— Jak to nie żyje?!
Jedyne, czego mogła właśnie
żałować, to ujrzenie zrozpaczonej twarzy Sasuke.
Na wieść o śmierci Anko pobladł i
struchlał. Zamienił się w nieopisanie piękny, acz przerażający posąg, którego
poruszenie równało się z cudem. Oniemiał. Chyba nawet zapomniał oddychać.
Chwilę później, ocknąwszy się z amoku, w jaki popadł, zerwał się na równe nogi
i zaczął kląć wniebogłosy. Był nie do okiełznania, Sakura próbowała kilka razy
do niego dotrzeć, ale uciszał ją agresywnym gestem ręki. Potrząsał głową w
niedowierzaniu, a gdyby mógł, rzuciłby czymś w ścianę.
Przywołała wspomnienia z dnia,
gdy Uchiha wpadł w taki szał. Była wtedy mroźna zima, a oni ganiali za facetem,
który został podejrzany o morderstwo swojej żony. Złapali go na pewnym
bankiecie, akcja została dokładnie zaplanowana, ale mężczyzna domyślił się, że
ma do czynienia z gliniarzami i wpadł w popłoch. Uciekł w garniturze, odmrażając
sobie pośladki, a oni popędzili za nim. Eleganccy i bez broni.
Sakura ruszyła zaraz za Sasuke,
który w bieganiu nie miał sobie równych. Nim ich dostrzegła, już zniknęli za
zaśnieżonym zakrętem. Czerwona, długa suknia plątała się pod jej nogami, a
obcasy wbijały się w puchaty śnieg na chodniku. Zaklęła pod nosem i zdjąwszy
niewygodne obuwie, pobiegła boso, mimo iż mróz właśnie pieścił jej kości.
Udało się ich dogonić, tak
przynajmniej myślała, ale na miejscu znalazła poobijanego Sasuke, który pluł
krwią. Mężczyzna uciekł. Poczucie winy to było jedyne namacalne zjawisko, jakie
mogła w tamtej chwili opisać. Podchodząc do przyjaciela, musiała zatrzymać się
nagle, zaskoczona jego wściekłą postawą. Zgarbił się i klął pod nosem,
wrzeszcząc na uciekiniera do szaleństwa. Nie mogła tego słuchać, nie mogła na
to patrzeć. Wokół zebrali się gapie. Cała akcja poszła się sypać i ponownie
musieli szukać zabójcę, ale w pamięci utkwił jej obraz Sasuke — wściekłego, o
dzikim spojrzeniu, demonicznym niemal głosie. Gdy nie mógł znaleźć ujścia
swojej złości, jego pięść przywitała się z ceglaną ścianą z taką siłą, że aż
chrupnęło.
Po wszystkim zachorowali na
grypę, Sakura na zapalenie płuc przez bieganie boso po śniegu, a Sasuke walczył
również z połamanymi palcami. W tym całym boju wygrał zabójca i ceglana ściana.
Dwa do zera.
Poszła do pokoju gościnnego, by
obudzić śpiącego policjanta. Choji mruczał coś niezrozumiałego, gdy wreszcie
udało się sprowadzić go na ziemię. Mężczyzna mówił do siebie, narzekając na ból
pleców po upadku i poczłapał za nią do przedpokoju. Sakura zarzuciła na siebie
płaszcz i ubierała już buty, gdy za jej plecami wyrósł wściekły Sasuke.
— Chcę tam jechać z tobą —
powiedział chłodno, a ona tylko przelotnie na niego spojrzała. Cudowna chwila
sprzed kilku minut ulotniła się i już nie byli wobec siebie tacy czuli.
Zignorowała go, przerzucając torebkę przez ramię. — Sakura, proszę cię.
Pokiwała przecząco głową i
oznajmiła, że to bardzo zły pomysł. Zbyt blisko był z ofiarą, by mógł teraz
zająć się tą sprawą, to mogłoby źle wpłynąć na śledztwo. Naciskał jednak, ale
nie ugięła się. Nie mogła na to pozwolić.
— Nie ignoruj mnie, Sakura! —
ryknął na nią, a ona aż poskoczyła. Znowu w jego oczach zobaczyła furię, której
nie lubiła, która sprawiała, że kurczyła się w sobie. Wyprostowała się i wbiła
w niego wzrok. — Nie ignoruj mnie i pozwól mi, że będę ci asystować. Zabili
Anko, rozumiesz? Dziewczyna… osierociła syna…
Zadrżała. Nie znali przecież tej
kobiety, nie wiedzieli o niej zbyt wiele, była tylko świadkiem, a to właśnie
Sasuke miał prawo znać ją lepiej. Udowodnił to tak przerażającą informacją.
Pobladła na twarzy i z trudem
powstrzymała łzy. Oczywiście nie mogła pojąć, jak dziewczyna do towarzystwa
wychowywała syna, ale nie miała zamiaru jej oceniać. Nie uczestniczyła w życiu
tej kobiety, to Sasuke pomagał, gdy tego potrzebowała. Wystarczająco dużo
wiedział, by śmierć Anko doprowadziła go do takiej rozpaczy.
— W porządku — wybąkała i
podeszła do komody, z której wyciągnęła klucze. Obserwowała, jak Sasuke
energicznie zarzucał na siebie skórzana kurtkę i wkładał derby lub tak zwane
czarne angielki na nogi. Lubiła jego styl, elegancki, aczkolwiek czasami
przełamany jakimś sportowym akcentem. Wtem myśl o tym, że jutro wypadałoby
pojechać do sklepu i kupić Sasuke trochę ciuchów, nieco ją rozluźniła. Nie miał
niczego poza tym, co zabrał z aresztu lub zostawił na komisariacie w swoim
pokoju. Ciuchów Hiro raczej by nie ubrał, byłyby zresztą trochę ciasne, bo
wbrew pozorom Uchiha miał o wiele więcej mięśni, niż jej narzeczony. — Choji,
pospiesz się — ponagliła policjanta, który zaspanym wzrokiem wiązał
sznurowadła.
Sasuke wywrócił oczami i mruknął
coś pod nosem. Tak długo to trwało, że już tracił cierpliwość. Choji jednak nic
sobie z tego nie robił, jakby w ogóle ich nie słuchając. Był w swoim świecie, w
którym nikt na niego nie krzyczał i nie traktował go z góry.
— Nie umiesz wiązać butów?! —
wybuchnął nagle Sasuke, a Sakura podskoczyła. Zaczęła bawić się pękiem kluczy,
które dzierżyła w dłoni. Czegoś podobnego się nie spodziewała, ale i w niej
wzbierała ogromna irytacja. Miała dość mozolnych ruchów szatyna. —Anko nie
żyje, jej zabójca pewnie jest już w chuj daleko, a ty guzdrzesz się ze
sznurówkami!
Wściekle odwrócił się na pięcie i
popchnął drzwi wejściowe. Natychmiast musiał zażyć świeżego powietrza, inaczej
rozniósłby mężczyznę na strzępy. Nie oddalił się daleko, czekał na ganku, ale
krew wręcz szumiała mu w uszach. Zaciskał nerwowo pięści, krzywiąc się, gdy
ostry ból prawej ręki przeszył go na wskroś.
Drzwi otworzyły się, Choji
wyminął Sasuke z dumnie uniesioną głową i skierował się w stronę samochodu,
który zaparkował przed domem. Hałas przekręcanego zamka w drzwiach zmusił
Uchiha do zerknięcia przez ramię i widząc Sakurę, nieco odetchnął.
— Zaproponowałam, byś zabrał się
ze mną — powiedziała, patrząc na niego krótko i nerwowo. Wrzuciła kluczyki do
otwartej torebki i wyjęła kolejne, samochodowe. Już zmierzała w stronę podjazdu,
gdy wtem poczuła mocny ucisk powyżej łokcia. Zatrzymała się i zerknęła na
Sasuke nerwowo. — Nie traćmy czasu.
Patrzył na nią długo i
spochmurniał, zaciskając mocno szczękę.
— Przepraszam — wymamrotał tylko.
Chciała już odejść, czując jak
zwalnia uścisk, ale zbliżyła się do niego i położyła prawą rękę na jego zdrowym
policzku. Uśmiechnęła się słabo. Gładziła opuszkami palców jego skórę, a on
spuścił wzrok. Miał wyrzuty sumienia, że nie potrafił kontrolować swojego
gniewu. Dzień jednak dłużył się niemiłosiernie, zaskakując go coraz gorszymi
wydarzeniami. Śmierć Anko naprawdę go zabolała.
— Chodźmy już — szepnęła i
posłała mu ciepły uśmiech.
Ku jej zaskoczeniu, odsunął
kobiecą dłoń od swojego policzka, by chwilę później czule ucałować smukłe
palce. Dreszcze ponownie przeszły po jej ciele i z niedowierzaniem otworzyła
usta. Wymalowane zaskoczenie na twarzy nie zraziło jednak Sasuke i jeszcze
kilka razy musnął palce ciepłymi wargami.
— Sasuke — wyjąkała, a on
spojrzał na nią. Ostre rysy twarzy jakby złagodniały, hebanowe oczy delikatnie
się śmiały. — Cho… chodźmy już, nie traćmy więcej czasu.
