Był wczesny ranek. Komisariat od
bladego świtu tętnił życiem i wszystko działało na szybkich obrotach.
Policjanci nie mieli czasu na sen, musieli zajmować się dilerami, gangami,
bijatykami, rabunkami i morderstwami. Każdy miał napięty grafik i lawirował pomiędzy
budynkiem głównym policji, toną papierów a miejscami zbrodni.
Sakura i Kiba od momentu
przejęcia sprawy Sasuke, ślęczeli nad materiałami dowodowymi i przeglądali je w
skupieniu. Inuzuka działał od rana na kawie, a Haurno na lekach przeciwbólowych
— głowa nie chciała dać jej spokoju, przepełniona wątpliwościami. W dodatku
kłótnia z Hiro mocno odbiła się na jej humorze.
Właśnie teraz postanowili
przejrzeć taśmy z monitoringu baru, w którym rzekomo przesiadywał Uchiha.
Miejsce, od którego powinni zacząć już dawno, bo skoro mężczyźnie urwał się
film tuż po wyjściu, to na pewno coś wydarzyło się w tym budynku. Właściciel nie był skory do
współpracy, ale widząc nakaz, natychmiast zamknął lokal i udostępnił nagrania,
modląc się w duchu, by nie wyszło na jaw, że prowadził tutaj inne, szemrane
interesy.
W trakcie nagrania tylko jedna
rzecz zwróciła uwagę detektywów: barman zamieniał się z kolegą, witając i
żegnając się z nim przybitą piątką, ale jedna, zasadnicza rzecz była taka, że
mężczyźni wyglądali tak samo.
— Bliźniaki — mruknął Kiba,
zatrzymując nagranie. Sakura poruszyła się nerwowo na krześle. — Trochę
niespotykane, ale też nic w tym dziwnego.
Gdy Inuzuka wcisnął przycisk
„play”, jeden z mężczyzn wyszedł. Sasuke nie widział, jak się zamieniali, bo
wpatrywał się uparcie w telefon, prawdopodobnie pisząc smsa do swojego kolegi,
który nie zjawiał się od godziny. Nie mógł więc zauważyć, że stojący przed nim
barman to tak naprawdę ktoś inny, mając za brata bliźniaka. Byli identyczni jak
dwie krople wody. Nawet ubranie ich nie poróżniło.
Sakura zatrzymała nagranie w
momencie, gdy Sasuke prawdopodobnie poprosił o szklankę czegoś mocniejszego,
odwracając się tym samym na krześle i taksując wzrokiem duszne pomieszczenie,
przepełnione ludźmi i prawdopodobnie dzikim jazgotem, którego nie mogli
usłyszeć, bo kamery nie nagrywały ścieżki dźwiękowej. Barman właśnie trzymał w
rękach szklaną butelkę whiskey, ale w drugiej ręce Sakura zauważyła jakieś
małe, białe opakowanie. Wyostrzyła obraz, ale niestety mężczyzna zakrył palcami
całą naklejkę i prawdopodobnie nazwę specyfiku.
— Myślisz, że to narkotyk? —
spytał Kiba, widząc zaabsorbowaną minę swojej tymczasowej partnerki.
— Trudno stwierdzić, może wcale
tego nie dosypał. Narkotyk powinien zadziałać od razu…
— Chyba że to trucizna…
— Tak, ale — zmarszczyła czoło —
we krwi Sasuke nie znaleziono żadnej substancji poza alkoholem.
Puściła nagranie dalej, ale za
blatem nie było widać, czy barman dosypuje coś do butelki. Schylił się po
szklankę, którą postawił naprzeciwko Sasuke, zaraz potem nalał alkohol — nie za
dużo, a potem wziął szmatkę i przetarł mokry, czarny blat. Uchiha w tym też
momencie odwrócił się do barmana i prawdopodobnie o czymś zaczęli rozmawiać, bo
mężczyzna nawet się uśmiechnął. Kilka minut później Sasuke rzucił pieniędzmi,
nie czekając na resztę, i wyszedł z baru. Tam, gdzie poszedł, nie było już
żadnych kamer. Dzielnica roiła się od bezdomnych, więc Sakura pomyślała, by
zająć się przesłuchaniem właśnie tych ludzi.
