Nie potrafił w żaden
logiczny sposób wyjaśnić Sakurze zawartości czarnej teczki, którą zapomniał
schować po zamieszaniu, jakie informacje wywołały w jego głowie. Poza tym nie
przypuszczał, że znajdą się w takiej sytuacji, by teraz właśnie siedzieć w
samochodzie i wysłuchiwać narastające krzyki.
Haruno bardzo
dociekała, co to wszystko ma znaczyć i dlaczego jego chrzestny został oznaczony
jako cel, czemu wszystkie pliki były wymazane czerwoną pieczątką „ściśle tajne”
i Sasuke, jako że nie powinien powiedzieć jej ani słowa, po prostu zaczął
wymyślać jakąś historię. Mniej więcej brzmiała tak, że Tsunade poprosiła o
obstawę dla Kakashiego, gdy ten zgłosił policji, iż nie chce już dłużej być
świadkiem koronnym. Początkowa owa kolorowa historia w żaden sposób się ze sobą
nie łączyła, ale z czasem elementy układanki wskakiwały na miejsce i wymyślone
zadanie wydawało się brzmieć nawet logicznie. Sakura jednak nie omieszkała
przestudiować dokumentów jeszcze dokładniej, ale zanim dotarła do polecenia
„zlikwidować cel”, Sasuke już wyrwał jej teczkę i poprosił, by swoją ciekawość
zachowała dla siebie.
Przecież nie mogła się
dowiedzieć, że zadaniem Sasuke było zabicie Kakashiego.
— Wkurzasz mnie —
warknęła, przekręcając kluczyk w stacyjce. Silnik zagłuszył prychnięcie Uchihy,
a chwilę później znaleźli się na ulicy. — Znowu kłamiesz, po prostu kłamiesz!
Mężczyzna przewrócił
oczami, ale nie powiedział ani słowa. Uznał, że wystarczająco dużo już dzisiaj
zrobił i nie chciał wdawać się w bezsensowną dyskusję. Ponadto musiał trzymać
język za zębami, jeśli chciał, by wszystko odbyło się bez przeszkód.
— W dodatku nic nie
mówisz.
Wzruszył ramionami i
zapatrzył się na widok za oknem. Miasto żyło nocą, na chodnikach siedziało
wielu młodych ludzi popijających piwo lub inne drinki, z klubów wylewało się
mieszane pokolenie. Ulice wciąż były przepełnione autami, a latarnie oświetlały
zbłąkanym duszom drogę.
— Skoro już jesteśmy
razem — zaczęła cichutko Sakura, nie odrywając wzroku od głównej drogi — to
byłoby miło, gdybyś jednak przestał mnie okłamywać.
Odruchowo złapał ją za
wolną lewą rękę, która właśnie puściła skrzynię biegów i ucałował czule drobne
kobiece palce. Haruno uśmiechnęła się słabo, a sam Sasuke przeprosił ją i
zapewnił, że postara się tego nawyku oduczyć.
— W ANBU często
powtarzali nam, by nigdy nie mówić ludziom tego, co naprawdę chcą usłyszeć,
czyli prawdy. Ona była w naszym kodeksie zakazana.
Spojrzała na niego
kątem oka, ale on oparł głowę o zagłówek i przymknął powieki. Musiał być
zmęczony, prawdopodobnie dorwał go ból głowy po mocnym sierpowym Hiro, ale i
tak z podziwem lustrowała jego pękniętą wargę i wciąż czerwoną plamę pod nosem.
Choć w ułamku sekundy, gdy wpadł w szał bardzo ją przeraził, to i tak nie miała
do niego żalu. Architekt zasłużył na solidne manto. Martwiła się tylko, by nie
poszedł na obdukcję, chcąc przysporzyć Sasuke kolejnych problemów. Z drugiej
jednak strony to Hiro zaatakował jako pierwszy i ona jako świadek, mogłaby
potwierdzić napaść na funkcjonariusza w cywilu, mimo że Uchiha obecnie został
zdegradowany do stopnia konsultanta, co nie zmieniało faktu, iż należał do
rodziny policyjnej.
— I ten nawyk pozostał?
— Bardziej stwierdziła niż spytała, a Sasuke uniósł kąciki ust. — Czy to był
jeden z wielu powodów, przez które odszedłeś?
— Można tak powiedzieć — mruknął, chcąc
brzmieć jak najprawdziwiej, a kłamstwo wręcz zadudniło mu w uszach. Przecież
nie mógł jej powiedzieć, że tak naprawdę wciąż zasila swoją osobą zasoby
organizacji antyterrorystycznej. Tego mu zabroniono, w jego ściśle tajnej misji
nie miało być miejsca na powierników.
Tymczasem wplątał się w
związek z kobietą, którą chciał mieć u swego boku już od dawna. Nie mógł tylko
pozwolić, by napotkała jego demony przeszłości, a tymczasem wręcz sam ją w to
wciągnął; w ten swój świat. Naraził na niebezpieczeństwo, które kryło się w
najmroczniejszych, cuchnących zakamarkach świata.
Spojrzał na nią i
uważnie przyglądał się rysom jej twarzy. Uwielbiał ten zgrabny, lekko
przypominający skocznię nos, trochę za bardzo wysuniętą, szpiczastą brodę,
piękny, długi wachlarz czarnych rzęs. Nawet mocno naprężone mięśnie szyi, które
uwypuklały się z każdym jej śmiechem, wprawiały go w dziwny stan błogości. Nie
była idealna, ale była piękna, choć często powtarzał, że ma duże czoło, które
mógłby całować każdego poranka.
Sakura była do cna
prawdziwa.
— Proponuję „Azyl” —
odezwała się nagle, unosząc energicznie wskazujący palec prawej ręki, by tylko
pokazać Sasuke neonowy, czerwony napis unoszący się ponad sklepieniem drzwi
wejściowych hotelu. — Przystępne ceny i miła obsługa.
Zaparkowała, już w
trakcie odpinając pasy. Uchiha uniósł pytająco brwi. Sposób, w jaki mówiła o
tym miejscu sprawiał wrażenie, że owszem, była tutaj, ale raczej nie sama i
wspomnienia musiały być trochę bolesne.
— Bywałaś tu z Hiro,
prawda?
Dziwny tik zdradził, że
trafił w samo sedno. Smutno przytaknęła i bez słowa wyszła z samochodu,
zatrzaskując drzwi. Na myśl o architekcie, w Sasuke zawrzała krew. Był chodzącą
gnidą i jedyne, co chciał zrobić to połamać mu kości — a przecież prawie go
zabił.
