żaden sposób.
Pięć
lat temu, tak wiele czasu minęło, bym na nowo musiał wspominać ten dzień.
Przyjechałem
do Kioto. Od urodzenia mieszkali tu Hiro i Anko, z którymi utrzymywałem kontakt
po liceum. Dzwonili z ważną sprawą, a raczej to ten pieprzony, początkujący
architekt powiadomił mnie o problemie, wrzeszcząc w niebogłosy przez telefon.
Nie byłem w stanie go zrozumieć, więc pożyczyłem auto ojca i pojechałem w
nadziei, że to nic poważnego.
Na
miejscu okazało się być inaczej.
Anko
płakała, a ja omal nie obiłem Hiro mordy. Był tchórzem, zwykłym egoistą!
Wyrzekł się dziecka, wyparł wszystkiego, odpowiedzialność zrzucając tylko i
wyłącznie na naszą przyjaciółkę. Nie mogłem tego słuchać, gdy wyzywał ją od
najgorszych, wytykał palcami. To przez niego się załamała, to przez niego nasza
trójka tak się rozsypała.
—
Nie wrobisz mnie w dziecko! — darł się, wbijając w dziewczynę wściekłe
spojrzenie. Ona drżała ze strachu, przerażona jego narastającą agresją.
Próbowałem
go uspokoić, ale on pienił się jak zarażony wścieklizną pies. Pierwszy raz w
życiu widziałem w jego oczach taki szał.
—
To twoje dziecko! Przecież tylko ciebie kocham! — szlochała Anko, a ja stałem
gdzieś pomiędzy nimi jako niemy słuchacz, którego obecności nagle nie
zauważali.
—
Pieprzona dziwka! — krzyczał. Upomniałem go, ale on mnie zignorował. —
Puszczałaś się z kimś na boku, facet pewnie uciekł, a ty chcesz mi wmówić, że
to ja jestem ojcem! Idiotka! Skończona idiotka!
—
Hiro, to nieprawda!
I
wtedy w ułamku sekundy, niespodziewanie i dla mnie, i dla Anko, a może i samego
Hiro, podszedł do swojej dziewczyny i uderzył ją w twarz, że ta aż upadła.
Wmurowało mnie tak samo jak jego, ale wściekłość, jaka mnie zalała, pozwoliła,
bym wylał ją prosto w jego cholerną twarz.
Szarpnąłem
go za ramię, odwróciwszy tym samym w swoją stronę i zamachnąłem się, uderzając
pięścią wprost w jego nos. Zachwiał się na nogach, łapiąc za obity grzbiet, a górną
wargę już zalała szkarłatna jucha. Zacisnąłem zęby, nie chciałem robić nic
więcej. Pracowałem kiedyś w ANBU i wiedziałem, że należy zachować ostrożność, a
przede wszystkim zdrowy rozsądek, nim uderzy się przeciwnika jeszcze raz.
Zamachnął
się, ale uchwyciłem jego pięść w swoją dłoń tuż przed moim nosem i zaciskając palce
na jego kłykciach, odepchnąłem i rzuciłem się na niego, nie szczędząc ciosów. Był
słaby, trenowałem boks i takie uderzenia były dla mnie niczym jak zwykłą
rozgrzewką, ale architekt już tracił przytomność i gdyby nie ten delikatny
uścisk Anko na moim ramieniu, mógłbym go nawet zabić. Obwiniałbym się, ale nie
poczułbym, kiedy faktycznie pozbawiłbym Hiro życia. Zabijania mnie uczono, nie
potrafiłem pewnych instynktów pohamować, to po prostu zostało, ale w policji
starałem się działać wedle zasad, czasami jednak posuwałem się za daleko.
Hiro
wstał, ledwo. Anko chciała mu pomóc, ale odepchnął ją od siebie i dziewczyna,
płacząc, upadła na kanapę. Byłem gotów znów zaatakować, ale powstrzymałem swoje
pięści przed kolejnym uderzeniem.
—
Wynoś się stąd — wycedziłem przez zaciśnięte zęby.
Obrzucił
mnie wściekłym spojrzeniem i przetarł krew spod nosa wierzchem dłoni. Bałem
się, że zrobi coś jeszcze lub odwarknie na pożegnanie, ale posłusznie wyszedł,
zatrzaskując za sobą drzwi z impetem.
Hiro
i ja jednak po wszystkim pogodziliśmy się, ale nasza przyjaźń i tak wisiała na
włosku. Nie mogłem wybaczyć mu ucieczki od odpowiedzialności i podniesienia
ręki na kobietę. Nigdy mu nie wybaczyłem, ale starałem się wciąż być jego
przyjacielem. Przez dwa lata i tak nasz kontakt był znikomy, bo sam wyjeżdżał w
delegacje i często przebywał za granicą. Gdy zaś ja przeprowadziłem się do
Kioto, nasz kontakt na nowo odżył, a ta myśl ratowała wszystko. Nigdy jednak
nie stanęliśmy we trójkę, już nigdy nie było nas.
Kontakt
z Anko urwał się trochę później niż z Hiro, gdy przez dziewięć miesięcy trwałem
przy jej boku, pomagając w trudnych chwilach wraz z moja matką. Nawet na kilka
ostatnich dni przed porodem zawiozłem ją do nas i urodziła dziecko w prywatnej
klinice, którą opłacił ojciec. Moi rodzice ją uwielbiali; za poczucie humoru,
szeroki uśmiech, bojowość i szczerość, którą Fugaku bardzo szanował; szczerość
cenił ponad wszystko, nigdy nie ukrywał, gdy coś mu nie pasowało. Anko urodziło
zdrowego chłopca, została z nami przez kolejny miesiąc, ale w końcu się
pokłóciliśmy.
Prosiłem
ją pewnego ranka, by spróbowała skontaktować się z Hiro, żeby chociaż postarała
się jakoś do niego dotrzeć dla dobra dziecka. Oczywiście nie chciała mnie
słuchać, były partner był dla niej skończonym dupkiem, a uderzenia w twarz
nigdy nie zapomniała. Próbowałem ją przekonać do wniesienia sprawy do sądu,
przecież ona mogła ubiegać się o alimenty! Nie miała pieniędzy, a od dobrze
usytuowanego Hiro mogłyby jej tylko pomóc, nie musiałaby harować jak głupia,
aby tylko móc opłacić rachunki i wykarmić siebie oraz dziecko.
—
Nie wpieprzaj się w moje życie, Uchiha! — krzyknęła tylko, pakując torby.
Była
mi wdzięczna za wszystko, jak i moim rodzicom, ale po wszystkim postanowiła
radzić sobie sama i urwała ze mną kontakt. Po wielu próbach skontaktowania się
z nią, odpuściłem.
Stwierdziłem,
że nie będę jej na siłę uszczęśliwiać. W końcu była dorosła, a ja nie byłem jej
niańką. Mimo to wciąż w sercu została moją kochana siostrzyczką, która po
prostu się zagubiła.
Owszem,
po przyjeździe do Kioto wiele razy jej pomagałem, spotykając ją przypadkiem na
ulicy, gdy nie rozpoznając mnie od razu zaoferowała swoje erotyczne usługi.
Powiedziała mi prawdę, a ja zapłaciłem za ten czas spędzony z nią — była wtedy
w pracy, musieliśmy udawać, by nikt jej nie nakrył. Obiecałem wtedy, że
ureguluję dla niej wszystkie rachunki, ale zgodziła się tylko na opłacenie
opiekunki z góry na kolejne kilka lat. Pomogłem jej bratu, który od czasu do
czasu przydawał się przy opiece nad dzieckiem; był dobrym wujkiem, a mały go
uwielbiał. Czasami jednak facet pakował się nie tam, gdzie powinien i było
trzeba ratować mu tyłek. Próbowałem odwieść Anko od prowadzenia tak paskudnego
życia, ale ona wciąż tłumaczyła, że nie może, że umowa zobowiązuje, a ja
wiedziałem, co miała na myśli.
I
właśnie wtedy, po tych wszystkich problemach, Anko musiała udać się do Akatsuki
po pomoc, oni ją naznaczyli, dali pieniądze, ale nie wypuścili; kazali zarabiać
na ich biznes, wkręcając ją w prostytucję, w której musiała trwać przynajmniej
ze trzy lata. Nie mogłem sobie nawet wyobrazić, co mogła czuć po powrocie do
domu, do dziecka, które zapewne każdego dnia uśmiechało się na jej widok,
wyciągając malutkie rączki i tuląc się czule, chłonąc matczyną miłość. Anko
była dobrą matką, najlepszą, ale chcąc utrzymać siebie i dziecko, wybrała złą
drogę. Nie chciała moich pieniędzy, nie chciała niczego — pragnęła o nas
zapomnieć.