W barze nie zauważyli
podejrzanych ludzi, zupełnie nic, co mogłoby skierować ich chociaż kawałeczek
dalej. Znów znaleźli się w punkcie wyjścia — nie mieli żadnych dowodów. Ani na
barmana, ani na niewinność Sasuke.
— Musimy przesłuchać bezdomnych z
okolicy — odparła w końcu. Kiba wyłączył nagranie i wziął kilka łyków już
zimnej kawy. Aż się skrzywił z niesmakiem.— Najpierw jednak rozejrzyjmy się,
może coś znajdziemy.
— Zadzwonię tylko do Naruto i
spytam się, jak sobie radzi nasz pełnoetatowy tatuś.
Sakura zaśmiała się i
przytaknęła.
Naruto musiał pójść na przymusowy
urlop tylko dlatego, że jego kochana żona, Hinata, trafiła do szpitala ze zbyt
szybkimi skurczami. Była w ósmym miesiącu ciąży, ale zarzekała się, że to na
pewno poród. W szpitalu jednak stwierdzili, iż wystąpiły jakieś powikłania po
przebytej przez nią grypie i musiała zostać na obserwacji. Życiu dziecka nic
nie zagrażało, ale państwo Uzumaki mieli jeszcze pod swoją opieką syna, a ich
opiekunka się rozchorowała i tak o to Naruto musiał zrezygnować na jakiś czas z
pracy, by zająć się dzieckiem i nie zapomnieć o kochającej żonie, która leżała
w szpitalu.
Uzumaki trafił na urlop dzień
przed zabójstwem inspektora. Dowiedział się o wszystkim natychmiast od Kiby.
Naruto, nie mając tak naprawdę czasu i chęci, by oponować i rozmyślać nad tym,
jak to możliwe, uznał, że to prawda. W głębi duszy jednak wiedział, że to
niemożliwe i właśnie w tej dzisiejszej rozmowie powiedział partnerowi z pracy,
że jak tylko wróci za kilka dni z urlopu chce dołączyć do sprawy i zrobić
wszystko, by uniewinniono Sasuke. Z drugiej jednak strony przyznał, że nie
wierzy w jego bajeczkę o zaniku pamięci i nie wie, jak się zachowa.
Sakura usłyszała ten fragment
rozmowy. Nie zdradzając jednak swoich emocji krzyknęła coś do słuchawki na
powitanie, po czym zabrała się za szukanie śladów w barze.
Uchiha nie miał poparcia w nikim.
Nagle wszyscy postanowili wierzyć w to, co zastali na miejscu zbrodni. Miała
wrażenie, że tylko ona tak w pełni uwierzyła w jego proste „nie zabiłem”.
Jednakże znała go i wiedziała, jak ważne dla niego są szczerość i prawda.
Przetarła twarz dłonią i wzięła
głęboki oddech.
To będzie długi dzień, pomyślała.
Dwa lata temu, gdy dostałam nowy przydział, byłam wściekła. Bardzo
dobrze współpracowało mi się z Naruto, który pomimo zbyt bezsensownego gadania,
był znośnym partnerem. Dobra, byłabym w stanie pokusić się o stwierdzenie, że
okazał się być najlepszy. Często udawał głupka, ale kiedy sprawę należało wziąć
na poważnie tak też się działo i nie mogłam mieć o nic pretensji. Mimo
wszelkich naszych obaw, zaprzyjaźniliśmy się i byliśmy w stanie oddać za siebie
życie. Choć nie ukrywałam swojego rozdrażnienia, gdy opowiadał mi o swoich
podchodach do Hinaty, którą chciał jako żonę. Byli w związku bardzo długo, ale
Uzumaki nie potrafił złapać byka za rogi i się oświadczyć.
Zmieniono komendanta, nasz dobry Hiruzen Sarutobi poszedł na emeryturę.
Staruszek już dłużej nie pociągnąłby na tym stanowisku. Ku naszemu nieszczęściu
dowództwo przejęła kobieta, nie kto inny jak blondynka Tsunade. Była wybuchowa
i miała problem z alkoholem. Nikt nie mógł się jej przeciwstawić, inaczej
lądował na bruku.
Według niej cały przydział wyglądał źle i chciała coś odświeżyć, aby
wyniki pracy były lepsze, a rozwiązywanie spraw szybsze. Poleciało sporo głów,
na jaw wyszło wiele niedogodności. Mieliśmy również kreta — ktoś współpracował
z gangami, zdradzając tajne informacje.