Shikamaru z Chojim
wygramolili się z auta zaraz po nich.
— Stawiam — wymamrotała
Sakura, wymijając ich wszystkich i kierując się w stronę młodego mężczyzny,
który niemal odskoczył, gdy kobieta warknęła na niego, posyłając mu wściekłe
spojrzenie. Boy hotelowy nie wiedział, jak się zachować. — Nie potrzebuję
pomocy.
— Chyba nie jest w
humorze — stwierdził bystrze Choji, zajadając się pączkiem z papierowej
torebki. Shikamaru zmarszczył nos, gdy kompan zaczął głośno mlaskać. — Ciekawe,
jakie mają menu na śniadanie…
Uchiha już ruszył za
rozwścieczoną Haruno, uważnie przyglądając się neonowemu szyldowi nad drzwiami,
które rozwarły się przed nim i zaprosiły do trochę nazbyt ekskluzywnego wnętrza.
Stojąc przy recepcji,
młoda recepcjonistka powiadomiła ich o dostępności dwóch wolnych pokoi, z czego
jeden był pokojem dla nowożeńców. Po pokazaniu legitymacji policyjnej, bez
zbędnych problemów dostali oba pokoje hotelowe z wliczonym śniadaniem. Mieli
wymeldować się do południa. Złota karta Sakury sunęła po terminalu, naliczając
kolosalną kwotę, ale ona tylko mruknęła, że to i tak w większości pieniądze
Hiro, które przelewał jej na konto co miesiąc.
Chociaż
na coś się przydał, przemknęło jej przez myśl, ale aż się
skrzywiła.
Cała czwórka jechała
windą w milczeniu, jedynie notoryczne mlaskanie sierżanta przerywało tę
niezręczną ciszę, ale nikt nawet nie wydawał się być tym zniesmaczony. Każdy
był pogrążony w swoich myślach i nie zanosiło się na ochocze pogawędki.
Choji z Shikamaru
skręcili do swoich drzwi, które znajdowały się o wiele dalej od pokoju Sasuke i
Sakury. Pożegnali się z nimi, a już jak wchodzili, Nara marudził coś o
przestawieniu łóżek, bo nie miał zamiaru spać zbyt blisko swojego kompana, na
co ten chrząknął w śmiechu.
— Pokój nowożeńców —
prychnął Sasuke, gdy Sakura otworzyła ich drzwi i weszła do środka, gniewnie
rzucając walizkę w jakiś róg. — Mogę spać na podłodze, jeśli…
— Zamknij się wreszcie
— rzuciła przez ramię i zrzuciła z siebie płaszcz. — Idę pod prysznic, muszę
zmyć z siebie to… wszystko.
Przez moment ich
spojrzenia się spotkały i Sasuke nie potrafił zinterpretować mimiki jej twarzy.
Gdy zniknęła w łazience, nie usłyszał zatrzaśnięcia drzwi. Przez ułamek sekundy
zastanawiał się nawet, czy to nie była swego rodzaju zachęta, ale szybko
odgonił od siebie te myśli i przeszedł wąski korytarz, by rzucić się na ogromny
materac. Pościel pachniała lawendowym płynem do prania. Czerwona satyna
załaskotała skórę i Uchiha zerwał się z łóżka, wciąż wpatrzony w łazienkę.
Jasna
cholera, przeklął w myślach.
Nie wiedział, jak się
zachować, ale był pewien, że specjalnie zostawiła otwarte drzwi, by on mógł
stanąć w progu, oprzeć się o framugę i spokojnie taksować ją wzrokiem. Gdy
zdejmowała bluzkę, ukazując plecy, krew napłynęła do jąder, a w policzki
buchnęło ciepło. Wystarczyło tylko tyle, by pobudzić jego męskie instynkty i popchnąć
go w jej stronę, położyć dłonie na kobiecych biodrach i wtulić się od tyłu,
napawając się zapachem włosów.
— Co powiesz na wspólny
prysznic? — wyszeptał do jej ucha, a ona mruknęła zalotnie, błądząc dłonią po
jego żuchwie.
Niespodziewanie
odwrócił ją do siebie i wpił się łapczywie w kobiece usta. Całował zachłannie,
bardzo żarliwie, a ona z uśmiechem oddawała pocałunki. Nagle oboje zapomnieli o
tym, co wydarzyło się w domu Hiro, Sakura nawet nie chciała pamiętać, że
kiedykolwiek i czymkolwiek była związana z architektem. W pełni oddawała się pocałunkom
Sasuke, które gorącem paliły jej rozgrzaną skórę.
— Poczekaj — wysapał w
kobiece usta. — Może lepiej wyciszymy te przeklęte telefony, co? — Oboje się
zaśmiali, wciąż nie mogąc się od siebie oderwać. — Cholernie zaczynają mnie już
wkurzać.
— Mnie też —
wymruczała, chichocząc.
Sasuke oderwał się od
niej i wciąż trzymając kobiecą dłoń w swojej, udał się do pokoju, gdzie
znajdowały się telefony, które miał zamiar wyciszyć i schować gdzieś daleko, i
głęboko, aby wreszcie nie mogły w niczym przeszkodzić. Sakura zaś oddychała
szybko, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Stała w staniku, ale spodnie
już miała odpięte. Uśmiechnęła się pod nosem i zaczesała kosmyk różowych włosów
za ucho. Była poddenerwowana, ale też i dziwnie szczęśliwa.
Zauważyła go w odbiciu
i nie mogła wyjść z podziwu, jak jego łobuzerski uśmiech potrafił na nią działać.
Uwielbiała go takiego, a kiedy był władczy, wprawiał ją w jeszcze większą
radość.
Bez zbędnych słów ich
usta ponownie złączyły się w żarliwym pocałunku, który z czasem pogłębiał się
coraz bardziej i pozwalał, by języki również tańczyły ten namiętny taniec.
Sakura już pozbyła się z niego koszulki i spodni, on również nie był jej dłużny
i rzucił gdzieś za siebie czerwony stanik.
— Ładny komplet — mruknął,
gdy palce prawej ręki powędrowały pod koronkowy materiał majtek. Kobieta
jęknęła zaskoczona, a on tylko uśmiechnął się zawadiacko i delikatnie przegryzł
jej dolną wargę.
— Mieliśmy wziąć
prysznic — wymruczała, ciężko dysząc.