Wyrwała się mu zmieszana i na
miękkich kolanach kierowała się w stronę podjazdu. Uchiha westchnął ciężko, ale
ledwo zauważalny uśmiech wkradł się na jego usta. Czuł, że zbliżają się do
siebie coraz szybciej… mimo wszystko.
Dojechali na miejsce. Pomimo
ciemności, jaka panowała na zewnątrz, miejsce zbrodni błyszczało w świetle
wielkich reflektorów gdzieś na samym końcu miasta. Droga prowadziła tutaj tylko
w dwie strony, nie było żadnych bocznych ścieżek. Wokół drzewa i rowy, a dalej
odkryte pola trawy.
Sasuke trząsł się z nerwów, co
nie uszło uwadze Naruto, gdy tylko podeszli do radiowozu, przy którym stał z
technikami, w tym z wysoką Temari kłócącą się zażarcie z jakimś policjantem.
Choji wysiadł z samochodu, uważnie obserwując Uchiha, a Shikamaru palący
nieopodal papierosa skinął mu głową i ponowny grymas wpełznął na jego twarz.
Jeszcze tego tutaj brakowało!
Znikąd wyłonił się Sai w białych
rękawiczkach i przezroczystą torbą, w której znajdował się prawdopodobnie
telefon ofiary. Od razu zauważył zbliżającą się grupę gliniarzy i aż wzdrygnął
się na myśl, że swoimi buciorami będą za chwilę deptać wszystkie ślady, jakie
tylko można było znaleźć. Spojrzał na nich wymownie, a oni jak na rozkaz
zatrzymali się przed nim i osaczyli go zewsząd. Ciężko westchnął.
— Nie mogę za wiele powiedzieć,
póki nie zrobię dokładniejszej analizy — odparł w końcu, a wszyscy niemal
chórem przeklęli. — Poza obrażeniami, które nie są w żaden sposób podobne do
zabójstwa poprzedniej ofiary, nie mogę za wiele stwierdzić na miejscu.
— Jakieś ślady? Buty, opony?
Krew? — Zalewał go pytaniami Sasuke, który nerwowo zerkał na miejsce zbrodni
nieopodal. Wciąż kręcili się tam technicy, zaznaczając miejsca swoimi
chorągiewkami i numerkami. Nienawidził tych procedur, niszczyły wszystko, co
można było znaleźć bez tego, ale przecież nie mógł w to ingerować.
Sai pokiwał przecząco głową i
otworzył swoją czarną walizkę, wrzucając tam torebkę z dowodem i wyciągając
zgrabny pędzelek z rozczapierzonym włosiem.
— Tak jak ostatnio — mówił
powoli, akcentując wyraźnie każde słowo — żadnych śladów sprawcy. Mamy do
zbadania jeszcze krew, ale już spokojnie mogę powiedzieć, DNA należy tylko do
ofiary.
Sakura przyjrzała się czemuś, co
niemalże natychmiast poniosło jej nogi. Uważnie przechodząc pod żółtą taśmą
starała się nie zatrzeć dowodów. Poprosiła asystenta jednego z techników o
rękawiczkę i gdy ją dostała, przyjrzała się samochodowi. Nie miała kogo spytać
o numer rejestracyjny, musiała cierpliwie poczekać na przybycie Kiby. Była
wręcz niemal pewna, że to właśnie był ten sam samochód, który — jak zeznała
Anko — śledził Sasuke, a później słuch o nim zaginął. Ciemny mercedes z
przyciemnianymi szybami; czyż to nie ironia losu? Na pewno ktoś zrobił to
specjalnie i doskonale zaplanował całą akcję. Teraz było im zdecydowanie
trudniej namierzyć właściciela, bo mógł być nim każdy. Gorzej, jeśli auto było
kradzione.
— To ten samochód, o którym
wspomniała Anko, prawda? — spytał za jej plecami Naruto, a ona niemo
przytaknęła. Starała się znaleźć coś jeszcze, ale poza krwią i cieknącą benzyną
niczego nie zauważyła. Postanowiła zajrzeć do środka. Na tylnych siedzeniach
również nie znalazła nic ciekawego, a nawet jeśli coś było, to już to zabrano.
— Czy to krew?
— Tak. — Znikąd za plecami wyrósł
Sai, a na dźwięk jego mrocznego głosu, wzdrygnęli się i odskoczyli od auta
niemal z krzykiem. — Według mnie ofiarę tutaj przywieziono, zostawiono
samochód, z którego wcześniej wyciągnięto tę kobietę i pozostawiono kilka
metrów dalej. — Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. — Równie dobrze,
patrząc z drugiej strony, ofiara mogła sama wyczołgać się z auta, uciekając,
ale na pewno nie zabito jej w samochodzie tylko tam, gdzie ją znaleziono. Mimo
wszystko czołgano ją w tamto miejsce, bo ślady krwi mówią same za siebie. Oczywiście
opcje mogą się mnożyć i…
— Jaka jest ostateczna wersja? —
przerwała ten monolog Sakura, która uważnie obserwowała nadchodzącego Sasuke.
Był bardzo blady i wpatrywał się w miejsce zbrodni nieobecnym wzrokiem.
Sai zmrużył powieki i uniósł
wysoko głowę.
— Wyciągnięto ją z auta, zabito
kilka metrów dalej. Możliwe, że konała. Nie potrafię tego dokładnie stwierdzić,
dopóki nie wykonam sekcji.
Sakura podziękowała mu skinieniem
głowy i ruszyła w stronę bladego jak ściana Sasuke, który już zdążył
przypatrzeć się martwej Anko i odejść od miejsca zbrodni, kierując się w stronę
Shikamaru. Mężczyzna ponownie palił papierosa.
— Mogę? — spytał Uchiha,
wskazując na paczkę, którą Nara chował do kieszeni. Oczywiście mina mężczyzny
mówiła wiele, ale postanowił się nie odzywać. Podał mu papierowy kartonik i
uważnie obserwował, jak wyciąga drżącymi palcami papierosa i wkłada go do ust.
Bez słowa odpalił zapalniczkę i podpalił popiół. Zaciągnął się potężnie i
zakasłał kilka razy. — Dzięki.
— Nie wiedziałem, że palisz. —
Shikamaru również przyłożył dymiącego papierosa do ust, by po chwili wypuścić
dym nosem.
Sasuke uśmiechnął się
niezauważalnie i strzepnął nadmiar popiołu na mokry asfalt.
— Rzuciłem — odparł przygaszony.
Nara pokiwał ze zrozumieniem
głową i wpatrywał się w gwieździste niebo. Noc była chłodna i ponura, ponownie
zapowiadało się na deszcz. Wszystko stało się takie kłopotliwe. A seria
zabójstw niespodziewanie rosła. Był cholernie zmęczony, a zamiast wrócić do
domu, będzie musiał tułać się za Sasuke razem z Akimichim. Żałował, że zgodził
się na ten przydział.
— Sasuke. — Obok stanęła Haruno,
wpatrując się w palącego partnera z niedowierzaniem. Shikamaru, wyczuwając
rosnące napięcie, zgasił peta i wycofał się na bezpieczną odległość. — Jest jeszcze
coś, czego nie wiem?
Spojrzał na nią i uraczył ją niesamowicie
szyderczym uśmiechem.
— Myślę, że jeszcze cię zaskoczę.
Chciała coś powiedzieć,
zripostować, zrobić cokolwiek, ale wtem podjechał kolejny samochód, z którego
wysiadł rozczochrany Kiba. Podbiegł w ich stronę i podał Sakurze kartkę z
numerem rejestracyjnym auta. Skierowali się w tamtą stronę.
— Cholera, zgadza się. — Detektyw
wytężyła wzrok. — Ktoś pozbywa się wszelkich dowodów.
— I świadków — dodał jeszcze
Inuzuka.
Sai przywołał ich do siebie.
Teraz mogli już podejść do zwłok i rozpocząć poszukiwania cech wspólnych.
Technicy wciąż stali obok, ale już nie plątali się pod nogami.
Sasuke drżał. Nie podszedł na
tyle blisko, by przyjrzeć się ranom swojej przyjaciółki. Sam widok leżącego
truchła wprawił go w zawrót głowy i cholerną wściekłość. By uspokoić nerwy
poszedł po papierosa, który wcale mu nie smakował.
Stanęli nad zwłokami. Sakura
zakryła usta dłonią, przerażona stanem kogoś, kto jeszcze niedawno chodził po
ziemi i z nią rozmawiał. Anko była poobijana, jakby ktoś nieustannie zadawał
jej ciosy i nie przestawał, póki nie straciła przytomności. Sińce otoczyły
ciało jak pajęczyna. Leżała na plecach we własnej kałuży krwi. Miała otwarte w
przerażeniu oczy, z czego jedno wydłubano. Czarna dziura wpatrywała się w
ciemny nieboskłon, nie mogąc ujrzeć tego, co chciało pokazać.