Tsudane oznajmiła mi, że od dzisiaj Naruto pracuje z Kibą, a ja dostaję
nowego partnera, który niedawno się do nas przeniósł. I wtedy też stanął przede
mną wysoki brunet o zimnych, hebanowych oczach. Blady, ale przystojny. Zabrakło
mi tchu.
— Komisarz Sasuke Uchiha — przedstawił się, podając mi rękę. Jego
uścisk był mocny, zdecydowany, a dłonie duże i ciepłe. Miał męski, niski głos.
— Detektyw Sakura Haruno.
Posłał mi szelmowski uśmiech, a ja chyba się zarumieniłam.
Właściciel nie mógł dodzwonić się
do swoich pracowników. Dzisiaj otwierał lokal sam, a pracujący tutaj bliźniacy
nie odbierali telefonów. Ich numery były poza zasięgiem, dlatego Haruno poprosiła
Kibę, by spisał dane zatrudnionych ludzi w barze. Byli podejrzani o dosypanie
czegoś Sasuke do alkoholu, ale nie mogli o tym mówić. Sakurze nie podobało się
też to, że obaj mężczyźni nagle zniknęli, nawet jeśli nie mieli nic wspólnego z
dragami.
Miejsce było czyste, ale
przesiąknięte do cna dymem papierosowym. Zadbano jednak, by łazienki błyszczały
i zawsze w powietrzu unosił się jakiś kwiatowy zapach. Kanapy i stoły były
niemal nienaruszone, jakby co jakiś czas właściciel wymieniał meble. Bar też
był sterylny, ale pod ladą, zaraz obok wielkiej beczki z niewiadomą substancją,
leżało pięć pudełek. W środku było mnóstwo torebeczek z białym proszkiem.
— Coś mi się wydaje, że miejsce
cieszy się powodzeniem nie tylko ze względu na czystość — mruknęła Sakura,
stawiając pudełka na czarnym blacie baru, kątem oka uważnie obserwując
spoconego właściciela. — Chyba nielegalne interesy sprzyjają panu, panie
Toshimo.
— T.. tooo… to nnnni… nie… tttaaa…
tak — jąkał się mężczyzna, a bordo na jego twarzy przybierało na sile. Potarł
ze stresu pucułowate policzki, grubymi palcami muskając swojego dorodnego wąsa.
— Narkotyki są dla klientów…
Kiba spojrzał na mężczyznę,
unosząc groteskowo brwi.
— Mój lokal to miejsce dla ludzi
zamożnych — podjął odważnie pulchny właściciel, ukazując swoje złote zęby. —
Przychodzą tutaj też najgorsze szumowiny w mieście. Narkotyki nie są szkodliwe,
nie te. Dosypujemy je do alkoholu, by nikt tutaj nie ćpał po kątach. Ludzie to
lubią.
— Co z gliniarzami? — zapytała
Sakura, przeglądając półki z trunkami. Szklane, w różnych kształtach, z wieloma
barwami. Pokiwała zdegustowana głową. — Im też serwujecie taką truciznę?
— Nie! — odpowiedział zbyt szybko
właściciel. — Znaczy, nigdy nie przychodzą tu policjanci. Tylko od czasu do
czasu pan Uchiha, ale przez ostatni rok w ogóle się tutaj nie pojawiał. Aż do
zeszłego piątku.
To natychmiast przykuło ich
uwagę. W tym też momencie rozbrzmiał telefon właściciela. Za pozwoleniem
policjantów odebrał. Okazało się, że to pracownik, jeden z bliźniaków.
Rozkazano mu przyjść na miejsce — miał się zjawić za dwadzieścia minut.
— Do tego czasu — wymamrotał Kiba,
przechadzając się po lokalu — zadzwonimy po wsparcie, a pan pokaże nam, jakie
jeszcze skarby tu trzyma.
Mężczyzna przełknął głośno ślinę.
Parsknęłam śmiechem, gdy Uchiha oblał się kawą w samochodzie. Na dworze
było cholernie zimno, wciąż sypał śnieg. Siedzieliśmy w kurtkach, bo auto
musiało mieć wyłączony silnik. Śledziliśmy pewnego informatora, więc nie
mogliśmy dać się złapać.