Jak na komendę reszta
ich odzienia spoczęła na podłodze. Wciąż nie mogąc oderwać się od siebie,
weszli do kabiny, zasunęli szklane drzwi i Sakura odkręciła kurek z wodą.
Początkowo lodowata ciecz uderzyła w ich ciała i oboje gorączkowo wrzasnęli,
zaraz bawiąc się kurkiem z gorącą wodą. Wybuchli niepohamowanym śmiechem i
ponownie znaleźli się w swoich ramionach, całując i dotykając tak łapczywie,
jakby zaraz to wszystko miało się skończyć.
Strużki wody znaczyły
szlaki na ich nagiej skórze. Mokre włosy oklapły pod ciężarem cieczy, ale
zdawali się niczego nie zauważać. Zajęci sobą oddali się emocjom w pełni. Uchiha
całował jej szczękę, szyję, by zejść pocałunkami niżej i dostać się do
nabrzmiałych sutków, które kolejno wylądowały w jego ustach na chwilę. Detektyw
jednak zmusiła go do powrotu na górę, co też niechętnie uczynił.
Sasuke popchnął Sakurę
na kafelkową ścianę i delikatnie uniósł jej prawą nogę, zaczepiając ją o swoje
biodro. Ona wplotła palce w jego czarne jak smoła włosy i napawała się zapachem
jego ciała. Od uderzenia bolały ją plecy, ale nie potrafiła skupić się na bólu
tylko na nim. Uchiha delikatnie się zgiął, by chwilę później wejść w nią
spokojnie, niezbyt energicznie. Męski członek pulsował już od nadmiaru krwi i
mężczyzna marzył tylko o tym, by wreszcie móc poczuć tę ulgę z tak wyjątkową
kobietą jaką była Sakura.
Znajdując wspólny rytm,
kochali się pod prysznicem, jęcząc z rozkoszą. Z czasem czułość zamieniła się
ponownie w namiętność i Sasuke narzucił szybsze tempo. Szkło wokół zaparowało
od ich oddechów, ciepła i gorącej wody. Wydawało się, że było tu jak w saunie.
Potrzebowali się
wyładować, potrzebowali takiej odskoczni, która nie skupiałaby się tylko na
tym, jak rozpalić siebie nawzajem. W nich te wszystkie emocje wrzały już od
dawna i jeden dotyk, zwykły, normalny potrafił sparzyć skórę i przenieść gdzieś
daleko. Teraz, kiedy wreszcie mieli ku temu okazję, by być ze sobą, nie mogli
tak po prostu tej szansy przepuścić.
Potrzebowali siebie
nawzajem. Psychicznie i fizycznie.
Byli jednością.
Sapali głośno, Sakura
kilkukrotnie niechcący ugryzła go w dolną wargę, ale Uchiha nie przejmował się
tym, to tylko jeszcze bardziej go nakręcało. Kobiece palce, które teraz
wylądowały na plecach mężczyzny, wbiły się w skórę, gdy koniec właśnie
nadchodził. Uboga rozkosz oblała ich ciała, wstrząsnęła nimi i wtedy czas jakby
spowolnił.
Zamglone spojrzenia się
spotkały, całe swoje uniesienie podsumowali uśmiechem i ostatnim, czułym
pocałunkiem, gdy Sasuke wciąż był w Sakurze i jeszcze kilka powolnych ruchów
dedykował tylko dla niej.
Po wszystkim detektyw wtuliła
się w jego umięśnione ciało, chowając twarz w klatce piersiowej. Mogła dzięki
temu słyszeć, jak jego serce bije, jak oddycha. Nie potrafiła się od niego
oderwać, czuła się bezpiecznie w jego ramionach i wtem absurdalny strach o
utratę sparaliżował jej umysł.
— Nie mogę cię stracić,
Sasuke — wyszeptała i uniosła wysoko brodę, wbijając w niego zatroskany wzrok.
Uchiha ujął jej podbródek między kciukiem a palcem wskazującym i pochylił się, drażniąc
ją oddechem.
— Nie stracisz — szepnął
szczerze i złożył na jej ustach pocałunek przepełniony najsilniejszymi
emocjami, przepełnionym czymś, co nazywano miłością.
— Kocham cię —
mruknęła, gdy od kolejnego pocałunku dzieliły ich dwa milimetry.
W odpowiedzi otrzymała
tylko smutny uśmiech, za którym kryło się za wiele emocji.
Sasuke w środku pękał z
rozpaczy. Pozwolił im na zbliżenie i na zaangażowanie, wiedząc, jak wiele może
stracić. A z taką stratą nie mógłby się pogodzić. Czyżby za bardzo ją kochał?
Jeden zły ruch może go
kosztować nawet życie — i to nie o swoje życie tak naprawdę się martwił.
Rankiem było spokojnie.
Ptaki za oknem śpiewały, a słońce leniwie wdzierało się do pokoju hotelowego za
jasną zasłoną. Rzucało promienie na satynową pościel i nagą skórę dwójki
dorosłych.
Leżeli w łóżku, wtuleni
w siebie. Podłoga tonęła w ich ciuchach, które jednak postanowili przerzucić z
łazienki, ale wciąż cisnęli nimi na panele, by zaraz wylądować w łóżku, gdzie jeszcze
trochę postanowili rozkoszować się sobą. Po wszystkim patrzyli na siebie
uśmiechnięci i trochę rozmawiali o nic nieznaczących rzeczach, a godzinę
później, wycieńczeni, zasnęli.
Teraz tak leżeli w
milczeniu od pół godziny. Sasuke delikatnie głaskał jej nagie przedramię,
rozkoszując się zapachem kobiecej skóry, a ona kilkukrotnie ucałowała jego nagi
tors, by chwilę później wdrapać się na niego i wpić w usta.
Ktoś pukał. Początkowo
nie słyszeli, gdyż leniwe stukanie nie powtarzało się zbyt często. Jednakże po
chwili pukanie do drzwi narastało i zaczynało robić się natarczywe, aż
nieprzyjemne.
— Nie otwieraj —
mruknął niechętnie Sasuke, gdy Sakura już wygramoliła się z łóżka, zabierając
prześcieradło, którym sprawnie owinęła nagie ciało, pozostawiając swojego
partnera nago. — Teraz to mi zimno.
— Nie marudź —
powiedziała, posyłając mu całusa. Uchiha uśmiechnął się pod nosem, a detektyw
już zbliżała się do natarczywego gościa.
Niechętnie złapała za
klamkę i otworzyła drzwi, wprawiając włosy w ruch tymże szarpnięciem.