Hiro,
pomimo moich usilnych prób namawiania go do odzyskania zjedzonego przez niego
rozsądku, nie próbował utrzymywać kontaktu z Anko, nie interesował się własnym
potomkiem. Cały czas obwiniał matkę, ale nigdy siebie. On zawsze był czysty.
Nie
wiem, jakim cudem po tym wszystkim potrafił spojrzeć na siebie w lustrze i
układać życie z kimś innym. Nie chciał dzieci, ale w Anko był zakochany po
uszy. Informacja o ciąży go zmieniła, myśl, że musiałby nagle stać się
odpowiedzialny przeraziła go i uciekł.
On
zawsze potrafił tylko uciekać.
— I żaden z was nie
zamierzał mi o tym powiedzieć, prawda?
Powoli, krok po kroku,
podchodził do niej, gdy ta cofała się, a łzy zaczęły spływać po jej
zaróżowionych policzkach. Pragnął wziąć ją w ramiona i uspokoić, wiedział, że
tego właśnie potrzebuje, ale ona nie pozwalała się zbliżyć, wolała cierpieć
sama; nie podobało mu się to, z autopsji wiedział, że cierpienie w samotności
to katusza, jakby człowiek sam sobie wymierzał karę.
— Chciałem, by ci
powiedział, ale on — wyciągnął ku niej ręce — od zawsze był tchórzem. Anko, gdy
dowiedziała się o was, bardzo chciała, by prawda wyszła na jaw. W żadnym
stopniu nie popierała waszego związku, bo znała Hiro. Poprosiłem jednak, by
milczała, bo on i tak wszystkiego by się wyparł, a ty byś jej nie uwierzyła.
Chciałem cię chronić.
Zaśmiała się gorzko,
przez łzy.
— Chronić — prychnęła.
— Chronisz tylko siebie, zatajając fakty o sobie, nie otwierając się przede
mną!
Spojrzał kątem oka na
Fumio, który próbował zająć czymś lekko przestraszonego Isamu, szarpiąc
delikatnie za ramię Shizune, by ta nie wtrącała się i pomogła mu z chłopcem. Sasuke,
zyskując przewagę nad zrozpaczoną Sakurą, która wciąż wylewała swoje żale w
jego stronę, był już bliżej, by móc złapać ją za rękę, ale ona nagle otrząsnęła
się z amoku i wybiegła z kamienicy, zalana łzami.
— Sakura! — zawołał,
zrywając się do biegu. Przez ramię rzucił do Fumio, że zadzwoni i pognał za
przyjaciółką. Nie miała z nim szans, był szybszy, ale dorwał ją dopiero na
podwórku. Został świadkiem jej upadku, gdy potknęła się o własne nogi, nie
widząc świata za wodospadem swoich łez. Był na siebie wściekły, zadał jej tyle
bólu, a ten wciąż się nasilał i wzbogacał o nowy. — Sakura!
Płakała, wściekle
uderzając pięściami o piasek. Kilku przechodniów zatrzymało się, ciekawych
zakończenia tej sprawy, ktoś otworzył okno i wyjrzał na zewnątrz, spragniony
epilogu tejże sceny.
Zawahał się na moment,
by po chwili położyć dłoń na jej ramieniu i przycupnąć obok. Nie odepchnęła go,
więc wiedział, że może pozwolić sobie na śmielszy gest. Przyciągnął ją do
siebie, siadając na piasku i wtulił mocno, pozwalając, by wypłakała się w jego
tors. Nie protestował, gdy obwiniała jego i cały świat o wszystko, gdy uderzała
pięściami w klatkę piersiową, czasami z taką siłą, że tracił dech. Pragnął, by
zaznała ukojenia w tym niekończącym się cierpieniu. Nikt inny nie mógłby jej
pomóc, a wiedział, że sama by tego nie udźwignęła. Była najtwardszą babką na
świecie, fizycznie potrafiła zdzierżyć bardzo wiele, psychicznie też, ale w
środku była nadal krucha, delikatna jak piórko, zbyt wrażliwa.
Kołysał się z nią w
przód i w tył, uspokajając, składając pocałunki na włosach.
— Ma dziecko —
szlochała — ale wyparł się go, pozwolił, by ktoś, kto może planował spędzić z
nim resztę życia, stłamsił swoją godność… Anko cierpiała, a on miał to w dupie!
— Hiro nie potrafił
dorosnąć — powiedział spokojnie, a ona odsunęła się od niego delikatnie, lekko
podpierając się rękoma o umięśniony tors mężczyzny. — Miałem nadzieję, że
kiedyś ci powie albo zmądrzeje i wesprze Anko. Przeliczyłem się.
— Dlaczego mnie nie
ostrzegłeś? — Spojrzała mu głęboko w oczy, a on zaniemówił. — Dlaczego nie
powiedziałeś, jaki potrafi być, dlaczego nigdy nie spróbowaliśmy…? — Spuściła
wzrok, niepewna dokończenia swoich myśli. Sasuke jednak ujął jej podbródek
między kciuk a palec wskazujący i uniósł go ku sobie, zmuszając ją do
spojrzenia ponownie w jego oczy. — Chciałabym móc cofnąć czas…
— Żałujesz?
Nieco się ku niemu
zbliżyła, gdy on delikatnie na nią naparł. Wciąż miała nieodpartą ochotę go
pocałować, od zawsze tego pragnęła, gdy zrozumiała, jakim uczuciem zaczęła go
darzyć. I pomimo dzisiejszych wyjaśnień, zbyt wielu informacji, które bardzo ją
zmęczyły, wciąż widziała w nim kogoś innego — kogoś, kto kłamał, bo musiał. Nie
wiedziała dlaczego, ale instynkt podpowiadał jej, by spróbowała zaufać i
zrozumieć, mimo narastających wątpliwości we wszystko, co ją otaczało.
Ba! nawet skarciła się
w myślach, że od momentu wyjazdu Hiro ani razu o nim nie pomyślała, jakby nie
istniał. Przez cały ten czas liczył się tylko Sasuke, dla którego poświęciła
tak wiele, dla którego mogłaby wskoczyć w ogień. A później okazało się, że Hiro
wcale nie był lepszy, może nawet okazał się gorszy; gdzieś w jej mniemaniu
mężczyzna bardzo stracił w oczach detektyw.
I chyba właśnie w tej
chwili uświadomiła sobie, jak wiele błędnych decyzji w życiu podjęła, a
najbardziej żałowała jednej.
— Nie zostanę jego żoną — oznajmiła głośno i
wyraźnie, zdejmując pierścionek zaręczynowy z serdecznego palca i obróciwszy go
parę razy w dłoni, spojrzała hardo w hebanowe oczy Sasuke, które — wydawało się
— nieco się zaszkliły. — Nie popełnię znów błędu, który może mnie wiele
kosztować. Nie tym razem.
Uchiha przytulił ją
mocniej do siebie i ukołysał jeszcze przez chwilę, by podnieść się z nią z
piaszczystego podwórka tylko wtedy, gdy ta uraczyła go szczerym uśmiechem.
— Wracajmy do pracy —
wymamrotała, ale pokręcił przeciwnie głową. — Nie? Dlaczego?
— Pojedziemy do domu i
odpoczniesz — rzekł, podchodząc spokojnym krokiem do auta. — Po rozmowie z
Kakashim udamy się na komisariat i przeanalizujemy wszystkie tropy. Gdyby coś
się działo lub znaleźli Heike w rowie, już dawno daliby nam cynk. Poza tym
każde z nas jest pod telefonem, niech popracują trochę bez nas.
Zaśmiała się krótko i
wsiadła do auta, otrzepując wcześniej spodnie z kurzu. Z jednej strony była na
siebie wściekła, że pozwoliła sobie na tak żałosną reakcję, ale zbyt wiele
myśli zaprzątało jej głowę, by mogła postąpić inaczej. Była zepsuta, czuła
pustkę w środku. Sasuke miał rację, powinna odpocząć i nieco się odświeżyć,
zjeść coś porządnego, ale najważniejsze to zdrzemnąć się chociaż na chwilę. Sen
wręcz okalał jej ciało od kilku godzin.
— Obiecaj mi, że po
rozmowie z twoim chrzestnym pojedziemy na komisariat.