— Jasna cholera — mruknął wściekle, nie wiedząc, co zrobić z papierowym
kubkiem, z którego ciekło na kierownicę. Nie wiedział też, co ma zrobić z
mokrymi spodniami, więc trzymał ręce w powietrzu i klął pod nosem. Nie mogłam
przestać się śmiać. — To nie jest zabawne — warknął w moją stronę, a ja udałam
przerażoną.
— Kawa pokonała wielkiego pana Uchiha! — zawyłam, otwierając schowek.
Wyciągnęłam chusteczki, nic więcej nie mieliśmy. Plama na spodniach murowana. —
Proszę. — Podałam mu czysty papier, zabierając od niego mokry kubek. Zapach
kawy unosił się w powietrzu, a zmieszany z jego męskimi, mocnymi perfumami
wprawiał mnie w zawrót głowy.
Wściekle wycierał mokry materiał, nieco się krępując, bo ciecz również
zmoczyła połowę jego krocza. Prawe udo było mocno zalane. Nie radził sobie z
tworzącą się plamą i z rezygnacją westchnął, patrząc na moją rozbawioną osobę.
— Według ciebie to takie zabawne? — Zmarszczył brwi, napinając mięśnie
twarzy.
Próbowałam zasłonić się jakimiś argumentami na swoja obronę, ale nie
mogłam przestać się śmiać, widząc jego bezradność. Dorosły facet, łapiący
kryminalistów, nokautujący ich jedną ręką nie potrafił zdzierżyć porażki
oblania się kawą.
Nagle poczułam jego łokieć pod żebrami. Dał mi kuksańca! Nie spodziewałam
się tego i wtedy resztka kawy w kubku zabulgotała złowrogo i uderzywszy o
ścianki papieru, wyciekła na moją kurtkę. I wtedy to Uchiha parsknął śmiechem,
a mnie wmurowało. Byłam na niego taka wściekła!
— Pożałujesz — warknęłam przez zaciśnięte zęby.
On nagle przestał się śmiać i nieco zbliżył się do mnie. Zerknęłam na
niego ukradkiem. Uraczył mnie łobuzerskim uśmiechem, a jego hebanowe oczy
błyszczały z rozbawienia.
— A co mi zrobisz, pani detektyw? — zagaił spokojnym głosem.
Z trudem powstrzymałam się, by go nie pocałować. Był tak blisko, mogłam
go poczuć. Posłałam mu tylko nienawistne spojrzenie i odwróciłam wzrok. W
tamtym momencie moją uwagę przykuł nasz informator, który po godzinnej wizycie
w burdelu wreszcie wyszedł i kierował się ciemną uliczką w stronę naszego kolejnego
podejrzanego.
Łypnęłam znacząco na Sasuke i oboje wysiedliśmy z auta.
Żałowałam, że tak to się skończyło.
Na miejscu zjawił się młody
mężczyzna. Wysoki, krótko ostrzyżony blondyn o kwadratowej szczęce. Ubrany w
bordową koszulę i ciemne jeansy. Miał na imię Arata i jego brat był
bliźniakiem. Pracowali tutaj na zmiany, zważywszy na to, że Ayumu — brat —
studiował.
Barman pokazał również telefon,
który znalazł na tyłach budynku. Zapewniał, że wziął go, bo pomyślał, że ktoś
go zgubił lub zostawił, widząc, w jakim był stanie. Chciał dobrego smartphone'a oddać do naprawy, ale wspomniał, że tak zaszyfrowanego telefonu nigdy nie
widział. Wtedy Sakura rozpoznała telefon Sasuke i w białych rękawiczkach wzięła
ostrożnie urządzenie do ręki, i podała je Kibie, by spróbował go odblokować.
— Dosypujecie klientom narkotyki
— zaczęła detektyw, odkładając na stół małe, białe pudełeczko, które znaleźli
pod barem. — To samo opakowanie miałeś przy sobie, gdy w piątek o godzinie
21:32 zamieniałeś się z bratem.
Chłopak zamyślił się na chwilę. Wiedział
już, że jest podejrzany o tę całą sprawę zabójstwa generalnego inspektora
policji, jakoby dosypał narkotyk do drinka Sasuke. Blondyn pokręcił szybko
głową i zaczął tłumaczyć, że pracownicy jak i właściciel lokalu wiedzą, że pan
Uchiha jest gliniarzem i nigdy, ale to nigdy niczego nie dosypali mu do
drinków.