Zdziwienie wymieszało się ze swego rodzaju wstydem. Aspirant za to leniwie
uniósł jedną brew, posyłając kobiecie znaczące spojrzenie.
— Heike się znalazł. —
I chociaż widok, jaki zastał go tuż w progu powinien zmusić do odwrócenia
wzroku, Shikamaru jednak zawiesił oczy na wystających obojczykach detektyw.
Sakura otworzyła usta,
by zadać pytanie, ale zauważyła to dziwne spojrzenie i jeszcze mocniej
opatuliła się prześcieradłem i nerwowo zerknęła przez ramię na leniwie
podnoszącego się z łóżka Sasuke, który już sięgał po bokserki. Nie ukryła
również zdziwienia informacją o odnalezieniu się właściciela klubu, niemniej
nie potrafiła się skupić, stojąc przed aspirantem niemalże naga.
— Czy wszystko z nim…
— Nie żyje. — Głos
Shikamaru lekko zadrżał, ale nie odrywał wzroku od opatulonej prześcieradłem
Sakury, która drgnęła.
Szok i niedowierzanie
wymalowane na jej twarzy wprawił oboje w nieopisanie długie milczenie, a sam
Sasuke chyba o coś się potknął, bo przeklinał jak szewc. Szybko naciągnął na
siebie koszulkę i podszedł do kompanów. Przywitał się z Shikamaru lekkim
skinieniem głowy, ale zmarszczył złowrogo nos, gdy zdał sobie sprawę, że Sakura
stała przed nim owinięta w samo prześcieradło.
— Znalazł go mężczyzna
wracający z jakiegoś nocnego wypadu — tłumaczył Nara niespiesznie,
ostentacyjnie lustrując Sasuke i dodając własne wnioski do widoku, jaki go
zastał. — Zauważył Yuichiego na drodze, dusił się. Nim zdążył wezwać karetkę,
facet już nie żył. Na miejscu stwierdzono zgon i zawiadomiono naszych. —
Wymownie spojrzał na ową dwójkę, jakby chcąc im dać do zrozumienia, że nocne
telefony służbowe dudniły gdzieś pochowane między ich rzeczami, a oni zajęci
sobą kompletnie zlekceważyli obowiązki. — Potrzebują nas tam, także…
— Dajcie nam pięć minut
— zażądał Sasuke i zamknął drzwi przed nosem niezadowolonego aspiranta. Sakura
skarciła go wzrokiem, ale nic sobie z tego nie zrobił. Ucałował ją w czoło i
skierował się do łazienki. — Lepiej się pospieszmy!
Żółte taśmy policyjne
szeleściły na wietrze, przywiązane od jednego drzewa do drugiego, przecinając
tym samym niegdyś pustą ulicę. Teraz stał tu ambulans, który miał zabrać ciało
do prosektorium tylko za przyzwoleniem policji. Trzy radiowozy ustawiono niemalże
obok siebie, a jedną osobówkę zaparkowano nieco dalej; otwarty bagażnik
ukazywał kilka statywów i aparatów. Brakowało tylko reporterów, ale
najwidoczniej śmierć Heike jeszcze nie obiegła Kioto.
Zaparkowali trochę
dalej i wysiedli z auta, nie spuszczając z oczu pracujących nad zwłokami Temari
z Naruto oraz Saia. Sprawnie przeszli pod taśmami i zabierając od asystentów
białe, lateksowe rękawiczki, które zaraz wylądowały na ich dłoniach, zmierzali
w stronę zwłok. Zasugerowano ubranie ochronnych maseczek ze względu na ryzyko
unoszących się patogenów, ale Sai zaraz zrugał młodych ludzi, tłumacząc, że nie
są im potrzebne i wcześniej się po prostu pomylił, sądząc, iż cokolwiek może im
zagrażać.
Shikamaru spojrzał na
patologa z powątpiewaniem i lekkim obrzydzeniem, ale Sai ponownie zapewnił, że
nie mają się o co martwić i gestem ręki zaprosił na oględziny, a Naruto
niemalże krzykiem ostrzegł o uwagę na chorągiewki, które były porozstawiane na niemal
kilku metrach.
Zwłoki były w dobrym
stanie, czego nie można było powiedzieć o tym, co ten człowiek musiał przeżyć
zanim umarł. Pierwsze, co rzucało się w oczy to brak palców, a jeden jedyny
kciuk wygiął się nienaturalnie i został pozbawiony paznokcia. Kolejnym była
poharatana twarz, ale ku zaskoczeniu policjantów ofiara miała oczy, nos i usta,
nie została pozbawiona języka, wszystko wskazywało na zwykłe pobicie. W gorszym
stanie była klatka piersiowa Heike, która napełniła się już płynem i jeśli Sai
otworzy go na stole, to na pewno wszystkie te soki wytrysną jak z przekutego
balonika.
— Ktoś go udusił —
zauważyła Sakura, opuszkami palców dotykając szyi ofiary. Lateks jednak nie
pozwolił jej wyczuć żadnego zgrubienia. Zasiniona okolica i mocny ślad po
grubym sznurze wskazywały jednak na uduszenie i nikt nie miał ku temu
wątpliwości.
Nikt, poza Saiem, który
już cmokał niezadowolony, kręcąc przecząco głową.
— Ktoś go powiesił, ale on się udusił. — Oba czasowniki akcentował,
chcąc tym samym zwrócić uwagę na swoją spostrzegawczość. Jego blada, kamienna
twarz nie wyrażała jednak zachwytu swym odkryciem. — Śmiem twierdzić, że Yuichi
uwolnił się ze stryczka i przebył długą drogę, chcąc się gdzieś dostać.
Nieprzerwany rdzeń kręgowy pozwolił mu przeżyć do kilku godzin, ale koniec
końców i tak się udusił.
— Znamy już miejsce
stryczka? — spytał Sasuke i Temari zaprzeczyła.
— Pies policyjny wciąż
węszy. Myślę, że za jakiś czas coś znajdzie.
— Niestety w nocy
padało i ślady krwi zmył deszcz — wtrącił się Naruto, który ściągał lateksowe rękawiczki
i wrzucił je do kosza, który postawili asystenci nieopodal.
Sakura zamyśliła się
przez chwilę i spojrzała na brak buta i ciemną, zaschniętą osokę, która prawdopodobnie
wylewała się ze stopy. W milczeniu przeszła na drugą stronę i delikatnie wzięła
piętę ofiary w dłoń, lekko ją podnosząc.