Anko miała na sobie te same
ubrania, w których przyszła na komisariat. Jednakże bluzka była podarta,
poprzecinana i rozszarpana jak szmata. Na odsłoniętym brzuchu ktoś wygrawerował
napis „dziwka”, przeciągając literkę „a” aż do bioder. Gdzieś poniżej zrobiono
wielką dziurę i wyciągnięto na zewnątrz wnętrzności. Smród roznosił się w
powietrzu nieustannie. Kobieta była boso, buty znaleziono w samochodzie.
Wygięta lewa ręka układała się
nienaturalnie obok ciała. We włosach znaleziono połamane gałęzie i brudne
liście, prawdopodobnie zanim ją tutaj przywieziono, targano nią gdzieś po
lesie.
Charakterystyczne i wspólne z
poprzednim zabójstwem było to, że kobieta również nie miała małego palca — ktoś
niestarannie go uciął, pozostawiając tuż obok głowy ofiary.
Sasuke się trząsł. Widział wiele
w całej swojej karierze policyjnej, miał do czynienia z brutalniejszymi morderstwami,
ale tutaj chodziło o kogoś, kogo znał. Miał ochotę płakać i krzyczeć. Czuł, jak
wzrastał w nim nieopisany gniew. Rozpacz jednak przejęła kontrolę nad ciałem.
Odwrócił wzrok i zaczął się wentylować.
— Jak już pewnie zauważyliście,
znowu mamy do czynienia z obcięciem palca — zaczął swój wykład Sai, białą
rękawiczką dotykając poszczególnych punktów, o których opowiadał. — Wydaję mi
się, że zabójca w ten sposób karze tych, którzy składali mu jakąś przysięgę.
— Pinky promise — szepnął Kiba i
potrząsnął zrozpaczony głową. Cóż za gra słów, cóż za ironia! Morderca
zdecydowanie miał artystyczną duszę i czytał między wierszami. Może to miała
być wskazówka dla nich?
— Jednakże — kontynuował Sai —
nie jestem w stanie znaleźć powiązania, jeśli chodzi o sposób, w jaki zabija ofiary.
Każdą traktuje inaczej.
— Z psychologicznego punktu
widzenia kieruje się emocjami, nie ma żadnego określonego schematu, według
którego mógłby działać. — To była Temari, która włączyła się do śledztwa. Mimo
wysokiego stopnia, głównie słynęła ze swoich psychologicznych analiz, które
pozwalały jej na poznanie motywów zabójcy. — Nie wliczam w to również popędów
seksualnych, ale musimy zebrać DNA z pochwy, by mieć stu procentową pewność.
— Powodzenia — mruknął
zniesmaczony Sasuke, a wszystkie oczy spoczęły na nim. — Anko miała wielu
klientów. Nawet jeśli sprawca ją zgwałcił, pewnie znajdziecie jeszcze wiele
innych śladów DNA.
Temari przyznała mu rację, ale
nie mogli wykluczyć nikogo. Zabójstwo było brutalne i wykonane w pośpiechu. Można
było je przyrównać do furii artysty, który natchniony i zainspirowany zaczyna niecierpliwie
malować na płótnie, chlapiąc farbą niezrozumiałe kleksy, by później nazwać to
sztuką. Morderca pokazał więc swoją przewagę i wyższość. Czuł się bezpieczny.
— Kilka godzin temu skończyłem
przeprowadzać sekcję tego chłopca, Ayumu. — Sai podał plastikową torebkę
Sakurze, w której znajdowało się malutkie urządzenie. — I tutaj muszę
powiedzieć o punktach wspólnych.
Ponownie wszyscy wpatrywali się w
niego z namaszczoną uwagą, którą tak uwielbiał. Zmarszczył nos i kontynuował.
— Na lewej kostce Ayumu znalazłem
tatuaż. To, co przykuło moja uwagę, to delikatne wybrzuszenie w tej okolicy, ale
wyczuwalne tylko pod palcami a niewidoczne gołym okiem.
Sai podszedł ponownie do ofiary i
wskazał na lewą kostkę, na której widniał małych rozmiarów czerwony tatuaż w
postaci dziwnej chmurki.
— Nie mogę stwierdzić na sto
procent, że i ta ofiara ma w sobie to małe cholerstwo — mówił, dotykając
delikatnie niewidocznego zgrubienia — ale wszystko na to wskazuje.
Punkt wspólny. Ofiary przez ten
tatuaż były ze sobą powiązane, a przecież — jak wynikało z rozmów — w ogóle się
nie znały. Chyba że prawda była inna.
— To mini gps? — spytał z
niedowierzaniem Kiba, wpatrując się w urządzenie spoczywające spokojnie w
papierowej, przezroczystej torebce. — Mieli to wszczepione pod tatuażem?
— Na to wygląda — odparł Sai i przetarł
spocone czoło. — Jak tylko dokonam sekcji, będę mógł powiedzieć więcej.
Ofiary śledzono, a więc to nie
był przypadek, że ludzie, którzy coś wiedzieli lub komuś się wygadali, lądowali
w rowie.
Sasuke zamarł, widząc tatuaż na
kostce Anko.
Znał ten znak. Znał znaczenie.
Strach śmiał się do ucha, a on tylko zaklął siarczyście pod nosem, tym samym
zwracając uwagę zebranych. Widząc ich pytające spojrzenia, potrząsnął głową i odszedł, żądając powrotu
do domu.
Musiał odpocząć, musiał stąd
uciec. Tak wiele zaczęło układać się w głowie, że aż tracił dech.
Sakura podziękowała za wszystko i
oznajmiła, że będzie czekać na wyniki sekcji. Wszyscy mają być w pogotowiu
jutro rano. Pobiegła za Sasuke, zdziwiona jego zachowaniem. Widziała, jak
pobladł, gdy Sai ukazał kostkę Anko. Widziała w jego oczach, że coś do niego
dotarło, że coś zrozumiał.
Nie wiedziała tylko, jaka prawda
kryła się za tym spojrzeniem.
Kilka godzin później na
komisariacie zjawił się wreszcie Arata wezwany przez policję. Było coś około
południa, bliźniak musiał zwolnić się na ten czas z pracy, ale szef kazał mu
wrócić zaraz po przesłuchaniu. Cała grupa była wykończona. Na miejscu zbrodni
spędzili kilka godzin, by później wrócić do domu, wziąć prysznic, przespać się
na chwilę i wrócić do pracy. Wszyscy starali się trzymać na nogach, popijając
wcześniej kawę w pokoju Naruto.
— Człowieku, on miał przy sobie
moją kartę bankową! — krzyczał Sasuke, gdy chłopak zarzekał się, że nie
wiedział o ekscesach swojego brata. Zmarnowali już godzinę na przepychankach i
marnych zeznaniach barmana. Naprawdę wyglądało na to, że chłopak nie miał o
niczym pojęcia. — Wyczyścił ją do cna! Jestem bankrutem, rozumiesz?
— Nie wiedziałem! — odkrzyknął
Arata, uderzając pięściami w stół. Chłopak nadużywał gestykulacji, przez co
nieraz przestraszył półprzytomną Sakurę swoimi nagłymi uderzeniami. — Przecież
on cię nie okradł, wyszedł z baru kilka minut przed tobą!
— Mówże prawdę! — wściekł się
Kiba, który zaczynał mieć już dość tych bezsensownych wyjaśnień. Jedyne, na co miał
ochotę, to jakiś mocny drink i łóżko. Śmierć Anko wpłynęła też na jego
samopoczucie, koniec końców flirtowali ze sobą w trakcie przesłuchania, a nawet
może umówiliby się na jakąś kawę.
— Naprawdę nie wiedziałem! —
Parował wciąż Arata, a pot spływał po zmarszczonym w gniewie czole. — Nigdy nie
byłem jego niańką! Zresztą… jak mam teraz o tym myśleć, kiedy za kilka dni
odbywa się jego pogrzeb? — Schował twarz w dłoniach i zamilkł.
Wszyscy w pomieszczeniu, z
wyjątkiem siedzącego w kącie Naruto, który wpatrywał się uparcie w pewien rysopis,
westchnęli ciężko. Nie było im łatwo wyciągać tutaj brudów kogoś bliskiego, gdy
ten musiał oswajać się z informacją, że brat bliźniak nie żyje. Nie było jednak
czasu na pomoc w tej żałobie, musieli działać. Kto wie, ilu jeszcze świadków
zniknie, jak tylko powiedzą o dwa słowa za dużo?
— To ciebie przekupił Hiro czy
brata? — zapytała nagle Sakura, ignorując rzucone przez Sasuke przekleństwo.
Musiała wiedzieć. Jeżeli jej narzeczony był w to zamieszany, po prostu musiała
wiedzieć!
— Przekupił mnie… — Zapłakana twarz wyjrzała przez palce. — Ale
przecież niczego nie dosypałem!
— A czy twój brat sprzedawał
narkotyki? — podjął Kiba, notując coś zażarcie w notesie.
— Nie wiem! Zawsze myślałem, że
był czysty!
— Posłuchaj, twój brat nie żyje,
a ty nie chcesz mówić. Naprawdę sądzisz, że to dobra zagrywka? Powiedz mi
prawdę, czy twój brat miał jakieś utarczki z dilerami? Cokolwiek! — Inuzuka
ciskał piorunami z oczu, miał już serdecznie dosyć.
