Sakura czekała w knajpie „Ferris”
na swoje zamówione danie na wynos. Od rana nic nie jadła i jej żołądek od razu
zareagował na zapachy w budynku. Uwielbiała to miejsce i jedzenie, jakie tutaj
serwowali. Tajska kuchnia, najlepsza w mieście. Niemal każdy lunch
przesiadywała tu z Sasuke albo — jak nie pozwalał im na to czas — zamawiali
posiłki, które ładowali do radiowozu. Często kupowali jedzenie na zapas, gdyby
godziny śledzenia lub pilnowania nieco się przedłużyły, a woleli być najedzeni
aniżeli głodni.
Ferris był Latynosem; niskim, ale
przystojnym. Właśnie przywołał Sakurę gestem ręki i podał jej siatkę, w której
umieścił plastikowe, białe pudełeczko. Dorzucił jeszcze wodę mineralną i jak
zawsze wydał resztę, nie chcąc słyszeć o napiwku od władzy. Bał się, że posądzą
go o spoufalanie się z policją, czego nie chciał — wiele gangsterów lubiło jego
jedzenie i nie zamierzał tracić swojej reputacji. Póki mu płacono, nie oczekiwał
niczego więcej. Kobieta więc podziękowała mu uśmiechem i wyszła z budynku,
życząc właścicielowi miłego dnia.
Dzień był słoneczny, ale chłodny.
Od dwóch dni zapowiadano deszcze, ale pogoda postanowiła chyba zrobić psikusa
meteorologom i ulice nie zaznały nawet kropelki zimnej cieczy z chmur.
Ludzie chodzili w płaszczach, okrywając zmarznięte szyje szalikami. Sakura nie
wzięła swojego z samochodu i teraz żałowała — zimno zmroziło jej kości.
Szybko przebiegła na drugą stronę
ulicy, gdzie zaparkowała służbowe auto i wsiadła do środka. Odpaliwszy silnik,
zapięła pasy i włączyła radio. W wiadomościach wciąż huczało o zabójstwie
generalnego inspektora policji i mniemanym mordercy, ale nikt nie odważył się
podać nazwisk. Gdyby tak się stało, widmo grzywny, potężnego mandatu wisiałoby
nad tym głupim chojrakiem nieubłaganie. Wściekle zmieniła stację na inną.
Akurat leciał koncert jakiejś światowej orkiestry. Z dwojga złego, mogła się
chociaż troszeczkę wyciszyć. Dotarcie do pracy nie zajęło jej nawet dziesięciu
minut.
Na komisariacie wciąż było
szumnie i tłoczno. Trzeba było odpędzać się od hien telewizyjnych, całej masy
pytań i zażaleń. Policjanci tonęli w papierach i biegali po schodach.
Spotkała na swojej drodze Kibę i
natychmiast go zatrzymała.
— Sasuke wciąż jest w pokoju
przesłuchań?
Inuzuka popatrzył na nią nieco
nieobecnym wzrokiem i pokiwał znacząco głową.
— Za godzinę zabierają go do
celi, jutro znowu będą go przesłuchiwać — wychrypiał. Sakura zrozumiała, że
chyba właśnie zatrzymała Inuzukę w trakcie jego pięciominutowej przerwy na
papierosa. — Wybacz, ale muszę iść. Za dużo roboty, od kiedy Naruto jest na
urlopie… i ten bałagan z Uchihą… no, sama rozumiesz.
Mruknęła coś pod nosem i puściła
go dalej, sama kierując się w stronę pokoju przesłuchań. Pomachała legitymacją
przed nosem policjanta, który pilnował pomieszczenia i natychmiast ją wpuścił,
upewniając się, że to co wnosi, to tylko jedzenie. Sakura weszła do pokoju i na
moment znieruchomiała. Sasuke siedział na krześle ze spuszczoną głową. Prawa
ręka była wolna i swobodnie leżała na jego kolanie, ale lewa została przykuta
do nogi stołu i tym samym był już kompletnie uziemiony.
— Pewnie jesteś głodny —
przywitała się i postawiła na stole plastikowe pudełko. — Ferris jak zawsze
postarał się, by było ostrzejsze. Specjalnie dla ciebie.
Uchiha spojrzał na nią z lekkim
uśmiechem i dziwną ulgą na twarzy, nawet jakby się rozluźnił. Wtedy też
zauważyła, jak bardzo był zmęczony. Sińce, jakie zrobiły mu się w przeciągu tak
krótkiego czasu, mówiły same za siebie. Nikt nie wytrzymałby godzinnych
przesłuchań zaraz po zabraniu podejrzanego z miejsca zbrodni. Minęły raptem dwa
dni, a Sasuke już miał serdecznie dosyć i wyglądał jak wrak człowieka.
