Tsunade bardzo długo wpatrywała
się w jego hebanowe, zimne oczy. Od dawna go nie widziała i nie miała w planach
spotkania. Jedyne, czego teraz potrzebowała to wódki, która nie zadawała pytań
ani o nic nie prosiła — po prostu była obok i cierpliwie wysłuchiwała wszelkich
zażaleń.
Nie podobał jej się ton, jakim
poprosił o tę małą przysługę. Blondynce nie podobało się również spojrzenie,
które wbił w nią tak głęboko, że mogłaby przysiąc, iż wdarł się do jej duszy i
przepołowił ją na pół.
Westchnęła ciężko i pokiwała
znacząco głową, przystając na jego propozycję. Z ciężkim bólem serca musiała
przyznać sama przed sobą, że to poważny krok i może kosztować ją posadę.
Wiedziała jednak, po prostu czuła, że był niewinny i wszystko, czego teraz
potrzebował to udowodnić, że tak właśnie było.
Podała mu papiery i poprosiła
Kibę, by rozpiął kajdanki i wrzucił je do szafki. W końcu nie będą już
potrzebne, a przynajmniej do czasu, póki sprawa nie popędzi na inne tory. Wcale
jednak nie liczyła, by obrót spraw wskazał ponownie na niego; sytuacja z dnia
na dzień się komplikowała i rodziła nowe wątpliwości. Musiała jednak być
czujna, przynajmniej w kilkunastu procentach.
Uważnie obserwowała jego pewne
ruchy przy składaniu zamaszystych podpisów na dokumentach, ale nawet nie
mrugnęła. Wciąż miała małe wątpliwości i jedyne, co przychodziło jej do głowy,
to szaleństwo.
Skończywszy podpisywać papiery,
Sasuke spojrzał na nią bez cienia emocji na bladej i zmęczonej twarzy. Kobieta
bez słowa wyjęła z szafki jego zarekwirowaną odznakę i pistolet. Patrzyła, jak
przeładowywał broń, ukradkiem zauważając nerwowe drgnięcie Inuzuki.
Dostawszy kaburę, Uchiha przypiął
ją do biodra i włożył pistolet. Zabrał też odznakę, chowając ją do kieszeni
kurtki, którą dostał. Siedział na krześle i czekał na kolejne dokumenty do
podpisania. Tak też się stało chwilę później.
— Pamiętaj, że wciąż zostajesz
pod nadzorem — odezwała się w końcu rzeczowym tonem, unosząc przy tym idealnie
wyskubane brwi. — Muszą pilnować cię policjanci, inaczej sprawa poszłaby wyżej.
— Wiem — powiedział tylko i
odłożył długopis na sterylnie czystym biurku. Wpatrywał się teraz w klepsydrę,
której piasek powolutku przesypywał się do drugiej komory. Poczuł kłucie w
żołądku. Czy i jemu zostało tyle czasu, ile wskazywały słoneczne ziarenka? —
Dziękuję.
Skinęła mu nieznacznie i
odprowadziła uważnym wzrokiem do wyjścia. Odetchnęła z dziwną ulgą, gdy Kiba i
Shikamaru podążyli za nim. Nie była pewna swojej decyzji, ale ufała swojej
intuicji. Jednak przeszłość tego młodego
mężczyzny mówiła za wiele, by tak nagle mogła skreślić wszystko to, co sobą
reprezentował.
— Konsultant policji w cywilu —
mruknęła, kręcąc głową w niedowierzaniu. — Bystry jest.
Otworzyła dolną szufladę biurka i
z utęsknieniem popatrzyła na piersiówkę. Już po nią sięgała, gdy nagle coś w
niej pękło. Zrozumiała, że przecież nie może pozwolić, by jej autorytet upadł w
oczach tak wielu policjantów. Musiała sprawić, że komisariat będą szanować
wszyscy; bez żadnych wyjątków.
Zamknęła z hukiem szufladę i
przekręciła kluczyk. Biorąc głęboki wdech, zerknęła na zdjęcie swojego męża. Długie,
białe włosy opadały na jego plecy, a małe, wesołe oczy sprawiły, że zrobiło jej
się cieplej na sercu. Jiraiya uśmiechał się do niej wesoło, a ona dość niespodziewanie
odwzajemniła ten uśmiech i wróciła do pracy w nieco lepszym humorze.
Wątpliwości rozwiały się i wszystko
wydawało się być wreszcie na swoim miejscu.
Hiro wyjechał, a Sakura czuła się
w dziwnie dobrym humorze. Może po tych wszystkich kłamstwach chciała od niego
odpocząć i naprawdę cieszyła się, że dom był pusty. Jego obecność często ją
irytowała do takiego stopnia, że wolała siedzieć na komisariacie, niż tutaj z
nim. Bywał arogancki i egoistyczny, może to tak bardzo jej nie pasowało.
Piła herbatę, stojąc na tarasie i
ogrzewając ręce białymi ściankami kubka. Jesienny wiatr delikatnie muskał skórę
jej twarzy, dając przyjemne poczucie wolności. Spojrzała na swój pierścionek
zaręczynowy i zaczęła się nim bawić, obracając go i patrząc smutno na srebrny
kryształ, który odbijał ciepłe promienie słoneczne, rozszczepiając światło i
tworząc piękną tęczę.
Miała wątpliwości.
Dawno nie czuła się tak źle w
obecności Hiro i fakt, że tak ucieszyła się na jego wyjazd, sprawiał jej ból.
Nie chciała go ranić, ale on ranił ją równie mocno, nie akceptując jej pracy,
Sasuke i przyjaciół. Czuła, że się od siebie oddalili, a jego wyjazd tylko
utwierdził ją w przekonaniu, że powinna zastanowić się dwa razy, nim zdecyduje
się za niego wyjść. Czasami przyłapywała się na myśli, że możliwe, iż popełniła
największy błąd w swoim życiu, ale przecież decydowała sercem.
Pytanie, czy aby na pewno tak
było?
W kuchni rozbrzmiał telefon
służbowy. Szybkim krokiem skierowała się w jego stronę, nie chcąc słyszeć
dłużej tego irytującego dźwięku, który wypełniał cichy dom. Odebrała, dzwonił
Naruto.
— Głupku, nie wierzę! — krzyknęła
radośnie do telefonu, a słysząc melodyjny śmiech blondyna uśmiechnęła się
jeszcze szerzej. — Wróciłeś?
— Właśnie byłem u Tsunade i dostałem zezwolenie na dołączenie do sprawy —
powiedział tylko, tym samym odpowiadając na jej pytanie. — Za godzinę wypuszczają Sasuke. Wiesz, że Tsunade zgodziła się na jego
propozycję w sprawie asystowania nam przy śledztwie?
Mina Sakury nieco stężała.
— Jak to?
— Chyba Sasuke za wszelką cenę chce udowodnić, że jest niewinny.
Oficjalnie został konsultantem w cywilu, ale dostał broń. — W tle
rozbrzmiał krzyk Kiby, który ucieszył się na widok blondyna i chyba właśnie
ściskał go po bratersku. — Przyjedź, przydzielono
Sasuke Chojiego i Shikamaru, ale Akimichi ma go odwieźć do domu.
Uśmiechnęła się i jeszcze długo
wysłuchiwała radosnych nowinek z jego życia. Nie ukrywał również swojej
radości, co do decyzji Tsunade o sprawie z Sasuke. Cieszył się jak dziecko,
śmiejąc się melodyjnym głosem. Mogłaby przysiąc, że teraz jego lazurowe
tęczówki błyszczały z rosnącej ekscytacji.