Arata wydał z siebie jakiś dziwny
dźwięk, jakby westchnięcie. Wyprostował się na krześle i zacisnął pięści.
— No dobra, był taki jeden —
rzucił w końcu, a Kiba mruknął coś pod nosem, wstając z miejsca. — Z tego, co opowiadał mi kiedyś Ayumu, facet ma
na imię Tetsu i prowadzi dilerkę po drugiej stronie ulicy, w tym sklepie, do
którego prawie nikt nie zagląda. Czasami Toshimo wysyłał go tam, by kupował towar
do baru. Nasz szef i ten diler… nie lubią się, właściciel często wyrzuca go z
baru, mimo że ten wciąż go zaopatruje, ale nie wiem, dlaczego.
Naruto pokazał mężczyźnie
zdjęcie, którego rysopis podała im Anko. Nie był to Tetsu, o którym mówiła, ale
mężczyzna z kwadratową szczęką i tatuażem błękitnego kolibra na policzku
robiącego za ochroniarza tajemniczego gościa z limuzyny.
Arata spojrzał na gliniarza spode
łba i przekrzywił jakoś dziwnie głowę. Jednego nauczył się podczas pobytu tutaj:
odpowiadać na pytania, nawet jeśli bywają nieme i niejednoznaczne.
— Yuichi Hike — odparł bez
zastanowienia. Policjanci wymienili między sobą znaczące spojrzenia. —
Właściciel jednego z klubów nocnych, nie sądziłem, że zmienił zawód i został
ochroniarzem.
— Skąd go znasz? — Padło kolejne
pytanie, tym razem rzucił je Sasuke, który cały ten czas siedział cicho,
obserwując najdrobniejsze drgnięcie na twarzy Araty. Młody chłopak zaśmiał się
gardłowo i z politowaniem zerknął na policjanta, którego mimo wszystko bardzo
szanował. — Nie patrz tak na mnie, tylko odpowiedz.
— Facet stale organizuje jakieś
zamknięte imprezy, na które zaprasza personel naszego baru i bogaczy z miasta.
— Uśmiechnął się półgębkiem, jakby dumny z bycia VIP-em. — Koleś robi najlepsze imprezy i pokazy bielizny
ze swoimi modeleczkami.
Kiba spytał więc o mężczyznę, z
którym mógłby wozić się czarną limuzyną. Arata zaprzeczył, jakoby wiedział o
kontaktach Yuichiego, niemniej nieco się zdenerwował, gdy pytanie uderzyło go w
twarz. Zapytany, jak można się dostać na imprezę, powiedział o wejściówkach,
które dostają tylko wybrani. Sakura, wyczuwając okazję, nakazała, by owe bilety
czy cokolwiek to było dostały się w jego ręce. Arata pokiwał zrezygnowany
głową, uznając, że współpraca z policją to najlepszy pomysł, zważywszy na to,
że już i tak ktoś sprzątnął jego brata. Dodał tylko, że będzie musiał iść z
nimi, bo inaczej ochrona podejrzliwie rzuci na nich okiem. Zgodzili się i
uzgodnili, że odbiorą go z pracy — impreza miała odbyć się dziś wieczorem.
— Do tego czasu sprawdźmy tego
dilera — zaproponowała Sakura i wszyscy wyszli, przywołując policjanta, który
miał wypuścić chłopaka do domu.
Dojechali przed bar, którego
Sasuke wcale nie chciał już widzieć. Wiedząc, że tak wiele dziwnych rzeczy
działo się za jego plecami, miał ochotę zapaść się pod ziemię. Nic tak naprawdę
nie prostowało jego sytuacji, a sprowadzało kolejne niewiadome. Z czasem i
Uchiha zaczął wierzyć, że zabił, ale jednak — mimo wszystko, po zeznaniach Anko
i tym tatuażu z wszczepionym pod skórę gpsem — czuł, że to o wiele grubsza
sprawa. W pewnym momencie był nawet pewien, kto za tym stoi, ale roześmiał się
tylko i skarcił w myślach. To byłoby zbyt oczywiste. Jednakże te tatuaże…
Nie mieli dzisiaj ogona. Po
rozmowie z Tsunade uzgodniono, by Choji i Shikamaru mogli wziąć sobie chociaż
dwa dni wolnego. Poza tym przeszkadzaliby w śledztwie — najpierw diler, potem
ten klub. Przekonano panią komendant, że wzbudziliby tylko więcej podejrzeń i
sprawy mogłyby się posypać. Zgodziła się, chociaż wątpliwości narastały.
Widziała jednak determinacje w oczach Sasuke, który po śmierci Anko bardzo się
podłamał. Był jednak gotów odnaleźć zabójcę kobiety za wszelką cenę i Tsunade
nie mogła mu tego odmówić. W końcu Uchiha to świetny policjant,
profesjonalista, który czasem za bardzo ulegał emocjom. Całe szczęście rzadziej
niż wypadało.
Kiba i Naruto zaparkowali zaraz
za nimi. Jako partnerzy, którzy byli tak niesamowicie podobni charakterem,
wychodząc z auta już się kłócili i Inuzuka zakrywał uszy, udając, że to, co
przedstawiał mu Uzumaki wcale do niego nie dociera. Blondyn zaś przewracał
oczami i kontynuował swój monolog. Wyglądało to na tyle komicznie, że
przyjaciele się roześmiali, widząc ich w takim stanie.
— Pójdziecie do klubu i wypytacie
klientów o tego faceta — zaczęła niemal od razu Sakura, podając Naruto rysunek
z wizerunkiem mężczyzny z tatuażem na twarzy. — My pójdziemy wypytać tego
dilera o Ayumu. Bądźcie w pogotowiu.
Obaj pokiwali głowami, wyrażając
swoja aprobatę i bez słowa udali się do baru. Jak tylko zniknęli za drzwiami,
Uchiha spojrzał na nią wymownie.
— Od kiedy to ty wydajesz
rozkazy?
— Od zawsze. — Uśmiechnęła się zadziornie,
a on tylko prychnął pod nosem. — Już nie pamiętasz? Poza tym, twój stopień jest
teraz niczym… konsultancie. — I wypowiedziawszy to słowo z przekąsem,
roześmiana przebiegła na drugą stronę ulicy i już kierowała się w stronę
sklepu.
Sasuke mruknął coś pod nosem i
uraczył świat słabym uśmiechem. Pognał za nią, wpadając w kałużę. Chmury
naznaczyły granatowe niebo. Zapowiadał się kolejny deszczowy dzień.
Zapukali kilka razy, ale bardzo długo
nikt nie odpowiadał. Oszklone drzwi przesłonięte były czarną kotarą, a w oknach
widniały mocne kraty. Nie paliło się żadne światło i nie było słychać, aby
ktokolwiek był w środku. Gdy już zamierzali obejść budynek i dostać się jakimś
innym wejściem, dźwięk przekręcanego zamka wzbudził w nich czujność. Wtem wrota
się otwarły, a w progu stanął niższy o głowę od Sasuke mężczyzna. Błękitne,
trochę zamglone tęczówki wpatrywały się w nich pytająco. Tetsu miał szerokie
bary, prawdopodobnie spędzał wiele godzin na siłowni. Na umięśnionych przedramionach
jednak widniało wiele ran po nakłuciach, najprawdopodobniej wstrzykiwał sobie
narkotyki w żyłę. Karykaturalnie śmieszna główka dyndała na nieco za chudej
szyi, a ciemne, długie do pasa włosy
swobodnie spływały na plecy. Mankamentem były nogi — jakby podczas ćwiczeń
zupełnie o nich zapomniał.
— Słucham? — Głos miał niski,
zachrypnięty. Pewnie nie raz przedawkował.
— Jesteśmy przyjaciółmi Ayumu —
zaczęła spokojnie Sakura, a Sasuke przypatrywał się uważnie twarzy mężczyzny.
Nie wyrażała nic poza zniechęceniem. — Podobno sprzedawałeś mu narkotyki.
Niedawno znaleziono go w rowie, nie żyje.
Nie wyraził żalu, współczucia ani
skruchy. Patrzył na tę dwójkę i wątpił w wersję, jakoby byli przyjaciółmi
Ayumu. Nosili się inaczej, ich poważna postawa wzbudziła jego czujność.
Pachniali gliniarzami. Odchrząknął znacząco i wbił harde spojrzenie w Sakurę.
— Kupujecie coś albo
spierdalacie.
— Grzeczniej — warknął w jego
stronę Uchiha, ale diler nic sobie z tego nie zrobił. Zmarszczył tylko brwi i
powiedział, że nikogo takiego nie zna, a poza narkotykami sprzedaje też inne
rzeczy.
— Znasz Ayumu, prawda? Kupował od
ciebie narkotyki, tak czy nie?— kontynuowała cierpliwie detektyw.
Mężczyzna skrzyżował ręce na
umięśnionej klatce piersiowej.
— Mówiłem już — odparł —
kupujecie coś albo wyjazd.