Otworzył pudełko jedną ręką,
zaciągnął się cudownym zapachem kurczaka i wszystkich tajskich przypraw, wyjął
plastikowy widelczyk i z nieukrywaną radością wziął pierwszy, potężny kęs mięsa
do ust.
Sakura usiadła na krześle. W tym
też momencie jej żołądek ponownie przypomniał o braku śniadania. Jedyne, co
dzisiaj skonsumowała to spora ilość kawy. Uśmiechnęła się nieporadnie, na co
Uchiha odwrócił pudełko i przesunął je w jej stronę. W środku znajdował się
drugi widelczyk. Kobieta zaśmiała się dźwięcznie i wzięła kilka kęsów świeżego
mięsa. Poezja smaków, jaka przywitała jej język, była nie do opisania. Aż
westchnęła z ulgą.
— Dziękuję — wymamrotała,
przełykając tajską potrawę.
— To ja dziękuję — powiedział i
posłał jej szczery uśmiech.
— Przyszłam cię nakarmić. —
Uniosła znacząco brwi, na co Uchiha krótko się zaśmiał. — I chciałam też
powiedzieć, że przejęłam tę sprawę razem z Kibą…
Sasuke spojrzał na nią poważnie i
zaczął świdrować ją zmęczonymi oczami. Heban jego tęczówek wprawił ją w małe
zakłopotanie. Nerwowo zaczesała kosmyk włosów za ucho. Teraz żałowała, że ich
nie spięła, ale miała zamiar zrobić to później. Czekał ją w końcu nudny dzień
siedzenia w dokumentach, a to równało się całym dniem zabaw z włosami.
— Dlaczego? — zapytał i oczekiwał
szczerej odpowiedzi.
— Jesteśmy przyjaciółmi, a
przyjaciołom pomaga się w potrzebie — odparła bez namysłu.
Nie chciała mówić nic więcej,
zajadała się teraz jakąś surówką umoczoną w sosie nieznanego pochodzenia. Była
delikatna w smaku i nieco słodkawa. Wzięła też trochę ryżu.
— Nie musisz tego robić — odparł
nagle, przerywając ciszę między nimi i odkładając widelczyk na stole. —
Będzie lepiej, jak zajmą się tym ludzie, którzy nie są moimi… przyjaciółmi.
W przypływie jakiegoś nieznanego impulsu, wyciągnęła swoją drobną dłoń w stronę wierzchu jego ręki.
Ten wzdrygnął się, gdy poczuł ciepło, za którym nieskrywanie tęsknił. Nigdy
tego nie mówił, ale bardzo dobrze czuł się w towarzystwie Sakury i cieszył się,
że postanowiła go nie zostawiać, mimo wszystko.
— Nie muszę, ale chcę. — Sakura
uśmiechnęła się najszczerszym ze swoich uśmiechów, a zarazem bardzo spokojnych. Uchiha hardo wpatrywał się w nią, ale ona dzielnie wytrzymała spojrzenie.
Rozumiejąc jednak, że przetrzymała swoją dłoń zbyt długo i zrobiło się dość
intymnie, zabrała rękę bardzo szybko i wyprostowała się na krześle. — Przyjdę
jutro, jak tylko czegoś się dowiem. Uważaj na siebie.
— Jasne — bąknął i patrzył, jak
zakłopotana wychodzi.
Do
domu wróciła w środku nocy. Praktycznie
cały dzień spędziła na komisariacie. Od kiedy Sasuke stał się podejrzanym,
swoich myśli nie mogła ulokować nigdzie indziej. Cały czas przeglądała
nagrania, szukała jakichkolwiek świadków, ale mimo usilnych prób te tropy
gdzieś się urywały i nie było żadnych śladów. Wyglądało to na naprawdę świetną
robotę profesjonalisty i mogłaby sądzić, że Uchiha byłby w stanie to zrobić,
ale kompletnie w to nie wierzyła. Instynkt jak zawsze podpowiadał, że gdzieś
musi być jakaś luka, której nie widać.
Spojrzała
na zegarek i zrezygnowana poczłapała do salonu. Nie chciała dzisiaj spać w
sypialni, miała ochotę pobyć sama, by jeszcze trochę pomyśleć, zanim Morfeusz
zaprosi ją do wspólnego tańca. Była naprawdę wykończona.