— Obiecuję — przyrzekł,
hardo patrząc w jej wciąż załzawione oczy. Detektyw odetchnęła z ulgą i wyjęła
z kieszeni płaszcza telefon, który zalany był wiadomościami od Naruto, w
których prosił o znak życia; chciał wiedzieć, co z Kibą, a przy okazji
opowiedzieć jej o postępach w sprawie poszukiwań Yuichiego.
Zadzwoniła, by
poinformować przyjaciela o stanie podkomisarza i powiadomiła go, że wraz z
Sasuke jadą jeszcze na chwilę do domu, a na komisariacie zjawią się za jakieś
dwie do trzech godzin. Wszystko miał zachować dla siebie — potrzebowali
odpoczynku od sprawy chociaż na parę godzin.
Rozłączyła się z błogim
uśmiechem na ustach, co nie umknęło uwadze Sasuke, który właśnie ruszył z
podjazdu, zostawiając za sobą smugę kurzu. Posłał jej pytające spojrzenie, a
ona tylko potrząsnęła głową i usadowiła się wygodniej na siedzeniu, zwróciwszy
wzrok na niebo, które wyjątkowo olśniewało swoim nieskazitelnym błękitem i
słońcem rzucającym ciepłe promienie na ten ponury świat.
Przez moment poczuła,
że jeszcze będzie dobrze, trzeba tylko cierpliwie poczekać.
Ulica, Kioto, godzina 10:34
Uciekał przed cieniami,
które goniły go niczym anioły. Od zawsze nazywał je Aniołami Śmierci, bo
gdziekolwiek był, one latały nad jego głową, cierpliwie prowadząc do swych
wrót. Wyczekiwały jego duszy od dawna, od momentu wdepnięcia w ten syf.
Ale syf ten był dobry,
jedyny w swoim rodzaju i dawał poczucie bezpieczeństwa. Na chwilę, ale jednak
spokój okalał jego ciało i pozwalał odetchnąć. A potem zjawiały się one,
zaciskając ciernie na szyi, robiąc wszystko, by rozpaczliwie uciekał przed
przeznaczeniem.
— Odejdźcie! —
krzyczał, nerwowo wymachując rękoma, gdy anielskie skrzydła muskały jego
skronie i włosy.
Biegł boso po ruchliwej
ulicy, cudem unikając zetknięcia z rozpędzonymi autami. Jakby same anioły grały
z nim w grę, wiedząc doskonale, jak ma zginąć i kiedy. On sam nie widział
samochodów, spowiła go ciemność, mrok, który zżerał cząstki jego jestestwa.
Przekrwione oczy wypuszczały na poranione policzki krwawe łzy. Był odurzony
bólem i strachem.
— Zostawcie mnie! —
zawył, potykając się o własne nogi. Długo nie podnosił się z ziemi, kuląc się w
sobie i zamykając, chroniąc obolałą głowę przed mocnymi uderzeniami anielskich
skrzydeł.
Umrzesz.
— Nie, nie, nie, nie,
nie — mamrotał nerwowo pod nosem.
W uszach rozbrzmiał
demoniczny śmiech.
Umrzesz.
Czarne piórko opadło
leniwie na asfalt, a on, zauważywszy je przed swoim nosem, zerwał się na równe
nogi i zaczął spazmatycznie krzyczeć. Jeden z aniołów krążących nad nim niczym
sęp zszedł na ziemię, uderzając ciężkimi nogami o asfalt. Świat zadrżał pod
jego siłą i potęgą, jaka od niego biła. Mężczyzna, chcąc uciec przed mrocznym
cieniem, ruszył w drugą stronę, ale anioł przewidział wszystko i opętany wpadł
na niego, a z gardła nieszczęśnika wydobył się piskliwy wrzask. Upadł na kolana
i bił pokłony, prosząc o darowanie mu życia.
Anioł tylko patrzył,
rozprostowując ciemne jak noc skrzydła. Patrzył czarnymi oczodołami i
przewiercał duszę, parzył swoim martwym, ślepym spojrzeniem i czekał.
Wstawaj.
Szepty zadudniły w jego
uszach.
Wstawaj.
Drżąc ze strachu,
uniósł swe zmęczone oblicze ku aniołowi, którego już nie było. To dodało mu
sił, zerwał się z ziemi i rozejrzał. Było cicho i pusto, anioły też jakby
zniknęły. Już wiedział, gdzie był; Śmierć go tu przyprowadziła, miała plan, a
on w momencie zrealizowania tego planu ocknął się i zrozumiał.
Nie wyminął się z
przeznaczeniem, dopadło go, bo tak chciano, bo tak miała skończyć się historia
jego życia, by nie mógł opowiedzieć jej nikomu innemu. To był ten perfidny los.
Rozległ się głośny,
przeszywający na wskroś klakson ciężarówki pędzącej w jego stronę. Zdążył tylko
zerknąć na nią przez ramię, a chwilę później jego ciało scaliło się z przodem
tira, rozpłaszczając na masce jak placek.
Perfidia czaiła się w
każdym, ciemnym zakamarku. Nikt nie był w stanie przed nią uciec. Narzucała cyniczne
postrzeganie świata, śmiała się w głos i kombinowała, by zadać ostateczny cios,
by wypełnić przeznaczenie.
Miał umrzeć.
Przez ułamek sekundy
poczuł przerażający ból, który zaraz potem zniknął. Skóra wbiła się w kratki
warczącego silnika niczym rozpuszczone masło, mięso zmieliło się jeszcze,
rozpryskując na boki, kości zmiażdżono, scaliły się w jedność. Resztki
zmieszane ze szkarłatem znaczyły szlak jeszcze długo, nim ciężarówka zatrzymała
się kilka metrów dalej. Część jego ciała wyleciała gdzieś indziej, rozchlapując
się na drobne kawałeczki, w dużej mierze na maź. Lewa kończyna uderzyła o inny
samochód i poszybowała w bok, coś z wnętrzności wylało się na szybę jakiegoś
osobowego auta.
Nastała cisza. Już było
po wszystkim. Jedno, wybałuszone, zwisające na nerwie oko, przyklejone do maski
tira patrzyło w niebo tak nieskazitelnie czyste, tak nieskazitelnie piękne.
Słońce muskało delikatnie skórę, topiąc powoli to, co wsiąkło w asfalt.
Anioły Śmierci
przyszły, zabrały to, na co polowały od dawna.
A on już pożegnał się
ze wszystkim, czego pragnął. Z tego, kim był, pozostała tylko mokra plama i
jedna trzecia twarzy oraz oko, które możliwe że zaznało ukojenia, wpatrując się
martwo w błękit nieboskłonu.
Ostatni raz słońce
przesłonił olbrzymi cień, Anioł Śmierci rozprostował skrzydła.
Umarłeś.
Podjechali pod dom i
Sasuke bez słowa wyszedł z samochodu, zostawiając zamyśloną Sakurę w środku. Ponownie
całą drogę powrotną spędzili w ciszy, ale detektyw chciała chociaż trochę
pomyśleć nad tym, czego się dowiedziała. Dotykało to wielu tematów, włącznie
tych ostatnich i decyzji, jakie podjęła. Niemniej wciąż z tyłu głowy kłębiły
się wątpliwości, których nie potrafiła odgonić.
Mimo wszystko czuła się
dziwnie lekka, dziwnie… szczęśliwa? Jakby ktoś zabrał od niej ten cały ciężar,
który nosiła. Wreszcie wszystko wracało na właściwie tory, czuła ulgę, a nawet
i humor jej wrócił.
Wpatrywał się w nią
jeszcze długo, nim zdecydowała się wysiąść z auta i wyciągnąć klucze od domu,
które chwilę później wylądowały w zamku, otwierając im drzwi. Sakura mruknęła
coś na temat zaduchu i że zapomniała otworzyć okno, a Sasuke zdjął wreszcie
buty i zaśmiał się cicho, rozbawiony szczerze jej mamrotaniem, ale ona w
odwecie rzuciła w niego płaszczem i ruszyła do łazienki, by umyć ręce.
— Zrobię coś do
jedzenia, co myślisz? — zawołała, nie chcąc, by szum wody lecącej z kranu
zagłuszył ją, przez co musiałaby się powtarzać.
— Skoro proponujesz,
nie będę oponował. — Odwiesił jej płaszcz na stojący wieszak w kącie
przedpokoju, po lewej stronie drzwi i sam zdjął wreszcie kurtkę, by również ją
przewiesić. Rozprostował nieco kości i podążył za Sakurą, która już wyszła z
łazienki, by kocim krokiem zmierzyć w stronę kuchni.
