20 stycznia 2017

2. Za dużo pracujesz

Sakura czekała w knajpie „Ferris” na swoje zamówione danie na wynos. Od rana nic nie jadła i jej żołądek od razu zareagował na zapachy w budynku. Uwielbiała to miejsce i jedzenie, jakie tutaj serwowali. Tajska kuchnia, najlepsza w mieście. Niemal każdy lunch przesiadywała tu z Sasuke albo — jak nie pozwalał im na to czas — zamawiali posiłki, które ładowali do radiowozu. Często kupowali jedzenie na zapas, gdyby godziny śledzenia lub pilnowania nieco się przedłużyły, a woleli być najedzeni aniżeli głodni.
Ferris był Latynosem; niskim, ale przystojnym. Właśnie przywołał Sakurę gestem ręki i podał jej siatkę, w której umieścił plastikowe, białe pudełeczko. Dorzucił jeszcze wodę mineralną i jak zawsze wydał resztę, nie chcąc słyszeć o napiwku od władzy. Bał się, że posądzą go o spoufalanie się z policją, czego nie chciał — wiele gangsterów lubiło jego jedzenie i nie zamierzał tracić swojej reputacji. Póki mu płacono, nie oczekiwał niczego więcej. Kobieta więc podziękowała mu uśmiechem i wyszła z budynku, życząc właścicielowi miłego dnia.
Dzień był słoneczny, ale chłodny. Od dwóch dni zapowiadano deszcze, ale pogoda postanowiła chyba zrobić psikusa meteorologom i ulice nie zaznały nawet kropelki zimnej cieczy z chmur. Ludzie chodzili w płaszczach, okrywając zmarznięte szyje szalikami. Sakura nie wzięła swojego z samochodu i teraz żałowała — zimno zmroziło jej kości.
Szybko przebiegła na drugą stronę ulicy, gdzie zaparkowała służbowe auto i wsiadła do środka. Odpaliwszy silnik, zapięła pasy i włączyła radio. W wiadomościach wciąż huczało o zabójstwie generalnego inspektora policji i mniemanym mordercy, ale nikt nie odważył się podać nazwisk. Gdyby tak się stało, widmo grzywny, potężnego mandatu wisiałoby nad tym głupim chojrakiem nieubłaganie. Wściekle zmieniła stację na inną. Akurat leciał koncert jakiejś światowej orkiestry. Z dwojga złego, mogła się chociaż troszeczkę wyciszyć. Dotarcie do pracy nie zajęło jej nawet dziesięciu minut.
Na komisariacie wciąż było szumnie i tłoczno. Trzeba było odpędzać się od hien telewizyjnych, całej masy pytań i zażaleń. Policjanci tonęli w papierach i biegali po schodach.
Spotkała na swojej drodze Kibę i natychmiast go zatrzymała.
— Sasuke wciąż jest w pokoju przesłuchań?
Inuzuka popatrzył na nią nieco nieobecnym wzrokiem i pokiwał znacząco głową.
— Za godzinę zabierają go do celi, jutro znowu będą go przesłuchiwać — wychrypiał. Sakura zrozumiała, że chyba właśnie zatrzymała Inuzukę w trakcie jego pięciominutowej przerwy na papierosa. — Wybacz, ale muszę iść. Za dużo roboty, od kiedy Naruto jest na urlopie… i ten bałagan z Uchihą… no, sama rozumiesz.
Mruknęła coś pod nosem i puściła go dalej, sama kierując się w stronę pokoju przesłuchań. Pomachała legitymacją przed nosem policjanta, który pilnował pomieszczenia i natychmiast ją wpuścił, upewniając się, że to co wnosi, to tylko jedzenie. Sakura weszła do pokoju i na moment znieruchomiała. Sasuke siedział na krześle ze spuszczoną głową. Prawa ręka była wolna i swobodnie leżała na jego kolanie, ale lewa została przykuta do nogi stołu i tym samym był już kompletnie uziemiony.