— Przedziurawiona stopa
— skwitowała krótko, a za nią już stanął Shikamaru i sam wsadził palec w
poszarpaną dziurę. — Myślisz, że zrobił to ktoś, czy…?
— Wygląda na
samookaleczenie, ale niekoniecznie umyślne.
— Może trzymał w bucie
coś ostrego, co pomogło mu przeciąć linę — zauważył mądrze Naruto i oddalił się
bez słowa, zabierając z rąk młodej kobiety kubek z gorącą kawą. Pracowali od
kilku godzin i Uzumaki już nawet nie czuł kręgosłupa.
— Jest coś, co
sugerowałoby, że to nasz morderca? — zapytał Uchiha, uważnie przyglądając się
sinemu miejscu wokół szyi. Wyglądało ohydnie i powoli przybierało coraz
ciemniejszy odcień. Sine, suche usta umarlaka wykrzywiały się w jakimś dziwnym
uśmiechu i Sasuke musiał stwierdzić, że wolał Yuichiego za życia. Intrygował go
jednak fakt, że nie odcięto mu tylko jednego palca. Poza tym, podobno w okolicy
nie znaleziono reszty, wszystko było czyste.
Ktoś w coś grał i
Uchiha przypuszczał, że mafia chciała, by tak skończył, ale z pewnością nie
spodziewali się, że Heike uda się uciec, co mogło potęgować jeszcze większe
ryzyko kolejnych zaginięć lub morderstw.
Jednakże kto mógłby być
kolejny? I czy morderca zabijał na zlecenie czy dodatkowo sam wybierał sobie
ofiary? Ilu z tych ludzi, którzy jeszcze mieli zginąć, mogą mieć jakiekolwiek
powiązania z rodziną mafijną i czemu to wszystko wciąż krążyło wokół niego?
Może tu wcale nie
chodziło o zatajanie faktów o nim, może po prostu mafia musiała pozbywać się ludzi,
którzy im zagrażali, chcąc udowodnić niewinność Sasuke, bo faktycznie coś
widzieli i mafia obawiała się, że wsypią też ich lub że dzięki ich zeznaniom,
policja wreszcie do nich dotrze. Bali się o własny tyłek, więc likwidowali
zagrożenie.
— Literka A na plecach
— powiedział po namyśle Sai i delikatnie przewrócił zwłoki na prawy bok i
uniósł poszarpaną, brudną koszulkę i palcem wskazał na wyszarpaną niezdarnie
literę tuż przy kręgosłupie. — Nie macie chyba wątpliwości, że nasz seryjny
morderca grasuje na wolności, profesjonalnie nie zostawiając śladów, co?
— Prędzej czy później
popełni błąd — mruknął ponuro Sasuke, a wszystkie pary oczu spoczęły na nim. —
Każdy kiedyś musi popełnić błąd.
— Mógłby wreszcie to
zrobić, bo mam dość uganiania się za mordercą widmo. — Shikamaru wyrzucił
rękawiczki do kosza i leniwie wyjął paczkę papierosów z kieszeni i podał ją
najpierw Sasuke, który z nieukrywanym zdziwieniem podziękował i wrócił do
oglądania zwłok. Nara wzruszył ramionami i włożył fajkę do ust, podpalając
zapalniczką tytoń. — To naprawdę kłopotliwe. — Wypuszczając dym nosem, oddalił
się od miejsca zbrodni i przystanął obok Naruto, który już podawał mu kubek z
ciepłą kawą.
— Morderca widmo —
prychnęła zażenowana Temari, wściekle odprowadziwszy męża wzrokiem. — Co za
głupek.
— W sumie ma rację. —
Sakura podniosła się z kucek i powoli zdejmowała lekko przybrudzone rękawiczki.
— Facet zabija, a my nawet nie mamy żadnego tropu, żadnego podejrzanego, jakby
zupełnie nie istniał.
— Ale czy to w ogóle
możliwe? — Temari westchnęła ciężko i z dziwnym niepokojem obserwowała, jak Sai
pobiera długim patyczkiem wymaz z ust trupa. — Jak można przez tyle lat
mordować i nigdy nie wpaść?
Sasuke przystanął obok
dyskutujących kobiet, samemu również zdejmując nerwowo rękawiczki. Nie ukrywał
zdenerwowania i obrzydzenia, jakie wzbudziło w nim ciało Heike. Odór śmierci na
nowo zaczynał drażnić nozdrza i gdy myślał, że już dawno się przyzwyczaił,
smród ten na nowo uderzał i przyprawiał o cholerny ból głowy.
— Mam wrażenie, że Sai
się myli — rzucił konspiracyjnym szeptem, zerkając przez ramię w obawie, gdyby
patolog coś usłyszał. — Dekadę temu ktoś mordował, w porządku. Mógł obudzić się
z zimowego snu i zacząć na nowo, ale… coś w morderstwach z kiedyś a z dzisiaj
się różni. — Policjantki słuchały z uwagą i wielkim skupieniem, potakując
głowami i przyznając mu rację, a Sasuke czuł, że jest bliski odkrycia czegoś
niepokojącego i to wprawiało w drżenie mięsień zwany sercem. — Nie wiem jeszcze
co, ale na pewno to znajdę. Możliwe, że ktoś po prostu powiela wzorce i próbuje
być jak swój mentor.
— Tak! — wyrwało się Temari,
która niemal natychmiast zakryła usta dłońmi, gdy echo poniosło jej krzyk po
lesie. Kąciki ust Sasuke uniosły się w szczerym uśmiechu, a Sakura
zachichotała. — Dokładnie to samo chodzi mi po głowie od kilku dni! Ktoś młody,
niedoświadczony próbuje powtórzyć schemat sprzed lat. Póki co idzie mu
świetnie, ale…
— Potknie się —
skonstatował szybko Uchiha, wpatrując się ponownie w martwą twarz Yuichiego. —
W końcu się potknie.
— Obyś miał rację — mruknęła
Sakura i ruszyła w stronę Naruto trzymającego pusty kubek po kawie, który lada
moment zgnieciony wylądował w koszu.
Wiatr wzmógł się, a żółte
taśmy nerwowo zadrgały na wietrze, tworząc własną, mroczną muzykę, która powodowała
ciarki na plecach. Z ambulansu wyjechał stół na kółkach, który właśnie kierował
się w stronę zmarłego.
Oględziny zamknięto.