Tęskniłam, Naruto, pomyślała.
Wchodząc do budynku jedyne, co
dało się zauważyć to niesamowity rumor. Policjanci kłębili się wokół kogoś,
kogo od razu rozpoznała. Takiej blond roztrzepanej czupryny nie da się
zapomnieć.
— Naruto! — zawołała, a mężczyzna
odwrócił się w jej stronę jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki i
odpychając od siebie roześmianego Kibę, podbiegł i chwytając w pasie,
energicznie uniósł, by zakręcić się z przyjaciółką wokół własnej osi. — Postaw
mnie, wariacie!
Uzumaki zaśmiał się dźwięcznie i
wedle życzenia postawił przyjaciółkę na ziemię. Spojrzała na niego przelotnie i
ku jej większej radości ujrzała Sasuke, wychodzącego wraz z Chojim z aresztu. Nie
był skuty, biła od niego wolność i zaskakująco dobry nastrój. Naruto również
już wpatrywał się w mężczyznę, skinieniem głowy witając się, jeszcze na
dystans. Chciał dać ten czas Sakurze, której oczy wręcz iskrzyły, gdy go
zobaczyła.
— Leć, czekam na was w moim
pokoju. — Ucałował ją w głowę i szczerząc zęby w nieziemskim uśmiechu, udał się
w swoją stronę.
Podbiegła do niego i niemal
rzuciła mu się na szyję. Wtuliła się w jego umięśniony tors, oplatając jego
plecy rękoma. Mężczyzna objął ją silnymi ramionami, opierając brodę o pachnące
świeżym arbuzem włosy. To był najdłuższy uścisk w ich relacji, zaraz po tym,
jak Sakura wyszła ze szpitala po postrzale. Była mu tak bardzo wdzięczna za
uratowanie życia i w dodatku była tak bardzo zakochana, że nie mogła go puścić.
Dzisiaj, właśnie teraz, była szczęśliwa, że wreszcie go wypuścili i będzie mógł
być obecny przy prowadzeniu śledztwa.
— Tak się cieszę — wyszeptała, a
on jeszcze mocniej zacisnął swoje ramiona wokół jej drobnego ciała.
— Ja też, Sakura — wychrypiał. —
Dziękuję, że mi uwierzyłaś.
Odsunęła się od niego, wciąż
zostając w jego objęciach. Spojrzała mu głęboko w oczy, a czas jakby się
zatrzymał. Nie liczyło się nic, nawet to, że byli właśnie na komisariacie, a
ludzie wpatrywali się w nich jak w obrazek. Miała nieodpartą ochotę, by go
pocałować, ale powstrzymała ją jedna myśl: Hiro. Mimo wszystko wciąż krążył po
jej głowie i niszczył, tak jak kiedyś.
— Chodźmy już lepiej do Naruto —
mruknął Sasuke do jej ucha, a ona poczuła, jak przechodzą ją dreszcze.
Niechętnie się zgodziła i wyswobodziła z silnego, ciepłego objęcia. Gdyby nie
sprawa, nagląca praca, protestowałaby i została w jego ramionach jeszcze długo.
W pokoju Naruto rozmawiali.
Głównie przez bite pół godziny to Uzumaki nadawał o tym, jak trudno żyje się na
pełnym etacie jako ojciec. Wspominał, że Hinata bardzo źle zniosła wizytę w
szpitalu i lada dzień może urodzić. Skarżył się na teściową, która przyjechała,
by pomóc im w obowiązkach i narzekał na rygorystyczną zmianę diety oraz uczenie
ich dwuletniego syna, że ramen to największe zło. Mimo wszystko blondyn mógł
wrócić wreszcie do pracy. Śmiali się z niego, przezywając go od młotków, często
Sasuke dawał mu kuksańca, a on oddawał, a Sakura uśmiechała się szeroko, widząc
ich wszystkich w tak dobrych humorach. Później miny każdemu z osobna zrzedły,
gdy musiała ujawnić informacje o śmierci jednego z barmanów. Pomimo usilnej
walki z samą sobą, wyznała również, jak bardzo Hiro pragnął zemsty, chcąc
wrobić Sasuke w narkotyki. Uchiha przeklął go pod nosem i spochmurniał.
Kiedyś to chyba naprawdę zabiję, zadźwięczała mu bezceremonialnie złota
myśl, ale gniew — ku jego zaskoczeniu — ulotnił się nadzwyczaj szybko.
Niespodziewanie do pokoju wpadł
Nara z niezapalonym papierosem w ustach. Od lat próbował rzucić, ale uważał, że
to zbyt kłopotliwe i zawsze lądował z ustnikiem w zaschniętych ustach, gdyż na
komisariacie panował zakaz. Uparł się więc, że musi chociaż czuć delikatny
posmak, inaczej nie wytrzymałby do przerwy.
Nie przejął się również faktem,
że prawdopodobnie przerwał jakąś intymną rozmowę między najlepszymi
przyjaciółmi. Naruto niemalże zmroził go wzrokiem.
— Sakura, zgłosił się do nas nowy
świadek. — Shikamaru nawet nie spojrzał na Sasuke, miał jedynie ochotę zniknąć.
— Kobieta pracowała tego wieczoru i może potwierdzić, jak… Sasuke wychodził z
baru.
— Kto dokładnie? — Nadzieja w jej oczach niespodziewanie
zapłonęła na nowo.
— Prostytutka, ma na imię Anko.
Sasuke jakby drgnął, co nie uszło
uwadze pozostałym. Shkamaru nabrał jeszcze większych podejrzeń niż zwykle — on
naprawdę go nie lubił i z dnia na dzień coraz bardziej się w tym utwierdzał.
Nie miał szacunku do tego, co robił; najpierw bar, a teraz jakaś prostytutka!
Jaką on miał ochotę dać mu w twarz. Niemal wszyscy na komendzie wiedzieli
jedno: Sasuke i Sakura są dla siebie stworzeni. W żartach nieraz obstawiali,
kto kogo pierwszy pocałuje. Czas jednak leciał, ale między nimi, poza ogromnymi
pokładami szacunku i wzajemnego wsparcia, nic więcej się nie wydarzyło. A
przynajmniej nie to, na co czekali. I nagle taka sytuacja! P r o s t y t u t k
a.
Zebrali się i skierowali do
pokoju przesłuchań. Nim drzwi otworzyły się do końca, Sasuke już był w środku i
wyciągnął ku kobiecie ręce.
— Anko!
— Sasuke!
Wpadli w swoje ramiona, śmiejąc
się serdecznie. Fioletowe włosy kobiety swobodnie opadały na odkryty kark, a
wysokie, czarne obcasy stukały obcesowo o podłogę. Była piękna, ale jej
wyzywający strój mówił wiele o zawodzie, który wykonywała — przezroczysta
bluzka odsłaniała nagi, obfity biust.
— To wy się znacie? — spytali
Sakura i Kiba jednocześnie, zbici z pantałyku.
— Oczywiście! — Kobieta klasnęła
ochoczo w dłonie, ale widząc piorunujące spojrzenie Sakury i dziwnie
zakłopotany wzrok Sasuke, postanowiła interweniować. Znacząco
odchrząknęła.—Wyjaśnię, bo wyczuwam kwas. — Haruno skrzyżowała ręce na piersi,
oparłszy się o komodę. — Sasuke kiedyś bardzo pomógł mi z pewnym nieznośnie
natarczywym klientem. W zamian za okazaną pomoc zaproponowałam najlepszą noc w
jego życiu — Sakura jakoś dziwnie zbladła — ale odmówił. Ależ mi wtedy
zaimponował! — Zielonooka zmieszała się znowu i spuściła wzrok. Poczuła się
źle, oskarżając Sasuke o jakieś niezrozumiałe skoki w bok. Koniec końców nie
byli razem, ale ona czuła… zwykłą, majestatycznie ogromną, zazdrość. — Z czasem
pomógł mi również z bratem, który wpadł w ręce miejscowych gangsterów. Od
tamtej pory spłacam swój dług, pracując jako jego tajny informator. Gdy czegoś
potrzebuje, jestem.