Wyjęła z lodówki pięć
jaj, pomidory i szynkę. Odłożywszy je na ciemnym blacie, poprosiła Sasuke o
wstawienie wody na herbatę i wyciągnięciu kubków, a sama zabrała się za cebulę,
którą szybciutko obrała i pokroiła w cienkie paseczki; nigdy nie płakała, nie
działały na nią substancje, które warzywo zawsze uderzało jej matkę w oczy.
Jedynie Sasuke, jak już zapach cebuli doleciał do jego nozdrzy, podrażnił oczy,
które diametralnie się zaszkliły.
— Cholera — syknął, a
Sakura zaśmiała się tak głośno, że omal nie skaleczyła się nożem, którym teraz
potraktowała pomidory, a zaraz potem szynkę. — To nie jest zabawne. Cebula jest
zabójcza.
— Słabeusz z ciebie —
stwierdziła rozbawiona i zerknęła na niego przez ramię. Posłał jej chłodne spojrzenie,
usadowiwszy się wygodnie na krześle, a ona wydęła dolną wargę. — To tylko
cebula.
Zmroził ją wzrokiem, a
ona zachichotała i wyjęła patelnię, którą usadowiła na płycie indukcyjnej.
Minęła chwila i już miała rozbijać jajka, gdy wtem w pomieszczeniu rozległ się
ten jakże znienawidzony dźwięk dzwoniącego telefonu służbowego. Niemal
natychmiast chciała pobiec do płaszcza, w którego kieszeni spoczywał aparat,
ale zauważywszy zmarszczone czoło Sasuke, zrozumiała, że to wcale nie był jej
telefon. Uchiha z narastającą trwogą wpatrywał się w wyświetlacz, zupełnie nie
zauważając Haruno, która badawczo mu się przyglądała.
Dzwoniła Tsunade. Nie
mógł odebrać, nie chciał teraz zaprzątać sobie głowy innymi, równie ważnymi sprawami.
Sakura właśnie przygotowywała ciepły posiłek i na samą myśl o najlepszej
jajecznicy, jaką kiedykolwiek jadł, ciekła mu ślinka. Przez tak długi czas zapomniał
o jedzeniu, dodając sobie energii nic nie wnoszącą w życie kawą, której aromat
powoli zaczynał go drażnić. Kofeina działała, ale tylko na złudną chwilę. Nie
mógł jednak ignorować telefonu od pani komendant, więc walcząc ze sobą, przeprosił
partnerkę i odszedł od stołu.
— Wszystko w porządku?
— spytała Sakura, odrywając wzrok od rozbulgotanej patelni, w której smażyła już
jajka z pomidorami, cebulą i szynką. Nie podobało jej się, jak długo Sasuke
zwlekał z odebraniem połączenia, a jego zatrwożona mina troszkę ją zmartwiła.
— Tak, tak —
wymamrotał. — To tylko Kakashi, pewnie chce zapytać o adres, może zapomniał. —
Posłał jej wymuszony uśmiech i nim ta zdążyła coś powiedzieć, zniknął z kuchni,
by szybkim krokiem skierować się w najlepiej wyciszone miejsce w domu.
Sakura prychnęła pod
nosem, wyczuwając kłamstwo, ale nie zamierzała o nic pytać. Przyzwyczaiła się
do jego wymijających odpowiedzi, a przede wszystkim do ukrywania się z
telefonem po kątach. Tego zachowania nauczyła się już dawno i wiedziała, że musiało
być to coś naprawdę ważnego, w przeciwnym razie Sasuke by się tak nie
zachowywał.
Wszedł do łazienki i
zamknął za sobą drzwi. Odebrał, ale ręce mu się trzęsły i nie mógł złapać tchu.
Przeczuwał najgorsze, już raz przez to przechodził, nie był pewien, czy uda się
tym razem.
— Mamy problem. — Bez powitania, bez wyjaśnień. Sasuke wyczuł w
głosie Tsunade zdenerwowanie. — Zgodzili
się, ale warunki przyjęcia są takie same jak ostatnio.
Drgnął nerwowo i
przycisnął aparat mocniej do ucha, uważnie lustrując brzydką bliznę na prawym
przedramieniu. Akatsuki naznaczyło go jak zwykłe bydło, nie szczędząc mu
cierpień, gdy ostrze wbijało się w skórę i powoli przesuwało, tworząc
początkową literę ich nazwy. Pamiętał doskonale, jak zaciskał szczękę i jak
krzyczał, gdy nóż wbito głębiej w skórę, rozrywając ją nieco na otwartych
krawędziach. Aż przeszły go dreszcze i w ułamku sekundy poczuł tępy ból w
żyłach.
— Bez zmian? Bez
podejrzeń? — wydusił z siebie, ale i tak znał odpowiedź. To mafia, a mafia z
reguły zawsze trzyma się swoich zasad.
— Musisz zabić.
Sasuke spojrzał w swoje
odbicie w lustrze, napinając wszystkie mięśnie twarzy.
Znowu trzeba przybrać maskę,
przemknęło mu przez myśl.
Znowu
musisz zapolować, Sasuke, ale czy aby na pewno tego chcesz?
Rozdział
ma 18 stron, nawet nie wiem jak mi zleciały, skoro tak szybko je napisałam! Dwa
dni! A, no i ten… wdzięczni za Kibę? Spodziewaliście się takiej przeszłości
Hiro i Kakashiego? :3 Zaciekawiła Was końcowa scena? Btw, dziesiątka będzie już
stricte kryminalna (wprowadzam powoli nowe elementy, sceny do gry jak zresztą mogliście już zauważyć :D), szykujcie
się!
Powiem Wam w sekrecie, że powolutku, karteczka po karteczce, dowiecie się więcej i więcej, aż historia w ogóle Wam się rozjaśni i wyjaśni do końca — co wcale nie oznacza, że opowiadanie się skończy! Choć przewidywałam na Perfidię około 30 rozdziałów, liczba prawdopodobnie zmaleje (ale to może się zmieniać), bo myślę, by to, co mam w głowie, podzielić sobie na drugi sezon, może? (a i tak piszę dla Was nową, mroczną historię SasuSaku — bo czemu by nie lololo) Powiedzcie, co o tym myślicie i jak zwykle widzimy się za tydzień! KOCHAM WAS! ♥ Aha, jeśli mam gdzieś zaległości, to uzbrójcie się w cierpliwość. Na pewno za jakiś czas zajrzę tam, gdzie powinnam być już dawno! ♥ Wrrrr, czcionka wariuje, linki nie działają. Nie wiem, co to się ostatnio dzieje ;/
Powiem Wam w sekrecie, że powolutku, karteczka po karteczce, dowiecie się więcej i więcej, aż historia w ogóle Wam się rozjaśni i wyjaśni do końca — co wcale nie oznacza, że opowiadanie się skończy! Choć przewidywałam na Perfidię około 30 rozdziałów, liczba prawdopodobnie zmaleje (ale to może się zmieniać), bo myślę, by to, co mam w głowie, podzielić sobie na drugi sezon, może? (a i tak piszę dla Was nową, mroczną historię SasuSaku — bo czemu by nie lololo) Powiedzcie, co o tym myślicie i jak zwykle widzimy się za tydzień! KOCHAM WAS! ♥ Aha, jeśli mam gdzieś zaległości, to uzbrójcie się w cierpliwość. Na pewno za jakiś czas zajrzę tam, gdzie powinnam być już dawno! ♥ Wrrrr, czcionka wariuje, linki nie działają. Nie wiem, co to się ostatnio dzieje ;/
Nobie, Ty zdolniacho! ALE MIAŁAM CIARY, NORMALNIE NIE WIERZĘ.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że ojcem syna Anko okaże się Hiro. Co za dupek. I w dodatku nic nie powiedział Sakurze, z którą był zaręczony. Zaczynam tracić wiarę w ludzkość.
Ale scena, jak Sasuke bierze małego jest taka awww, no rozpłynęłam się.
A co do Kakashiego, to spodziewałam się, że z pewnych przyczyn musiał zapaść się pod ziemię, więc... na pewno nie było to coś, co mógłby wpisać w swoje CV, i jak widać moje przeczucia się potwierdziły.