Zrzuciwszy
z siebie ciemną marynarkę na dębową, podgrzewaną podłogę, zaplanowała paść jak
długa na skórzaną, białą sofę, ale wtedy w pokoju zapaliła się nocna lampka i
przestraszona Sakura aż podskoczyła.
—
Za dużo pracujesz. — Rozległ się męski głos z rogu pokoju. Haruno wzięła
głęboki oddech i odetchnęła. Była spięta, czuła, jak każdy mięsień jej ciała
prosił się o uwagę.
—
Hiro — bąknęła, odgarniając z twarzy kosmyki włosów, które wymknęły się ze zbyt
ciasnego koka na czubku jej głowy. — Jest środek nocy, czemu nie śpisz?
Mężczyzna
prychnął.
Wstał
z beżowego fotela, którego poręcze były pozłacane, a wyrzeźbione w nim wzory
przypominały Sakurze pnącza. Była to pamiątka po dziadku Hiro, którą on sam
odnowił i dał meblowi drugie życie.
Powolnym
krokiem, ze szklanką szkockiej w ręku, podszedł do niej i zmroził ją swoim
lodowanym spojrzeniem. Jego niebieskie oczy — niczym lazurowy ocean, głęboki i
pełen tajemnic — przeszyły ją od stóp do głów. Z trudem przełknęła ślinę. Był
wściekły.
—
Nie uważasz, że twoja praca konsumuje zbyt dużą ilość twojego czasu? — zadał
pytanie retoryczne, unosząc przy tym lewą brew i biorąc łyk szkockiej do ust.
Szklanka była prawie pusta.
—
Już ci mówiłam, że zajmuję się sprawą Sasuke — rzuciła krótko i ruszyła w stronę
sofy. Zgarnęła koc z bujanego fotela i jakąś kremową poduszkę. — Miałam nie
brać tej sprawy, ale chcę mu pomóc. Czuję, że jest niewinny.
Hiro
zaśmiał się w głos. Opróżnił pozostałość szklanki i odstawił ją z hukiem na
blat kuchenny. Zmierzwił swoje czarne włosy długimi palcami, a kiedy grzywka
opadła z powrotem na czoło, zmarszczył brwi. Chciał coś powiedzieć, ale
zastanawiał się, czy kontynuowanie tej rozmowy miało w ogóle jakiś sens.
—
Kiedy w końcu pójdziesz na ten urlop? Znalazłem fajny hotel w górach i kupiłem
narty.
Jakby
odżyła. Zrozumiała, że kompletnie zapomniała o zaplanowanych wczasach z Hiro.
Obiecała mu to, miała iść na urlop zaraz po wypoczynku Sasuke, by mogli
spokojnie znaleźć tymczasowego partnera na jej miejsce. Niestety po tym, co się
wydarzyło, kompletnie wyleciało to z tej zbyt zapracowanej głowy.
Nie
wiedząc, jak podejść swojego narzeczonego, położyła się na niewygodnej kanapie
i przykryła kocem. Postanowiła to przemilczeć, ale dając sobie chwilę czasu na
przemyślenia, wiedziała już, co powinna powiedzieć.
—
To nie jest dobry moment… Naruto kilka dni temu wziął przymusowy urlop i nie
zapowiada się, by szybko wrócił — zaczęła, nasłuchując kroków Hiro. — Sasuke
został zawieszony, a na czas jego nieobecności współpracowałam z tym
patologiem, Saiem. Kiba obecnie pracuje sam. Jeśli pójdę na urlop teraz, zrobi
się straszny bałagan. Poza tym, ja i Inuzuka już przejęliśmy tę sprawę... —
Kąciki jej ust uniosły się niezauważalnie.
Prawdą
było, że współpraca z Saiem była
najgorszą z możliwych. Mężczyzna wywodził się ze środowiska, które głównie
zajmowało się chorobami i badaniem zwłok. Jedynym tematem, na który rozmawiał
żwawiej niż zwykle, była śmierć. Sakura bardzo ubolewała, że przyznano jej
kogoś takiego na miejsce Sasuke. Z nieukrywaną rozpaczą pisała do niego smsy, żartując sobie,
że jeszcze chwila i sama zacznie zagłębiać się w tajniki rozkładu zwłok — a
takiego wykładu Sai nie unikał i bombardował ją sporą ilością niesamowicie
niesmacznych szczegółów dotyczących ludzkiego rozkładu. Co na samą myśl
wprawiało Haruno w nie lada zakłopotanie, a patrząc na tego chudego, bladego jak ściana, w dodatku
jej wzrostu, mężczyznę, miała wrażenie, że współpracowała co najmniej z
posłannikiem samej Śmierci.