— Czegoś potrzebuje, huh? — mruknęła
zniesmaczona Haruno, a Kiba nie powstrzymał swojego głośnego parsknięcia.
Naruto zdzielił go w bok z łokcia.
— Sasuke to porządny facet, pani
detektyw, bez obaw. — Zerknęła na mężczyznę, a on skinął jej w podzięce głową.
Anko od razu wyczuła, że to
właśnie ta kobieta musiała skraść mu serce. A nawet jeśli nie serce, to
chociażby rozum. Pamiętała, jak kiedyś poprosiła go, by opowiedział o tej
jednej, przez którą właśnie taki jest — honorowy. On tylko uniósł kącik ust i
zmierzwił swoje ciemne włosy.
Sakura Haruno.
— Przejdźmy może do rzeczy —
wciął się niespodziewanie Naruto, a wyraz jego twarzy mówił o powadze sytuacji.
Musieli dowiedzieć się tego, co oczywiste, co ważne. — Widziałaś, jak Sasuke
wychodzi z baru…
— …był nieźle wkurzony —
dokończyła natychmiast i udowadniając, że mówi prawdę, zmarszczyła brwi i
wydęła dolną wargę. Dodała również, jak długo wpatrywał się w swój telefon,
próbując się do kogoś dodzwonić. Wspomniała, że klął wniebogłosy i schował
komórkę do kieszeni, po czym ruszył w swoją stronę.— Wtedy też moim oczom
ukazał się wolno jadący ulicą czarny mercedes z przyciemnianymi szybami.
Obawiam się, że ktoś w środku mógł go śledzić. Gdy Sasuke skręcił, auto zrobiło
to samo. Nigdy wcześniej nie widziałam takich samochodów w tej okolicy.
— Pamiętasz numer rejestracyjny?
— Zainteresowała się Sakura. Dziewczyna pokiwała głową, zaczynając już
wymieniać litery i cyfry widniejące na metalowej tabliczce. Haruno natychmiast
jej przerwała. — Świetnie, świetnie. — Kątem oka zerknęła na Inuzukę, który nie
mógł przestać się uśmiechać. Anko powalała go swoją urodą i niemal widocznymi
sutkami zza przezroczystej bluzki. — Kiba jeszcze raz spisze twoje zeznania i
sprawdzi auto. — Szatyn zaśmiał się głupkowato ze szczęścia, a Anko posłała mu
oczko. Ewidentnie miała na niego chrapkę. — Jeszcze jedno, znasz Ayumu?
— Tego słodkiego barmana? Jasne,
że tak!
— Możesz potwierdzić, jak
wychodził z pracy? — Kontynuowała serią pytań, ku zdziwieniu pozostałych.
Od dłuższego czasu podejrzewała
chłopaka o posiadanie ważnych informacji, za które ktoś go sprzątnął. Nie
chciała tylko tych myśli wypowiadać na głos.
— Tak, wyszedł zanim Sasuke
opuścił bar. Udał się do sklepu po drugiej stronie ulicy, ale po powrocie
stamtąd nie był sam. Jakiś facet kłócił się z nim, trochę się nawet poszarpali.
Chłopak schował coś wściekle do kieszeni i udał się w stronę swojego auta.
Chwilę później odjechał.
Sakura poprosiła o rysopis mężczyzny
i posłała Naruto po rysownika. Musieli sporządzić portret pamięciowy i znaleźć
mężczyznę, równie dobrze i on mógł być osobą, która wiedziała więcej, niż
chciała powiedzieć.
Spróbowała zatem ją podejść.
— Ayumu
nie żyje. Został zamordowany. — Uważnie obserwowała jak źrenice kobiety
powiększyły się, a w oczach zagościły łzy. Nie chciała być tak bardzo
bezpośrednia, za co wzrokiem zganił ją Sasuke. Westchnęła. — Czy jest coś
jeszcze, co wydało ci się podejrzane tamtego wieczoru?
Przez moment się zawahała, jakby
kalkulując w głowie, czy to, co chciała powiedzieć będzie dobre dla niej.
Bawiła się nerwowo palcami, co jakiś czas wygładzając poły swojej mini spódniczki
z niewidzialnych marszczeń. Prawa noga zaczęła tupać w nerwowym tiku. Sasuke wbił
w nią wzrok, niemal jak pozostali. Anko chciała coś ukryć, ale w tej ciszy
nagle uniosła dumnie głowę i otworzyła usta.
— Zaraz po wyjściu Sasuke
podjechała czarna limuzyna, a z niej wysiadł facet w idealnie skrojonym
garniturze — mówiła pospiesznie, nie chcąc rozmyślić się w połowie. — Miał
okulary, nie widziałam jego twarzy. Wszedł do baru, a potem wszyscy wyszli z
budynku w pośpiechu. Przed drzwiami stał ochroniarz tego gościa, miał
kwadratową szczękę i tatuaż na lewym policzku, skrzydło czy coś.
— A klienci baru mówili, że nic
podejrzanego się nie stało… — mruknął Kiba.
— Gdy wchodzi taka szycha i każe
wyjść, to ludzie biorą to za konflikt interesów i nie chcą się wtrącać.
— Toshimo sprzedawał komuś
narkotyki? — Do akcji wkroczył Sasuke, łącząc wątki zdecydowanie szybciej, niż
reszta drużyny. Trzeba było przyznać, bez niego więcej czasu zajmowało im
znajdowanie najdrobniejszych szczegółów, które miały duży wpływ na niemal każdą
sprawę.
— Prawdopodobnie. — Mrugnęła
kilka razy, a tusz do rzęs odbił się na jej powiekach. — Cokolwiek robi
właściciel, to nie mój problem. Ale ten facet, wychodząc, chował coś do
kieszeni garnituru. Na oko wyglądało mi to na strzykawkę. — Ostatnie zdanie
wypowiedziała niemal szeptem. Cały jej dotychczasowy entuzjazm zniknął ot tak.
Wszyscy spojrzeli po sobie i
nawet Kiba, pomimo spiętych mięśni, nagle jakby nieco się rozluźnił. Czy
właśnie ta mała informacja może oznaczać, dlaczego Sasuke stracił pamięć?
Narkotyk, samochód, mężczyzna w garniturze, porwanie? Niepotrzebne skreślić.
Przed nimi było sporo pracy, więc
Kiba usiadł na krześle naprzeciwko kobiety i nie kryjąc swojego idiotycznie
szerokiego uśmiechu, położył skórzany notatnik na stół — prezent na urodziny,
który dostał od Sasuke. Pierwszy zgubił.
Haruno i Uchiha skierowali się do
wyjścia.
Wtem Anko zatrzymała bruneta, gdy
ten przepuścił w drzwiach zdenerwowaną Sakurę. Zaskoczony chciał na nią
spojrzeć, ale nagle wylądował w objęciach roztrzęsionej kobiety o włosach w
kolorze ciemnego fioletu. Pryskała się słodkimi, ciężkimi perfumami, którymi
niespodziewanie Sasuke się zaciągnął. Załzawiły mu oczy. Anko była bardzo
drobna, ale uścisk, jaki mu zafundowała, niemal zmiótł go z nóg. Resztkami sił
objął ją, kiedy ta zaczęła płakać.