Ciekawi mnie kto to wpadł pod ciężarówkę. Czyżby Yuichi? Myślałam jeszcze o Hiro, ale to jest raczej cel, który będzie musiał namierzyć Sasuke. Ewentualnie mogłaby być jeszcze Sakura, ale to chyba by było zbyt brutalne z twojej strony. Ale opis tej sceny wyszedł Ci MEGA. Naprawdę jestem pod wrażeniem twoich umiejętności i coraz bardziej mnie zaskakujesz. (Też tak chceee)
I jeszcze ten Sasuke po lewej stronie szablonu. Tak na mnie łypie spod tej grzywki, tak drapieżnie. Mru. Aż mi miękną kolana.
To co? BYLE DO PIĄTKU!
Buziaczki, zdolniacho ♥
Aaaa, jestem szczęśliwa! ♥ Poniekąd nawet zalana łzami, bo tak bardzo nie chcę spieprzyć, że po każdym rozdziale trochę się cykam haha
UsuńNienawidzicie Hiro, więc macie kolejny powód, by nienawidzić bardziej. A Kakashi, cóż... w CV wyglądałoby to źle xD Chociaż może ktoś chciałby skorzystać.
Cieszę się, że ta scena wyszła. Napisałam ją dzisiaj xD Nagle przyszła mi do głowy, stwierdziłam, że muszę czymś przełamać ten rozdział. Miało być brutalnie. Co chcesz? Sama umiesz przecież, już nie gadaj głupot!
Sasuke tak na Ciebie patrzy i patrzy, aż się kiedyś rzuci!
Dziękuję, Sasame! ♥ Takie słowa od Ciebie bardzo mnie motywują do pisania i doskonalenia tego warsztatu bardziej i bardziej ♥
Wdzięczna za Kibę!! :D
OdpowiedzUsuńNOWA historia? :D BOSKO! ślę falę miłości :D
Drugi sezon? BOSKO! Druga fala! :D
Kurde no ale mózg to mi rozwaliło teraz.
Hiro ma dziecko?! Seeerioooooo? Łał.
Co to były za emocje! Krew się leje, ręka, noga, mózg na ścianie.. łoł.
Sasuke musi zabić.. pf i to z rozkazu Tsunade... pf. Oburzające. Tsunade może jest jeszcze bossem mafii haha? :D
A Sakura tak wprost w mordeczkę rzuca Sasuke już któryś raz, że mogli pff..a on nic haha gupi. No nie mogę! I ciągle albo ktoś przychodzi albo telefon dzwoni! To to dopiero dramat! :D
Chyba jestem ostatnio zbyt leniwa żeby snuć historie co się może stać, więc poczekam cierpliwie na ciąg dalszy :D
BOSKO!
Pozdrawiam! ZIUM ZIUM ZIUM! :D
Chyba za dużo emotek używam ! :D ale tak wyglądam haha
Dziękuję za fale miłości! ♥
UsuńA no Hiro ma dziecko, tadam! Co do rozlewu krwi, z czasem będzie więcej, włącznie z mózgami na ścianie hahah :D Tsunade zaś, cóż, ma plan :3
Sasuke no nie tak, że nie chce, ale to wyjaśni się niedługo. Źle interpretujecie to, co robi! XD
Za dużo emotek? A skąd! To znaczy, że masz ogromny zaciesz na twarzy, a mnie to cieszy! :D
Po pierwsze, że też przez Logana nie byłam pierwsza z komentarzem, wstyd!
OdpowiedzUsuńPo drugie, szczerze, miałam gdzieś czy Kiba przeżyje. Mam mętlik w głowie od takiej ilości bohaterów. Uszczuplenie ich nie będzie złe. (Logan też uszczuplił xD)
Ja to tak lubię skupić się jedynie na konkretnych fragmentach. Leniuszek ze mnie ;p
Wiesz, że nie zdziwiło mnie to, że ojcem dziecka Anko jest Hiro. Wiedziałam, że wymyślisz coś na tyle dobrego, że Sakura prędzej czy później zerwie zaręczyny. Kombinowałam nad kilkoma opcjami. Jedną było to, że Hiro jest winny oskarżeniu Sasuke, no i jak Sakura się o tym dowie, to wybierze Saska. Happy end -.- Tak w skrócie jedynie :D
Kolejną rzeczą o jakiej myślałam, to to, że Sakura przyłapie go na zdradzie.
A trzecia rzecz była o tym, że jakaś jego panienka odwiedzi ich mieszkanie i powie, że będzie miała z nim dziecko czy coś takiego. Można powiedzieć, że byłam blisko :D ♥
Ten wypadek... miałam mdłości. Zwisające oko! Serio! Jakbym się na Loganie rozlewu krwi nie naoglądała.
Mam podejrzenie... kurde. Jak Ty to opisałaś! Muszę odpędzić te myśli, bo to za bardzo mi się wyobraża.
Weź napisz coś, co mi się nie spodoba, co? xD
Bo moja ekscytacja Twoimi pracami wszelkie granice przechodzi. Jak tak można! ♥♥
Lofciam Cię!
TWÓJ MAŁY ALE DUŻY SPAMER. NAJWIEKSZA FANKA. BLIZNIACZA UMYSLOWO SIOSTRA!
ELO ZIOM!
Logan ważniejszy, a Perfidia zawsze zaczeka! Wiem, że jako jedyna masz gdzieś resztę bohaterów, ale daj im może jakąś szansę, co? xD
UsuńCzytasz mi w myślach ♥
Więcej rozlewu krwi będzie, szykuj się! 3:)
Napisać coś, co Ci się nie spodoba? CHOLERCIA, WYZYWANIE! DOBRA! XD
Też Cię lofciam, WIELKI SPAMERZE, BLIŹNIACZKO TY MOJA!!! DZIĘKUJĘ!!! ♥♥♥
Padlam!!! On ma dziecko o fuck!😱 A Sasuke cicho cicho ale coś czuje ze szczękę z podłogi bd zbierać przy następnym rozdziale😈 czekam na jakieś pikantne ss ale zanim Sasuke się zbierze... prędzej zrobi to Haruno😏💋
OdpowiedzUsuńNo nie! Też tak uważam!
UsuńTeż na te sceny czekam ;c
Sasuke już dawno by się zabrał, ale... muszę Wam oszczędzić spoilerów xD Czekajcie cierpliwie, to nie tak, że Sasuke ślepy i głupi! Przecież jakieś sceny były, choćby tulaski czy szczęście Sasuke na zerwanie zaręczyn! CIESZTA SIĘ, GNOMY!
UsuńKiba na prawdę miał dużo szczęścia - dobrze, że nie skończyło się gorzej.
OdpowiedzUsuńShino i Hana!? Na prawdę!? Zaskakujące zestawienie, nie powiem..
Smutna to historia z Kakashim, ale mimo to ciekawa. Wpakował się w kłopoty, przez co teraz musi wieść takie, a nie inne życie. Przykra sprawa.
Pojawiła się też Shizune :)
Sasuke - tajemniczy i zamknięty w sobie, a jednak pomaga bratu Anko. Dobrze to o nim świadczy. Nie taki Uchiha zły jak go piszą. Ciekawe tylko czy spełni swoją obietnicę..
"On ma jego oczy" - widząc ten tytuł myślałam, że może chodzi o Itachiego.. Że się nagle zjawi czy coś.. A tu coś takiego! Serio, jestem w szoku. Ciekawe ile jeszcze takich "ciekawostek" Hiro ukrywa.. Straszny z niego dupek. Podziwiam Sasuke, że go nie zabił, kiedy Hiro uderzył Anko. Potrafi skubany nad sobą panować.
Poza tym to dobrze, że ta sprawa z dzieckiem w porę wyszła na jaw. Byłoby nieciekawie, gdyby Sakura dowiedziała się o tym po ślubie (którego jednak na szczęście nie będzie XD).
Kompletnie nie wiem co się stało pod koniec rozdziału.. Ktoś zginął. Pojawił się jakiś Anioł, który momentalnie skojarzył mi się z Konan. A potem jeszcze ta rozmowa Sasuke z Tsunade. Nic już nie wiem..
Czekam z niecierpliwością na następny piątek. Pozdrawiam gorąco :)
Owszem, sporo miał szczęścia, ale nie wiem, czy jest się jeszcze czym cieszyć... 3:)
UsuńZaskakujące? TO DOBRZE! Miało być zaskakująco :3
Kakashi nie mógł mieć w mojej historii szczęśliwego życia, jestem potworem i swoim ulubionym bohaterom zawsze rzucam kłody pod nogi xD Shizune jeszcze się pojawi!