Nie wpuścił ich do środka, swoim
masywnym ciałem zagradzał im drogę. Bał się, że znajdą towar, który sprzedawał,
a pytania o Ayumu były niewygodne, nawet bardzo. Sakura pomachała więc facetowi
legitymacją przed nosem, skoro nie chciał współpracować. Ten zaś spiął się,
wysłuchał pytania kobiety w połowie, by kilka sekund później dać nogę,
przepychając się przez nich. Popędzili za nim. Facet był szybki, wyleciał ze
sklepu, popychając ich z niesamowitą siłą. Całe szczęście nie uciekł daleko, bo
w porę to Sasuke powalił go na ziemię i przygwoździł do mokrej od deszczu
ulicy. Auta zatrzymały się z piskiem, a kierowy zaczęli wyłaniać się z
samochodów. Sakura w porę dobiegła, uspakajając rozgniewanych i przerażonych
przechodniów oraz kierowców, pokazując odznakę i broń. Gapie po części rozeszły
się w swoje strony, ale ruch na ulicy wstrzymano.
Na miejsce dotarł wreszcie Kiba z
Naruto, wylatując z baru, w którym przesłuchiwali klientów. Zaabsorbowani
hałasem na zewnątrz, natychmiast wyszli, a widząc moszczącego się pod Sasuke
rosłego mężczyznę, podbiegli w ich stronę w nadziei, że na coś może się jeszcze
przydadzą.
Uchiha zaś przyciskał go coraz
mocniej do asfaltu, sprawnie wykręcając mu lewą rękę na plecach. To był taki
chwyt policyjny, który potrafił rozmiękczyć każdego. Nadgarstek przygięty do
przedramienia i mocny nacisk na łokieć, by uciekinier nie próbował się wyrwać.
Bolało i Tetsu zaciskał z wściekłości zęby. Dla świętego spokoju postanowił wylać
z siebie potok słów, a czworo policjantów przysłuchiwało się mu z uwagą.
— Pokłóciłem się z Ayumu, bo
wisiał mi hajs za narkotyki, brał dla siebie a nie dla tego grubasa! — Niemalże
krzyczał przyciśnięty twarzą do asfaltu. — Chciał zapłacić złotą kartą, ale ja
przyjmuję tylko gotówkę. Wyrzuciłem go ze sklepu, gdy zaczął się rzucać. —
Sasuke spojrzał znacząco na Sakurę, której mina nie mówiła za wiele. Wyszło na
to, że facet nie miał nic wspólnego z zabójstwem i sprawą inspektora. —
Skurwiel ukradł moje Marlboro! — A zagadka z cosiem, czyli pudełkiem, które wściekle Ayumu chował do kieszeni tamtego
wieczoru, rozwiązała się w mgnieniu oka. Nie mieli już żadnych podejrzeń
względem Tetsu. Okazał się być po prostu zwykłym dilerem narkotyków.
Sasuke zwolnił uścisk i pomógł
facetowi wstać, wykręcając mu drugą rękę i czekając, aż Kiba zakuje go w
kajdanki. Gdy tak się stało, Naruto wygłosił majestatycznie krótką formułkę o
jego prawach i od razu skierowali się do samochodu, który zaparkowali przed
barem na krawężniku. Ruch wznowił się natychmiast, gdy wszyscy znaleźli się na
chodniku.
Tetsu zmroził Sasuke błękitnymi
oczami i splunął w jego stronę.
— Zgnijesz w pierdlu, Uchiha —
warknął tylko, nim rozzłoszczony Kiba wsadził go do radiowozu siłą, niemalże
wpychając go do środka. Agresywnie trzasnął drzwiami; ależ miał ochotę mu
przywalić!
Naruto spojrzał na przyjaciela
pytająco, ale ten tylko pokręcił głową, nieco zagubiony.
— Znacie się? — spytał w końcu
blondyn, podążając wzrokiem za Kibą siadającym za kierownicą. W świetle prawa
mogli potraktować Tetsu paralizatorem za zniewagę policjanta, ale robienie
niepotrzebnego rozgłosu nie było na liście ich spraw.
— Nie i nie mam pojęcia skąd wie,
kim jestem.
W telewizji ani w radiu nie
podawali żadnych nazwisk. Nie mogli, inaczej płaciliby surową karę. Tsunade
zadbała, by żaden przeciek nie wyszedł na światło dzienne. Chciała, by Sasuke
aktywnie uczestniczył w swoim śledztwie, a już zwłaszcza, gdy zaproponował jej
bycie konsultantem w cywilu. Zezwoliła na broń tylko dlatego, że bałaby się, iż
jakiś nieodpowiedni człowiek powiązany ze sprawą mógłby wykorzystać okazję i
napaść na bezbronnego „podejrzanego”. Lepiej było dmuchać na zimne.
Chcąc nie chcąc, Tetsu właśnie
sam wpisał się na listę podejrzanych.
Stali przed klubem i uważnie
przyglądali się Aracie, który niestrudzenie przekonywał wielkiego ochroniarza o
tym, że wyjątkowo przyszedł dzisiaj z przyjaciółmi. Plan był prosty, ale dość
ryzykowny: mieli wejść do środka, obejrzeć pokaz, udawać zainteresowanie, a po
imprezie dostać się do właściciela klubu i przekonać go do współpracy. Nie
mogli wziąć ze sobą żadnej broni ani odznak, ubrali się według standardów
imprezowych i przybrali maski. Najważniejsze, aby nie rzucać się w oczy.
Ochroniarz zmierzył ich
wszystkich wzrokiem, ale to na kształtach Sakury zatrzymał swoje piwne,
świńskie oczka. Kobieta wzdrygnęła się z obrzydzeniem, bo tak pożądliwego spojrzenia dawno u nikogo nie widziała. Zauważył to również Sasuke, który
zadarł wysoko brodę i chłodnym, acz opanowanym tonem, ostrzegł ochroniarza,
że jeszcze chwila, a może stracić zęby. Mężczyzna przerzucił nienawistne
spojrzenie na niego i zauważywszy, iż facet, który w pewnym sensie nawet mu
groził był od niego wyższy, struchlał.
Arata przewrócił oczami i rzucił
przez ramię, ówcześnie wchodząc do środka, że to była bardzo zła zagrywka i Uchiha ma się pilnować. Sasuke nie skomentował
tego jednak i delikatnie musnął palcami przedramię Sakury. Zerknęła na niego
przelotnie, ale wzrok skupiła na sali, do której właśnie weszli zaraz za
plecami buńczucznego Araty.
Ostre bity grzmiały w
pomieszczeniu, a niebieskie i białe światła przebiegały po twarzach
zafascynowanych gości, zwłaszcza mężczyzn, którzy nieco nazbyt głodnym wzrokiem
podążali za skąpo ubranymi modelkami. Kobiety chodziły na wysokich obcasach po
wyłożonym diamentami wybiegu. Każda z nich uśmiechała się kokieteryjnie,
prezentując wielokolorową bieliznę. Czasami po prostu zdobiły je zwykłe sznurki
przewiązane w tali, na udach czy ramionach lub szyi.
Istny raj dla facetów, przemknęło Sakurze przez myśl i z niesmakiem
usadowiła się obok Kiby, którego język już mógłby sprzątać podłogę. To samo
tyczyło się Araty, który ich tutaj wprowadził.
Sasuke o coś się potknął i wpadł
na nią niepostrzeżenie. Mruknął krótkie przepraszam i natychmiast usiadł, a
kobieta spiorunowała go wzrokiem. Teraz
jeszcze on!
Modelki w rytm muzyki poruszały
się po wybiegu, a prezentując strój dłużej podczas chwili swojego postoju
poruszały kusząco biodrami lub zarzucały włosami, co jakiś czas puszczając do
któregoś z gości oczko. Muzyka dudniła w uszach, ludzie klaskali. Impreza
właśnie zaczęła się na dobre, zdążyli w ostatniej chwili.
Sakura zerknęła na Sasuke, a
potem wzrok przeniosła na Kibę. Westchnęła z rezygnacją. Przecież mogła się
tego spodziewać, faceci i ich testosteron — tego nie da się opanować.
Nie mogli się wyłamać, musieli
poczekać do końca pokazu. W końcu facet, którego opisał im Arata, zapewniał, że
tutaj Toshimo sprzedawał swój udział. Komuś, kto w tym właśnie klubie
organizował takie imprezy. Kobiety zaś przemycały narkotyki. Tak czy inaczej,
wszystko sprowadzało się do przesłuchania modelek, może i nawet prostytutek,
którymi pewnie większość z nich była.
— Ta blondyna jest niezła — mruknął
Kiba, szczerząc się do wysokiej kobiety w czarnej, sznurowanej bieliźnie i
czymś na wzór skrzydeł umocowanych na jej plecach. Materiał lał się i falował,
gdy ona szła pewnym siebie krokiem w czarnych do kolan kozakach. Sakura
zmierzyła ją wzrokiem, a ta posłała Kibie uroczego całusa. — Leci na mnie.
— Nie zapominaj, co tutaj robisz
— sprowadziła go na ziemię, warcząc przez zęby. — I ty też! — Uderzyła Sasuke w
bok, gdy zapatrzył się na tę samą blondynkę, która właśnie puściła mu oczko.