Haruno stanęła w progu drzwi i
przyglądała się tej sytuacji z rosnącą irytacją. Cholerna zazdrość zżerała jej
duszę milimetr po milimetrze. Zacisnęła usta w wąską kreskę i skrzyżowała ręce
na piersi. Nie podobało jej się to tak bardzo, że miała ochotę krzyczeć. Kiba
natychmiast to zauważył i zrobiwszy papierową kulkę, rzucił w nią, trafiając
idealnie w czoło. Spiorunowała go wściekłym spojrzeniem.
— Uważaj na siebie, Sasuke —
szepnęła dziewczyna w jego tors, uspokoiwszy wcześniej oddech. — Ktoś tak dobry
jak ty nie może po prostu zniknąć, rozumiesz?
Odsunął ją delikatnie od siebie i
zgarnął grzywkę, która opadała na jej wielkie, brązowe oczy. Była silną
kobietą, nie przywiązywała się nigdy do ludzi. W nim jednak znalazła
przyjaciela, kogoś na rodzaj prawdziwego anioła stróża. Uśmiechnęła się do
niego niewinnie — tylko przy nim potrafiła być inna.
Powiedział, by się nie martwiła i
dbała o siebie, i ostatni raz to on przytulił kobietę mocno do siebie. Anko nie
załkała już więcej i odprowadziła go wzrokiem, gdy wychodził. Wpatrzony w nią
Kiba posłał jej zniewalający uśmiech i pani
do towarzystwa od razu odżyła.
Szybkim krokiem podążała za
Sasuke korytarzem, a jej grymas na twarzy się powiększał. Nie chciała jednak
robić mu wyrzutów, w końcu nie byli parą, pracowali tylko razem i się
przyjaźnili. Właśnie, przyjaźń. Czy w tych całych formułkach nie było tam mowy
coś o szczerości?
— Jesteście dla siebie dość
bliscy — podjęła i zrównała z nim kroku.
Uniósł pytająco brwi i zaśmiał
się w duchu, widząc jej skonsternowaną minę. Nie odpowiedział jednak i
pozwolił, by zazdrość kobiety i wątpliwości zżerały ją nieco dłużej. W dziwny
sposób czerpał z tego satysfakcję, znowu poczuł się ważny.
Choji czekał na nich przy
schodach. Przesłuchanie Anko zajęło im wystarczająco dużo czasu i mężczyzna już
zdążył się zaczerwienić ze złości. Skinął na nich głową i pokazał kluczyki od
samochodu. Stanęli obok niego.
— Zabiorę się z wami, jeśli… —
ucięła, gdy Sasuke wbił w nią wzrok — jeśli mogę… a później pojadę do baru jeszcze raz
przesłuchać tego barmana.
— W porządku, Shikamaru i tak ma
przyjechać później — odparł Choji i zawędził komuś pączka z biurka. Potężnym
krokiem wyszedł z komisariatu.
Sakura spojrzała na Sasuke.
Czuła, że oczekuje od niej wyjawienia paru szczegółów sprawy, o których nie
wiedział. Wtedy powiedziała mu o karcie bankowej, która przepadła i została
znaleziona przy martwym Ayumu. Dodała również, że konto wyczyszczono do zera.
Uchiha pobladł, ale z trudem przyjął do wiadomości powagę sytuacji. W końcu
został bez grosza.
— Całe szczęście mam jeszcze
gdzie mieszkać.
Chciał obrócić to w żart, ale
Sakura wyczuła w jego głosie przeogromną rozpacz. Bez słowa więc udali się za
Chojim do samochodu, po drodze żegnając się z Naruto, który właśnie był zajęty
energiczną rozmową z Temari, starszym aspirantem policji.
Stąpali po zadbanej ścieżce w
stronę posiadłości Uchiha. Okolica wydawała się niesamowicie spokojna, co
raptownie zmusiło Sakurę do zwiększenia czujności. Okna były zasłonięte,
pozostawione tak od piątkowego wieczoru. Dom czekał na powrót właściciela,
który długo nie wracał.
— Z pensji policjanta to raczej
tego nie kupiłeś — powiedział z przekąsem Choji, który z podziwem przyglądał
się posiadłości. Jego pucułowate policzki unosiły się i opadały, gdy stąpał po
kamiennej ścieżce swoim ciężkim krokiem.
— Słuszna uwaga — zaśmiał się
Sasuke i odwrócił do nich przodem. W końcu znał to miejsce na pamięć, mogliby
zawiązać mu oczy i kazać iść do garażu, a ten trafiłby bez chwili zawahania.
Rozprostował ręce i uśmiechnął się, co Sakurze zaparło dech w piersiach. Od
tych kilku dni dawno nie widziała go w tak dobrym humorze, pomimo tego, że
właśnie kilka minut temu dowiedział się, że oficjalnie został bankrutem; możliwe,
że była to tylko dobra mina do złej gry. Propozycja, którą podsunął Tsunade okazała
się być za to oczyszczająca, mimo ciągłego nadzoru ze strony policji.
— Odziedziczyłem ten dom po moim nauczycielu ze szkoły. Nie miał rodziny, więc
nie wiedział, komu go zostawić. Padło na mnie, może dlatego, że traktował mnie
jak syna.
Gra pozorów.
Sakura uśmiechnęła się pod nosem.
Wiedziała o tym i fakt, że to powiedział, sprawił, iż poczuła się nieco lepiej.
W końcu wciąż nie znała przeszłości Sasuke, bo o niej nigdy nie opowiadał, ale
słysząc — miała nadzieję— prawdę, po prostu odetchnęła z ulgą.
Odwrócił się przodem do drzwi,
gdy dotarli i wyjął z kieszeni spodni klucze. Przekręcił zamek, a jego dłoń
spoczęła na zimnej klamce, którą nacisnął.
Drzwi się nie otworzyły. Tak
jakby jakaś przeszkoda blokowała zamek. W jednej sekundzie coś pstryknęło, a
klamka jakby poparzyła jego dłoń.
Potężny wybuch wyrzucił ich do
tyłu, okna w tej samej chwili rozbiły się, wypluwając szkło w ich stronę. Kilka
kawałków drewna, tynku i właśnie szkła wzbiło się w powietrze i raniło skórę aż
do krwi. Czerwony, rażący płomień wypalił przez komin niczym smok, buchając
żarem ku niebu. W tle zawyły alarmy samochodowe, zrobiło się głośno i
zdecydowanie zbyt gorąco.
Ogłuszyło ich na długą chwilę. Pisk
w uszach był niemal jak niemy krzyk wołający o pomoc. Nie ustępował, wiercąc
malutkie dziurki, milimetr po milimetrze. Potem ból nasilał się, by zelżeć, a
czaszka i tak pękała w szwach.
Sakura jako pierwsza ocknęła się
z amoku, mimo to przyciskając mocno rękę do lewego ucha, w którym wciąż dudniła
cisza wymieszana z nieopisanym piskiem. Krwawiła. Zdała sobie z tego sprawę, gdy
wyciągała rękę w stronę Chojiego, który próbował wstać. Zatoczyła się zatem,
upadając tuż obok niego.
Potrząsnęła nazbyt energicznie
głową, klnąc siarczyście pod nosem. Nie powinna była, ale musiała zobaczyć, co
z Sasuke. To on stał najbliżej drzwi, to on je otwierał! Przyjął na siebie
największe obrażenia, gdy gorący wybuch rozsadził drzwi i wypchnął ich z powrotem
do ogrodu.