Hiro
usiadł na krawędzi sofy i pogłaskał ją czule po włosach. Sakura uśmiechnęła się
półgębkiem.
—
Chyba komisariat się nie zawali jak pani detektyw pójdzie wypocząć na kilka
dni. — Pochylił się, by złożyć na jej czole krótki pocałunek. Sakurze nie
podobał się ten nagły przypływ uczuć.
—
Pewnie nic by się nie stało, ale nie mogę zostawić Sasuke w takiej sytuacji. —
Na dźwięk tego imienia, Hiro poruszył się nerwowo i westchnął. — Jest moim
partnerem, pracujemy razem już od dwóch lat. Przyjaźnimy się, a przyjaciele nie
zostawiają swoich w potrzebie, prawda? — Uniosła wzrok, by spojrzeć mu w oczy,
a on pokiwał tylko głową. — Został sam, cały komisariat się na niego wypiął…
—
W końcu jest mordercą, co się dziwić — żachnął się. Sakura spiorunowała go
wzrokiem, ale Hiro nie odpuścił. — Jest dużym chłopcem, Kiba za to jest
świetnym kryminologiem. A zresztą, skoro i tak jest winny, to nie wiem po co
ten cały cyrk…
Sakura
znacznie napięła mięśnie twarzy.
—
O co ci chodzi?
Mężczyzna
westchnął zrezygnowany, ale był wściekły. I zazdrosny. Bardzo, cholernie mocno
zazdrosny. Jakakolwiek wzmianka o Uchiha wprawiała go w okropny nastrój i
jedyne, o czym wtedy marzył, to dać temu dupkowi w twarz. Uważał, że jego
własna narzeczona za bardzo go wyidealizowała i pomimo wielu wad, wciąż nie
potrafiła przestać o nim mówić.
—
Nie podoba mi się, że chcesz bronić kryminalisty.
—
On nie jest żadnym kryminalistą!
— A skąd ta
pewność, co? — Ton jego głosu znacząco się zmienił. — To, że pracujecie razem
nic nie znaczy. Równie dobrze może być zwyrodnialcem, który przez cały ten czas
działał pod przykrywką.
Haruno
zmarszczyła wściekle brwi.
— Nie znasz
go! — warknęła.
— A ty go
znasz? — Spokój w głosie Hiro zniknął. — W sumie, co ja się głupio pytam,
całe dnie z nim spędzasz. To w pracy za biurkiem, to w terenie. Jak poszedł na
urlop, to codziennie smsy i telefony, nawet tego Saia nie mogłaś znieść. —
Sakura spojrzała na niego z wyrzutem, nie pojmując, dlaczego nie potrafił docenić tego, jak bardzo się stara. Partnerstwo w pracy, zwłaszcza w takim zawodzie, wymaga sporej
wiedzy na temat tej drugiej osoby i dużej dawki zaufania. Było to dla niej
czymś normalnym i nie widziała w tym nic złego. — Ciągle pracujesz, Sakura. I gadasz o nim. Znajdź trochę czasu dla mnie
— powiedziawszy to, spojrzał na nią ze smutkiem w oczach. Wyciągnęła więc ku
niemu ręce, ale nagle się rozmyśliła. Na jej zmęczonej twarzy pojawiła się
złość.
—
Kiedy ty byłeś zajęty swoimi projektami, nie narzekałam na twój brak czasu! —
fuknęła. — Nie miałam pretensji, nie robiłam ci awantur o częste wizyty Karin i wyjazdy służbowe.
Postaw się w mojej sytuacji, mój przyjaciel ma problem i muszę mu pomóc!
Chcę mu pomóc.
W
odpowiedzi usłyszała tylko, by przestała być hipokrytką, a na narty pojedzie
sam. Skwitowała to krótkim parsknięciem i zakryła się po uszy ciepłym,
wełnianym kocem. Hiro skierował się do sypialni i trzasnął drzwiami na
dobranoc.
Pieprzony architekt, pomyślała o
narzeczonym ze złością, a kilka minut później zasnęła.