— Co on w ogóle tutaj robił? —
spytał Kiba bardziej do siebie niż do Sakury i usiadł na krześle.
— Pan Uchiha nigdy nie
przychodził sam. — Chłopak wyprostował się. — Od ponad roku go nie widziałem aż
do piątku, kiedy w końcu się zjawił. Zdziwiłem się, że przyszedł sam.
— Jesteś w stanie go opisać? —
kontynuował Kiba.
— Podobni do siebie, on też był wysoki i
miał czarne włosy… inne rysy twarzy, był chudszy. Niebieskie, bardzo niebieskie
oczy i… na nosie nosił żółte okulary lenonki.
Hiro, przebrnęło im przez myśl.
Sakura nieco się zamyśliła. Nie
spodziewała się takiej odpowiedzi i nie sądziła, że kiedykolwiek tutaj razem
przychodzili. Owszem, Hiro i Sasuke byli do siebie podobni, ale bardzo się
różnili. Nie tylko charakterem, ale rysami twarzy i budową ciała. Znakami
szczególnymi, głosem… Kobieta zrozumiała, że jej narzeczony wcale nie był z nią
szczery i nigdy tak naprawdę nie poznała jego prawdziwego ja.
— Twój brat, gdzie teraz jest? —
spytała ponuro Haruno.
— Mój brat… nie wiem… ale on
jest… to porządny obywatel! Nawet segreguje śmieci!
— Znałem przypadek mordercy,
który też segregował śmieci — rzucił Kiba, rozszyfrowując zablokowany telefon w
białych rękawiczkach. — Miał także tendencje do segregowania ludzkich kończyn…
— Kiba! — zganiła go Sakura,
widząc przerażenie na twarzy chłopaka. Inuzuka wzruszył tylko ramionami. —Mhm…
— Odchrząknęła. — Sprawdzimy twojego brata, tymczasem pójdziesz z naszym
kolegą. Zabierze cię na komisariat, gdzie złożysz zeznania.
Na znak Haruno, wysoki policjant
w długiej, ciemnej kitce pociągnął chłopaka w swoją stronę i wyprowadził z
budynku. Lokal zaś oficjalnie zamknięto do wyjaśnienia sprawy, zabrano też
właściciela. W budynku kręciło się wezwane przez Kibę wsparcie, które zabezpieczało
dowody w postaci narkotyków, a także przeszukiwało właśnie biuro oraz inne,
mniej ważne miejsca.
Inuzka nagle drgnął nerwowo, gdy
ekran telefonu rozświetlił jego twarz. Udało mu się rozszyfrować kod i każde
zabezpieczenie, ale przyznał sam przed sobą, że było ciężko — mimo że był w tym
najlepszy; kilka lat pracował w końcu jako haker policyjny. Z podziwem
stwierdził, że Uchiha naprawdę sprytnie zablokował urządzenie.
Przejrzał listę połączeń,
zerkając nerwowo na Sakurę. To, co zobaczył, nie mogło się jej spodobać i
wiedział to w stu procentach. Kliknął ikonkę chmurki w prawym, dolnym rogu
ekranu i odpalił ostatnią wiadomość, która przyszła w dniu morderstwa.
— Sakura. — W głosie Kiby dało
wyczuć się zakłopotanie. Kobieta zerknęła na niego, wrzucając do plastikowej
torebki materiał dowodowy w postaci pudełka z narkotykami, które pokazywała
młodemu chłopakowi, zanim zabrało go wsparcie. Była zbyt zajęta sprawdzaniem
śladów i zapomniała, że partner wciąż tkwił w telefonie. — Jest coś, co… po
prostu musisz to zobaczyć.
Ponagliła go wzrokiem, ale on
tylko wyciągnął telefon w jej stronę. Wyświetlacz działał słabo, przez pęknięte
szkiełko też ledwo co było widać.
Podeszła ostrożnie, by nie
zatrzeć jeszcze jakiś śladów i zerknęła na ekran. Kiba pokazał jej rozmowę
Sasuke z kolegą, który się nie zjawił. Pierwsza wiadomość była od Uchihy z
zapytaniem, czy na pewno przyjdzie. Godzinę później ponowił pytanie, ale na
spotkaniu nikt się nie pojawił i nikt nie odpowiedział. I kilka minut później,
około godziny 21:51, coś przyszło.