Leżał nieopodal, blisko jakiegoś
drzewa, którego liście ozdabiały zieloną trawę. Kawałki szkła leżały na ziemi,
jakby zazdroszczące naturze naturalnego zdobienia. Ostrożnie, nieco chwiejnym
krokiem doczłapała do niego i upadła na kolanach tuż przed nim, dotykając delikatnie
jego twarzy. Był przytomny, ale zamroczony. Przyciągnęła go do siebie,
zmuszając do delikatnego siadu. Spojrzał na nią, mrużąc powieki. Szkło
przecięło skórę na jego czole, ale było to tylko draśnięcie. Przeraził ją za to
stan jego prawej ręki, którą naciskał na klamkę. Była pokaleczona, w drzazgach
i drobnych kawałkach szkła. Uchiha krzywił się z bólu, gdy próbowała dotknąć
poharatanej dłoni.
Nie patrzył jednak na nią. Gdy
ona coś do niego mówiła, zadawała pytania, odpowiadał tylko powolnym kiwnięciem
głowy. Całą swoją uwagę skupił na tym, co było za nią. Patrzył przez jej drobne
ramię na pozostałość swojego domu, który teraz płonął, trawiąc wszystko, co
było jego własnością.
Sakura przez moment pomyślała, że
właśnie mogli stracić całe dowody na niewinność Sasuke lub jego winę. Skarciła
się w myślach za myśl, że to równie dobrze on mógł to zaplanować, chcąc zataić
szczegóły zabójstwa inspektora.
Nie był taki i dobrze o tym
wiedziała!
— Sasuke. — Spojrzała na jego
osmoloną i zakrwawioną twarz. Miał przecięty prawy łuk brwiowy, a w policzek
wbiło się trochę szkła. Najbardziej jednak zaniepokoiły ją jego puste oczy.
Heban nie błyszczał jak zwykle, był po prostu zgaszony i mdły. — Sasuke?
— Ktoś chce mnie wrobić —
wychrypiał, nie odrywając wzroku od tańczących ogni na pozostałościach jego
mieszkania. Płomienie odbijały się tylko w jego oczach, trzeszcząc głucho i
zjadając to, czego nie zdążyły jeszcze pochłonąć. — I zrobi wszystko, by to
mnie osądzono.
Wymienili spojrzenia. Widział w
oczach kobiety przerażenie i ogromne zakłopotanie. Zabrakło jej słów, by w
jakikolwiek sposób pocieszyć go i wesprzeć. Nie było nawet takich, które
mogłyby teraz pomóc. Sasuke ponownie odwrócił wzrok, w ciszy przyglądając się
płomieniom. Wzrok Haruno również powędrował ku ogniu, który z cichym śmiechem
tańczył szczęśliwie, nie zostawiając z mieszkania nic poza prochem.
W tle rozbrzmiały syreny
policyjne, jechała też karetka. Wokół zebrali się gapie, szepcząc coś między
sobą. Inni biegli na pomoc, widząc trzy dorosłe sylwetki leżące przed domem.
Dym unosił się złowrogo ku niebu,
jakby zwiastując kolejną burzę na horyzoncie.
— Nie chciałem tego, bracie.
— Milcz.
— Proszę, uwierz mi. Musiałem to zrobić.
— Powiedziałem, MILCZ!
— Sasuke…
— Nie chcę cię znać.
— Bracie…
— Ja już nie mam brata.
Wrócili ze szpitala po godzinnych
obserwacjach. Całe szczęście nikomu nic poważnego się nie stało, co było cudem
nad cudami, gdyż wybuchł mógł rozerwać ich na kawałki. Mechanizm jednak, jaki
zastosowano, miał za zadanie zniszczyć dom, a nie skrzywdzić ludzi — tak
przynajmniej wynikało ze wstępnych oględzin specjalistów.
Każdy był już niemal przekonany,
że zrobił to ktoś za plecami Sasuke, gdyż on sam nie znał się nigdy na
detonacji bomb czy robieniu pułapek w tym stylu. Sam zarzekał się, że nigdy by
nie wpadł na taki pomysł i — o dziwo — wielu mu uwierzyło.
Sakura zaproponowała, by Sasuke
zatrzymał się u niej na kilka dni, dopóki Hiro nie wróci. Do tego czasu był
więc zobowiązany do poszukiwań nowego lokum, ale dowiedziawszy się, że
wszystkie pieniądze stracił, jedyne, o czym był w stanie myśleć, to w jak
ciemnym zaułku właśnie się znalazł.
Choji od razu poszedł do pokoju
gościnnego — zaraz po zaprowadzeniu tam przez Sakurę i podaniu mu koca —
oznajmiając, że potrzebuje kilkuminutowej drzemki. Sam był stratowany po
wybuchu, ale jako jedyny doznał najlżejszych obrażeń.
Shikamaru zaś nie mógł
przyjechać, odwiedził ich tylko w szpitalu, by upewnić się, że wszystko w
porządku, a Sasuke nie wywinął żadnego numery. Powiedział, że ma wezwanie i
mimo że jego przydział nad pilnowaniem Sasuke miał być priorytetem, musiał udać
się na miejsce prawdopodobnej zbrodni i sprawdzić, o co chodzi. Był jednak na
tyle spokojny, bo wbrew pozorom Uchiha wciąż znajdował się pod nadzorem dwóch
policjantów. Oznajmił jednak, że wróci, jak tylko rozwiążą sprawę. Sakura
zgodziła się, by i oni przez ten czas mieszkali w domu, nie miała zresztą
żadnego wyjścia.
— Jak się czujesz? — spytała,
widząc jak masuje obolałą głowę. Łuk brwiowy zdobił plaster, na czole widniały
świeże rany, ale zaschnięte i zdezynfekowane. Na policzku miał założony
opatrunek, a ręka została oczyszczona z pozostałości drzazg i szkła, a także
zabandażowano ją aż do łokcia. Wolne miał tylko palce. Dostał również mnóstwo
leków przeciwbólowych, gdyż narzekał na
rwący ból nogi. Wszystkich też łamało w kręgosłupach, ale byli po porostu
poobijani.— Sasuke?
— W porządku.
Był chłodny, nieobecny.
Przesłuchiwany przez policjantów na miejscu nie mógł oderwać wzroku od
pracujących strażaków gaszących płomienie. Całą drogę w karetce się nie
odzywał. Nie miał ochoty na rozmowę i dawał to do zrozumienia wszystkim, którzy
próbowali do niego dotrzeć.
Sakura złapała się za ramię. Leki
zaczynały puszczać, a czuła, jak rana w skórze zaczyna szczypać. Jej obrażenia
były bardzo małe, tylko trochę piekły ją drobne ranki na szyi, którą zrobiły
opryski szkła w trakcie wybuchu.
Wiedziała, że to nie był dobry
pomysł, ale w głowie wciąż krążyły jej słowa Hiro o bracie, którego istnienie
Sasuke zataił, kłamiąc, że żadnej rodziny nie miał.
Weszła do kuchni i zaparzyła wodę
na herbatę. Było już późno, a oni te kilka godzin stracili na obserwacji w
szpitalu. Była wściekła, bo miała jeszcze przesłuchać tego bliźniaka, chcąc
dowiedzieć się jak najwięcej o jego bracie. Niestety ów spotkanie musiała
przerzucić na jutro.