— Pewnie jesteś głodny — przywitała się i postawiła na stole plastikowe pudełko. — Ferris jak zawsze postarał się, by było ostrzejsze. Specjalnie dla ciebie.
Uchiha spojrzał na nią z lekkim uśmiechem i dziwną ulgą na twarzy, nawet jakby się rozluźnił. Wtedy też zauważyła, jak bardzo był zmęczony. Sińce, jakie zrobiły mu się w przeciągu tak krótkiego czasu, mówiły same za siebie. Nikt nie wytrzymałby godzinnych przesłuchań zaraz po zabraniu podejrzanego z miejsca zbrodni. Minęły raptem dwa dni, a Sasuke już miał serdecznie dosyć i wyglądał jak wrak człowieka.
Otworzył pudełko jedną ręką, zaciągnął się cudownym zapachem kurczaka i wszystkich tajskich przypraw, wyjął plastikowy widelczyk i z nieukrywaną radością wziął pierwszy, potężny kęs mięsa do ust.
Sakura usiadła na krześle. W tym też momencie jej żołądek ponownie przypomniał o braku śniadania. Jedyne, co dzisiaj skonsumowała to spora ilość kawy. Uśmiechnęła się nieporadnie, na co Uchiha odwrócił pudełko i przesunął je w jej stronę. W środku znajdował się drugi widelczyk. Kobieta zaśmiała się dźwięcznie i wzięła kilka kęsów świeżego mięsa. Poezja smaków, jaka przywitała jej język, była nie do opisania. Aż westchnęła z ulgą.
— Dziękuję — wymamrotała, przełykając tajską potrawę.
— To ja dziękuję — powiedział i posłał jej szczery uśmiech.
— Przyszłam cię nakarmić. — Uniosła znacząco brwi, na co Uchiha krótko się zaśmiał. — I chciałam też powiedzieć, że przejęłam tę sprawę razem z Kibą…
Sasuke spojrzał na nią poważnie i zaczął świdrować ją zmęczonymi oczami. Heban jego tęczówek wprawił ją w małe zakłopotanie. Nerwowo zaczesała kosmyk włosów za ucho. Teraz żałowała, że ich nie spięła, ale miała zamiar zrobić to później. Czekał ją w końcu nudny dzień siedzenia w dokumentach, a to równało się całym dniem zabaw z włosami.
— Dlaczego? — zapytał i oczekiwał szczerej odpowiedzi.
— Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciołom pomaga się w potrzebie — odparła bez namysłu.
          Nie chciała mówić nic więcej, zajadała się teraz jakąś surówką umoczoną w sosie nieznanego pochodzenia. Była delikatna w smaku i nieco słodkawa. Wzięła też trochę ryżu.
— Nie musisz tego robić — odparł nagle, przerywając ciszę między nimi i odkładając widelczyk na stole.  — Będzie lepiej, jak zajmą się tym ludzie, którzy nie są moimi… przyjaciółmi.
W przypływie jakiegoś nieznanego impulsu, wyciągnęła swoją drobną dłoń w stronę wierzchu jego ręki. Ten wzdrygnął się, gdy poczuł ciepło, za którym nieskrywanie tęsknił. Nigdy tego nie mówił, ale bardzo dobrze czuł się w towarzystwie Sakury i cieszył się, że postanowiła go nie zostawiać, mimo wszystko.
— Nie muszę, ale chcę. — Sakura uśmiechnęła się najszczerszym ze swoich uśmiechów, a zarazem bardzo spokojnych. Uchiha hardo wpatrywał się w nią, ale ona dzielnie wytrzymała spojrzenie. Rozumiejąc jednak, że przetrzymała swoją dłoń zbyt długo i zrobiło się dość intymnie, zabrała rękę bardzo szybko i wyprostowała się na krześle. — Przyjdę jutro, jak tylko czegoś się dowiem. Uważaj na siebie.
— Jasne — bąknął i patrzył, jak zakłopotana wychodzi.