Kołysała się w przód i
w tył, oszołomiona i zdekoncentrowana. Nie potrafiła pohamować swoich łez,
które ciurkiem skapywały z brody na nagie przedramiona i kolana. Strach ją
paraliżował, sprawiał, że brakło tlenu w płucach. Trzęsła się jak osika,
dygotała, nie potrafiła pohamować uderzających o siebie zębów, które tylko
robiły niepotrzebnego hałasu.
W ciemności i głuchej,
złowrogiej ciszy czekała. Nie wiedziała, czego może się spodziewać. Mężczyzna
nie przyszedł tutaj w pokojowych zamiarach. Gdy wszedł, bez słowa po prostu
popchnął ją na łóżko i zgwałcił. I chociaż jej praca polegała na zaspokajaniu
mężczyzn za pieniądze, i był to swego rodzaju gwałt, bo na nie każde propozycje
chciała się zgadzać, to wciąż nie miała nic do gadania. Teraz nie mogła się
nawet bronić, a była u siebie w domu. Klient zapowiedział się dwie godziny
wcześniej, miał zapłacić i wyjść, a tymczasem zafundował jej traumę do końca
życia.
Po wszystkim po prostu
wyszedł z pokoju, wcześniej przywiązując ją do łóżka, by nigdzie mu nie
uciekła. Podsłuchiwała jego rozmowę przez telefon, gorączkował się i
przeklinał. Mężczyzna był agresywny w stosunku do swojego rozmówcy i nieraz
unosił głos, krzycząc i bluzgając. Używał sformułowań, które dotyczyły
zabijania i to popychało ją ku jeszcze większej otchłani strachu.
Po godzinie wrócił, by
ją odwiązać, zarzucił na drobne ciało cienki szlafrok i kazał siedzieć cicho,
nie zadawać żadnych pytań. Usłużnie siedziała na łóżku i wpatrywała się w
niego, a on jakby przez ułamek sekundy przybrał maskę człowieka, bo posłał jej
serdeczny uśmiech i szepnął coś słodkiego do ucha.
— Dlaczego to robisz? —
wychrypiała, narażając się na gniew swego oprawcy, który chwilę wcześniej
zakazał jej się odzywać.
Mężczyzna spiorunował
ją wzrokiem, by po chwili uderzyć kobietę w twarz. Jęknęła głośno, upadając z
hukiem na podłogę. Łzy zbroczyły policzki, zaczerwieniony ślad jego dłoni
zaczynał już piec. Teraz naprawdę się przestraszyła i leżała tak, dopóki
mężczyzna nie pociągnął ją za włosy i nie przeciągnął po całym pokoju, by
wepchnąć do ciemnej szafy, w której było tylko kilka rzeczy. Zamknął drzwi,
które zabarykadował i zostawił kobietę w ciemnościach, samemu wychodząc.
Teraz kucała w szafie i
czekała.
Czekała na swoją
śmierć, która nadchodziła powoli.
Bo gdy strumień światła
przedarł się przez szparę w szafie, kobieta drgnęła, a źrenice znacznie się
rozszerzyły. Drzwi otworzyły się i przez moment oślepiła ją jasna łuna światła,
jak się okazało była to latarka. Gdy oczy wreszcie przywykły do jasności,
ujrzała znów swojego oprawcę, ale tym razem miał na sobie kombinezon i maskę
tlenową. W dłoniach trzymał rzeźnicki nóż.
Gdy wyciągał ręce,
kobieta wrzasnęła, gotowa do walki o życie.
Jeszcze nie dziś,
jeszcze nie teraz — wcale nie chciała umierać.
Dedykuję
Ginny
Kochani, w związku z tym, że 10 kwietnia
ruszam z pracą (wreszcie dostałam robotę, wypijcie me zdrowie, proszę!) to
rozdziały będą pojawiać się co dwa tygodnie w piątki J
Jednakże jak już dostanę grafik, to poinformuję Was na fejsie, jak to tam
ewentualnie będzie wyglądało dalej. Oczywiście teraz staram się zmieścić w 8 do
10 stron w Wordzie, ale nie mogę przecież Wam obiecać, że kolejny np. nie
będzie miał tylko pięciu.
Erotycznie było na początku, potem
kryminalnie… a z czasem poza trupem w postaci Heike, zanosi się na kolejnego!
Rozkręcam się z tym zabijaniem i chociaż jeszcze długo nie poznacie tożsamości
mordercy, to będziecie mogli zacząć w połowie typować któż to może być. Za dwa
rozdziały zbliża się ten moment, ten dzień, gdy wydarzy się coś, co naprawdę
(mam nadzieję) Was zaskoczy. Tymczasem żegnam się z Wami, ale… wciąż za
tydzień. Po 10 kwietnia raczej też (postaram się napisać dwa rozdziały na
zapas), a potem przerwa i wkroczymy w tryb co dwu, ewentualnie trzy tygodniowy.
Kocham i dziękuję za każdy komentarz pod ostatnim rozdziałem! Jesteście wielcy! ♥
Psssst, mam betę! ♥ Jednakże jeszcze nie przesłałam jej pliku z każdym rozdziałem, więc nawet nie zaczęła sprawdzać... ale już niedługo będzie miała ręce pełne roboty hahah :D
:D :D :D
OdpowiedzUsuńTak. Tak. Tak.
Wiedziałam, że nie schował tej teczki! Między wierszami haha :D
Ależ pięknie pięknie! Aż nie mogę się wysłowić haha :D
Czekam na dalszy rozwój akcji! Nie będę się domyślać :D Będzie niespodziewajka! :D
Rozkręcaj się dalej :D :D :D
Gratuluję pracy :)
Pozdrawiam serdecznie! Przesyłam wenę, pogodę, kwiaty, buziaki, jednorożce i tęczę! O i babeczki ! :D
PS.: Zawsze czytam co inni piszą w komentarzach xD bo to jak druga dawka rozdziału :D :D :D
#uwielbienie :D xD nic nie poradzę haha :D
Kas, jesteś niemożliwa, wiesz? Twoje komentarze same sprawiają, że mam zaciesz xD DZIĘKI! ♥
UsuńWypiłam za Twoje zdrowie;p A podobno miałam skończyć z nałogiem xD
OdpowiedzUsuńOjejciu Nobie... relacje między SS tak mnie uszczęśliwiają, że poważnie, cała reszta mnie nie obchodzi xD
Twoja Perfidia, ta miłość między Sasuke a Sakurą, stały się dla mnie niezłym punktem odreagowania. A ja sama... pokochałam kryminały! O tak! Po nich znacznie lepiej się śpi :D
Fakt, ostatnio nie mam sił i weny, nawet nie potrafię konkretnego komentarza napisać.