Wyjęła dwa kubki i wrzuciła
torebki z herbatą do każdego. W milczeniu wpatrywała się w Sasuke, który
dziwnie powolnym krokiem kierował się właśnie do salonu, przyglądając się
wnętrzu. Zwrócił uwagę na fotografie stojące na komodzie, ale natychmiast
odwrócił wzrok. Hiro tulący do siebie roześmianą Sakurę — bolało.
Czuł się bardzo nieswojo. Był tu
dawno temu, często w dzieciństwie spędzali z Hiro czas na zabawach w
podróżników, zważywszy na to, że jego ojciec był archeologiem i trzymał w domu
wiele starych przedmiotów, które przywoził z dalekich podróży. Niewiele się
tutaj zmieniło, poza elementami kobiecymi, które Haruno dodała z wyczuwalnym
smakiem. Miał ochotę uciec, przypominając sobie tak wiele sprzed lat. Wszystko
wróciło.
— Za wiele nie pozwolił ci
zmienić — stwierdził nagle, wyglądając przez okno na czysty taras. Sakura,
wpatrując się w jego umięśnione plecy, zapragnęła go przytulić, pocieszyć.
Wiedziała, że będzie mu trudno odnaleźć się w miejscu, które tak dobrze znał. —
Przynajmniej jest czyściej niż kiedyś…
Uśmiechnął się, ale zaraz
ponownie smutek wymalował jego twarz. Odwrócił się w jej stronę, chcąc zobaczyć
reakcję kobiety, ta jednak odwróciła się, sięgając po czajnik, który zaczął
wydawać z siebie głośny, jednostajny dźwięk. Zalała herbatę, a para uderzyła w
nią z podwójną siłą. Ponownie poczuła się jakby była przed posiadłością Uchiha.
Pokręciła głową ze zmęczenia.
Tak bardzo dręczyła ją ta sprawa,
o której powiedział Hiro. Musiała w końcu spytać, po prostu musiała. Miała na
to cały dzień, ale w przeciągu tych kilku godzin wydarzyło się tak wiele, że
nie mogła znaleźć na to chwili. Dzisiaj jednak, właśnie teraz, po prostu
musiała to z siebie wydusić, musiała wiedzieć, mimo że liczyła się z agresywną
reakcją z jego strony.
— Sasuke… ja… czy mogę cię o coś
zapytać?
Zmierzył ją bardzo dziwnym
wzrokiem, co natychmiast zauważyła. Zmroziło ją w kościach. Nigdy nie widziała
go w takim stanie, ale tłumaczyła to sobie spadkiem formy psychicznej.
— Hiro powiedział mi coś, co… —
Nie potrafiła znaleźć słów, by nie zdenerwować go jeszcze bardziej. Chciała
uniknąć awantury. Owszem, mogła poczekać do jutra aż emocje opadną, ale myśl,
że Sasuke ją okłamał w sprawie jego własnej rodziny, nie dawała jej spać.
Musiała wiedzieć. — Hiro powiedział mi,
że masz brata, że coś się stało i…
— Oczywiście, że ci powiedział. —
Nie wyglądał ani na zdziwionego, ani przytłoczonego. Przypuszczał, że Hiro przy
pierwszej lepszej okazji powie o dwa słowa za dużo. Nie miał jednak siły
wyjaśniać całej tej sprawy, nie teraz. — Tak, skłamałem, ale czy mogę
opowiedzieć ci o tym kiedy indziej?
Usiadł z ciężkim westchnięciem na
sofie, a Sakura podeszła do stolika z dwoma kubkami, których zawartość otoczyła
salon aromatem arabskiej herbaty z nutką cynamonu. Para unosiła się leniwie,
tworząc niezrozumiałe szlaki w powietrzu.
— Twój brat… co się z nim stało?
— podjęła mimo to, chociaż krzywy grymas na twarzy Uchiha nie dodał jej ani
grama otuchy. — I co z rodzicami?
— Powiedziałem już, że opowiem ci
tę cudowną — podkreślił to słowo nad wyraz
sarkastycznie — historię innego dnia. Nie mam na to siły teraz, a to
przeszłość, która… po prostu to dla mnie trudne, dobra?
— Dobrze, już dobrze — mówiła
pospiesznie, siadając obok niego na sofie. Spojrzał na nią zmęczonym wzrokiem,
ale w tych ciemnych oczach wyczuła ulgę. Nie chciała go zdenerwować, a tym
bardziej wkurzyć. Uśmiechnęła się słabo. — Wierzę, że w końcu mi powiesz. Skoro
to dla ciebie takie trudne, nie będę naciskać. Chcę po prostu zbudować
zaufanie, którego tak potrzebujemy w naszej pracy, to wszystko.
— Wiem — mruknął. — Dziękuję.
Ich spojrzenia wreszcie się
spotkały na dłużej. Wpatrywali się w siebie w milczeniu, a ich oczy nabrały
niezrozumiałego blasku. Sakura jakby machinalnie przysunęła się bliżej, a on —
pomimo tak wielu sprzecznych emocji, które kłębiły się w środku — wyciągnął
swoją zabandażowaną dłoń ku jej spokojnej twarzy i opuszkami palców pogładził
zaróżowiony policzek. Delikatnie, z czułością.
Hiro nigdy taki nie był, przemknęło jej przez myśl i natychmiast
skarciła się w myślach. Nie chciała o nim myśleć, ale przyłapała się na tym, że
bardzo często porównywała ich do siebie. Co to znaczyło? Jednego kochała
bardziej?
Kochała? Czy to była miłość?
Wpatrzyła się w jego usta, a on
nie spuszczał wzroku z jej twarzy. Przyglądał się kosmykom różowych włosów,
które niesfornie opadały na jej wysokie czoło i odkryte ramiona. Zawsze jego
uwagę przykuwał Sakury zgrabny, mały nos i piękne oczy zdobione wachlarzem
gęstych, czarnych rzęs. Intrygowała go jej mała broda, trochę za bardzo
wysunięta do przodu, dość spiczasta. Nad malowały się piękne, pełne wargi. Sam
przyłapał się na tym, że wpatruje się w rozchylone usta z wielką ochotą, by ich
skosztować. Wciąż jednak po głowie chodziła mu myśl, że był w domu Hiro i
niemal mógłby przysiąc, że czuł jego energię. Z jednej strony chciał mu zrobić
na złość za jego plany wrobienia go w narkotyki, z drugiej jednak strony nie
miał zamiaru nikogo krzywdzić.
Niemal musnęła jego ciepłe wargi.
Tylko kilka milimetrów dzieliło ich od złączenia ust w czułym pocałunku. Długo
obserwowali siebie nawzajem, jakby czas
mógł się właśnie w tej chwili zatrzymać, a oni mogli pozwolić sobie na ponowne
poznanie siebie. Zapamiętywali każdy szczegół, nie chcieli niczego przegapić.
Nie spieszyli się, nie chcieli działać zbyt pochopnie.
Podskoczyli oboje, gdy w salonie
rozbrzmiał telefon służbowy Haruno. Pospiesznie zerwała się z kanapy i odebrała
połączenie. Sasuke wpatrywał się w jej plecy i uśmiechnął się łobuzersko pod
nosem.
— Detektyw Haruno. — Z trudem
udało jej się powstrzymać głęboki i głośny oddech, który chciał wydostać się z
jej piersi. Była zbyt podekscytowana tym, co niemal chwilę temu mogło się
wydarzyć. Pragnęła pocałunku, pragnęła jego bliskości od bardzo dawna, niemal
to dostała, ale jak na złość musiał zadzwonić ten przeklęty telefon!