„Wypierdalaj z naszego życia, Uchiha!” brzmiała wiadomość.
Dopiero wtedy Sakura zwróciła
uwagę na nadawcę.
— Hiro… — wybąkała, otwierając z
niedowierzaniem usta.
Wybaczcie zabójczą
ilość dialogów, ale nie mogłabym się bez nich obyć w tym rozdziale, aby
wszystko było dla Was zrozumiałe.
Tak jak już wspomniałam na blogu, rozdziały
będą pojawiać się w każdy poniedziałek i piątek/sobotę (raz w tygodniu inaczej,
abym miała o ten jeden dzień więcej czasu co tydzień) o godzinie 18:00. Póki nie dostanę pracy,
czas publikacji rozdziałów się nie zmienia, ale zawsze będzie to poniedziałek,
nieważne, czy będę pracować. Ale to już skoryguję, jak jakąś pracę dostanę xD
Mam nadzieję, że się
podobało i czekacie na czwóreczkę tak samo mocno jak ja <3 Serio, ale tam to
będzie się działo! (w sumie bardziej w piątce, ale czwórka to dobre
wprowadzenie, mam nadzieję).
Dziękuję za każdą minutę
poświęconą na tym blogu <3 Mam nadzieję, że nikogo nie zawiodę.
PS Rozdział dłuższy,
czasem może się zdarzyć. Wybaczcie moje błędy, sprawdzę, jak wrócę do domu, bo rozdział publikuje się z mojego rozkazu (zaplanowane). Przymknijcie oko na jakieś niedociągnięcia. Buziaki <3
Zacznę od końcówki... TAK troszeczkę CZUŁAM! Cholercia, po ostatnim rozdziale jakoś tak troszeczkę podejrzewałam, że to z Hiro Sasuke miał się spotkać...
OdpowiedzUsuńSceny z przeszłości... i cóż ja tu powinnam napisać hmm? Czy to już przyjaźń czy to już kochanie looool!
Pomysł z kawą - świetny. Jakikolwiek ich pocałunek powinien wyniknąć, właśnie z jakiegoś niefortunnego/śmiesznego zdarzenia. To takie urocze.
Teraz tylko zaostrzyłaś mój apetyt na czwóreczkę <3 Ale już niedługo, poniedziałek prawie za nami!
I tak nic Ci nie powiem, ja nic nie wiem! <3
UsuńWłaśnie, czy to już przyjaźń czy kochanie? I nasuwa się pytanie: dlaczego nie byli razem, skoro tak iskrzyło, co? ;)
Pomysł z kawą, nieskromnie mówiąc, jest moją ulubioną sceną w tym rozdziale. Bo to jest właśnie, jak mówisz, urocze <3
No to wytrzymaj jeszcze kilka dni, do soboty (może piątku) <3
No!!!! Nareszcie długo wyczekiwany rozdział!! Lepszego wtorkowego przedpołudnia sobie wymarzyć nie mogłam <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńWięc przejdźmy do treści.
Ten Hiro... Normalnie mogłabym go ukatrupić! Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że to on maczał swoje paluchy w tej sprawie, dattebane!!!! Nie do wiary, że jest aż tak zazdrosny o Sakure. Coś mi się wydaje, że jej narzeczony w jakiś sposób próbuje wrobić Sasuke, by ten "nie stawał mu na drodze do szczęścia". Pfffff, na stos z nim!!!!!!!
Ale wierzę, że Sakura, Kiba i Naruto, mimo swoich wątpliwości, udowodnią niewinności Sasuke.
No właśnie... Naruto. Nareszcie się pojawił!!!! A dokładniej krótka wzmianka o nim, która bardzo, ale to bardzo, bardzo, bardzo mi się podobała. Tak bardzo lubię czytać o NaruHina, że aż się cieszyłam do monitora xD!
Ale stwierdzę też, że bardzo miło czytały mi się wspomnienia Sakury o Sasuke. Oblany jedynie kawą, a udaje, jakby to było nie wiadomo co xD Słodziaśne <3 No i ta ostatnia scecna, gdy Haruno była o krok od pocałowania go... Aii!! Więcej takich, więcej!!