Co do teczki. Sakura prędzej czy później po nią sięgnie. Ona na swój sposób wszystkiego się dowie. Ja to czuję.
Dużo uśmiechu! ♥
Ty lepiej już nie pij, dobra? :D I super, że wpadłaś w miłość do kryminałów! Najlepsze, co może być :3
UsuńTeczka, teczka... Sakura znajdzie sposób.
Dzięki! ♥
OHMYFUCKINKGOD!!! <3<3
OdpowiedzUsuńCo ja właśnie przeczytałam?! I jeszcze ta fabularna bomba ma na dnie me imię (internetowe co prawda, ale jednak imię)!!! OMGOMGOMG,czym że sobie na to zasłużyłam?! Mą miłością do erotyków, czy też do scen jak z horroru?! A może miłością do TG? x'D Tak coś czuję, iż tym trzecim :')Dobra, nieważne (znaczy ważne, ale rozdział mym priorytetem,o!) Od czego by tu zacząć? Jak mam to skomentować? Kurwa, Nobie, powiedz mi, bo ja za chuja pana nie wiem! TT^TT Czemu Twoje rozdziały muszą być takimi bombami trudnymi do opisania!? Noż ja to jebie! *wdech i wydech* Oddaj mi talent, teraz, zaraz, już, bo skończysz jak Heike! To oczywiście był żarcik ^^ Okej, to już nie przedłużając... KTO KURWA JEST CELEM?! PYTAM SIĘ, KURWA, KTO?! DLACZEGO, DO KURWY NĘDZY, JEST NIM KASZALOT, A NIE TAK JAK MYŚLAŁAM, ITACHI,CO?! Sasuke, dawaj mi tutaj te pieprzone papiery, ale już! Podrę je, spalę, a resztki - jeśli jakieś zostaną - zakopię! Normalnie szlag mnie jasny zaraz trafi! Czym sobie Kaszalot zasłużył, co?! I w dodatku jeszcze okłamujesz Sakurę, bo "w ANBU prawda była zakazana!" Wiesz co?! PIEPRZYĆ ANBU! Prawda - nawet ta najgorsza - jest dużo lepsza od kłamstwa. Zwłaszcza od twojego, Sasuke! Okej, wiem, że moje darcie japy nic nie da, więc idę dalej... Fajna nazwa hotelu :D I biedny boy hotelowy xd Przy pokoju małżeńskim ryknęłam głośnym śmiechem xdddd Tak samo wtedy jak Sakura i Sasuke przyznali, że muszą wyciszyć/wyłączyć telefony, bo się zrobiły drażniące. Prawdę mówiąc, mnie też już wnerwiało, te ciągłe przerywanie momentów SS (OMG, co ja wypisuję X'D?!). Ale sam opis sceny erotycznej... Normalnie gorąc, motyle w brzuchu i krew z nosa jednocześnie! Poproszę chusteczki albo najlepiej ręcznik kąpielowy! Shikamaru, ty pizdo! Masz szczęście, że było już po wszystkim, bo bym cię, kurwa, ubiła .__. I na miejscu Saska, to bym ci przyjebała za patrzenie się na gołą Sakurę; typowy facet - co z tego, że żonaty, przecież koleżanka się rozebrała, to trzeba wykorzystać okazję, nie? Ha, coś tak czułam, iż Heike wykorkuje, zanim dotrze na najbliższy komisariat!xd Shikamaru, Twoje teksty są... obłędne! Najpierw morderca widmo, potem to jego legendarne "To takie upierdliwe.". Reakcje Temari też kocham :D Odniosłam wrażenie, iż Naruto jest tylko dodatkiem; w tym rozdziale dodatkiem podającym kawkę. Z kolei, Saiowi znowu się włączył tryb "Nadwrażliwej alfy i omegi". Szlag by go trafił, ale nie dosłowny, żeby nie było xd Końcówka wgniotła mnie w fotel; najpierw gwałt, potem nóż rzeźnicki, kombinezon i maska tlenowa. Ja już wiem, co to oznacza - wydłubane oczy, obcięte paluszki albo całkowite rozczłonkowanie ciała. Brrr... Aż mi się zimno zrobiło! Zastanawia mnie jedno - kim jest ofiara? Ino czy Nami (prostytutka z czarnej listy)? No i jeszcze ten wariat z nożem... Najpierw myślałam, że morderca to Hidan (on lubił zabijać, ale nie sądzę, żeby posunął się do gwałtu), teraz jednak myślę, że to Pain lub Obito. GRATULUJĘ PRACY <3 Co do zabijania, to zabijaj, zabijaj, tylko żebyś nie wybiła wszystkich z czarnej listy, bo będzie kiepskoxD #KOCHAM_W_CHUJ_PERFIDIĘ! <3 Eh, ja też lubię czytać cudze komentarze i odpowiedzi Nobie; a potem sobie pluję w brodę, że czemu ja tego czy tamtego nie napisałam, skoro mogłam; skoro myślałam by to czy tamto napisać? xddd Okej, już nie przynudzam! Pozdrawiam ciepło i przesyłam *czyta to co Kas przesłała*... Cóż, wszystko co Kas plus powodzenia w nowej pracy, o! ^^
Czy trzeba sobie czymś zasłużyć, żebym mogła komuś zadedykować rozdział? :D
UsuńJest to Kakashi, bo nie Itachi. To byłoby zbyt oczywiste, ponadto trochę nielogiczne, bo Itachi nikomu nie zagraża, siedząc sobie w więzieniu. Ba, może on sam pociąga za jakieś sznurki, ale w imię rodziny? ;)
Telefony to zmora, nawet dla bohaterów opowiadania. W końcu nie mogę zapominać o realizmie w tym opowiadaniu, chociaż przy powieszeniu Heike trochę mi to umknęło, ale ciiiii xD
POKOCHAŁAŚ SS, GINNY, I KNOW THAT! ♥
Dokładnie, facet to facet. Skoro może popatrzeć, to czemu miałby nie skorzystać? Tak, Naruto w tym rozdziale był trochę przeze mnie pominięty, ale czasami staram się skupić na innych bohaterach — bo ileż można, prawda? (powiedziała, skupiając się wyłącznie na relacjach SS >.>)
Sai ma być irytujący. Ma być jednak też kimś, kto bez problemu przyzna się do błędu, tak jak to było w kwestii unoszących się patogenów. Może z czasem go polubisz :) Jest specyficzny, ale mam nadzieję, że da się go lubić... kiedyś :D
Morderca, morderca... typujcie, może kiedyś traficie ;P A dziękuję, cieszę się, że tak licznie lubicie czytać moje odpowiedzi i komentarze innych. Dzięki temu budujemy fajną komunikację między sobą i jesteśmy jak duża rodzina! <3
Dziękuję, kochana! Za każde słowo, myśl i przede wszystkim za Twój czas. Doceniam całym serduszkiem! ♥
Sasuke nie kłam! Ciągle to robisz, a to mnie rani!