— Tu Nara — odezwał się męski
głos po drugiej stronie. W tle słychać było jakieś rozmowy, a nawet i syrenę
policyjną. — Mamy kolejnego trupa.
Los jak zwykle miał inne plany.
Musiał przeszkodzić, namieszać i skomplikować życie jeszcze bardziej, niż to było
możliwe. Do jakiego stopnia ten perfidny los posunął się teraz?
— Kto?
— Nasz świadek. — Sakura zamarła,
a ręce zaczęły jej drżeć. — Anko.
W nagrodę za brak obiecanej piątki w
poniedziałek, macie więcej ważnych scen, które powinny pojawić się w szóstce. TO
13 STRON W WORDZIE! Ponownie wiele dialogów (ale właśnie w tej historii
wyjątkowo skupiam się na akcji a nie emocjach i cudownych opisach). Mówiłam, że poniedziałek się
nie zmieni, choćby nie wiem co, ale postanowiłam jednak, że piątek będzie
najlepszy. Jest po prostu wygodny i mam sporo czasu, by w spokoju napisać
kolejny rozdział. Mam nadzieję, że za bardzo to Wam nie przeszkadza i
uszanujecie moją decyzję. Kocham Was! A teraz powiedzcie, jak Wam się podobało?
:3
Ślę falę uwielbienia zium zium zium :D
OdpowiedzUsuńTo się czyta tak super lekko! Bosko. Każdą scenę oprawiłabym w obrazek :D
Szkoda mi domu Sasuke, już zaczęłam sobie wyobrażać wnętrze, a tu bum!
Nie mogę wyjść z zachwytu, kiedy czytam :D nie myśl, że tak po prostu chcę Ci posłodzić, ale autentycznie się czuję szczęśliwa po przeczytaniu :D :D tęcza, kwiatki, bryza, mewy, muszelki, jednorożce i wgl ! :D
Dobra dobra, szkoda też tych ofiar, ale jak się bez nich obejść..
Błędy? Coś nie tak? Pff! Nie zauważyłam :D
Pozdrawiam serdecznie :D
Kas
Zium zium zium :D
Zium zium zium dziękuję, Kas, zium zium zium :3
UsuńTylko wielki banan mam na twarzy! Nawet nie wiesz jak bardzo się uśmiałam, czytając Twój komentarz! Normalnie uwielbiam Cię! Bez kitu, jak kiedyś to wydam, to dostaniesz chyba pierwszy egzemplarz z zaplanowaną przez Ciebie okładką! ♥
Zium zium zium zium!
Dobra to zacznę od... ta akcja z tym wybuchem, wow. Czegoś takie się nie spodziewałam. Brawa się należą :D
OdpowiedzUsuńOch tak kochanie zamieszkaj ze mną! Będziemy mieli gromadkę pięknych dzieci podobnych to tatusia <3
Kolejna sprawa co z tego Saska za facet! Takiej okazji nie wykorzystać! Kurde, zdenerwowało mnie to xD
I powiem Ci, że po pojawieniu się Anko i jej całej spowiedzi, spodziewałam się kolejnego trupa. Przypuszczam, że mogła mieć jakiś podsłucha albo coś.
Nie wiem dlaczego, ale nie mogę pozbyć się przeczucia, że Hiro współpracuje z tymi złymi ludźmi. Kurde serio.
Uczucia Sakury względem Hiro... matko jakie to znajome! Niech zostawi go w cholerę, bo coś mi się wydaje, że "biedak" wpadnie do mieszkania w najmniej odpowiednim momencie...
i będzie raban...
Dziękuję, za brawa ♥ Poproszę jeszcze czerwony dywan xD
UsuńZamieszkaj ze mną, kochaj mnie, a potem się zobaczy, co dalej! Może kolejnego trupa znajdą i wszyscy będziemy w niebezpieczeństwie!
Wiem, Sasuke trochę nie wykorzystał okazji, ale chyba go to podnieca xD
Wiedziałam, że wiedziałaś. Tak jakoś nasze myśli działają ostatnio. Razem.
Och ten Hiro, ciągle w złym świetle! 3:)
Znajome czy nie... chyba pora, by się otrząsnęła.
Raban, mówisz? Powiem Ci, że niemal trafiłaś w sedno! ;)
DZIĘKUJĘ, KOCHAM! ♥
Go ma co innego podniecać! A nie, jakiś niedoszły pocałunek!
UsuńUwielbiam Cię xD
UsuńWiem hiehiehie ♥
Usuń♥
UsuńI tym oto właśnie sposobem udało mi się przeczytać wszystko co do tej pory tutaj napisałaś na jedno posiedzenie, że tak powiem.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten klimat, dużo akcji i tajemnic. Trochę zastanawia mnie to, że akurat kiedy Hiro nie ma w domu znajdują kolejne ciało. Strasznie podejrzany z niego typ. Szczerze go nie lubię, mam nadzieję, że Sakura jak najszybciej się opamięta i go zostawi.
Myślałam, że dojdzie do pocałunku z Uchihą, a tu coś takiego..
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
Weny życzę! :)
Esami, bardzo dziękuję za każdy komentarz, przeczytałam wszystkie z osobna! Mam nadzieję, że jak czasami będzie mniej dialogów to mnie nie opuścisz ;c Spokojnie, nie jestem jedną z tych, które rozwodzą się nad opisem liścia przez pięć stron xD
UsuńHiro nie ma wielu zwolenników, widzę :D Podejrzany wciąż i wciąż, ale myślę, że niedługo się dowiecie :3
Lubię trzymać moich czytelników w niekończącym się napięciu hiehie :3 I cieszy mnie bardzo, że mimo iż był to najdłuższy rozdział, przebrnęłaś przez niego bez większych problemów :)
Jeszcze raz dziękuję! ♥
Kyyaaaaaaaaaa..... W takim momencie musiał zadzwonić ten przeklęty telefon -.- ehh szkoda no, ale i tak cudoooo <3 Cała ta akcja z wybuchem po prostu bomba, a teraz po tej całej wiadomości o kolejnym trupie już nie wiem czego się spodziewać ;3 Nadal jednak jestem przekonana, że Hiro maczał w tym palce XD no, ale pożyjemy zobaczymy ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
Yumi ;3
Yumiko, przepraszam! :3 Przecież do ich pocałunku nie może dojść tak szybko, o nie, nie nie! ^-^
UsuńCieszą mnie takie słowa! Mam wrażenie, że okropnie się już powtarzam, ale rozpieszczacie mnie :3
Co ten Hiro Wam tak zawinił... XD
Dziękuję bardzo! ♥
Ohhh mój najdroższy Naruto w końcu pojawił się, chociażby na chwilkę <3 Czytałam to jakby jego głosem i aż mi się ciepluuuuusio zrobiło :D :D Mam nadzieję, że w następnych rozdziałach będzie go więcej i więcej i więcej xD
OdpowiedzUsuńTsunade uwierzyła Sasuke w jego niewinność i pozwoliła mu włączyć się do sprawy. Ciekawe, zapewne jego obecność przy śledztwie wiele wskóra. Dobry wybór, Tsunade-sama!!!!!
LOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOL, ANKO JAKO PROSTYTUTKA. Nie no, umarłam hahahahahaahahaha!!!! Chociaż patrząc na jej ubiór, to nie dziwie się, że akurat jej przydzieliłaś taką, niestety, krótką rolę... Od razu po przesłuchaniu znaleziono jej ciało. Intrygujące, wygląda to tak, jakby wszystkie osoby zamieszane w tą sprawę, były na podsłuchu lub były obserwowane. Jeden fałszywy krok i bam, morderstwo. Na prawdę, bardzo intrygujące.