Uchiha uśmiechnął się półgębkiem, ale widząc minę swojej partnerki, zdezorientowany
pokiwał tylko głową i rozmasował uderzone wcześniej miejsce. — To będzie cholernie ciężki wieczór…
A w loży siedział on, Yuichi
Hike, podrygujący w rytm muzyki, palący jointa i rozkoszujący się widokami,
które sam sobie zagwarantował. Dumny rozwalił się na czerwonym, pikowanym
fotelu i jak król obserwował pokaz i gości, którzy byli wniebowzięci nocnym show.
Zresztą jak zawsze.
Ten rozdział nie
wyszedł trochę tak jak chciałam i nie jestem z niego w pełni zadowolona.
Jednakże umieściłam tutaj wszystko, co miało się znaleźć, więc gnamy do przodu
:3 Jeszcze chciałabym serdecznie powitać nowych czytelników! Cieszę się, że
jesteście i przybywacie <3 Oby historia Was nie zawiodła — staram się z
całego serca, by wszystko było czytelne i zrozumiałe! Widzimy się za
tydzień! <3
Końcówka mnie rozwaliła! Mam teorię (ostatnio aż za dużo ich tworzę -.-). Tak naprawdę Sasuke patrząc na te panienki pewnie chciałby żeby to była Sakurka ;p
OdpowiedzUsuńW KOŃCU JAKIŚ BUZIAK! Coś! W końcu! Mnie tak łatwo przekupić tym :(
Nie wiem jak Ty to robisz, ale Perfidię czytam z zapartym tchem, serio i aż nie mogę się doczekać kolejnych części. Odkryć tajemnicę Sasuke no i tego oskarżenia... oj! To jest coś!
Oczywiście, że Sasuke, patrząc na te dziunie wolałby oglądać Sakurę w takiej skąpej bieliźnie, no przecież! :D
UsuńNiedługo będzie więcej <3
Bardzo mnie to cieszy! Ma się Wam czytać jak oglądanie dobrego filmu, ot co! <3
i tak jest!
UsuńOhohoho, zaczyna się robić coraz ciekawiej :)
OdpowiedzUsuńSasuke ewidentnie ignoruje fakt, że Sakura ma narzeczonego, nie ładnie. Chociaż Hiro to duper, może kolejne całusy Uchihy przekonają Sakurę, do zerwania zaręczyn.
Te tajemnicze tatuaże mnie intrygują. Swoją drogą, fragment z furią artysty momentalnie skojarzył mi się z Deidarą i mam nadzieję go tutaj napotkać :P
Rozdział ogólnie na duży plus i żałuje, że na kolejny będę musiała czekać aż tydzień.. no ale cóż.
Pozdrawiam gorąco i weny życzę :)
Oczywiście, że ignoruje ten fakt. Spalił mu się dom, nie ma pieniędzy, przyjaciółkę zabito, sam jest na liście podejrzanych... no walić Hiro XD
UsuńDeidara? Oczywiście, że się pojawi! 3:)
Tydzień szybko zleci :) Dziękuję za tak pozytywny odbiór! ♥
Cwana bestia melduje się na stanowisku ;)
OdpowiedzUsuńCo do ostatniego, to liczyć powiadasz??? Ciekawie, ciekawie. Z niecierpliwością czekam na to, kogo głowa teraz pójdzie pod topór ^^ A mogem jeszcze prosić brutalnie, jak te poprzednie??? Błagam *.* (tak, wiem - sadystka jestem). I bardzo dobrze idzie Ci trzymanie logicznego ciągu. Nic się nie gryzie póki co i coś mi mówi, że nie będzie. Wierzę w Ciebie Nobie <3 Za dobre to jest ^^
Hmm od czego by Tu zacząć?
Może tak -> Tytuł rozdziału. Kogo dotyczy? Do kogo został wypowiedziany? (oczywiście potem wiadomo, ale już sam widok zastanawia). Tak, czy siak, bardzo nakręcił mnie do czytania, a i bez niego rzuciłam się na to jak na ostatni kawałek czekolady^^
Dalej - spodobał mi się wkur**ony Sasuke ^^ Te jego zmiany nastroju są intrygujące. Ale jeszcze bardziej rozwalił mnie pobity Sasuke O.o -> Pan idealny nie jest taki idealny?
Po prostu mnie zmroziło, gdy przeczytałam o synu Anko. Na mały moment przyrosłam do tego krzesła bardziej niż kiedykolwiek.
Potem uderzyło mnie to, jak dużo Twój Sasuke przeprasza. I kolejne podejrzenie. Zachowanie Uchihy. Wygląda, jakby odpuścił sobie i miał w dupie Hiro. To mi podsunęło dziwny scenariusz, który jest chyba niedorzeczny, tym bardziej patrząc na dalszą część rozdziału, ale kurcze, mam wrażenie, że Sasuke coś kombinuje. I to coś ma związek z jego miłością do Sakury. Nie wiem dlaczego, po prostu kolejny scenariusz do kolekcji.
Dalej, ta niechęć Shikamaru. Przez jego osobę, utwierdzam się w przekonaniu, że Sasuke wcale nie jest niewiniątkiem. To dziwne, ale tak działa na mnie jego osoba.
Skoro już lecę po postaciach pobocznych, to powiem Ci, że Sai przywodzi mi na myśl patologa z Komisarza Alexa XD - nie wiem czemu.
I teraz ta część budząca najwięcej domysłów i podejrzeń.
Te ucięte palce -> już to przyniosło mi na myśl Akatsuki i z każdą kolejną, znaczącą informacją, myślałam o nich coraz intensywniej. Potem walnęłaś tatuaż z chmurką i takie moje - o kur**a O.o. Akasie?
Dalej przekierowałaś nas na artyzm i muszę przyznać, że przez chwilę w głowie gościło mi to, że architekci też w pewnym sensie są artystami, ale szybko Hiro ustąpił miejsca Sasoriemu i Deidarze. Uderzyło we mnie coś, co przeczytałam w jednej z Twoich odpowiedzi na komentarz (tak poczytałam se z nudów ;P). Itachi jest ważny. I wtedy pytanie, czy to nie wokół niego kręci się sprawa, albo przynajmniej, czy ma to z nim jakiś związek? Pokuszę się o stwierdzenie, że bardzo możliwe ^^
Dobra dalej, bo i tak się rozpisałam, a to nie wszystko XD Zeznania. W sumie to nie wyniosłam z nich jakiś szczególnych uwag i teraz zastanawiam się, czy to aby dobrze? No znaczy, żadnych poza jedną. To nie Ayumu (dobrze zapisałam imie?? Mam z tym problemy) został opłacony przez Hiro (ale ten koleś i tak, i tak mi nie gra). Hiro wydaje mi się teraz kozłem ofiarnym. Taką postacią w kryminale, na której autor zbiera obelgi i podejrzenia, by na końcu zaskoczyć i krzyknąć "I co wy kurze móżdżki? Nabrałem was!" (Nie obrażając oczywiście żadnego czytelnika, ani autora -> po prostu sama miałam parę takich książek, gdy zaczynałam przygody z kryminałami). Coraz więcej pytań związanych z jego osobą. Ech, zaprząta mi głowę, a nawet go nie lubię -.-
Nie wiem, czy uwierzysz, ale internety stwierdziły, że za dużo znaków mam na jeden raz O.O.
UsuńOto ciąg dalszy XD
Sakura praktycznie jedzie po Sasku ^^ -> kocham. Taki banan mi wtedy na ryju zagościł, że aż coś mi w szczęce chrupnęło :D W ogóle ich relacja jest ciekawa. Zapomniałam o niej wspomnieć w poprzednim komentarzu. Ich małe sytuacje, czy wspomnienia Sakury -> te krótkie przerywniki dużo dają (PS.Ogółem strasznie szybko się to czyta. Twoje teksty są cudowne ;D), a ich treść - no boskie. Sytuacja z kawą - > już dawno się tak z Uchihy nie pośmiałam. Ten prawie pocałunek w poprzednim. Ech, to było tak dobre, że normalnie nie wiem co powiedzieć. To napięcie i nagle ten telefon - wiedziałam do jasnej k***y nędzy. To było za szybko. Dalej ta sytuacja z dzisiaj -> słodziasne powiem wręcz.
Ale i tak sytuacja z postrzałem bije te wszystkie na głowę. To chyba moja ulubiona scena, jak dotąd. Tyle emocji względem kobiety w Sasku to ja nigdy nie widziałam O.o
Klub i diler? Świetne. Po prostu świetne.
Może tak. Z całej rozmowy z dilerem, najbardziej w oczy rzuciły mi się nie te narkotyki i powiązania z Ayumu -> chociaż fakt, że jest kolejny podejrzany <-, ale słowa tego gościa -> "Zgnijesz w pierdlu, Uchiha" Moja reakcja to -> "Co ku**a????" Kolejne pytania się mnożą, a mi czaszka zaczyna parować.
Dalej - piosenka. Włączam, a tam co??? Mój bas, moje rytmy, moje Seven Nation Army!!!! Najzwyczajniej w świecie zaczęłam tańczyć na fotelu *.* Kocham Cię Nobie normalnie!!!