Rozdział dzień po dniu? TO NIEMOŻLIWE! To jedyne opowiadanie, na które mam wenę i wiem dokładnie, co ma się wydarzyć i kiedy! Ale następny rozdział pojawi się za tydzień. Tak, postawiłam sobie wielkie wyzwanie: publikować rozdział raz w tygodniu, w piątki! Nie wiem tylko, czy ku Waszej uciesze czy nie hehehe :) No i może będą trochę dłuższe ;p
PSSST ten tutaj to Hiro :)
PSSST ten tutaj to Hiro :)
ZA KRÓTKOOOO! Ale moje tygodnie ostatnio zapierdzielają, więc raczej zanim się obejrzę już będę trójeczkę czytała.
OdpowiedzUsuńTym, że Sakura ma narzeczonego rozbudziłaś moją wyobraźnię. Już widzę jak Sasuke tam rozpierduchę mu robi giehie. Takie tam...
Dwa lata są partnerami i nic między nimi nie zaszło?! Nie wierzę! Musieli się chociaż z raz pocałować. Coś zrobić musieli no;p
Przez moment stworzyłam nawet taką teorię, że to Hiro wpakował Sasuke w to bagnoo, właśnie ze względu na to, że np Hiro jest przesadnie zazdrosny a Sakura za dużo gada o Sasuke.
Też bym była xD
Przepraszam, że za krótko q.q Postaram się poprawić!
UsuńOj, tak. Hiro będzie miał spory wkład w to opowiadanie, ale nie powiem nic na temat, jaki wspomniałaś xD Bo jeszcze jakiś spoiler poleci ahahaha
Ej no, przez dwa lata do siebie docierali... ale spokojnie, w jakimś rozdziale pojawią się pikantne retrospekcje. Licz na przypadkowy pocałunek i tyle, żeby nie było xD ALE WIESZ, Sakura może chciała być wierna Hiro, nie? :D
DZIĘKI, ŻE JESTEŚ <3
NIE CHCIAŁA! ona zawsze kochała Sasuke;p
UsuńCichaj! :D Dowiesz się wkrótce, jak to tam było przez te dwa lata i dlaczego NIC :3
UsuńTwa strzała, o Pani, me serce przebiła!
UsuńNie ma, że NIC, COŚ;p
Jakże mam żyć teraz, widząc jak Twe serce krwawi! Cóż żem uczyniła, niech mnie ktoś wybawi!
UsuńNIC! Ty cosiu jeden. Znaczy tam było COŚ, ale nie wiem, czy na takie COŚ liczysz xD
Na każde COŚ! ♥♥♥
UsuńALE... ALE... ALE JAK TO?! SAKURA MA NARZECZONEGO...?! PRZECIEŻ TAK NIE MOŻE BYĆ... :(:(. Nobie, musisz koniecznie to odkręcić. Od razu widać, że obydwoje czują coś do siebie, to nie jest zwykła przyjaźń!!! Żaden zazdrośnik Hiro nie przeszkodzi w rozwoju tej pięknej miłości... -.-
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, aż Naruto wróci do służby. Czy w Twoim opowiadaniu również jest on tak nadpobudliwy, jak w Anime? Jeśli tak, to z chęcią zobaczę go w roli kryminologa <3.
Mam nadzieję, że Sakura i Kiba jak najszybciej znajdą dowody na to, że Sasuke jest niewinny. A co jeśli okaże się, że ich zaufanie zostało nadużyte...?
Zostawiasz mnie teraz z tymi przemyśleniami na noc, no wiesz co ? :(. A na dodatek na notkę muszę czekać jeszcze calutki tydzień. Dobijające, dattebane!
Ehh... no ale cóż. Muszę wytrzymać.
Z niecierpliwością czekam na następny rozdział, proszę powiadom mnie o nim :*
Pozdrawiam cieplutko!!
love-hinatanaruto-love.blog.onet.pl
Właśnie ma, niestety, przykro mi (tak lubię Was zaskakiwać, ah! :3) Kto wie, co ten zazdrośnik Hiro jeszcze zrobi albo co zrobił, albo co dopiero zamierza... muahahahahha 3:)
UsuńOj, Naruto na pewno nie stracił swojego ADHD, ale... musiał troszkę wydorośleć, o czym się przekonasz już w trójeczce :)
Właśnie, co się stanie, jak Sasuke naprawdę to zrobił? Może nie pamiętać, ale to nic nie znaczy... prawda?
Tydzień zleci szybciutko! Chyba że coś mi odwali i dodam rozdział szybciej, ostatnio wena tak mnie kopie, że palce od pisania mi dymią ahahaha :P
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZ I CZAS TU POŚWIĘCONY <3 Tak miło mi się robi zawsze <3
No to Sakura nie ma wyboru i musi zerwać zaręczyny xD Innego wyjścia nie widzę xD
UsuńP.S Twój szablon jest taki kawaii... <3 Spojrzenie Sasuke na Sakure jest takie... OMG!!!!!!!