Tsunade jako komendantka budzi grozę... W sumie się nie dziwie, ma kobita temperament XDD
Co do sprawy z bliźniakami... Nie wydaje mi się, by mogli mieć jakiś związek z ową sprawą. Ale zobaczymy, możliwe, że się mylę.
Rozdział cudowny, z resztą, jak wszystkie inne <3 <3 Aż nie mogę się doczekać piątku/soboty, by przeczytać dalszą część. Proooooooszę, niech będzie dłuższa!
Ze zniecierpliwieniem czekam!
Całuję mocno i pozdrawiam <3.
P.S nie śpiesz się z czytaniem mojego opowiadania, masz czas <3
Awww, cieszy mnie, że z taką radością spędzasz tutaj czas! <3
UsuńNikt nie lubi Hiro... a może facet nie jest wcale taki zły? :D Dobra, przyznam bez bicia, sama go nie znoszę xD
Niedługo więcej Naruto, ale jeszcze trzeba przeczekać kilka rozdziałów. Obiecuję, specjalnie dla Ciebie tego blondaska umieszczę w wielu rozdziałach! <3
Cieszę się, że wspomnienia czytało się dobrze. Zapewniam, że będzie ich o wiele, wiele więcej.
Tsunade jako komendantka jeszcze zrobi chaos na tym komisariacie! PROMISE! :D
DZIĘKUJĘ <3 Postaram się, by były dłuższe, ale przy takiej częstotliwości dodawania rozdziałów czasami nie mogę sobie na to pozwolić - bo inaczej mogę się nie wyrobić :)
Dziękuję za każdą minutę tutaj i za wspaniale długi komentarz <3 Czuję się podbudowana :3
Wiedziałam! W I E D Z I A Ł A M, że Hiro będzie w to zamieszany! Odkąd pojawił się w poprzednim rozdziale i została ukazana jego zazdrość, miałam wrażenie, że to on za tym stoi (a przynajmniej ma z tym powiązania). Zastanawiam się jeszcze, co z bliźniakami. Możliwe, że tylko jeden z nich jest w to zamieszany. Chociaż... nie wiem, co myśleć.
OdpowiedzUsuńW końcu coś więcej w kwestii Naruto — już obawiałam się, że on tak całkiem stracił wiarę w Sasuke, a tu jednak jeszcze jakoś trzyma się tego, że Uchiha mógłby być niewinny.
I ta akcja w samochodzie we wspomnieniach! Omnomnom, normalnie to poczułam! :3 Aż chciałabym więcej takich bardziej intymnych sytuacji między nimi. Nobie, proszę, daj tego więcej. xD
I teraz czekać na kolejne rozdziały. .__. Ale trzeba wytrzymać! Poza tym to tylko kilka dni.
JAK JA KOCHAM TWOJE TEKSTY, NO. ♥
Pozdrawiam i przesyłam ogromne pokłady czasu oraz chęci na pisanie! :3
Okeyla! <3
UsuńWszyscy jadą po Hiro XD I to jak xD Stworzyłam chyba najbardziej znienawidzoną postać w historii wszystkich moich opowiadań. Uważam to za sukces życia, bo nawet ja go nie znoszę XDDDD Aż się uśmiałam!
Naruto jeszcze pokaże, jaki jest. Dobry, lojalny. Bez obaw, jego charakteru nie zamierzam zmieniać :)
Będzie więcej, OBIECUJĘ <3 Już nawet mam kilka takich scen zapisanych gdzieś w zeszycie :3
Właśnie, tylko kilka dni (a właściwie dzień albo kilka godzin, zależy jak się wyrobię) <3
Ojeju, nie wiedziałam, że można je kochać!!! DZIĘKUJĘĘĘĘĘĘ <3 Normalnie morda nie przestaje mi się cieszyć XD <3
O matko to jest takie ciekawe, że nie mogę się doczekać co będzie dalej :3 Rozdział cudny i czekam na kolejny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę miłego popołudnia :)
Dziękuję, dziękuję, dziękuję <3
UsuńI witam w mych skromnych progach! :3
Tego, że Sasuke utrzymywał kontakt z narzeczonym Sakury się nie spodziewałam.. Czuję się jeszcze bardziej zaintrygowana.