Ktoś postanowił zniszczyć dom Sasuke. Mam dziwne przeczucie, ba, jestem wręcz pewna, że owo zdarzenie ma coś wspólnego z kolesiami z limuzyny, o których wspomniała Anko. To oni za tym wszystkim stoją... ale kto nimi kieruje, kto jest szefem, dattebane!!!!?????
Tak w ogóle, to ten przytulas Sasuke z Sakura, gdy go wypuścili, był taki kawaii, że normalnie masakra. Widziałam już, jak nagle zaczynają się całować. Ciekawe, jak zareagowali by ludzie, którzy w tamtym momencie się im przyglądali xDD
Co do pocałunku... NIENO, TO NIE MOŻE BYĆ, NOOOOO!!!!!!!! Taka okazja... tyle ich dzieliło od buzi, buzi... dosłownie milimetry... I NAGLE ZADZWONIŁ SHIKAMARU. OHHHH, SERIO? -.-...
Poza tym, to rozdział, z resztą jak zawsze, cudowny <3 Aż chce się więcej!!!! Czuje się tak, jakbym czytała książkę, i to cholernie dobrą książkę ;)!
Czekam do poniedziałku, mam nadzieję, że tym razem rozdział pojawi się w tym dniu, a nie, że dopiero za tydzień. -.-. Wtedy będę musiała pochlipać trochę pod nosem... i znaleźć inny sens życia...
LOL. xD Dobra, idę xD
Do następnego <3 <3
KOCHAM!!!!!
Hinata-chan, Ty to mnie zaskakujesz długością tych komentarzy! :o Mam wrażenie, że tak szczegółowo opisujesz mi swoje emocje akapit po akapicie, jeju <3 Dziękuję!
UsuńNaruto będzie więcej, jak obiecałam wcześniej. Stopniowo, bez szaleństw.
Tsunade to mądra kobieta, ale jeden, ważny fakt z przeszłości tak naprawdę zaważył o tym, że się zgodziła. Niedługo dowiecie się jaki :3
Tylko Ty zwróciłaś na to uwagę! XD Właśnie tak się zastanawiałam, jak zareagujecie na to, że to właśnie ANKO jest prostytutką ahahaha. Jej rola krótka, ale ważna :3 Dobrym tropem idziesz, oj dobrym, Sherlocku ^-^
Kto kieruje, kto jest szefem i czy aby na pewno to oni? :3
Myślę, że pocałunek nie uszedłby uwadze nikomu. Może nawet zaczęliby klaskać xD
Uwielbiam być jak reklamy na Polsacie, nic na to nie poradzę xd <3
Dziękuję z całego serduszka za komentarz! To wiele dla mnie znaczy ♥
PS Niestety muszę Cię rozczarować, ale widzimy się w piątek. Inaczej po prostu bym się nie wyrobiła, za wiele mam teraz też na głowie. Przykro mi :c Ale tydzień to wcale nie tak długo... prawda? :3
TEŻ KOCHAM!!!
Ja nie mogę, dlaczego mnie to nie dziwi -.-
OdpowiedzUsuńA, no i ohyao^^
Pochłonęłam dzisiaj wszystko na raz i normalnie płacze, że nie ma więcej.
Po pierwsze zajebisty -wybacz za wyrażenie- pomysł.^^ Kocham opowiadania tego typu, a to w połączeniu z tym, jak piszesz i jak prowadzisz akcję jest po prostu świetną kombinacją. Już Cię pokochałam.
Po drugie. Ech jak by to. Ten Twój Hiro. Strasznie podejrzany typ (I uwierz, że dużo wysiłku kosztuje mnie kulturalne wyrażanie się o tym pier****nym kretynie -.-). Od początku mi nie pasował, a z każdym jego słowem zaczynał grać mi na nerwach coraz bardziej. Na początku byłam pewna, że to on wrabia Saska, ale... No właściwie to każdy by tak pomyślał i tu pojawiają się wątpliwości, bo czy aby na pewno? W sumie to nie zdziwię się, gdy okaże się, że on nie ma nic wspólnego z wrabianiem Uchihy, a Ty piszesz tak, żeby wywieść nas w pole. Nie ważne, co wyjdzie i tak go nie lubię. ^^
Po trzecie - tajemnice Saska. Itachi hę? Czyżby braciszek kogoś zabił??? Może rodziców??? Ech, ale Itachi nie jest na razie ważny w takim stopniu, jak Anko. To o prostytutce mnie rozwaliło, to że się znają jeszcze bardziej, a to, co dla niej zrobił znowu ustawiło na innej pozycji moje początkowe myśli. Bo w sumie nie tylko Hiro miał jakieś utarczki z Uchihą. Możliwe, że ktoś nie był zadowolony z jego wparowania do tego środowiska.
Po czwarte. Ile jeszcze świadków zniknie? Czemu mam wrażenie, że Anko nie była ostatnia? Ech pokręcone. W dodatku Tsunade i ta przeszłość Saska. A no i ten nauczyciel. Orochimaru? Czy możne Uchiha kłamał? (obstawiam to pierwsze^^). Zapomniałam jeszcze o nieufności Shiki. I nie wiem dlaczego, ale moją uwagę zwróciła rozmowa Naruto i Temari (pewnie niepotrzebnie, ale tak już mam, że podejrzenia mi się same tworzą, to irytuje -.-) Pełno pytań bez odpowiedzi i każde prowadzi w inną stronę -.-
Ogółem czuję, że Uchiha jest niewinny, ale kurcze. Mój mózg nastawia się na różne scenariusze więc nie wiem, czy wierzyć w jego niewinność, winę Hiro, kogoś z przeszłości, czy perfidną grę Sasuke.
Mieszasz mi w głowie. Już dawno tak dobrego kryminału nie czytałam, żebym nie mogła obrać jednego stanowiska. Dzięki, że to piszesz^^
Pozdrawiam cieplutko ;)
Yorumi, ależ radość mi sprawiłaś tym długaśnym komentarzem! A tymi słowami to chyba dodałaś mi skrzydeł, bo czuję się jak w niebie! Aż się popłakałam. Pokochałaś mnie? A JA CIEBIE KOCHAM. Cholernie się cieszę, że historia tak przypadła do gustu. Momentami bardzo się boję, nie chcę niczego logicznie zgubić, a kryminały kocham, więc staram się czytać ich jak najwięcej, by wszystko jakoś współgrało tutaj.
UsuńKolejna, która nie cierpi Hiro xD Co on Wam zrobił?! Niestety nie mogę wypowiedzieć się na ten temat, bo popsuję Wam niespodziankę czy coś. Chociaż sama nie wiem... i tak, piszę tak, by wywieść Was w pole, przejrzałaś mnie, cwana bestio! :D
Itachi... prawie trafiłaś w sedno, chyba ;p Anko, cóż... widocznie, tak jak myślisz, nie tylko Hiro miał utarczki z Uchihą... kurczę, podoba mi się Twój tok myślenia! :3
Świadkowie... to będzie temat! Możesz zacząć liczyć, sama jestem ciekawa, ilu ich zabiję xD Możliwe, że rozmowa Naruto z Temari coś znaczy, nie mówię nie :3
"Perfidna gra Sasuke" cholernie mnie tym ujęłaś!!! Tak się cieszę, że ktoś tutaj stara się czytać tak mocno między wierszami i snuje milion własnych teorii <3 To uskrzydla :3
Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Jeśli to dobry kryminał, to ja jestem już zalana łzami ze szczęścia. DZIĘKUJĘ! Cieszę się, że jesteś! ♥