Sytuacja z ochroniarzem -> mam zaciesz, że hoho. To było cudne.
No i w końcu to, co było w klubie. Za dużo do powiedzenia nie mam. Najzwyczajniej Kiba mnie rozwala, a w mojej głowie zagościł obraz jego i Saska siedzących bo bokach Sakury, z otwartymi gębami, wpatrującymi się z uwielbieniem w te panie na wybiegu. Normalnie zobaczyłam, jak Sasuke się ślini ^^)
No nic. Teraz tylko czekać na kolejną dawkę za tydzień i przygotować mózg na sieczkę -> bo tym teraz jest mój, sieczką produkującą milion pytań na minute. A i wybacz tę epopeję. Jakoś tak mi się napisało XD
PS.Wiem, moje słownictwo ->***<- woła o pomstę do nieba -> wybacz, próbuję się oduczyć ,ale mi nie idzie. I komentarz w chaosie, ale dzisiaj emocje przejmują kontrolę na moim umysłem ^^
Pozdrawiam ciepluteńko :D
YORUMI, KOCHAM CIĘ!!! ♥♥♥
UsuńCwana bestio, dawno nie widziałam tak długaśnego komentarza! Jak Ty to robisz?! ♥
UsuńBędzie brutalniej, cierpliwości. Ja tutaj dopiero się rozkręcam! ^-^ Udaje mi się z tą logiką? Ufff, bo już miałam wrażenie, że coś zgubiłam. Aż sobie zrobiłam taką listę powiązań bohaterów i skreślam tych, którzy nie żyją XD
Cieszę się, że tytuł tak zaintrygował. Serio! Też uwielbiam plującego furią Sasuke :3 Pan idealny nie jest idealny, nie tutaj! To człowiek, ma skazy hiehieh a do syna Anko jeszcze wrócimy, trochę po macoszemu tutaj potraktowałam ten wątek, ale jakbym miała skupić się na wszystkim, to rozdział miałby chyba z 30 stron XD Sasuke przeprasza bo nic innego już mu nie zostało, tak szczerze. Nie ma nic xD Jestem cholernie ciekawa, ile z Twoich podejrzeń okaże się słusznych, trafnych i zdzielających mnie w twarz. Tak bardzo chcę Was zaskoczyć! Shikamaru... powiem w tajemnicy, że odgrywa tutaj dość ciekawą rolę i ta niechęć względem Uchihy nie jest bezpodstawna, to fakt :3 Serio?! SAI I TEN PATOLOG?! XD AHAHAAHAHA może coś w tym być, serial oglądałam, ale jakoś nie pokusiłam się o porównanie Saia do niego aahhaha xD
Kocham Twoje myślenie! Widać, że czytujesz kryminały i to mnie tak buduje ♥ Przynajmniej będzie ktoś, kto mi wytknie jakiś błąd, jeśli coś mi umknie! Cudownie, że zwracacie uwagę na takie małe szczególiki jak wzmianka o artystach. Mam mądrych czytelników! ♥ Proszę mnie nie stalkować poprzez czytanie komentarzy z nudów XD Śmieję się :3 Owszem, Itachi jest ważny. I tyle. xD
Tak, Ayumu. I nie powiem nic o Hiro, sama znam ten chwyt bardzo dobrze, przecież ja jestem zaczytana w kryminałkach od A do Z XD
Cholernie mnie motywujesz, kobieto! ♥ Takie słowa, ach! Scena z postrzałem również jest moją ulubioną. Może jakaś jeszcze ją przebije, a co! Muszę stawiać sobie poprzeczkę wyżej. I jak wspomniałam, Sasuke u mnie to zwykły człowiek ze skazami, bruzdami i masą innych tego typu. Jeszcze Was zaskoczy :3
Niech już ta czaszka Ci tak nie paruje :* Ktoś tu musi myśleć i łączyć fakty! Wiem, że póki co, to mało wiecie: gówno wiecie, za przeproszeniem xD
KTOŚ KOCHA SEVEN NATION ARMY!!!! CHO SIĘ TULIĆ! Jeju, jak Ty szczegółowo czytasz i mi opisujesz, no nie mogę przestać się uśmiechać! Ahaha ej śliniący się Sasuke... to dopiero widok xD
Nie gniewam się za słownictwo, jest szczere i pełne emocji, a ja to cenię! DZIĘKUJĘ CI ZA TE KOMENTARZE! >< Uskrzydliłaś mnie niesamowicie mocno! Dziekujęęęęęę! ♥♥♥
Jak to robię??? Sama się zastanawiam O.o Mózg przyszłego logistyka pracuje chyba. XD
UsuńNa prawdę??? Będzie??? Kocham Cię <3 Ja lubić brutal ^^
Cieszę się z tego, jak kreujesz Saska -> ten idealny zawsze gra mi mocno na nerwach -.-
Ale, ale ale... Ja nie mam na to wpływu. Paruje i tyle XD Ale spokojnie, jest przyzwyczajony do pracy w trudnych warunkach, więc nadal myśli ^^
Lecem siem tulić w podskokach!!!
Dosłownie nikt z moich znajomych (oprócz perkusisty -> ale to chyba rytm mu we łbie trzeszczy^^) nie lubi tej piosenki -.-
Kolejny powód do kochania Nobie ^^
Też nie lubię takiego idealnego Sasuke. Poza tym, on nigdy nie był taki — wciąż człowiek.
UsuńLogistyk, mówisz? To świetnie, ktoś będzie miał na to opowiadanie inne spojrzenie! :3
Perkusiści wiedzą, co dobre. I to urocze, TA MIŁOŚĆ! Hahaha :3 <3
Ooooooo no brutalnie brutalnie, trochę mi to morderstwa z Dextera przypomina :D dobry serial :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie mi się czytało, przewinę na następną stronę? gdzie jest? :D. Te uczucia Sasuke hy hy hy :>
Fajne te deski w tle! :D
Pozdrawiam! :)
Polecasz? W takim razie muszę dodać na listę, bo jeszcze nie widziałam XD
UsuńGdyby to była książka, następna strona też by była. I następna, i następna, i następna... :3
Też podobają mi się te deski!
♥
Biedny Sasuke tyle kopniaków w tak krótkim czasie haha. No powiem Ci, że mnie to opowiadanie tak wciągnęło, że czytałam z otwartą buziom. Elementy układanki na razie są od siebie bardzo oddalone, także każde zdarzenie w opowiadaniu jest podwójnie ciekawe. Zastanawiam się nad zabójstwami i ich motywem, ale niesamowicie dużo to mi do mojej głowy nie przychodzi. Kurczę, potrafisz zaintrygować, czuję się jeżeli chodzi o problematykę psychologiczną i zwrot akcji jakbym conajmniej czytała Zafon'a także jest się czym chwalić :D JUż wyobrażam sobie jak Sakura uwodzi tego właściciela klubu i pierze mu dupę :D Niech pokaże tym modeleczkom jak to się robi :DD życzę weny ! Aga/Agnieszka Ile
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się podoba i wciąga! <3 Kurcze, porównanie do Zafon'a... zaraz się chyba popłaczę, bo czegoś podobnego nie spodziewałam się dowiedzieć! Damn, dziękuję! ♥
UsuńMyślę, że sytuacja w klubie przerośnie Wasze oczekiwania, a przynajmniej mam taką nadzieję! :3
Jeszcze raz dziękuję, Aga! ♥
<3
UsuńWieeem, jestem okropna! Nie zostawiłam żadnego śladu pod poprzednim rozdziałem, przepraszam!
OdpowiedzUsuńJak mi smutno. :c Naprawdę, Anko pojawiła się na chwilę, a wzbudziła we mnie ogromną sympatię (pomińmy to, że i w mandze ją uwielbiam). W dodatku osierociła syna. Ciekawi mnie jej życie — z kim miała dziecko?; jak dokładnie wyglądała jej przyjaźń z Sasuke (oczywiście nie podejrzewam o nic na tle seksualnym, nie to mam na myśli)?; co zmusiło ją do takiego, a nie innego trybu życia?; jakie powiązania tak naprawdę miała z całą tą sytuacją? Szkoda mi w tym wszystkim Sasuke — cios za ciosem. W dodatku coś podejrzewa i mam wrażenie, że ma to związek z Itachim i spółką pt. "Akatsuki" — domyślam się, że chmura jako tatuaż to nie przypadek.
Meh, a ja już zaczęłam crushować Kibę i Anko, no!
"Pinty promise" — lepiej nie mogłaś tego określić, naprawdę. Cuchnie tu jakimś większym spiskiem na kilometr.
Ciekawi mnie osoba Yuichiego. Wyczuwam ciekawą akcję z nim w roli głównej. Hehe, może coś z Sakurą? Co by tak Sasuke nie skupiał wzroku na modeleczkach, tylko na niej? ;] O, no i jeszcze diler narkotyków! On coś wie, również musiał być w to jakoś zamieszany.