Cieszę się, że widzisz, iż Uchiha wcale nie jest taki zły. Wbrew pozorom chłopak ma miękkie serce, musi tylko grać twardego :)
Wiedziałam, że ktoś skojarzy to sobie z Itachim, a tu niespodzianka! Uwielbiam zaskakiwać :3 Myślę, że gdyby nie było Anko, Sasuke naprawdę mógłby go tam zatłuc na śmierć...
Anioł jest przedstawiony tak a nie inaczej z wielu względów, choć ich znaczenie wyjaśnię w rozdziale dziesiątym. Możecie interpretować to jednak jak chcecie :)
Dziękuję za komentarz, Esami! ♥
No i dorwałam^^
OdpowiedzUsuńPierwsze zdanie <3 Zeszło powietrze, jak tylko zobaczyłam to w piątek.
Shino i Hana. Rany, czemu mnie to nie dziwi? (To źle? O.O)
Matko, biedny Kibaaa. Kurcze, aż wyobraziłam sobie, jak bardzo trupa musiał przypominać. Ciary normalnie.
Hyhyhyhyhyhy, Haruno 1, Uchiha 0 ^^
Trudno się dziwić Sakurze takiego zachowania i to tracenie w oczach mi przeszło nawet dzięki temu ^^ Miałam cichą nadzieję, że Sasek coś rozp***rdoli ^^
Papieros i wódka, do relaksu droga krótka XD (wiem, odwala mi trochę, dziwne rzeczy wypisuje ^^). Ech, już wolałabym pociągnąć porządną whisky, niż wrócić do papierosów -.- Brzydki Sasuke.
Ciekawa jestem, czy alkohol pomagał mu podczas pracy w Anbu? To by było dość normalne, nie? ^^
"Muszę w końcu zmienić tę nazwę..."? -.- Ciekawe... (ta cholerna kursywa -.- -> działa cuda)
O.O oooooo zdenerwowany Kakas??? Hmm...
Dobra, Kakashi z każdym zdaniem robi się coraz ciekawszą osobą. Dwa lata? Ciekawe, kogo Kakashi się boi -.-
"... a mógł, miał wiele asów w rękawie i znał doskonale jego mroczną przeszłość." Czyżbym pospieszyła się z tym zaufaniem??? Hiro, ty cholerny kretynie niedoje***y Co z tobą jest do ku**y nędzy nie tak? -.-
No proszę i walnęłaś świadka koronnego. Cholera, Kakas i dragi??? Trudno mi do tego przywyknąć, ale z drugiej strony, jakoś mi to do niego pasuje ^^
Mamo i jeszcze martwa baka. Czemu no? Czekaj _> Rin? (ech, ten kanon i inne blogi -.-) Ciekawi mnie ten Lider -.- Tak o, po prostu :P
Sprytnie, Saki, sprytnie.
Synek Anko ^^ A się zastanawiałam, co się z nim dzieje. I teraz to mi się nawet Saska trochę żal zrobiło. No wiesz, Anko i te sprawy...
Isamu. Kurczę, od razu narzuca mi się tylko jedna reakcja -> ooooouuuu *.* Biedny chłopaczek.
Ech i znowu ukazuje się moja bezduszność, bo zamiast zwrócić uwagę na chłopca, ja patrzę na to drugie "Obiecuję". Małemu, czy sobie???
Mam tylko jedno to powiedzenia. CO. ZA. JEB**Y. CHUJ!!!!! Jak można się wyrzec takiego małego dzieciaka, noż cholera jasna. Wiedziałam, że jest dupkiem, ale nie przyszło mi do głowy, że aż takim -.- aghrrr Znowu mu nie ufam. Już tak na amen. (Dobra, może więcej niż jedno)
CO ZA NIEDOJEB**Y, PIER***LONY SKU**IEL, NIEGODNY POPIER**LAĆ NA TYCH SWOICH PIEPRZONYCH KURZYCH ODNÓŻACH!!!!!!!!!
Ja mu ku**a dam Anko bić -.- Jak spotkam padalca. to mu nogi z dupy powyrywam, rozkoszując się jego agonią -.-
Sasuke wygrał życie^^ Od teraz wielbię go pod niebiosa za tę akcję z Hiro ^^
Mam dość tego dupka!!! I mam dość Akatsuki, co nawiasem mówiąc zdarza się rzadko. Nie lubię ich teraz, łagodnie rzecz ujmując -.-
Ach i te osiedlowe monitoringi XD Fajniusio i milusio powiem^^ Twoje sceny SasuSaku to po prostu coś, co kocham, nieważne w jakim tonie są utrzymane ^^ A i Sasuke ma zielone światło ^^ szi szi szi szi
ŁOŁ O.O
UsuńTa muzyka mnie zahipnotyzowała przez klimat, jaki wprowadziła. Ciary szły normalnie.
Kurcze, to kolejna scena, którą mogę dodać do ulubionych. Ten masakryczny obraz gościa, który się rozpłaszczył, jego wcześniejsza panika, te anioły... Po prostu SZACUN, NOBIE.
Niesamowita, cholernie klimatyczna scena (tak, wiem, powtarzam się XD) Oby więcej takich *.* (tak, o brutalność tej sceny też mi idzie^^)
Zastanawia mnie tylko, kto się majestatycznie rozpłaszczył na tym Tirze... Ach, kurcze, mam głupi nawyk ze szkoły -.- -> Tir to nie samochód, a konwencja. Samochód to tak naprawdę ciągnik siodłowy (z przyczepą lub naczepą). -> taka ciekawostka logistyczno-transportowa XD Uwierz, że jeden z moich nauczycieli zaliczyłby tutaj facepalma. Przez niego mam ten głupi nawyk poprawiania ludzi -.- Wybacz.
Hyhyhy -> Saki XD
Hahahahahaha, Sakura, pogromca cebul XD (wspominałam, że mam dzisiaj powalony humor?)
Oj nie Sasek, to jest zabawne ^^ (wyobraziłam sobie jak spieprza przed wielką cebulą, która próbuje go zjeść XD)
Dobra, telefon od Tsunade jest podejrzany -.- Bardzooooo....
A jednak bydło -.- Ale ważniejsze rzeczy. Kto zgodził się i na co? -.- Jaka kuźwa mafia? Chociaż tutaj to chyba najbardziej liczy się stwierdzenie, która? -.- (Akasie, czy jednak ktoś inny -.-)
Dobra, to cholerne "zapolować" w zestawieniu z "musisz" i "zabić" mi się nie podoba. I, co to za układy z mafią w ogóle??? -.- To jest trochę... Mylące? Kurcze, nie wiem, jak to ująć -.-
Znowu mam papkę z mózgu i to przez jedną rozmowę. Znowu zakochałam się w rozdziale, jak i jego tytule (bardzo mylący^^) I znowu muszę przyznać, że jesteś genialna.
Gdzie te 18 stron, ja się pytam? -.- Dlaczego to tak leci nooo....
Nowe Sasusaku??? Mroczne???? TAAAAAKKKK!!!! Czekam^^ Kocham^^ i W OGÓLE ^^
PS.Przepraszam, że dopiero teraz, ale coś mi weekend przez palce uciekł, a wczoraj przeczytałam tylko część -.- (chyba muszę zacząć szybciej do domu wracać -.-) Kurcze i tak mało chyba, ale jestem trochę padnięta.
Chyba się pierwszy raz zmieszczę w jednym komentarzu O.o
Pozdrawiam cieplutko ^^
PS.2. Ech, a jednak nie -.-
Sasuke jeszcze coś rozwali, zapewniam. Niekoniecznie może to być powód samej Sakury, ale inny.
UsuńWszyscy wolą wypić, a Sasuke woli zapalić. Może dlatego, że jest facetem? Nie wiem, mnie nie ciągnie ani do jednego, ani drugiego, także trudno mi stwierdzić xD
Kakashi jeszcze bardziej zainteresuje, uwierz mi :3 Wychodzi na to, że jednak nieufność i niechęć względem Hiro powinna wciąż być na topie, mam Cię! XD I dobrze, że ciekawi Cię lider, serio. Dobry trop.
Sasuke i Isamu mają między sobą silną więź. Jest to głównie spowodowane tym, że Uchiha poczuł się odpowiedzialny za decyzje Hiro, a później samą śmierć Anko. Chłopiec jeszcze nieraz pojawi się tutaj! Co do Akatsuki, to chyba niedługo ich znienawidzisz xD CO JA Z WAMI ROBIĘ MUAHAHA
Świetna nuta, nie? Mnie powala na łopatki za każdym razem! I dziękuję, starałam się z tą sceną, była ważna. Tira jednak nie porównałam do samochodu, wspomniałam tylko, że to ciężarówka xD Aż dwa razy czytałam, jakobym napisała tak, ale nie, nie, tira tak nie nazwałam. A na tym się znam!