Do domu wróciła w środku nocy. Praktycznie cały dzień spędziła na komisariacie. Od kiedy Sasuke stał się podejrzanym, swoich myśli nie mogła ulokować nigdzie indziej. Cały czas przeglądała nagrania, szukała jakichkolwiek świadków, ale mimo usilnych prób te tropy gdzieś się urywały i nie było żadnych śladów. Wyglądało to na naprawdę świetną robotę profesjonalisty i mogłaby sądzić, że Uchiha byłby w stanie to zrobić, ale kompletnie w to nie wierzyła. Instynkt jak zawsze podpowiadał, że gdzieś musi być jakaś luka, której nie widać.
Spojrzała na zegarek i zrezygnowana poczłapała do salonu. Nie chciała dzisiaj spać w sypialni, miała ochotę pobyć sama, by jeszcze trochę pomyśleć, zanim Morfeusz zaprosi ją do wspólnego tańca. Była naprawdę wykończona.
Zrzuciwszy z siebie ciemną marynarkę na dębową, podgrzewaną podłogę, zaplanowała paść jak długa na skórzaną, białą sofę, ale wtedy w pokoju zapaliła się nocna lampka i przestraszona Sakura aż podskoczyła.
— Za dużo pracujesz. — Rozległ się męski głos z rogu pokoju. Haruno wzięła głęboki oddech i odetchnęła. Była spięta, czuła, jak każdy mięsień jej ciała prosił się o uwagę.
— Hiro — bąknęła, odgarniając z twarzy kosmyki włosów, które wymknęły się ze zbyt ciasnego koka na czubku jej głowy. — Jest środek nocy, czemu nie śpisz?
Mężczyzna prychnął.
Wstał z beżowego fotela, którego poręcze były pozłacane, a wyrzeźbione w nim wzory przypominały Sakurze pnącza. Była to pamiątka po dziadku Hiro, którą on sam odnowił i dał meblowi drugie życie.
Powolnym krokiem, ze szklanką szkockiej w ręku, podszedł do niej i zmroził ją swoim lodowanym spojrzeniem. Jego niebieskie oczy — niczym lazurowy ocean, głęboki i pełen tajemnic — przeszyły ją od stóp do głów. Z trudem przełknęła ślinę. Był wściekły.
— Nie uważasz, że twoja praca konsumuje zbyt dużą ilość twojego czasu? — zadał pytanie retoryczne, unosząc przy tym lewą brew i biorąc łyk szkockiej do ust. Szklanka była prawie pusta.
— Już ci mówiłam, że zajmuję się sprawą Sasuke — rzuciła krótko i ruszyła w stronę sofy. Zgarnęła koc z bujanego fotela i jakąś kremową poduszkę. — Miałam nie brać tej sprawy, ale chcę mu pomóc. Czuję, że jest niewinny.
Hiro zaśmiał się w głos. Opróżnił pozostałość szklanki i odstawił ją z hukiem na blat kuchenny. Zmierzwił swoje czarne włosy długimi palcami, a kiedy grzywka opadła z powrotem na czoło, zmarszczył brwi. Chciał coś powiedzieć, ale zastanawiał się, czy kontynuowanie tej rozmowy miało w ogóle jakiś sens.
— Kiedy w końcu pójdziesz na ten urlop? Znalazłem fajny hotel w górach i kupiłem narty.
Jakby odżyła. Zrozumiała, że kompletnie zapomniała o zaplanowanych wczasach z Hiro. Obiecała mu to, miała iść na urlop zaraz po wypoczynku Sasuke, by mogli spokojnie znaleźć tymczasowego partnera na jej miejsce. Niestety po tym, co się wydarzyło, kompletnie wyleciało to z tej zbyt zapracowanej głowy.
Nie wiedząc, jak podejść swojego narzeczonego, położyła się na niewygodnej kanapie i przykryła kocem. Postanowiła to przemilczeć, ale dając sobie chwilę czasu na przemyślenia, wiedziała już, co powinna powiedzieć.
— To nie jest dobry moment… Naruto kilka dni temu wziął przymusowy urlop i nie zapowiada się, by szybko wrócił — zaczęła, nasłuchując kroków Hiro. — Sasuke został zawieszony, a na czas jego nieobecności współpracowałam z tym patologiem, Saiem. Kiba obecnie pracuje sam. Jeśli pójdę na urlop teraz, zrobi się straszny bałagan. Poza tym, ja i Inuzuka już przejęliśmy tę sprawę... — Kąciki jej ust uniosły się niezauważalnie.