Zastanawia mnie trochę Arata — jeśli Ayumu miał powiązanie z dilerem i narkotykami oraz z ewentualną złamaną obietnicą (w końcu również miał ten tatuaż z czipem), to kto wie, czy i drugi bliźniak również czegoś nie wie... ale to tylko taka "opcja", którą biorę pod uwagę. Możliwe w końcu, że faktycznie nie ma z tym większego związku. Nie uwierzę jednak w niewiedzę Ayumu — na pewno nie został zabity "za nic", ten tatuaż mówi sam za siebie. A skoro miała go i Anko, to sprawa robi się grubsza.
Mehehe, no i relacje Sakury z Sasuke się pogłębiają! ♥ Na to czekałam. Ten moment, gdy w poprzednim rozdziale prawie się pocałowali i teraz, jak ucałował ją w policzek... awww! ♥
Czekam na siódemkę z niecierpliwością.
Pozdrawiam! :3
Jak mogłaś, nie wybaczę, idź sobie, nie gadam z Tobą!!! ŻARTUJĘ! Cieszę się, że znalazłaś chwilę, naprawdę! ♥
UsuńPrzeszłość Anko zostanie Wam przybliżona niedługo, nie pominę tak ważnej — mimo wszystko — postaci :) Sasuke za to dostanie jeszcze więcej kopniaków, to gwarantuję, nie oszczędzę go tak łatwo xD Oj, Akasie namieszają ;p Kiba i Anko, to by dopiero było! Wiem! Mogłoby wyjść coś naprawdę fajnego :3 Początkowo nawet miałam taki zarys, ale Anko była mi potrzebna do czegoś innego — i nie żyje, yup xD
Sytuacja w klubie — będzie się działo i Yuichi pojawi się nie tylko raz, jest za ważny w jakimś stopniu.
Co do bliźniaków, nie pisnę słowem. Lubię czytać Wasze spekulacje, więc jestem ciekawa czy uda mi się Was zaskoczyć, czy jednak w większości Wasze podejrzenia okażą się słuszne :)
Sasuke i Sakura muszą w końcu brnąć ku sobie. Powoli albo szybciej, to się jeszcze okaże. Dziękuję z całego serduszka za komentarz, poświęcony czas i szczegółową analizę rozdziału! Bardzo, bardzo dziękuję! ♥
Pssst, mam nadzieję, że polonez wyszedł dobrze :3
Hahah, taaak, polonez się udał. :D Choć na próbie tuż przed rozwalił nam się jeszcze na początku XD
UsuńNo niech to, teraz to mnie jeszcze bardziej zaintrygowałaś. :3
Ważne, że się udało i nie było żadnej wtopy xD Pamiętam, jak mój bal wyglądał. Z przodu rama idealna, a z tyłu nie wiedzieliśmy, kiedy taniec się skończył i na siebie powpadaliśmy XD Chaos po prostu.
UsuńKochana wybacz, że tak późno, ale miałam ostatnio sporo rzeczy na głowie. W końcu jednak znalazłam wolną chwilkę, by przeczytać Twoje arcydzieło <3
OdpowiedzUsuńSasuke wpadł w niezły szał, gdy dowiedział się o śmierci Anko. Wydaje mi się też, że łatwo go zdenerwować, przez co jest baaaaardzo seksowny... Wyobrażam sobie zawsze jego głos <3. Bosko xD Interesuje mnie też to, czy przedstawisz w opowiadaniu syna Anko? Może Sasuś by go adoptował, gdyby kupił nowy dom? xD Ciekawe by to było xD
Wydaje mi się, że Ayumu, ze względu na to, że wprowadził ich do klubu nocnego, mógłby szykować się już na to, że go niedługo zabiją. W sumie tak było z każdym świadkiem w sprawie zabójstwa. Ale może się mylę, może jego zostawią przy życiu? Ciekawi mnie też, czy i on ma ten mini GPS w sobie. Zdaję sobie sprawę, że właśnie dzięki temu urządzeniu, oprawcy wiedzieli kto i kiedy był na policji, by ich podkapować.
Uśmiałam się podczas sceny, gdy Kiba i Naruto wyszli z samochodu i się kłócili xD Kocham takie sceny, są zawsze mega powalające xD
Poza tym, mój Naruto... Kochany, szybko wybiegł z baru po przesłuchaniu klientów, gdy zauważył, że Sasuke zmaga się z tym mięśniakiem na ulicy. Wybiegł taki podekscytowany, jak to on <3. Piękny <3. DAWAJ GO WIĘCEJ XD
Powracając do klubu nocnego...
Aż dziwne, że faceci by nie podniecali się kobitkami skąpo ubranymi xD Taki Kiba na przykład, to widzę, że ostry zboczek z niego ahahahhahahaa xD
Ale widzę też, że i Sasuke podobają się ładne niunie. Sakura pewnie miała ochotę rozwalić ten cały klub xD
A co z Naruto? Siedział niewzruszony i pewnie myślał o Hinacie. Kochany <3!
Teraz wystarczy czekać, aż skończy się pokaz i ... zobaczymy dalej. Tylko oby Kiba gdzieś nie uciekł z jakąś laseczką na rundkę XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Kochana, rozdział jak zawsze super, wciąga jak nie wiem co. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału, obiecuję, że tym razem przeczytam szybciutko!!!!!
Pozdrawiam kochana, do następnego <3!!!!!
Hinata-chan! Jak zawsze powalająco długi komentarz! Kocham <3
UsuńSasuke bardzo łatwo zdenerwować, przynajmniej tego tutaj, w Perfidii :3 Syn Anko na pewno się pojawi, nie martw się :)
Małe sprostowanie (nic nie szkodzi, w końcu bliźniaki) Arata ich wprowadził, Ayumu już dawno wącha kwiatki od spodu xD Ale w sprawie bliźniaków i tak nic Wam nie powiem <3
Więcej scen Kiby i Naruto już wkrótce!
W klubie jeszcze sytuacja Was zaskoczy, oczekuję srogie hejty xD Co do Kiby... gdyby nie był na służbie, to może i by zniknął z jakąś panną, ale cóż... praca, praca, praca :3
Dziękuję z całego serduszka, kochana i cieszę się, że tak się podoba! Zaskakujecie mnie niesamowicie tak wspaniałym odbiorem <3 Mam nadzieję Was nie zawieść! ♥ Buziaki! ♥
Nobie, Nobie, Nobie... Ty cholernie zdolna bestio! Chyba znalazłam opowiadanie, które będę kochać tak samo jak Szept (♥), chociaż Szept i tak jest u mnie naber łan. Po za tym już wiem w czym tkwi sekret tego, że jestem tymi opowiadaniami tak zauroczona. Chodzi o narrację. JESTEŚ ABSOLUTNIE PIEPRZONYM MISTRZEM W NARRACJI TRZECIOOSOBOWEJ. KURNA, MOJA MENTORKO, JESTEŚ W TYM NAJLEPSZA! ♥♥♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie to... Kurna nie mam słów, tak się wciągnęłam. Te zbrodnie, które powoli pasują do elementów układanki, to napięcie, te charaktery bohaterów... No cud, miód, malina! Jestem wniebowzięta!
Wszystko jest takie spójne, tak lekko się czyta (zresztą to norma w twoim przypadku). Pięknie rozegrane akcje i aż zamarłam, jak Sakura dostała telefon, że Anko nie żyje. I bardzo dobrze opisane miejsce zbrodni i ofiara. Kurde, mistrz!
A najbardziej jestem chyba zachwycona Saiem, ten cholerny, bladziutki chłopaczek idealnie nadaje się do tej pracy. Całkowicie mnie tym kupiłaś!
No, to Perfidia trafia u mnie na podium, tuż poniżej Szeptu. Hm, chyba nie pozostaje mi nic, tylko czekać do piątku.
Brr. Tylko jednego nie mogę pochwalić, szablon mi się średnio podoba :c. Nobie, złotko, potrafisz troszkę lepiej. Zwłaszcza tło jakoś nie pasuje mi do całości i kompletnie psuje klimat tego cudownego bloga. :c
Pozdrawiam cieplutko! ♥
I jak Cię tu nie kochać?! ♥ Pewnego dnia popadnę w samozachwyt i to przez Ciebie! Chociaż i tak uważam, że przesadzasz, a ja teraz będę się bała, że co kolejny rozdział to jakaś katastrofa i rzucisz mi czymś w ryj XD
UsuńCholernie nie chcę popsuć tego opowiadania, za bardzo mi na nim zależy, ale dając mi tak pozytywny odbiór jestem przeszczęśliwa i dziękuję! ♥
Sai jako patolog to pierwsze, co przyszło mi do głowy. Nikt inny nie zagrałby tego lepiej!
Wiesz, co jest najlepsze? Kiedyś też pisałam Perfidię, ale na Onecie. Historia była rzecz jasna inna, ale doskonale pamiętam, że też tak dobrze się przyjęła. Chyba ta nazwa mi służy xD
Nad szablonem pracuję! ♥ Tylko ostatnio skupiałam się ciągle na pisaniu i nie za wiele zrobiłam w tym kierunku. Póki co mam jakiś zarys, jak to będzie wyglądać. Obiecuję poprawę, będzie lepiej! (mam nadzieję ;o)
Witam Cię zatem serdecznie, Sasame! ♥