WIELKA CEBULA ATAKUJE XD Popłakałam się!
Wszystkiego dowiesz się już wkrótce, Perfidia wchodzi na wyższy level! Stay tuned! I przygotować się proszę na rzeź, bo będzie się działo!
Dziękuję, Yorumi, za jak zwykle długi i pełen analiz komentarz! Kocham to po prostu! Robisz mi tym dzień, ZAWSZE! ♥
Dobry wieczór. (Zignorujmy fakt, że zbliża się północ, po prostu go zignorujmy <3)
OdpowiedzUsuńNa tego bloga trafiłam jakiś miesiąc temu (?) Nie pamiętam dokładnie, ale będzie gdzieś około tego xD Na początku nie byłam przekonana do historii o SS (głównie przez moją WIELKĄ niechęć do Sakury), ale po kilku dniach od przeczytania pierwszego rozdziału Perfidii postanowiłam się przełamać (czyt. dać szansę Twojemu opowiadaniu)... Czy żałuję? Tak, cholernie żałuję, że... WCZEŚNIEJ NIE ZACZĘŁAM GO CZYTAĆ!!! Twoje opisy postaci, ich uczuć, sytuacji, w których się znajdują i wątków pobocznych (Mówię tutaj o wątku z Perfidią z powyższego rozdziału) wgniatają mnie w fotel. Rzecz jasna, w pozytywnym znaczeniu :D Co prawda, długość rozdziałów mnie ciut odstrasza od czytania, ale zawsze w trakcie przewijania teksu natknę na coś, co sprawi, że nabieram ochoty na przeczytanie całości ^^ Opisy skomplementowane, teraz czas na fabułę... Zarówno fabuła Szeptu (Tak, Szept również czytam, ale jakoś wolę Perfidię, nie bij! ;_;) Fabuła Perfidii jest według mnie jedną z oryginalniejszych ze wszystkich, na które się natknęłam w trakcie czytania ficków o SS. Może to przez to, że nieświadomie trafiłaś jeden z moich gustów? No wiesz... Kryminał, zahaczający o horror z elementami psychologiczno-mistycznymi/ paranormalnymi? XD A może to przez to, iż piszesz niezbyt zawile, ale też niezbyt prosto... Jednym słowem: Tak jak lubię :D
Przejdźmy może do rozdziału, bo coś czuję, że "kochany" blogspot/blogger (swoją drogą, nie jesteś jedyną ofiarą jego fanaberii, ja - i większość moich znajomych, mający na nim blogi też ostatnio na niego narzekamy =_=) podzieli mój komentarz na dwa mniejszexD Tytuł rozdziału... Po komentarzach moich poprzedniczek stwierdzam, że nie jestem jedyną, która po jego przeczytaniu pomyślała o ItachimxD Nie, żeby mi przeszkadzała jego nieobecność w tym rozdziale ^^'' Huraayy~! Wujaszek Kiba przeżył! Trzeba doktorkom po butelce czystej wódki/ whisky/ wina postawić za to xD Hana i Shino? Szczerze? To ani mnie ten paring nie ziębi, ani nie grzeje. Może jakbym była mega fanką Naruto, to byłoby inaczej XD Eh, gdy sobie wyobraziłam Kibę na tym łózku, to mi się zachciało wyć, bo wróciły do mnie nieprzyjemne wspomnienia związane z pobytem w szpitalu... Jakim cudem Sasuke niczego nie rozpirzył po tym jak Sakura odwróciła się i wypięła na niego? Jeśli wiesz, co mam na myśli :') Początek Saska i Kaszalota - epicka. Znaczy powitanie Kaszalota było epickie XD Bo sama rozmowa to taka... niefajna ._. I to bardzo niefajna... Oh, tak swoją drogą, to ja bym też wolała się napić niż wrócić do palenia papierochów (To tak na marginesie :D). Kaszalot i dragi? No nieźle, nieźle... Ale jakby się tak zastanowić, to do niego pasują, tak samo jak Anko prostytucja (Nie bij za to porównanie ;_;). Jego przeszłość taka smutna... Tak samo jak przeszłość Anko. Pierd... *odkaszluje* Znaczy pieprzony Hiro >__< Jakbym gnoja dorwała, to by ode mnie dostał, tak jak dostał od Saska ._. Ale mnie dotyk Anko by raczej nie uspokoił... Cieszę się, że Sakura dowiedziała się prawdy i kopnęła go w dupę :D Zresztą, od samego początku gościa nie lubiłam, a jak wyszło na jaw, iż naćpał Saska/ podrzucił mu dragi do kieszeni (Nie pamiętam dokładnie, a przez "cudnego" bloggera sprawdzić nie mogę =_=) był dla mnie skończony na zawsze. Współczuję Isamu ojca... Ah, chwila, taka tchórzliwa szmata to nie ojciec. Mam nadzieję, iż Sasek spełni daną mu obietnicę i że będzie szczęśliwy z Sakurą (Mówi to antyfanka SS i Sakury xD) :D Fragment z Aniołem zwalił mnie z nóg; nie dość, że się go nie spodziewałam, to jeszcze był taki brutalny... I cudownie opisany <3 Hahaha, ja też przy krojeniu cebuli płaczę jak dziecko xD Przybij piątkę, Sasek :D Końcówka mi się nie spodobała, oj nie spodobała :( No, ale to było do przewidzenia, że Sasuke będzie musiał wrócić do tego, od czego próbował uciec... W końcu demony przeszłości nigdy nie śpią i wracają w najmniej spodziewanym momencie, czy jakoś tak...
Stało się to, czego się obawiałam, ale trudno xD Końcówka komentarza -----> Zazdrość Sakury też mnie momentami wkurza, lecz nie tak jak w anime, czy w mandze xD Pozdrawiam cieplutko, ślę wenę i czekam (nie)cierpliwie na więcej!
UsuńO mamo! Witam serdecznie w mych skromnych progach! Nawet nie wiesz, jakiego banana na twarzy złapałam, gdy przeczytałam Twój komentarz! A już zwłaszcza, gdy dowiedziałam się, że tak długo się zabierałaś, zabierałaś i nie lubisz Sakury, a tu nagle... WOW! Dziękuję! Bardzo się cieszę, naprawdę :) Przepraszam, że rozdziały są takie długie, jakby były krótsze, to nie zawarłabym w rozdziale tego, co potrzebne, a inaczej blog miałby ze sto części xD Także przepraszam, wiem, że to może przeszkadzać :c Fajnie, że czytasz też Szept <3 Kurczę, dziękuję z całego serca za komplementy, bo dodały mi mega kopa!
UsuńNie możecie się coś Itasia doczekać, a Itaś mimo że ważny, to aż tak szybko nie zawita! Wiedziałam jednak, że tytuł Was zmyli. Nikt chyba nie lubi szpitali. Nie są zbyt fajne... Sprawa Kakashiego jeszcze się rozwinie, a Hiro... cóż, wiem, że go nienawidzicie, dlatego szykuję dla niego pewne rozwiązanie xD Tak, tak, Hiro chciał go wrobić w posiadanie narkotyków. Jestem taka dumna, że antyfanka SS i Sakury tak KIBICUJE, i w ogóle tutaj jest! Jestem mile zaskoczona, naprawdę!
Dziękuję, fragment z Aniołem przyszedł do głowy nagle, ale chociaż tą sceną otworzyłam oficjalnie najmroczniejszą stronę Perfidii :) Zazdrość Sakury musi być, w końcu Sasuke jest dla niej bardzo ważny :3 Cieszę się, że nie wkurza jak w anime lub mandze, serio <3
Dziękuję, Ginny za poświęcony tutaj czas i długi komentarz! Doceniam całym serduszkiem! ♥
Wybacz, za ten poślizg ale uczelnia na nowo zaczęła wypełniać mój czas -,-.
OdpowiedzUsuńUf kamień z serca, Kiba przeżył. Shino i Hana - po zastanowieniu stwierdzam, że czemu nie, kupuje ten paring.
Sakura pokazuje pazurki, ne dziwie się, tak Uchiha poczuj się ignorowany :P Dziwne, że Sasuke czegoś nie zwalił ale z drugiej strony w końcu jest w szpitalu, by go wzięli za wariata albo by się rozniosło jacy to policjani są nieinkompetentni.