Prawdą było, że współpraca z Saiem była najgorszą z możliwych. Mężczyzna wywodził się ze środowiska, które głównie zajmowało się chorobami i badaniem zwłok. Jedynym tematem, na który rozmawiał żwawiej niż zwykle, była śmierć. Sakura bardzo ubolewała, że przyznano jej kogoś takiego na miejsce Sasuke. Z nieukrywaną rozpaczą pisała do niego smsy, żartując sobie, że jeszcze chwila i sama zacznie zagłębiać się w tajniki rozkładu zwłok — a takiego wykładu Sai nie unikał i bombardował ją sporą ilością niesamowicie niesmacznych szczegółów dotyczących ludzkiego rozkładu. Co na samą myśl wprawiało Haruno w nie lada zakłopotanie, a patrząc na tego chudego, bladego jak ściana, w dodatku jej wzrostu, mężczyznę, miała wrażenie, że współpracowała co najmniej z posłannikiem samej Śmierci.
Hiro usiadł na krawędzi sofy i pogłaskał ją czule po włosach. Sakura uśmiechnęła się półgębkiem.
— Chyba komisariat się nie zawali jak pani detektyw pójdzie wypocząć na kilka dni. — Pochylił się, by złożyć na jej czole krótki pocałunek. Sakurze nie podobał się ten nagły przypływ uczuć.
— Pewnie nic by się nie stało, ale nie mogę zostawić Sasuke w takiej sytuacji. — Na dźwięk tego imienia, Hiro poruszył się nerwowo i westchnął. — Jest moim partnerem, pracujemy razem już od dwóch lat. Przyjaźnimy się, a przyjaciele nie zostawiają swoich w potrzebie, prawda? — Uniosła wzrok, by spojrzeć mu w oczy, a on pokiwał tylko głową. — Został sam, cały komisariat się na niego wypiął…
— W końcu jest mordercą, co się dziwić — żachnął się. Sakura spiorunowała go wzrokiem, ale Hiro nie odpuścił. — Jest dużym chłopcem, Kiba za to jest świetnym kryminologiem. A zresztą, skoro i tak jest winny, to nie wiem po co ten cały cyrk…
Sakura znacznie napięła mięśnie twarzy.
— O co ci chodzi?
Mężczyzna westchnął zrezygnowany, ale był wściekły. I zazdrosny. Bardzo, cholernie mocno zazdrosny. Jakakolwiek wzmianka o Uchiha wprawiała go w okropny nastrój i jedyne, o czym wtedy marzył, to dać temu dupkowi w twarz. Uważał, że jego własna narzeczona za bardzo go wyidealizowała i pomimo wielu wad, wciąż nie potrafiła przestać o nim mówić.
— Nie podoba mi się, że chcesz bronić kryminalisty.
— On nie jest żadnym kryminalistą!
— A skąd ta pewność, co? — Ton jego głosu znacząco się zmienił. — To, że pracujecie razem nic nie znaczy. Równie dobrze może być zwyrodnialcem, który przez cały ten czas działał pod przykrywką.
Haruno zmarszczyła wściekle brwi.
— Nie znasz go! — warknęła.
— A ty go znasz? —  Spokój w głosie Hiro zniknął. — W sumie, co ja się głupio pytam, całe dnie z nim spędzasz. To w pracy za biurkiem, to w terenie. Jak poszedł na urlop, to codziennie smsy i telefony, nawet tego Saia nie mogłaś znieść. — Sakura spojrzała na niego z wyrzutem, nie pojmując, dlaczego nie potrafił docenić tego, jak bardzo się stara. Partnerstwo w pracy, zwłaszcza w takim zawodzie, wymaga sporej wiedzy na temat tej drugiej osoby i dużej dawki zaufania. Było to dla niej czymś normalnym i nie widziała w tym nic złego. — Ciągle pracujesz, Sakura. I gadasz o nim. Znajdź trochę czasu dla mnie — powiedziawszy to, spojrzał na nią ze smutkiem w oczach. Wyciągnęła więc ku niemu ręce, ale nagle się rozmyśliła. Na jej zmęczonej twarzy pojawiła się złość.
— Kiedy ty byłeś zajęty swoimi projektami, nie narzekałam na twój brak czasu! — fuknęła. — Nie miałam pretensji, nie robiłam ci awantur o częste wizyty Karin i wyjazdy służbowe. Postaw się w mojej sytuacji, mój przyjaciel ma problem i muszę mu pomóc!
Chcę mu pomóc.
W odpowiedzi usłyszała tylko, by przestała być hipokrytką, a na narty pojedzie sam. Skwitowała to krótkim parsknięciem i zakryła się po uszy ciepłym, wełnianym kocem. Hiro skierował się do sypialni i trzasnął drzwiami na dobranoc.
Pieprzony architekt, pomyślała o narzeczonym ze złością, a kilka minut później zasnęła.