OdpowiedzUsuńChoji nigdy się nie zmieni. Napięta atmosfera wcale na niego nie wpływa. Je sobie pączka i tylko to się liczy... To i menu śniadaniowe.
No i wreszcie był seks... I to nie byle jaki :D Chociaż po Sasuke spodziewałam się czegoś bardziej hardcorowego. Może kajdanki, opaska na oczy i bicz? A gdzieś w koncie orkiestra grająca soundtrack z Pięćdziesięciu twarzy Greya, czy jak mu tam było... A tak na poważnie to bardzo ładnie wyszedł Ci ich łazienkowy stosunek. Gratuluje! Brawa dla tej Pani!
Chociaż mógł odpowiedzieć, że też ją kocha. Kiedy Sakura to powiedziała na myśl nasunęło mi się, że Sasuke zaraz powie "Dziękuję" (za dużo seriali komediowych). No ale serio, mógł odpowiedzieć. Chce, żeby to zrobił. Sasuke zrób to! Słyszysz mnie?! No już!
Ahhh... Oczywistym było, że sielanka nie potrwa zbyt długo. Ale żeby psuć to już z samego rana?
Znaleźli Heike, a ja, zamiast zastanawiać się nad tym co teraz z tym faktem zrobią, wkurwiam się na Saia. Strasznie mnie ten facet denerwuje, nie potrafię sobie z tym uczuciem poradzić... Niby nie robi nic takiego, ale jednak nie mogę go zdzierżyć. Nie polubiliśmy się.
Końcówka była ciekawa. Wcześniej myślałam, że tylko Tomasz Chada jest w stanie zgwałcić dziwkę - a tu proszę! A tak na poważnie to jestem ciekawa o kogo chodziło.
No cóż, czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że jednak nie zaskoczysz nas pięcioma stronami :)
Pozdrawiam i weny życzę ;*
P.S. Gratuluję znalezienia pracy! :D
Mały kłamczuszek z tego naszego Sasuke!
UsuńChoji musi być taki sam, przecież on jest wtedy najlepszy!
Esami, za dużo Greya! Zalecam odwyk xD A dziękuję, dziękuję. Starałam się, żeby nie wyszło zbyt erotycznie (no bo bez przesady), ale zależało mi głównie na pokazaniu ich uczuć względem siebie. Miało być trochę gorąco, ale wciąż czule ;)
Nie odpowiedział, ale dlaczego? To pewnie rozwinę w kolejnym rozdziale, głównie chodzi o to, że Sasuke już i tak czuje się źle z tym, że koniec końców zbliżyli się do siebie. Takie "ja Ciebie też" mogłoby go chyba zabić xD Bo coś by zadeklarował.
Spokojnie, Sai taki już jest (przynajmniej tutaj). Perfidnie mu kiedyś zagram na nosie muahaha 3:)
Też mam nadzieję, że nie zaskoczę Was pięcioma stronami hahah :)
Dziękuję, Esami! Za czas, przemyślenia i gratulacje! ♥
Ohayo ^^
OdpowiedzUsuńJa nie mogę. A myślałam, że Kakashi to nielogiczny cel, a jednak. Moja przyćpana główka, przez naprawdę tyci moment, ułamek sekundy dosłownie, myślała dobrze -.- Już nigdy nie zignoruje powiedzenia pierwsze słowo do dziennika...
Hiro nie odpuści, prawda? Jeszcze się skurwiel pojawi. Powiedz, że to głupie przeczucie, bo nadal mam ochotę obić mu mordę i to o wiele dotkliwiej niż Sasek -.-
Choji to Choji XD
Hyhyhyhy, Saki ty spryciulo ^^ Telefony XD
Ech i co ja Ci będę gadać. Piękna scena, cudne opisy i świetny koniec. Na prawdę nie umiem nic więcej powiedzieć. Przymknęłaś mi tą sceną jadaczkę <3
XD "Teraz to mi zimno." Wyobraziłam sobie tego Saska i nie mogę przestać chichotać za każdym razem gdy to sobie przypominam XD. Potem było jeszcze gorzej. XD
I bum, Heike się zdechło ^^ Miło ^^ Yyyyy, to znaczy przykro mi, czy coś XD
Cała sytuacja rozwaliła ^^ No i to było do przewidzenia, że Heike nic nie zdąży powiedzieć -.- Ech, co zrobić. Chociaż kto wie, czy coś mu się temu, co go znalazł nie wymsknęło. Ech, marzenia ściętej głowy -.-
No i znowu Sai i kochany patolog z Aleksa XD Chyba przez to, że zachciało mi się obejrzeć nowy odcinek XD
Ciekawy widok, taka rzeka krwi *.*
Przyszła mi do głowy dziwna myśl. W sumie, jak Sasek zaczął zastanawiać się nad powodami, ja zaczęłam myśleć o mordercy. I takie, sama nie wiem czemu, pytanie mi przyszło do główki. Co jeśli tych morderców jest więcej?. Trochę dziwne i nierealne, ale przyszło XD
Tylko błagam, powiedz mi, że to nie Kakashi jest mordercą *.* Błagam :/
Kto był przez tyle lat nieuchwytny? Czemu kojarzą mi się Danzo i Orochimaru? O.o
Mentor -.- Orochimaru i Kabuto -.- Cholera, ja się tak nie bawię. Za dużo różnych skojarzeń.
Kurcze, ale oszczędziłabyś Ty, Nami, a nie -.- Arata będzie smutny :( (Tak, wiem, że nie żyje -> popaczyłam na tę cholerną "Czarną Listę" :( Wiem, jestem głupia -.-)
I znowu mam wrażenie, że widzę Hidana. Chyba, że... Nie, to głupie. Ale w sumie to by było zaskoczenie, że chuj O.O Ale to głupie XD BO Arata nie zabiłby brata, a potem przyjaciółki, prawda? *.*
Ech no i co no... Cudny rozdział, no. I tyle z mojej strony XD Psst. I muzyka cudowna ^^
A i gratuluje znalezienia pracy ^^