No i w dodatku czupryna Naruto w tyle... <3
Aiiiiiiiiii <3... Dobra, uciekam, inaczej zwariuję xD
Ja już nic nie powiem xD Dowiesz się w swoim czasie hahhaa
UsuńDziękuję <3 Wiem, też kocham ten art! Ze względu na to spojrzenie q.q
Hahahaha że niby architekci nie mają czasu? No zgadzam się ! Ale na czytanie zawsze chwila się znajdzie, o 3 nad ranem nawet ! :D
OdpowiedzUsuńWciąga to! Doskonale dobrana ekipa :D Jestem taka zadowolona po przeczytaniu rozdziału, że aż mnie radość rozpiera :D haha
Pozdrawiam serdecznie !
Kas
PS: A mi długość odpowiada ;) w sam raz na przerwę w natłoku zadań haha :D
Architekci to prawie w sumie jak tacy artyści, WIZJE są ważniejsze :D Chyba, nie wiem hahaha
UsuńOjeju, cieszę się, że się podoba <3 Aż pisać się chce!
Straaaasznie łatwo i miło się czyta. Fabuła wyjątkowo przypadła mi do gustu. Rozdziały nie za długie, nie za krótkie.. w sam raz :)
OdpowiedzUsuńOgólnie jestem miło zaskoczona, że to nie kolejne opowiadanie z zakochaną w Sasukę głupią Sakurą. Zabieram się do czytania kolejnego rozdziału :)
Tutaj już jest lepiej mniej ekspozycji, więcej interakcji i od razu robi się ciekawiej. Troszkę mnie dziwi to rozdzielenie na dwa osobne rozdziały, skoro to jakby bezpośrednia kontynuacja wątku z poprzedniego rozdziału, ale w żadnym razie nie przeszkadza to w odbiorze.
OdpowiedzUsuńPozwolę się troszkę wspomóc cytatami.
Gdyby tak się stało, widmo grzywny, potężnego mandatu wisiałoby nad tym głupim chojrakiem nieubłaganie. No wolność słowa i niezależne media to tam mają pierwszorzędne. Pozazdrościć. Naprawdę myślisz, że groźba jakiejkolwiek grzywny powstrzymała by dziennikarzy? Zwłaszcza kiedy mają przed sobą TAKĄ bombę? To naprawdę mało prawdopodobne. Ktoś tam musi ostro pociągać za sznurki.
Ten wzdrygnął się, gdy poczuł ciepło, za którym nieskrywanie tęsknił. Nigdy tego nie mówił… Nooo… nie. Skoro nieskrywanie, to znaczy że jednak o tym mówił. Za sjp PWN nieskrywany «nieukryty, nieutajony»
zadał pytanie retoryczne, unosząc przy tym lewą brew i biorąc łyk szkockiej do ust brać łyk napoju do ust to taki pleonazm nie sądzisz? No bo na dobrą sprawę nikt nie pije oczami.
Trochę chcę, żeby Sai wystąpił w tym opowiadaniu jako osoba, a nie ekspozycyjna anegdotka. Wydaje się taki fascynujący. I jestem więcej niż pewna, że potrafisz doskonale uchwycić tę jego dziwność. :D
Mężczyzna westchnął zrezygnowany, ale był wściekły. I zazdrosny. Te zdania, w ogóle cały ten akapit, to świetny przykład zbędnej ekspozycji. Pokazałaś nam wcześniej w piękniej scenie, że Hiro jest zazdrosny i wściekły. Pokazałaś to jego zachowaniem i gestami. Nie potrzeba nam już tego akapitu, bo zobaczyliśmy to na własne oczy.
Mam nadzieję, że Hiro nie będzie takim stereotypowym kochankiem, którego zazdrość wepchnie Sakurę prosto w otwarte ramiona Sasuke. I że nie będzie chodził z neonową tabliczką na szyi: „to mnie zawdzięczacie całe zło tego świata.” To jeden z tych schematów odgrzewanych tak często, że ciężko koło nich zagrać jakoś z gracją. Od razu się zapala mi się czerwona lampka i zaczynam podejrzewać, że te wyjazdy służbowe z Karin nie były tylko wyjazdami służbowymi. If you know what i mean ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Do trójki pędzę z prędkością Flasha.