Rozdział dzień po dniu? TO NIEMOŻLIWE! To jedyne opowiadanie, na które mam wenę i wiem dokładnie, co ma się wydarzyć i kiedy! Ale następny rozdział pojawi się za tydzień. Tak, postawiłam sobie wielkie wyzwanie: publikować rozdział raz w tygodniu, w piątki! Nie wiem tylko, czy ku Waszej uciesze czy nie hehehe :) No i może będą trochę dłuższe ;p 
PSSST ten tutaj to Hiro :)

15 komentarzy:

  1. ZA KRÓTKOOOO! Ale moje tygodnie ostatnio zapierdzielają, więc raczej zanim się obejrzę już będę trójeczkę czytała.
    Tym, że Sakura ma narzeczonego rozbudziłaś moją wyobraźnię. Już widzę jak Sasuke tam rozpierduchę mu robi giehie. Takie tam...
    Dwa lata są partnerami i nic między nimi nie zaszło?! Nie wierzę! Musieli się chociaż z raz pocałować. Coś zrobić musieli no;p

    Przez moment stworzyłam nawet taką teorię, że to Hiro wpakował Sasuke w to bagnoo, właśnie ze względu na to, że np Hiro jest przesadnie zazdrosny a Sakura za dużo gada o Sasuke.
    Też bym była xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że za krótko q.q Postaram się poprawić!

      Oj, tak. Hiro będzie miał spory wkład w to opowiadanie, ale nie powiem nic na temat, jaki wspomniałaś xD Bo jeszcze jakiś spoiler poleci ahahaha

      Ej no, przez dwa lata do siebie docierali... ale spokojnie, w jakimś rozdziale pojawią się pikantne retrospekcje. Licz na przypadkowy pocałunek i tyle, żeby nie było xD ALE WIESZ, Sakura może chciała być wierna Hiro, nie? :D

      DZIĘKI, ŻE JESTEŚ <3

      Usuń
    2. NIE CHCIAŁA! ona zawsze kochała Sasuke;p

      Usuń
    3. Cichaj! :D Dowiesz się wkrótce, jak to tam było przez te dwa lata i dlaczego NIC :3

      Usuń
    4. Twa strzała, o Pani, me serce przebiła!

      Nie ma, że NIC, COŚ;p

      Usuń
    5. Jakże mam żyć teraz, widząc jak Twe serce krwawi! Cóż żem uczyniła, niech mnie ktoś wybawi!

      NIC! Ty cosiu jeden. Znaczy tam było COŚ, ale nie wiem, czy na takie COŚ liczysz xD

      Usuń
    6. Na każde COŚ! ♥♥♥

      Usuń
  2. ALE... ALE... ALE JAK TO?! SAKURA MA NARZECZONEGO...?! PRZECIEŻ TAK NIE MOŻE BYĆ... :(:(. Nobie, musisz koniecznie to odkręcić. Od razu widać, że obydwoje czują coś do siebie, to nie jest zwykła przyjaźń!!! Żaden zazdrośnik Hiro nie przeszkodzi w rozwoju tej pięknej miłości... -.-
    Nie mogę się doczekać, aż Naruto wróci do służby. Czy w Twoim opowiadaniu również jest on tak nadpobudliwy, jak w Anime? Jeśli tak, to z chęcią zobaczę go w roli kryminologa <3.

    Mam nadzieję, że Sakura i Kiba jak najszybciej znajdą dowody na to, że Sasuke jest niewinny. A co jeśli okaże się, że ich zaufanie zostało nadużyte...?
    Zostawiasz mnie teraz z tymi przemyśleniami na noc, no wiesz co ? :(. A na dodatek na notkę muszę czekać jeszcze calutki tydzień. Dobijające, dattebane!
    Ehh... no ale cóż. Muszę wytrzymać.
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, proszę powiadom mnie o nim :*

    Pozdrawiam cieplutko!!

    love-hinatanaruto-love.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ma, niestety, przykro mi (tak lubię Was zaskakiwać, ah! :3) Kto wie, co ten zazdrośnik Hiro jeszcze zrobi albo co zrobił, albo co dopiero zamierza... muahahahahha 3:)

      Oj, Naruto na pewno nie stracił swojego ADHD, ale... musiał troszkę wydorośleć, o czym się przekonasz już w trójeczce :)

      Właśnie, co się stanie, jak Sasuke naprawdę to zrobił? Może nie pamiętać, ale to nic nie znaczy... prawda?