Co prawda jestem abstynentką ale już szybciej bym wypiła niż wzieła do ust te świństwo jakim jest papieros. Z drugiej strony nie dziwie się Sasuke, kto by wytrzymał tyle.
Rozmowa z Kakshim epicka, zwłaszcza "nie bądź arogancki" uwielbiam. No i co ten Kakashi się najlepszego wpakował. EEEE....
Synek Anko...kocham, nie wróc kocham jego relacje z Sasuke. Uchiha ma dobre serduszko,tylko gra twardziela.
Hiro i Anko nie wierze!!!!!!!! ZABIŁAMBYM TEGO SUKINSYNA JAKIM JEST HIRO, AŻ SIĘ DZIWIE SASUKE, ŻE POTEM Z TĄ SZUJĄ UTRZYMYWAŁ KONTAKT.
TAK SAKURA JEST ZNOWU WOLNA, WIEC SASUKE BIERZ SIE DO ROBOTY!!!
Anko - szkoda mi jej. To była taka SIOSTRZYCZKA, której Sasuke nie uchronił a zgineła przez to , że chciała mu pomóc :((( Och tak mam nadzieje na zemste panie komisarzu XD
Rodzice Sasuke jak i on maja duży wpływ, szkoda tylko, że Anko nie chciała pomocy, państwo Uchiha na pewno by jej pomogli i by nie musiała stać się prostytutką, wiec by żyła.
Oj tak znam ten ból z cebulą ale jak widać Sakura to silna kobieta.
Wszystko ładnie i nagle ta rozmowa z Tsunade...CZYLI JEST TO MEG GRUBA SPRAWA. No i tylko zapolowanie brzmi strasznie a zarezem jestem mega ciekawa co dalej.
Nawiązując do komentarza mojego z poprzedniego postu, bo nie zdażyłam odpowiedzieć.
Jako, że lubie dramaty, to mam nadzieję, że Sasuke odwiedzi matkę. Naprawdę szkoda mi Mikoto, nikomu tego nie życze, tym bardziej, że to była ciepła kobitka. Mąż nie żyje zabity przez własnego syna. Pewnie Mikoto za nim tęski ale rozumiem że się boi Itachiego a zarazem widok jego w więzieniu w kajdankach by złamał jej serce... choć z drugiej strony chciałambym zobaczyć ich spotkanie <3
No i teraz Sasuke jest oskarżony i może dostać dożywocie - to wpędzi tą kobiete do grobu.
Po tytule myślałam, że w końcu pojawi się Itachi, nieźle zaskoczyłaś ale ja tak czekam na starszego Uchihe, może Sakura się z nim spota :P
Pozdrawiam i przepraszam za błędy :)
Mikota
Prawda, że ładna byłaby z nich para? Shino, według mnie jak i Hana, zostali potraktowani trochę po macoszemu w mandze, więc postanowiłam dać im życie tutaj :3 Wspomniałam wyżej, że może Sasuke ciągnie do papierosów bardziej, bo jest facetem? Albo jest dziwny, w końcu kreuję go ja, osoba niepaląca i niepijąca (pijąca od okazji, ale rzadko xd) także... nie wiem xD Kochajmy Isamu i jego więź z Sasuke! <3 Wiedziałam, że poleją się złe słowa w stronę Hiro, byłabyś w stanie chyba spalić go na stosie hahaha xD
UsuńSASUKE BIER JĄ!
Pan komisarz szykuje zemstę, POTĘŻNĄ! Niech no tylko najpierw się dowie, kto zabił, a potem kto za tym wszystkim tak oficjalnie stoi! Prawda, Anko nie chciała od nikogo pomocy, sądząc, że da sobie radę sama, a wystarczyło tylko przyjąć gościnność Fugaku i Mikoto, i mogło być dobrze. Polowanie czas zacząć...
Też szkoda mi Mikoto, więc mogę Ci zdradzić, MIKOTA (huehuehue <3), że Sasuke postara się dotrzeć do matki niedługo. Niestety póki co, jak wiesz, nie może opuszczać miasta, a mama wciąż w Osace. Bądź dobrej myśli, może Mikoto jeszcze się podniesie! :)
Itaś, Itaś, Itaś — soon! Ale nie tak szybko ;p
Dziękuję, kochana, za komentarz, długi bardzo i dziękuję również za poświęcony tutaj czas! Cieszę się, że wciąż się podoba! ♥
W ogóle wybacz tak późny komentarz! Rozdział przeczytałam już w poniedziałek… ale.. no wiesz open beta nowej gry wyszła i tak jakoś zleciało. Dziś patrzę, a tu piątek i niedowierzam. No bo jak! Przecież wczoraj był wtorek xD
OdpowiedzUsuńA jednak Kiba przeżył! Cieszy mnie to :D
W ogóle Hana i Shino ? W życiu nie wpadłabym na to by połączyć tych dwoje razem, a słyszałam już, że tworze dość dziwne paringi xD
Ojej Sasuke się denerwuje, czy to źle, że czuje z tego powodu dziwną radość? Zdecydowanie powinnam pić mniej herbaty :X
Okej.. Uchiha palący fajkę – obraz jak najbardziej mi się podoba, ale smród papierosów, gdy człowiek się przytula do palacza już nie. Ja rozumiem, że ma biedny problemy ze sobą, światem, swoimi kłamstwami i Bóg wie czym jeszcze. Ale wątpię, że nikotyna na dłuższą metę mu pomoże xD
Przesłuchanie Araty – ja już Ci pisałam, że mi tam Ayumu pasował. Biedak zresztą z niego. Brat zgarnął wszystko: życie, laskę, swoje pięć minut w śledztwie. A Ayumu? Role ofiary i truposza, którego o zgrozo będzie obmacywał Sai. Tylko współczuć xD
Kakashi… Ciekawi mnie co robi w Kioto. Czyżby w końcu nie był bezpieczny? Nie myślę dziś, a moje wszelkie podejrzenia, gdzieś uciekły.
Będąc Sakurą w życiu nie porównywałabym Hiro i Sasuke – są jak ogień i woda. I każdy z nich ma swoje tajemnice, których nie chce ujawnić. Swoją drogą zastanawiam się co jeszcze Hiro ma za uszami skoro zna się tak długo z Sasuke. Coś mi się wydaje, że nie tylko ten jeden grzeszek ciąży mu na sumieniu.
Hatake jako świadek koronny? No ładnie, ładnie… Swoją drogą rodzina Uchihy to albo policjanci albo kryminaliści. Albo skorumpowani policjanci.. Od wyboru do koloru.
Czy gang, z którym się związał Kakashi nie miał nic wspólnego z Akatsuki?
No proszę! Kto by pomyślał, że w Sasuke jest aż tyle ciepła. Nie zdziwiłabym się gdyby on był chrzestnym Isamu :X
Coż.. dziwne obiecywać takie rzeczy dziecku, ale to Sasuke, a on ma nieco nie po kolei w głowie.
Och, coś mi się wydaje, że Hiro w tym momencie przegrał Saukre, a sasuke nawet nie musiał jej uwodzić – przykre. Dziecko? Taki uroczy chłopiec… Przykre, że z pana architekta taka dupa. A taki cholernik przystojny! W sumie… Po tym jak rzekomo pojechał na narty zostawiając Saukre samą z tym bałaganem można było stwierdzić, że coś z nim nie tak. Ale.. nie spodziewałam się tego. Unikać problemów aż tak?
Ciekawa jestem od czego jeszcze tak sobie uciekł i o czym Uchiha wie. Poza tym skoro wie, że podniósł rękę na kobietę i to w ciąży, dziwię się, że pozwolił Haruno się z nim związać. Zwłaszcza, że sam coś do niej czuł. Chyba, że uważał Hiro za mniejsze zło?
Ten fragment.. Zastanawiam się, czy nasz nowy denat był pod wpływem narkotyków, czy też może cierpiał na jakąś psychozę? Zastanawiam się, czemu umarł i kto go gonił – o ile go gonił, czy to był wymysł jego świadomości, czy też podążali za nim jacyś ludzie, których on postrzegał za anioły. Genialnie Ci to wyszło!
I rozmowa z Tsunade upewniła mnie w jednym – Sasuke posiada tatuaż z chmurką! To jest warunek, żeby wstąpić w ich szeregi tak? Zabić kogoś, odebrać życie.
Sasuke już raz to zrobił, na prośbę ojca był członkiem mafii.
Ach już nie mogę się doczekać co tam dalej wymyśliłaś :D
Pozdrawiam ^^