OdpowiedzUsuńPodobały mi się te wspomnienia, ciekawie ukazują jaki partnerzy mieli wcześniej kontakt.
Ha przez przypadek ten komentarz znalazł się na złym blogu. Nikomu nie powiemy nie? :3 Ale to naprawdę znaczy, że muszę iść spać, ot co D:
OdpowiedzUsuńI przy trójeczce jestem. Przez moment chciałam, żeby sam komentarz wyglądał tak:
— Mój brat… nie wiem… ale on jest… to porządny obywatel! Nawet segreguje śmieci!
— Znałem przypadek mordercy, który też segregował śmieci — rzucił Kiba, rozszyfrowując zablokowany telefon w białych rękawiczkach. — Miał także tendencje do segregowania ludzkich kończyn… Ha! Love it! :D :D :D :D :D :D
Ale stwierdziłam, że to trochę za mało. Naprawdę nie wiem dlaczego, ale śmiechłam srogo jak to mawiają na mojej uczelni. :D Tak tylko zwrócę uwagę, że ze zdania wynika jakoby to telefon był w białych rękawiczkach.
Trochę się pogubiłam w tym rozdziale. Chodzi mi dokładnie o jeden fragment:
— Pan Uchiha nigdy nie przychodził sam. — Chłopak wyprostował się. — Od ponad roku go nie widziałem aż do piątku, kiedy w końcu się zjawił. Zdziwiłem się, że przyszedł sam.
— Jesteś w stanie go opisać? — kontynuował Kiba.
— Podobni do siebie, on też był wysoki i miał czarne włosy… inne rysy twarzy, był chudszy. Niebieskie, bardzo niebieskie oczy i… na nosie nosił żółte okulary lenonki.
No to rozmawiają sobie o Sasuke, którzy rzekomo nigdy nie przychodził do tego baru sam. Potem pojawił się sam. Potem Kiba każe opisać… kogoś? Kogo, bo na pewno nie Sasuke. Zgaduję, że chodzi o kolesia, z którym się Sasuke w tym barze spotykał a.k.a Hiro, ale z tej konwersacji nijak to nie wynika. Może jest już późno i mój mózg nie kontaktuje tak jak powinien, a może po prostu jestem głupia, ale naprawdę ten fragment wprawił mnie w chwilowy stupor.
Tak samo trochę mnie dziwy, że dopiero teraz pomyśleli o przesłuchaniu barmanów. Cały dzień spędzili na przerzucaniu dokumentów, z czego nic nie wynikło i dopiero teraz pomyśleli ej, przecież jakiś świadków mamy. To trochę źle o nich świadczy.
Fragment, w którym Sakura nam przedstawia jak wyglądała jej praca przed pojawieniem się Tsunade… jest średni. Skoro już korzystasz z flashbacków, to niech one nie będą kilku akapitowymi sprawozdaniami, ale scenami. Tak jak scena z wylana kawą w samochodzie. To było dobre zastosowanie flashbacka. Będę się tak tych ekspozycji czepiać, bo sama z nimi walczę i chyba jestem aż nadto na nie wyczulona. Przepraszam, takie zboczenie pisarzowe, o D:
O nie Hiro, uważaj, bo zaraz spadniesz do dołu oznakowanego jako „kliszowy zły kochanek, w dodatku chorobliwie zazdrosny, a sam pewnie zdradza. Pies ogrodnika.” Ja naprawdę mam nadzieję, że to nie on będzie czarnym charakterem tej powieści.
Uwielbiam Kibę! Serio! Wyszedł idealnie. Sakura troszeczkę gorzej, niby poświęcasz jej najwięcej czasu, ale jest taka… przezroczysta. Mogłabym sobie podmienić imię na jakiekolwiek inne i pewnie bym nie zauważyła żadnej różnicy. Ala ja za Sakurą tak średnio przepadam, więc to pewnie dlatego.
Okej i tutaj pewnie na chwilę się zatrzymam, a za resztę zabiorę się później.
Takie małe podsumowanko: świetnie się bawię. Jest zabawnie, jest trochę tajemniczo i nawet jeśli tu i ówdzie pojawiają się klisze i ekspozycje, to i tak całość jest lepsza niż, co by nie przesadzić ¾ współcześnie wydawanych książek.