      Tydzień zleci szybciutko! Chyba że coś mi odwali i dodam rozdział szybciej, ostatnio wena tak mnie kopie, że palce od pisania mi dymią ahahaha :P

      DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZ I CZAS TU POŚWIĘCONY <3 Tak miło mi się robi zawsze <3

      Usuń
    2. No to Sakura nie ma wyboru i musi zerwać zaręczyny xD Innego wyjścia nie widzę xD

      P.S Twój szablon jest taki kawaii... <3 Spojrzenie Sasuke na Sakure jest takie... OMG!!!!!!!
      No i w dodatku czupryna Naruto w tyle... <3
      Aiiiiiiiiii <3... Dobra, uciekam, inaczej zwariuję xD

      Usuń
    3. Ja już nic nie powiem xD Dowiesz się w swoim czasie hahhaa

      Dziękuję <3 Wiem, też kocham ten art! Ze względu na to spojrzenie q.q

      Usuń
  3. Hahahaha że niby architekci nie mają czasu? No zgadzam się ! Ale na czytanie zawsze chwila się znajdzie, o 3 nad ranem nawet ! :D
    Wciąga to! Doskonale dobrana ekipa :D Jestem taka zadowolona po przeczytaniu rozdziału, że aż mnie radość rozpiera :D haha
    Pozdrawiam serdecznie !
    Kas
    PS: A mi długość odpowiada ;) w sam raz na przerwę w natłoku zadań haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Architekci to prawie w sumie jak tacy artyści, WIZJE są ważniejsze :D Chyba, nie wiem hahaha

      Ojeju, cieszę się, że się podoba <3 Aż pisać się chce!

      Usuń
  4. Straaaasznie łatwo i miło się czyta. Fabuła wyjątkowo przypadła mi do gustu. Rozdziały nie za długie, nie za krótkie.. w sam raz :)
    Ogólnie jestem miło zaskoczona, że to nie kolejne opowiadanie z zakochaną w Sasukę głupią Sakurą. Zabieram się do czytania kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tutaj już jest lepiej mniej ekspozycji, więcej interakcji i od razu robi się ciekawiej. Troszkę mnie dziwi to rozdzielenie na dwa osobne rozdziały, skoro to jakby bezpośrednia kontynuacja wątku z poprzedniego rozdziału, ale w żadnym razie nie przeszkadza to w odbiorze.
    Pozwolę się troszkę wspomóc cytatami.
    Gdyby tak się stało, widmo grzywny, potężnego mandatu wisiałoby nad tym głupim chojrakiem nieubłaganie. No wolność słowa i niezależne media to tam mają pierwszorzędne. Pozazdrościć. Naprawdę myślisz, że groźba jakiejkolwiek grzywny powstrzymała by dziennikarzy? Zwłaszcza kiedy mają przed sobą TAKĄ bombę? To naprawdę mało prawdopodobne. Ktoś tam musi ostro pociągać za sznurki.
    Ten wzdrygnął się, gdy poczuł ciepło, za którym nieskrywanie tęsknił. Nigdy tego nie mówił… Nooo… nie. Skoro nieskrywanie, to znaczy że jednak o tym mówił. Za sjp PWN nieskrywany «nieukryty, nieutajony»
    zadał pytanie retoryczne, unosząc przy tym lewą brew i biorąc łyk szkockiej do ust brać łyk napoju do ust to taki pleonazm nie sądzisz? No bo na dobrą sprawę nikt nie pije oczami.
    Trochę chcę, żeby Sai wystąpił w tym opowiadaniu jako osoba, a nie ekspozycyjna anegdotka. Wydaje się taki fascynujący. I jestem więcej niż pewna, że potrafisz doskonale uchwycić tę jego dziwność. :D
    Mężczyzna westchnął zrezygnowany, ale był wściekły. I zazdrosny. Te zdania, w ogóle cały ten akapit, to świetny przykład zbędnej ekspozycji. Pokazałaś nam wcześniej w piękniej scenie, że Hiro jest zazdrosny i wściekły. Pokazałaś to jego zachowaniem i gestami. Nie potrzeba nam już tego akapitu, bo zobaczyliśmy to na własne oczy.
    Mam nadzieję, że Hiro nie będzie takim stereotypowym kochankiem, którego zazdrość wepchnie Sakurę prosto w otwarte ramiona Sasuke. I że nie będzie chodził z neonową tabliczką na szyi: „to mnie zawdzięczacie całe zło tego świata.” To jeden z tych schematów odgrzewanych tak często, że ciężko koło nich zagrać jakoś z gracją. Od razu się zapala mi się czerwona lampka i zaczynam podejrzewać, że te wyjazdy służbowe z Karin nie były tylko wyjazdami służbowymi. If you know what i mean ( ͡° ͜ʖ ͡°)
    Do trójki pędzę z prędkością Flasha.

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku, nie zapomnij zostawić po sobie jakiegoś śladu. To zawsze dobry kopniak weny, której każdy autor potrzebuje. Dziękuję! ♥

LAYOUT BY OKEYLA